Przyjaciółka mojego faceta...

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 5 lis 2008, o 18:44

caterpillar napisał(a):Tak Ewo, ale ilez razy mozna sprawdzac? :bezradny:
Kotek jesli sie nie myle dawal juz wiele razy sznse...

Nie uważam, że w nieskończoność... ale skoro Kotek chciała dać szansę kolejną - to ją dała licząc na to, że może tym razem. I nie musi się wstydzić (jak zaznaczała), że to zrobiła - zrobiła tak i już. To jest bezdyskusyjne jak dla mnie.

A że on tej szansy nie wykorzystuje (na dzień dzisiejszy) właściwie... to druga para kaloszy.

Tylko... co dalej, Kotku?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 5 lis 2008, o 20:11

Mały biały kotek napisał(a):Dziś "idź już bo mnie denerwujesz z samego rana tym zrzędzeniem..." (nie podziękował, że wstałam o 8 żeby zawieźć jego dokumenty, stwierdził, że więcej mnie nie poprosi, skoro każę się po rękach całować)


Kotku, dlaczego stawiasz sie w pozycji przegranej od samego poczatku? Gdyby zalezalo mu na Tobie, to zapraszalby Cie na spotkania z "kolezanka". Gdyby kolezance zalezalo na tym, by jego i Ciebie nie urazic -zapytalaby, czy Ty tez przyjdziesz, bo z nim jestes.

Od poczatku do konca cala ta historia jest grubymi nicmi szyta. Nie daj soba manipulowac, nie oklamuj samej siebie, lecz dzialaj - dla swojego dobra.

Napisze jak w poscie Zimnej - ON SIE NIE ZMIENI. Nie bije (tego bron Boze by brakowalo!), ale dziala podstepnie i nie z mysla o Tobie. Po co Ci taki ktos?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Mały biały kotek » 5 lis 2008, o 21:25

---------- 20:24 05.11.2008 ----------

Już nawet nie potrafię odpowiedzieć, gdy mówi "kocham cię" - jakbym się bała, że to moja słabość. Zakończyłam rozmowę rozłączając słuchawkę, bo ciągle myślę o tym, ile jest jego koleżanek między nami...

---------- 20:25 ----------

Boję się tego związku, choć nie umiem z niego wyjść
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez ewka » 6 lis 2008, o 09:19

Mały biały kotek napisał(a):Boję się tego związku, choć nie umiem z niego wyjść

Impas - paskudny moment. Może za krótka była ta seperacja?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 6 lis 2008, o 11:05

Też mi się wydaje, że była jednak za krótka... on już skamlał, ale mi nie przeszła złość i frustracja. Zresztą, jemu skamlanie też przeszło po jakiś 3 dniach.
Wczoraj utrzymywał, że tamtą "pogonił" i teraz wypisuje mu smsy nie chcąc się odczepić... O nie, nie dam się na to nabrać. Jeśli jest tak jak mówi, nie powinien oddzwaniać ani odpisywać... W dodatku pojawiła się jakaś nowa koleżaneczka, do trunku i zabawy.
Hmmm zrozumiałam, że zawsze jakaś będzie a on sobie na za dużo pozwala w relacjach z koleżankami - mam na myśli częste telefony (jakby był zaangażowany, przynajmniej ONE mogą to tak rozumieć) i podteksty seksualne (ponoć tak próbuje, z kim ma do czynienia...)
Chyba tak trudno odejść wiedząc, że tak długo inwestowało się w kiepskiego konia, nawet jeśli ten koń faktycznie haruje po nocach, żeby mnie ciągle gdzieś zabierać... Ale czy za cenę nieustannego stresu?
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez caterpillar » 6 lis 2008, o 18:03

chcialam ,zeby to pytanie Ewo zabrzmialo bardziej retorycznie,no ale mnie nie wyszlo :?
Ja odnosze czasem takie wrazenie,ze robimy sobe czesto krzywde na wlasne zyczenie..wiem ,ze to z powodu roznych obaw itd.
ale to wyglada mniej wiecej tak...

siedze sobie przed rozpalonym ogniskiem,wsadzajac don reke oparzylam sie raz drugi i trzeci a ciagle wydaje mi sie ,ze jak tu troszke posiedze pokombinuje to nastepnym razem sie nie oparze...a tu znowu kolejny bąbel :roll:
i tak to trwa i trwa...
wiem ,ze latwo mi sie madrowac z pozycji obserwatora,
ale ja tez sama nie raz tak sie parzylam i rozumiem tez jak trudno wybrnac z tego .

Troszke mi ten sposob na dotarcie do faceta wyglada jak tersura pieska albo metoda wychowawcza
"musi wreszcie odczuc brak swej ukachanej ,moze sie wtedy zmieni...tydzien nie pomogl to moze teraz dwa"

A przeciez chyba moze w swym lbie przyciasnym dojsc do jakics refleksji..?
Jest dorosly,a skoro sam z siebie nie jest stanie wykrzesac innego zachowania hmmm to ja nie wiem czy cokolwiek moze mu do rozsadku przemowic :bezradny:

nic nie dalo przedstawienie mu tego problemu
nic nie dalo "tupanie nozka"
nic nie dala rozmowa o tym jak sie z tym czujesz
nic nie dala separacja.



eh Kotku rozumiem ,ze z jednej strony jest Twoja bezradnoc i niemoc w obec tej sytuacji a zdrugiej pragnienie bycia szczesliwa w zwiazku
trzymam kciuki za Ciebie! :kwiatek: :kotek:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 6 lis 2008, o 23:29

Kotku, ile on ma lat? Sorry, że tak bezczelnie, ale zachowuje się jak co najmniej nastolatek... za dobrze ma, czy co?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 7 lis 2008, o 00:49

Qrka, Ewka, to chyba jednak nie z wiekiem zwiazane.
Jak facet idzie do kolezanki, ktora na niego siec zarzuca w czasie, gdy dziewczyna sie tym denerwuje i byc moze jej zaufanie spada do zera to typowy przyklad, tez mnie spotkalo, ze strony kogos w granicach 30stki.

Tu chodzi o to, ze ci ludzie mieli tak widocznie w domu, rodzice im to pokazali, nie widza w tym nic zlego itd. Nawet jak im sie powie, ze to boli, to nie dostrzega w tym co robia niczego zlego i beda powtarzac bledy. No chyba, ze im STRASZNIE zalezy, ale jak widac raczej temu od Kotka to chyba nie za bardzo. Temu mojemu tez nie zalezalo, powtarzal caly czas ten sam schemat mimo prosb i tlumaczen. Wyjcie jest jedno - zimny prysznic i rozstanie. Zreszta, czego nie zaakceptujemy, nie mozemy i nie chcemy zaakceptowac bedzie negatywnie wplywalo na zwiazek. Jesli druga strona sie nie zmienia teraz, to co dopiero pozniej?

Kotku, daj sobie z nim spokoj. Dlugo walczylas. Czasem trzeba po prostu zejsc juz z pola bitwy. Jestes Kobieta, ktora zasluguje na Milosc, a nie na jakies ochlapy. Dasz rade.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 7 lis 2008, o 08:32

To się wtedy nazywa "przerośnięty nastolatek"?:)

Pytajaca napisał(a):Zreszta, czego nie zaakceptujemy, nie mozemy i nie chcemy zaakceptowac bedzie negatywnie wplywalo na zwiazek.

Chyba tak właśnie jest.

Co słychać, Kotku?


:kotek:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 7 lis 2008, o 22:52

No wlasnie? Co slychac?..
:slonko: :kotek:
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Natalia92022 » 8 lis 2008, o 12:12

:( a więc... Tez bylam w takiej sytuacji... bylam z nim 3 i pol roku... i tez mial mila "przyjaciolke"... Też dzwonili do siebie i żalili sie sobie, chodzili razem na imprezy, co wydalo sie po czasie... Tez mialam tego dosc, czulam to samo, a teraz juz z nim nie jestem, i to min przez nią rozpadł sie ten związek... Takze nie wiem czy warto to ciągnąć... jakbym byla w takiej sytuacji po raz drugi Odeszlabym od niego... Mimo uczucia.
To jest moje zdanie...
A Tobie zycze powodzenie, zastanow sie czy warto...
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Natalia92022
 
Posty: 19
Dołączył(a): 8 lis 2008, o 11:50

Postprzez Aniołek » 10 lis 2008, o 21:03

Witam! Jak zaczęłam czytać to forum to jakbym swoje życie miala przed oczmi. Mój mężczyzna też ma przyjaciókę, piszę że ma chociaż tak naprawdę to już nie wiem kim ona dla niego jest. Ostatni tydzień był ciężki, wylądowałam na l-4, mój mężczyzna stwierdził że szkoda marnować wieczoru i na imprezę wybrał się z nią. Po tym wieczorze coś we mnie pękło i kazałam mu wybierać...niestety teraz on powiedział mi że się waha, że nigdy nie będzie z nią, ale nie wie czy ze mną też, ponieważ po tym wieczorze przyjaciółka zerwała ze swoim facetem, więc teraz potrzebuje wsparcia, a ja ta okropna i zła wiedzma jeszcze go szantażuję że odejdę.... :(
Aniołek
 
Posty: 1
Dołączył(a): 10 lis 2008, o 20:40

Postprzez KATKA » 10 lis 2008, o 23:27

heh skąd ja to znam :( jakby przypomniec sobie własne przeżycia.......aż boli od nowa...dziewczyny nie warto...nie warto oddawac siebie...nie warto niszczyc sobie zdrowia, nerwów...nie warto marnowac nawet minuty dłużej na coś takiego....takiego bólu się nie zapomina...a w cudowne ozdrowienia męzczyzn czy związków już poprostu nie wierzę ......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Pytajaca » 10 lis 2008, o 23:37

My to powtarzamy, ale to musi byc decyzja Kotka. I jej przezycia i bol, by zrozumiala, czy warto czy nie. To chyba troche tak, jakby opisywac komus, jak to jest w ciazy..."Wiesz, masz wtedy nudnosci, chce ci sie/nie chce ci sie jesc tego a tamtego...A takie cwiczenia sa dla ciebie dobre, tamte nie"...Niby to wszystko moga byc prawdy oczywiste, ale jednak dopiero je zauwazymy, jak sami przezyjemy.

Uwazam, ze cokolowiek tu nie napiszemy, to Kotek i tak przezyc musi swoje, a za kazdy swoj wybor poniesie cene - w roznym wymiarze i to jest jej i tylko wylacznie jej decyzja.

Moze dolaczy do naszego grona "zrzedzacych bab" za kilka miesiecy albo wyjatkowo bedzie szczesliwa. To tylko jej czas pokaze.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez KATKA » 10 lis 2008, o 23:59

hehe czy ja aż tak zrzędzę :P... atak serio....obawiam się niestety, ze może dojsc do sytuacji, ze to ona zostanie porzucona...czasem to jedyna szansa na "wyleczenie' w moim przypadku tak było...sama też nie umiałam się uwolnic....do teraz mnie to przeraża....już nigdy nie pozwolę sobie na takie uzależnienie...i boli mnie jak widzę, ze dziewczyna kocha...stara się...a on jak wół.....ech....ja trzymam za nią kciuki cały czas....i jakoś tak przezywam wszystko na nowo jak to czytam :)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 189 gości

cron