mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez dobranocka » 8 lis 2008, o 09:53

Ja również dołączam się do życzeń!!! I pisz jak impreza:)
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez samotna* » 8 lis 2008, o 11:13

natka7911 napisał(a):czyli jest wiecej takich osob, uwiklanych w takie uklady:((


odesłała mnie tu "ewka" i czytam normalnie o sobie:( matko boska dziewczyny co my robimy... to przykre!!! pozwalamy na to wszystko i sory ale właśnie uświadomiłam sobie ze to tylko i wyłacznie nasza wina ( oczywiście kazdego kto sie wpląta w coś takiego) , jest super dopóki nie pojawia sie uczucia... ja poznałam meżczyzne - kawalera, który też postawił mi sprawe jasno ale niee po co od razu sie wycofac, trzeba było brnać dalej a teraz włosy sobie wyrywac i zastanawiac sie czy zadzwoni czy nie... Natko chyba jesteśmy w podobnej sytuacji, bo jak ja sie z nim spotykam też traktuje mnie jak swoją damę, wychodzimy razem, delikatne dotykania, trzymanie za raczkę, całuski, tak jak w normalnym zwiazku! w domu śniadanka, obaidki, kolacyjki, wspólne zakupy.. jego (chyba mogę juz powiedzieć nasi) wszyscy znajomi traktują mnie jak jego kobiete, dzwonia do mnie pytają czy bedę wieczorkiem itp... a on cisza... ta pieprzona cisza.. no po co mam dzwonic przecież i tak sie zobaczymy, przecież ty jesteś na każde skinięcie palca... powinnam sie przełozyć przez kolano i złoić sobie dupsko.. wrrrrr .

pozdrawiam wszystkich
samotna*
 
Posty: 15
Dołączył(a): 7 lis 2008, o 22:42

Postprzez dobranocka » 8 lis 2008, o 22:11

No ja właśnie stwierdziłam, że nie pozwolę się tak traktować....napisałam o tym "mojemu rozwodnikowi". Wygarnęłam mu, trudno ale dziś nie wytrzymałam.
Dowiedziałam rzeczy, które były dla mnie jak kubeł z zimną wodą. Okazało się, że tylko dla mnie nie ma czasu, dla znajomych ma, wręcz się tym chwali, że właśnie się z nimi spotkał i imprezowali do rana - więc pytam kim jestem ja w takim razie (napisal, że ze mną może się spotkać tylko "przelotem" - boże:( tak mi głupio).
Nie uwierzycie w przemiłym mailu napisał mi, że ma dziś spotkanie ze znajomą, która go chce poznać ze swoją siostrą. A ja nie mogę się doprosić o spotkanie od bardzo dawna. Czuję się naprawdę jak kretynka. Dziewczyny pomóżcie mi, żebym była konsekwentna, chcę uciąć tą znajomość, tzn muszę. Co zrobić żeby się nie złamać, nie odezwać??
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez natka7911 » 9 lis 2008, o 10:44

Wiec dziewczyny razem sie wspierac by ich olac..... Ja ciagle sobie powtarzam, by sie nie odzywac, zignorowac, lekcewazyc...ale nie wychodzi mi:(
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez dobranocka » 9 lis 2008, o 11:16

JA muszę się przyznac, że dopiero teraz do mnie dociera wszystko. Jest pewna granica, każdy ma swój próg wytrzymałości. A jakie to wygodne - nic nas nie łączy nie jesteśmy razem więc nie mam właściwie prawa do pretensji, czy do oczekiwań. Wygodne dla tego co mówi - nie mogę Ci nic obiecać. Ale stop. Mogę chyba oczekiwać traktowania mnie fair?? Rozwodnik - też człowiek. Ale rozwód nie daje mu prawa odgrywać się na innych. A ja tak się zaczęłam ostatnio czuć, może jestem jedną z ofiar, tylko w ogóle tego nie zauważałam, zaślepiona. Człowiek na co dzień świetny, inteligentny - zależało mi na tej znajomości. Wiem, że może przemawia przez mnie poczucie odrzucenia, ale skoro mieliśmy tworzyć relację koleżeńską to ja się pytam kim jestem skoro wszystko dosłownie wszystko staje się ważniejsze ode mnie. Już sobie chyba odpowiedziałam na to pytanie sama.
Już teraz przed odezwaniem sie hamuje mnie wstyd. Bo skoro on dał mi do zrozumienia, że woli spotkac się z innymi znajomymi, woli też poznać nową koleżankę, a ze mną "z łaski swojej" spotkałby się ale muszę zrozumieć, że jest zajęty i tylko "przelotem" ...to jak inaczej mam to rozumieć jak nie tak - "jesteś nikim dla mnie, może poświęcę Ci 5 min". Koniec ale jeszcze nie dla mnie, muszę się nauczyć funkcjonować bez jego obecności w moim życiu.
Wiedziałam że ta relacja jest nierówna, moja wina, brnęłam w to, ale wpoiłam sobie, że on tak jak mówi - taki zapracowany. Chciałam go wyciągnąć do kina, biedaka, bo ciągle ta praca - rozchoruje się w końcu. Ja sama też chciałam pójść, umówiliśmy się, że gdy razem będziemy mieć czas i ochotę to się umówimy. Po czym gdy ostatnio go zagadnęłam o to - dowiedziałam się że on był w kinie kilka razy. Zrobiło mi się znowu strasznie głupi i smutno. Zastanawiające czy on specjalnie to mówi, wie co daje mi tym do zrozumienia, czy jest tak nieczuły że nawet nie zdaje sobie sprawy....Jeszcze gorzej jeśli miałby satysfakcję że mnie tym rani. Chyba wszystko już jest możliwe. To mnie powstrzymuje przed odzywaniem się i rozsądek mi podpowiada żeby wyleczyć się wreszcie z tego.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez ewka » 9 lis 2008, o 11:27

dobranocka napisał(a):To mnie powstrzymuje przed odzywaniem się i rozsądek mi podpowiada żeby wyleczyć się wreszcie z tego.

Brawo Dobranocka! I gdy najdzie Cię ochota na odezwanie, to może przypomnij sobie to "przelotem" i "nową znajomą" - powinno Cię ostudzić.

Ja wiem, że dasz sobie z tym radę, bo CHCESZ. I zaczynasz WIDZIEĆ.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez dobranocka » 9 lis 2008, o 11:40

Dziękuję Ewka. Zrozumiałam też, że każda z nas musi dojść do takiego momentu gdy powie sobie dość - sama, można radzić takiej osobie ale najczęściej nie przynosi to skutku, ona sama musi zobaczyć jaka jest prawda, doświadczyć to na własnej skórze, szkoda, że niektóre kobiety potrafią do tego momentu znieść zbyt wiele i pozwalają same na zranienie siebie. Pozdrawiam gorąco, trzymajcie się i nie dajcie, myślcie o sobie!
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez natka7911 » 9 lis 2008, o 11:47

Dobranocko, to prawda, ze kazda z nas musi dojrzec do tego by powiedziec stop, musi sama zauwazyc i zrozumiec ze jest tak traktowana a nie inaczej. Ze ta granica upokorzania istnieje....jednym wczesniej to przychodzi innym pozniej....tylko czemu zezwalamy by to trawalo tak dlugo:(
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez dobranocka » 9 lis 2008, o 12:33

Dlatego zezwalamy, bo na początku zrobili na nas celowe wrażenie, które zostało w naszych głowach i wyobraźni. Mi też jest trudno bo wyrobiłam sobie "zdanie", o kimś madrym, inteligentnym, wartościowym.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez sikorkaa » 9 lis 2008, o 13:05

---------- 12:03 09.11.2008 ----------

dobranocka napisał(a): każda z nas musi dojść do takiego momentu gdy powie sobie dość

"kiedy powiem sobie "dosc!" - a ja wiem, ze to juz niedlugo" :gites:


natka7911 napisał(a):czemu zezwalamy by to trawalo tak dlugo:(

"kiedy odejsc zechce stad - wtedy wiem, ze oczy mi nie mrugna" :gites:
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 9 lis 2008, o 15:21

[color=red][size=9]---------- 12:41 09.11.2008 ----------[/size][/color]

zezwalamy bo kochamy
takie sa zasady, milosc oslepia
i to w tej calej milosci jest piekne
bez tego czym bylaby milosc?
jak mozna kochac widzac wszystkie mankamenty "ukochanego"?

patrzac realnie na mezczyzn nie widze powodu aby sie z kimkolwiek wiazac
czasem marze o tym zeby tej realnosci nie miec.

kwestia druga - czy mezczyzni tez slepna. bo jesli oboje (kobieta i mezczyzna) sa slepi, to jakos przebrna przez wszystko. a jesli tylko jedno, to jest nieszczescie.

podobno po etapie slepoty jest dopiero prawdziwa milosc

nie mam tego typu doswiadczen...

hmmm...co chcialam napisac
zeby sie nie maltretowac tym ze sie pozwalalo na upokorzenie
to jest ryzyko milosci
chce sie byc z kims blisko, byc soba, i oddawac sie temu.
jak sie kochalo, to jest doswiadczenie ktore sie ma i nikt tego nie zabierze.
przynajmniej sie kochalo....

[color=red][size=9]---------- 14:21 ----------[/size][/color]

a! i uwazam ze jakos zakonczenia sie liczy
jak sie konczy z klasa, to zostaje na zawsze

zatracenie w milosci nie jest najgorsze
ale zalosne zakonczenie - jest

taki moment, ze sie juz cokolwiek "widzi", jak juz sie odczulo to swoje upokorzenie, to dobra faza aby obmyslec jak to zakonczyc z klasa.

bo to zostanie na zawsze i ON to tez bedzie pamietal na zawsze
zostanie w nim wspomnienie o kobiecie z klasa....

warto zostawiac po sobie takie wspomnienie, a nie tylko zgliszcza, jakie ONI po sobie zostawiaja.
cvbnm
 

Postprzez sikorkaa » 9 lis 2008, o 15:31

cvbnm napisał(a):uwazam ze jakos zakonczenia sie liczy
jak sie konczy z klasa, to zostaje na zawsze

zatracenie w milosci nie jest najgorsze
ale zalosne zakonczenie - jest

:oklaski:
tylko na czym ta klasa polega?
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 9 lis 2008, o 15:47

ba!
oto pytanie

ja zachowuje sie uprzejmie i z dystansem

podstawowa jest zasada nie okazywania uczuc, zamkniecia dostepu do intymnej "mnie", ignorowanie przeszlosci i zwiazanej z nia tesknoty. (sa to uwazam sznurki za ktore pociaga facet..... nalezy odciac to, aby nie ulegac tej manipulacji)
skoro milosc to otwarcie, zakonczenie jest po prostu zamknieciem SIEBIE na te osobe
ta osoba okazala sie nie godna otwarcia, wiec go nie dostanie
moge ja traktowac uprzejmie, ale jest to obca osoba.
sfera intymnosci ktora istniala pomiedzy nami zostaje zdelitowana


jak zachowywac sie uprzejmie i z dystansem?
to chyba jest juz prostsze co to znaczy...
cvbnm
 

Postprzez sikorkaa » 9 lis 2008, o 16:00

---------- 14:57 09.11.2008 ----------

cvbnm napisał(a):ba!
oto pytanie

hmm... jak sie hamletowsko zrobilo :wink:

---------- 15:00 ----------

cvbnm napisał(a):
jak zachowywac sie uprzejmie i z dystansem?
to chyba jest juz prostsze co to znaczy...

wlasnie farba probuje zakryc naturalny blond swoich wlosow, coby wyzbyc sie zadawania glupich pytan :P

alez cvbnm - prostsze to jest, ale ....... ekhm ... tylko w teorii :( dlatego cwiczmy dziewczyny, cwiczmy :!: praktyka wiadomo kogo czyni :hura:
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 9 lis 2008, o 17:14

no tak, ale jesli zadasz sobie pytanie czy to co robie ma KLASE, to czy to nie pomaga?
jesli zadasz sobie pytanie, czy to chcesz ZOSTAWIC po sobie na zawsze, czy to pomaga?
mnie tak....
bo inne zachowania sa powodowane emocjami
natomiast strategia jak zakonczyc cos z kalsa nie ma podstaw emocjonalnych

ale wiem ze to nic nie wyjasnia

pozdrawiam
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 550 gości

cron