UZALEŻNIENIE OD KŁAMSTWA - TO MOŻLIWE?

Problemy związane z uzależnieniami.

UZALEŻNIENIE OD KŁAMSTWA - TO MOŻLIWE?

Postprzez blen11 » 1 lis 2008, o 23:06

Czy mozna to leczyć?
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez mahika » 1 lis 2008, o 23:16

czy chodzi Ci o mitomanię?

Pewnie mozna, jak kazde zaburzenie. psychiatra, terapia.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez blen11 » 1 lis 2008, o 23:33

Być może(?)
Nie chodzi o mnie, tylko o mojego męża. A mitomanką z pewnością jest jego matka. On kłamie nałogowo, mając powody ale też i bez powodu. Po prostu to jego sposób na życie. To nałóg? Mitomania? Efekt walniętej, narcystycznej matki?
Odnoszę wrażenie, że psycholodzy skupiają się nie na tym co trzeba. A psychiatra stwierdził, że jest od wypisywania recept :zalamka: i chyba nie bardzo miał ochotę nas słuchać.
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez mahika » 2 lis 2008, o 10:22

oo, no to faktycznie, moze zły psycholog był, moze trzeba do innego, bo nie ma sposobów domowych raczej na to. A leczenie jst cięzkie i długie.
Jak mąż z tym sie czuje, jak to traktuje?
Obawiam sie ze nie jestem w stanie Ci pomóc bo nie jestem specjalistą ale mozna porozmawiac.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez blen11 » 2 lis 2008, o 14:20

Hej
Dla męża to sposób na życie, on nie umie inaczej. Jest jak dziecko. Każdy problen rozwiązuje uciekając w kłamstwo. Żyje w wirtualnym świecie. Jestem ciekawa, czy ktoś się spotkał z podobnym problem i mógłby się podzielić ze mną swoimi doświadczeniami.
Czy można przestać kłamać? Co musiałoby się zmienić w jego życiu, żeby zechciał żyć normalnie, uczciwie? Czy mogę wymagać od niego zerwania kontaków z matką (jestem pewna, że to przez nią ma takie problemy, ona go nadal okalecza psychicznie, nie pozwala mu dorosnąć i normalnie żyć, wszystko musi być pod jej dyktando jest jak gestapowiec! i słowo daję nie przesadzam, doświadczam tego od lat!)?
Czy możliwe jest wyrwanie dorosłego człowieka spod macek chorej psychicznie matki?
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez pukapuk » 2 lis 2008, o 16:33

Blen kłamstwem bez uzasadnienia posługują się często DDA nie wiem czy w jego rodzinie ktoś pił jeżeli nie to może jest to rodzina dysfunkcyjna też takie są objawy.
pukapuk
 

Postprzez blen11 » 2 lis 2008, o 17:03

W jego rodzinie nikt nie pił, wręcz przeciwnie ale masz rację to rodzina dysfunkcyjna. I to z całą pewnością. To ludzie wykształceni, pełniący ważne funkcje (jego ojciec dość wysoko postawiony parcownik jednego z ministerstw, matka - stanowisko kierownicze). Ale patologii w jego rodzinie jest cała masa. To tzw. "dobry dom":, z którego wyszedł człowiek okaleczony psychicznie. Dla jego rodziców liczą się pozory i władza (ta w rodzinie oczywiście). Jego matka jest chorobliwym narcyzem a ojciec (zawodowo wysoko-w domu nisko)jest zwykłym pantoflarzem. Mąż ma 34 lata i nie wolno mu mieć swojego zdania w żadnej kwestii (modelowa rodzina- Nie przesadzam!). Matka rządzi i dyryguje nazywając to miłością, szacunkiem i kompromisem! Jak jej buzi nie da na dowidzenia (bo się np. zagada i po prostu nie zwróci na to uwagi) to ma wykład od ojca, że znieważył i zlekceważył własną matkę! Że okazał jej brak szacunku! Że jest wyrodnym synem i że to żona odciąga go od rodziny! No cóż... taki mają model...
Mąż jest człowiekiem, któremu matka nie pozwoliła wykształcić swojej osobowości! Ona potrafi mieć pretensje, że posłaliśmy dziecko do przedszkola bez urządzania debaty rodzinnej!!! ( w wolnym tłumaczeniu - bez JEJ pozwolenia). Dla niej to oburzające i niedopuszczalne! Świadczy o znieważaniu jej! Jak kiedyś pojechaliśmy w sobotę na zakupy a ona dzwoniła to miała pretensje, że jej nie szanujemy! bo mogłaby umrzeć a my byśmy mieli to gdzieś!
TO JEST CHORA KOBIETA, a mój mąż wychowywany przez taką psycholkę nie wie jak może wyglądać normalne życie. Stosuje metody (kłamstwo), które sprawdzały sie w jego dzieciństwie. Niestety w życiu dorosłym to destrukcja!
Czy można wyciągnąć go z bagna, które stworzyła mu matka? Czy on może nauczyć się żyć normalnie? Co mogę zrobić, żeby mu pomóc? (niestety w sytuacji gdy nasze małżeństwo jest w rozsypce)?
Czy on może być normalny mając walniętą matkę?
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez pukapuk » 2 lis 2008, o 17:44

W każdym uzależnieniu najważniejsze to chcieć . Wydaje mi się że teraz to najbardziej cierpisz Ty i chyba czas spojrzeć na to z tej strony. Mówi się że żona to nie rodzina i coś w tym jest bo żadnych więzów krwi nie ma. Teraz twój mąż musi dokonać wyboru . Zależy to od jego uczuć czy jest wstanie przeciwstawić się i ustawić granice. Jeżeli on tego nie potrafi to ty się musisz na to odważyć. Nie można żyć życiem pożyczonym i w ciągłym lęku przed każącym wzrokiem osób tak naprawdę trzecich. Z tego co napisałaś to jest to taka typowa Dulszczyzna nie wiem czy macie dzieci ale jeżeli tak to z czasem i one mogą być wciągnięte w tą grę pozorów. Najważniejsza jest świadomość że masz swoje życie swoje oczekiwania czegoś pragniesz i mąż to musi uszanować. Kłamstwo w jego wypadku to ucieczka od konfrontacji której się boi bo nie pozwolono mu w domu mieć swojego zdanie ma niską samoocenę. Kłamie bo to był sposób na dominującą matkę która wiedziała że kłamie ale to tolerowała bo tak było łatwiej. Tylko szczera rozmowa i jasne postawienie granic może coś dać . Wrzoda należy przeciąć a nie hodować. Jeżeli za bezpośrednio piszę to wybacz ale tak myślę
pukapuk
 

Postprzez blen11 » 3 lis 2008, o 10:05

Hej
Bardzo dobrze piszesz i trafiasz w sedno. Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Niestety rozmowa już tu chyba nie pomoże. Od półtora m-ca mąż mieszka u rodziców (na moje życzenie) więć jest teraz pod totalną władzą tej wariatki.
Jego kłamstwa mocno zrujnowały nasze finanse (bo np. udawał, że ma pracę a ja wtedy byłam na urlopie wychow.). W domu były ciągle awantury, nie mogłam pozwolić, żeby dzieci na to patrzyły, więc kazałam mu się wyprowadzić.
To prawda, że on sam musi chcieć coś zmienić w swoim życiu. Jednak mieszkając u nich nie ma szans na normalne życie, na normalne myślenie. A ja z kolei nie jestem w stanie żyć w małżeństwie zbudowanym na kłamstwie i tchórzostwie. Obawiam się, że moje małżeństwo już nie istnieje.
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez Ladybird » 3 lis 2008, o 12:10

Zalozylam kiedys temat "Partner uzalezniny od toksycznej matki". Moj byly ,nie umial zadnego problemu w naszym zwiazku rozwiazac bez mamusi.
teraz jest u niej ,mieszka z nia i twierdzi ,ze nie wyobraza sobie zycia bez matki. Kiedys powiedzial, ze ma tylko ją i matka jest jego jedyną przyjaciolka. A ieszkal ze mną ,ma syna. Nikt i nic poza nia sie nie liczy. Mnie tez nie traktowal jako rodzine i nie chcial.
Nie widze szans na sczesliwe zycie z takim czlowiekiem .
MOj byly przede mna mial zone i syna. Syn ma 18 lat i nie utrzymuje kontektow z ojcem i odwrotnie. Cos w tym jest.
Chcesz takiego zakonczenia?
On i tak wroci do mamusi. To toksyczne uzaleznienie.
Wczoraj mu to powiedzialam ,wszyscy znajomi to widza, tylko nie on. Nie ma szans, dopoki sam tego nie zauwazy.
A nie zauwazy ,jak bedzie pod jej wplywem. Bledne kolo.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez pukapuk » 3 lis 2008, o 16:52

blen11 napisał(a): A ja z kolei nie jestem w stanie żyć w małżeństwie zbudowanym na kłamstwie i tchórzostwie. Obawiam się, że moje małżeństwo już nie istnieje.

Witaj i sama sobie odpowiedziałaś jeżeli jest po za domem to dokonał wyboru widać uczucie do matki jest dominujące. A znowu ty możesz się zastanowić na ile lat czekania cię stać .
pukapuk
 

Postprzez blen11 » 6 lis 2008, o 13:51

---------- 12:59 05.11.2008 ----------

Fakt, sama go wyrzuciłam ale on jakoś nie walczy o mnie ani o dzieci. Niby mówi, że jesteśmy dla niego najważniejsi ale jednak nadal kłamie. Kiedys nie mógł wytrzymać bez dzieci, teraz potrafi 3 dni do nich nie dzwonić (na wyjeździe z rodzicami - pewnie matka mu zabroniła). Jego matka wbija mu do głowy jakąś taktykę a on jak tępy osioł słucha jej bez namysłu. A może on nigdy nie miał własnego rozumu, może zawsze był ułomny a ja głupia tego nie widziałam? Jak mogłam aż tak bardzo sie pomylić? Spędziłam kilka lat w małżeństwie opartym na kłamstwie. Dlaczego tego nie widziałam? Cała moja rodzina go uwielbiała, wszyscy znajomi... co się z nim stało? :cry:
Oszukał nas wszystkich czy jest tak bardzo stłamszony przez matkę? Pewnie jedno i drugie.
Jak to się dzieje, że dorosły, fajny (kiedyś) facet rezygnuje z normalnego (kiedyś udanego) życia z rodziną, dziećmi bo się boi psychopatycznej mamusi? Jak on może tak żyć? Jak mam zrozumieć DLACZEGO ON KŁAMIE

---------- 12:51 06.11.2008 ----------

Ja wiem, że moje małżeństwo nie istnieje ale chciałabym, żeby dzieci miały ojca - normalnego. Czy człowiekowi tak omamionemu przez matke mozna jakoś pomóc, czy można go wyrwać z macek tej żmiji? Przecież ona go zabija! Mój mąż nigdy nawet nie umiał powiedzieć, że ją kocha. Ona po prostu wywiera tak toksyczny wplyw na ludzi, że każdy (nawet ja) czuje presje w jej obecności. To taki Hitler w spódnicy! Mąż nie jest w nią wpatrzony i nie kieruje się miłościa ani żadnymi uczuciami do matki. On jest po prostu otumaniony przez nią (jakby był ubezwłasnowolniony umysłowo przez nią). Jest jak automat, taka pacynka, którą mamusia pociąga za sznurki a on bezwiednie wykonuje polecenia, jak robot. Ona rządzi jego życiem a on nie może sie wyzwolić. Stracił już rodzinę, boję się, że dojdzie do czegoś gorszego a ja będę miała wyrzuty sumienia, że mu nie pomogłam.
Nie przyjmę go z powrotem bo nie widzę, żeby się starał (nie chce? nie umie?), poza tym nie wiem już co do niego czuję. Nie wyobrażam sobie życia z kłamcą!
Ale może mogę mu jakoś pomóc? Choćby ze względu na dzieci. Tylko jak? Czy to w ogóle możliwe?
Co mogę zrobić? On schodzi na totalne dno! Czy jest coś co mogę dla niego zrobić ale tak, żeby nie uderzało to we mnie?
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez pukapuk » 6 lis 2008, o 19:11

Tak sobie myślę na ile prawdziwym problemem jest dla ciebie maż, a na ile teściowa :? Może to jest tak że w jakimś momencie o wiele wcześniej nie postawiłaś go w postawie wyboru. On chcąc pogodzić twoje pragnienie chciał też żyć w zgodzie z matką i powoli się zaczęła jazda kłamstwa manipulacje....
Myślę że teraz dobrze by było zastanowić się na ile przemawia przez ciebie urażona duma opuszczonej kobiety . Jeżeli cię to wkurza nawet to co piszę to warto się na tym zastanowić . Myślę że tak poważne sprawy powinna ocenić niezależna osoba . Myślałaś o rozmowie z psychologiem . ?
pukapuk
 

Postprzez blen11 » 7 lis 2008, o 12:21

Mój mąż kłamał już wcześniej, to jego sposób na przetrwanie z apodyktyczną matką (zresztą taki wzór postępowania otrzymał od niej samej). Wcześniej jednak nie były to aż tak poważne kłamstwa. Jak był nastolatkiem, to nawet uciekł z domu bo nie mógł z nią wytrzymać. On nie jest z nią zbyt emocjonalnie związany. Teściowa jest osoba, której jak się mocno nie wyliże tyłka to dla niej oznacza to brak szacunku. Od początku naszego małżeństwa miała pretensje o wszystko. Jak przychodziła do nas a mnie nie było bo pracowałam na druga zmianę to zarzucała mi, że jej unikam. Jak byłam na uczelni to też traktowała to jako uniki. Jak mąż powiedział niechcący, że wziął dwa dni urlopu to robiła mu półgodzinny wykład na temat szacunku do pracy. Mogłabym przytoczyć całą masę przykładów. To wariatka. Na początku naszego małżeństwa dziwiłam się dlaczego np mój mąż ją okłamuje przez tel., że jestem na uczelni w momencie gdy byliśmy na zakupach bo odwołali mi wykłady. Nie mogłam zrozumieć dlaczego dorosły człowiek nie może powiedzieć matce prawdy, tym bardziej w tak banalnych sprawach. Denerwowało mnie, że boi sie powiedzieć jej prawdę. Tłumaczyłam, że tak nie można ale też na początku trochę bagatelizowałam te jego kłamstewka bo nie były aż tak istotne a z czasem jak coraz bardziej poznawałam teściową zaczynałam sama rozumieć, że nie wszystko można przy niej powiedzieć, chociażby z tego względu, żeby się nie narażać na jej niepotrzebne,debilne komentarze. Nigdy jednak nie namawiałam go do kłamstwa. Poprzestałam na tym, że pewnych tematów przy teściach nie poruszaliśmy.
Był moment, że sama męża wysyłałam do matki albo przypominałam, że powinien do niej zadzwonić bo to w końcu matka. Chciałam być w porządku wobec niej, żebyśmy byli normalną rodziną ale też nie pozwalałam jej decydować za nas i rządzić naszym małżeństwem. Mąż wolał jej unikać i coraz bardziej okłamywać a ona przypisywała to mnie. Mąż przytakiwał jej w różnych sprawach albo kłamał, żeby mieć spokój, przyjął taką bierna postawę a ja stawiałam opór jak chciała nami rzadzić. Obwiniała mnie za wszystko a mnie wkurzało coraz bardziej, że mąż mnie nie broni i że zamiast postawić jej sprawę jasno ucieka w kłamstwo jak tchórz. Zawsze miał chłodny stosunek do matki ale też nigdy nie umiał się jej przeciwstawić. Z czasem problem narastał i mąż faktycznie znalazł się w nieciekawej sytuacji. Z jednej str. matka, która mu ciągle tłucze kołki na głowie o wszystko (bo dla niej każde zachowanie oznacza brak szacunku dla niej, ją trzeba ubóstwiać!) i buntuje przeciwko zonie - a z drugiej żona, która coraz bardziej wymaga stanowczej, męskiej postawy i obrony własnej rodziny przed toksyczną, zatruwającą życie osobą.
Jak się pojawiły problemy finansowe to kłamstwa mojego mężą przybrały na sile. Ja chciałam je rozwiązywać rozmawiając i wspólnie szukając wyjścia z sytuacji a on w jedyny znany sobie sposób uciekał w coraz bardziej wirtualny świat. Do tego jeszcze tradycyjnie mamusia, która non stop wmawiała mu, że wszystkiemu winna jestem ja bo jej nie szanuję Ja byłam na urlopie wych. a on zapewniał mnie, że wszystko jest ok i że damy radę ze wszystkim...potem dwa razy po półtora miesiąca udawał, że ma pracę. Zapewniał, że nie muszę wracać do pracy bo on ma pracę, w której będzie zarabiał więcej a mój powrót do pracy tylko by spowodował niepotrzebne koszty opiekunki. Prosiłam o umowę, o cokolwiek a on mnie zwodził. A tesciowa dalej tłukła mu, że to ja za wszystko odpowidam bo pozwoliłam mu zmienić pracę (jakby sam nie mógł za siebie odpowidać). On coraz bardziej zagłębiał się w swoje kłamstwa, coraz więcej awantur. Zaczął kłamać już chyba we wszystkim...utonął w swoich kłamstwach. W końcu kazałam mu się wyprowadzić a że nie miał gdzie to wylądował u rodziców. Sama wcześniej znalazłam prace i jakoś to idzie. On musiał wcześniej prosić rodziców o pomoc finansowa bo swoimi kłamstwami doprowadził do ruiny naszą sytuacje, potrafił brac kredyty bez mojej wiedzy, kupił laptopa twierdxząc, że za chwilę dostanie dofinansowanie. Nie chciał słuchac moich próśb, żeby poczekać aż te pieniądze będą. Pogubił się w tym wszystkim. Rodzice (bardziej ojciec) trochę mu pomogli ale było to za każdym razem obwarowane milionem próśb, musiał się przed nimi kajać i bardzo długo chcieli, żebym to ja wzięła odpowiedzialność na siebie za jego postepki (bo przecież pozwoliłam zmienić mu pracę!) i żebym to ja ich prosiła o pomoc. Tesciowa chciała przy okazji dowartościować sie i poupokarzać mnie jeszcze bardziej. A że się nie dałam to coraz bardziej jećdzili po nim. Teraz mieszka u nich i jest od nich zależny więc tym bardziej nie może się wywolic) i nie wiem czy chce, może woli dalej być dzieckiem)
Problemem dla mnie są kłamstwa męża i brak jego odwagi aby ukrócić toksyczny wpływ matki na naszą rodzinę. To takie błędne koło. Kłamał od dziecka, żeby wytrzymać z matką, kłamstwem rozwiązuje problemy w życiu dorosłym (bo nie umie inaczej) robiąc długi i zamiast uwolnić się od presji matki-ucieka w kłamstwo a tym samym uzależnia sie finansowo od rodzicówi. Mam do niego żal, bo gdyby tak nie kłamał to nigdy nie musielibyśmy prosić ich o pomoc, nie doszło by do aż tak trudnej sytuacji. (Żyliśmy skromnie ale godnie. A po moim powrocie do pracy byłoby lepiej). Jednocześnie wiem, że on sam nie poradzi sobie z matką i jest mi go żal.

Pukapuk, nie wkurza mnie to co piszesz, nie rozumiem tylko dlaczego uważasz, że jestem opuszczoną kobietą? Przecież to ja go wyrzuciłam. Boli mnie, że się nie stara ale nie czuję sie opuszczona tylko oszukiwana i przerażona.
On nie ma dylematu: kochana mamusia czy żona. Nie jest związany emocjonalnie z matką. On się zachowuje się tak jakby nie miał rozumu, jakby był bezwolną marionetką w rękach stukniętej matki. Zapomina nawet o dzieciach, które uwielbiał.
A psychologów mieliśmy już ze trzech. Jak sam wcześniej napisałeś on sam musi tego chcieć. Ja nie jestem w stanie pilnować czy chodzi na każdą wizytę.
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Postprzez pukapuk » 7 lis 2008, o 21:49

Witaj źle napisałem nie opuszczona, ale odrzucona , bo w jakiś sposób odrzucił twoje uczucie ... Ale pomijając to myślę że twój mąż nie ponosił nigdy konsekwencji swoich kłamstw zawsze go ktoś tam ratował i prowadził za rączkę. Ja przestałem pić jak straciłem wszystko i zobaczyłem przed sobą pustkę. Osoba uzależniona od czegokolwiek musi porządnie walnąć o dno aby otworzyły się klapki. Mnie bliscy zostawili samego sobie i jestem im teraz za to wdzięczny. Uśmiechnij się bo jesteś w miejscu w który może się zmienić twoje życie Jesteś w jakimś stopniu współuzależniona co oznacza że to nie ty jesteś odpowiedzialna za jego kłamstwa . Jego matka to jakaś nimfomanka strasznie musi jej być z samą sobą . Olej to nie ty powinnaś coś zmieniać tylko twój mąż !
pukapuk
 

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości