Gdy czuję się nijaka....

Problemy z partnerami.

Gdy czuję się nijaka....

Postprzez To tylko ja » 4 lis 2008, o 22:58

Witam wszystkich bardzo gorąco,

Nie wiem czy to odpowiedni wątek, ale pisze... Mój problem składa się z dwóch cześci. Jedną mogłabym zaliczyć do czegoś w rodzaju "depresji", drugi do problemu dotyczacych związków.

1. Czuję sie bezsilna. Mam dośc nauki, ciągłego przesiadywania w domu, brak mi czasu na wszystko. Jestem ospała, wiecznie zmęczona. Nie wiem co zrobić, by to zmienić, brak mi sił, motywacji - jednym słowem wszystko jest na nie. A tak poza tym od jakiegoś czasu czuję się gorsza, ciągle płacze, po kryjomu, żeby nie denerwować innych. Cieżko jest mi sie podnieść.

2. Studia takie jak medycyna, prawo - to bardzo trudne, wymagające ciężkiej pracy kierunki.

Przykładowo: Są ze sobą dwoje ludzi. Kochają się bezgranicznie, mieszkają razem, studiują. Tylko jak to właściwie jest z tym brakiem czasu, jeżeli np. jedna z tych osób wybrała sobie takie studia, które wymagają poświęceń? Czy ONI mogą się od siebie oddalić? Czy druga strona nie bedzie czuła sie samotna? W jakiś sposób opuszczona, odtrącona....

Nurtuje mnie to od dawna, a i ja zaczynam bać się tego, wieć pytam.

Proszę o jakieś rady, uwagi, wypowiedzenie własnego zdania na te tematy.
Pozdrawiam.
To tylko ja
 
Posty: 3
Dołączył(a): 4 lis 2008, o 22:41

Postprzez Ingeniana » 5 lis 2008, o 00:06

Witaj.
Odnośnie punktu pierwszego, to może zrób sobie wolne od tej nauki chwilowe, co? Weź się wyśpij porządnie, zacznij łykać witaminy, wyjdź na spacer, poruszaj się trochę. Myślę, że jesteś osłabiona i zmęczona. Kurcze jesień i wstrętna pogoda na dworze, to nikomu się niczego nie chce i trudno nawet będąc wypoczętym i w pełni sił tryskać optymizmem. Osobiście, to serio wolne bym sobie jakieś zrobiła i odpoczęła od wszystkiego na Twoim miejscu. Jeśli po takim wyluzowaniu Ci nie przejdzie, to idź do lekarza, może to depresja, pojęcia nie mam, ale teraz depresja jest modna, więc każdy jej u siebie szuka, a czasami wystarczy TYLKO wyspać się i pooddychać świeżym powietrzem coby się wyleczyć z tej „depresji” :wink: .

Jeśli chodzi o punkt drugi, to ja nie bardzo rozumiem, jaki masz problem. Hmm, wiesz nie ma miłości bezgranicznej, zawsze jest, a przynajmniej powinna być, moim skromnym zdaniem oczywiście, jakaś zdrowa granica. Pytasz czy można się od siebie oddalić? I czy ta druga osoba nie będzie się czuła samotna i opuszczona, jeśli ta pierwsza poświęci się np. nauce. Wiesz, oddalić to się od siebie zawsze można, że tak powiem, ale ważne jest, aby rozmawiać o swoich wątpliwościach i problemach i emocjach i jeszcze jedna ważna sprawa, dobrze jest mieć jakieś inne zainteresowania, nie tylko partnera :wink: . Wtedy nie ma czasu na nudę.
Pozdrawiam cieplutko i odpocznij sobie, naprawdę, myślę, że gdy zniknie problem z punktu pierwszego, to punkt drugi rozwikła się sam, bo chęci i czas na przebywanie z drugą osobą się same znajdą :pocieszacz: .
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30

Re: Gdy czuję się nijaka....

Postprzez Dziunia » 5 lis 2008, o 00:22

[quote="To tylko ja"]
1. Czuję sie bezsilna. Mam dośc nauki, ciągłego przesiadywania w domu, brak mi czasu na wszystko. Jestem ospała, wiecznie zmęczona. Nie wiem co zrobić, by to zmienić, brak mi sił, motywacji - jednym słowem wszystko jest na nie. A tak poza tym od jakiegoś czasu czuję się gorsza, ciągle płacze, po kryjomu, żeby nie denerwować innych. Cieżko jest mi sie podnieść.
quote]

Mam tak samo. Nic mi sie nie chce, juz zmuszam sie do wszystkiego.
gdy jest juz najgorzej ide na najwiekszy deser lodowy, kupuję stos ulubionych gazet, jakas bluzeczkę i koniecznie nowy kolor lakieru do paznoki, łykam mnóstwo witamin od magnezu po ketonal ostatnio(zapalenie nerwów), pijam hektolitry kawy i napojów energetyzujacych...
matura w maju trzeba nadrobic 2 lata nic nie robienia;/
coś w życiu robic trzeba
nie ukrywajac jest mi cholernie ciezko, płaczę rzucam sie na łozko ale wstaje,gdzies we mnie jest ostatnio strach przed wszystim.

co do tej miłosci rozwin to bardziej.
Nie moga sie oddalic. Nie rozumiem do czego dązych
Mój chłopak skonczył dzienne obronił sie niedawno. przy obronie pracy nie miał zbytnio dla mnie czasu, ale za to wspierałam go jak tylko mogłam. jak sie kocha nie ma czegos takiego jak oddalenie. druga osoba nie moze czuc sie samotna jesli wie i czuje sie kochana....
Dziunia
 

Postprzez Księżycowa » 5 lis 2008, o 00:34

Witam Ciebie!

Wiesz myślę, że jak ludziom na sobie zależy, to zniosą wszystko. Nie będzie pretensji, tylko wzajemne zrozumienie. Najważniejsze, żeby tego nie zabrakło. Nie jestem ekspertem ale myślę, że w ciężkich i tych napiętych chwilach ludzie powinni być dla siebie wsparciem.

Myślę, że nauka nie musi być przeszkodą. Można znaleźć w tym całym zamieszaniu jeden dzień dla drugiej osoby i docenić siebie nawzajem, zatęsknić za sobą. Może odwrócić tą sytuację na coś pozytywnego. Tak sobie pomyślałam, bo zakładam, że sytuacja między Tobą a Twoim chłopakiem jest bez żadnych problemów prawda?

Co do zmęczenia mam ten sam problem. Może to ta pogoda, trochę przygnębiająca. Zastanawiam się nad odwiedzeniem apteki. Jakieś tabletki wzmacniające lub na koncentrację. Myślę jednak, że dużo robi nasza psychika. Odwiedziłaś psychologa?

Poczucie niższości. Wiem o co chodzi. Brak pozytywnych słów i dużo obowiązków. A chłopak? Nie wspiera, czy też nic mu nie mówisz? Może spróbuj?

A w ogóle to ten stan trwa u Ciebie od zawsze albo od dawna, czy od dopiero jakiś czas? Dobrze by było jakbyś napisała więcej.

Myślę, że lekarz na te dolegliwości, szczególnie uczuciowe jest najlepszy.
Księżycowa
 

Postprzez To tylko ja » 5 lis 2008, o 16:28

Dziękuje za pierwsze wpisy. :kwiatek2:

Odnośnie stanu swojego zdrowia, samopoczucia. Nie moge oderwać się od nauki. Podobnie jak Dzidziuniu jestem w trzeciej klasie maturalnej. Przychodze ze szoły, coś zjem i siadam do lekcji. Wolny czas (10, 15) poswięcam na bezsensowne snucie się po domu. Wieczorem daje o sobie znać zmęczenie i płacze.

Bardzo chcialabym, żeby w takich chwilach był przy mnie mój chłopak, ale wspierać może mnie tylko przez telefon. Nie zawsze możemy sie widywać. Mam ochote wskoczyć na rower i pojechać gdzieś w ten ziąb daleko, daleko... Zatrzymuje mnie szkoła, a także domowew obowiązki. Jednym słowem jest cięzko.

O swoich stanach staram sie nie mówić chłopaku, z tego względu, żeby nie zadręczać go ciągłym marudzeniem, bo wiem, że w nadmiarze może to być bardzo uciążliwe. Do psychologa nie chodzę. Gdzie w tym całym zamieszaniu znalazłby sie czas na niego... Owy stan trwa już od dawna. Zaczełam czuć sie jakaś taka gruba, brzydka od tego ciągłego siedzenia, braku ruchu.

Odczuwam taże nieodparta cheć rzucenia wszytkiego i spotkania się chłopakiem. Jednak wszystko samo się nie zrobi...

Czuję się zagubiona....

Odnośnie studiów. Teraz wszystko jest w porządku. Na razei takowy problem nie istnieje i nie twierdzę, że kiedyś tak bedzie. Zaczęlam się jedynie nad tym zastanawiać.
To tylko ja
 
Posty: 3
Dołączył(a): 4 lis 2008, o 22:41

Postprzez Ingeniana » 5 lis 2008, o 18:41

Hej.
Ech, no ewidentnie jesteś przygnębiona i przemęczona, kurcze, ale czy obu na pewno nie jesteś w stanie wygospodarować choćby pół godzinki dziennie tylko dla siebie? Poszłabyś sobie na spacer, albo do koleżanki, albo zwyczajnie poleżała np. z maseczką upiększającą;). Wiesz, wiem, o czym mówisz, nauka pochłania mnóstwo czasu i taka rutyna potrafi ostro zdołować, a jeszcze tęsknota za chłopakiem dokłada Ci smutków. Uwierz mi, warto przełamać się i w tym natłoku obowiązków znaleźć czas na relaks, czas tylko dla siebie. Jak tak dalej będziesz się męczyć i zadręczać i rozmyślać nad problemami, których nie ma, to uwierz mi, ale sama spowodujesz katastrofę. Mówisz, że chłopak Cię wspiera. To SUPER ciesz się dziewczyno, naprawdę, facet, na którego można liczyć w trudnych momentach to skarb! Nie myśl o rzeczach złych i to takich, jakie się jeszcze nie wydarzyły! Po co tracić czas na pisanie czarnych scenariuszy?! To bezcelowe jest, nie szukaj problemów tam gdzie ich nie ma. Rozmawiałaś z rodzicami o tym, że jest Ci źle, że masz ciągle przygnębiające nastroje i doły i chyba depresję. Może powinnaś o tym z nimi porozmawiać, może niech odejmą Ci część obowiązków domowych, tak abyś mogła się zrelaksować. I jeszcze jedna sprawa, chyba powinnaś iść do lekarza, skoro taki stan utrzymuje się długo i wcale pierwsza wizyta nie musi być u psychologa. Możesz iść do lekarza pierwszego kontaktu on zadecyduje, co dalej. Czy przepisze Ci jakieś leki, czy też skieruje na terapie do specjalisty. Ja całkiem niedawno miałam taki etap w swoim życiu, że autentycznie rano z łóżka wstać nie mogłam. Zmuszałam się codziennie rano, aby wyjść do pracy, a w pracy, aby nie płakać, a potem po powrocie do domu dalej się zmuszałam do działania, do tego żeby nie rozpaczać i nie myśleć… Poszłam do lekarza pierwszego kontaktu i przepisał mi leki antydepresyjne i zalecił ruch i kontakty z ludźmi! Kurcze uwierz mi, w tym całym natłoku obowiązków, bo oprócz pracy zawodowej przez 8 godzin dziennie, samodzielnego prowadzenia domu i studiów zaocznych znalazłam czas na ćwiczenia i kontakty z ludźmi i wiesz co? Pomogło, naprawdę. Ważne abyś uwierzyła w to, że możesz zwalczyć te Twoje złe samopoczucie i złe nastroje. Porozmawiaj o tym z bliskimi, idź do lekarza i odpoczywaj. No głowa do góry, będzie dobrze, zobaczysz. Jesteś super, tylko jakoś chwilowo zapomniałaś o tym :wink: . Buziaki i uszy do góry. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30

Postprzez To tylko ja » 5 lis 2008, o 20:29

Dzięki za słowa otuchy. Chłopak to jednak nie za bardzo rozumie moje zachowanie. Dla niego to tylko marudzenie, więc postanowiłam nie zadreczać go tym, jeżeli tak podchodzi do sprawy. Nie ukrywam, że mi przyko.... Cholernie przykro. Bo według niego sama stwarzam sobie problemy. Może i po cześci ma racje, ale stan w jakim się znajduje nie jest dobry. Może rzeczywiście potrzeba mi odpoczynku, a jeszcze bardziej potrzeba mi dobrego slowa z jego strony. Chyba go jak na razie nie uzyskam. O drugim punkcie już nie mysle. Doszlam do wniosku, że jak na dzień dzisiejszy nie warto się tym martwić.
To tylko ja
 
Posty: 3
Dołączył(a): 4 lis 2008, o 22:41

Postprzez Ingeniana » 5 lis 2008, o 21:19

Jejku, ale co Cię tak naprawdę martwi? Skąd u Ciebie te wszystkie lęki i obawy? Czego się boisz? Niezrozumienia? Odrzucenia? Piszesz, że boli Cię że on Cię nie rozumie i że nie możesz na to zrozumienie z jego strony liczyć. A czy Ty rozumiesz samą siebie? Czy Ty wiesz o co Tobie chodzi? Masz jakieś konkretne powody przez które tak się źle czujesz? Ech kochana, powiem Ci, że powinnaś jednak porozmawiać z chłopakiem o swoich lękach i obawach, o tym co Cię martwi i czego od niego oczekujesz. A i zobacz jest wielki pozytyw Twoich wizyt tutaj :) przestałaś myśleć o "punkcie 2" :D . Nie martw się, uwierz w siebie, wszystko będzie dobrze i pomyśl o tym lekarzu. Miłego wieczoru Ci życze. Papa :slonko:
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30

Postprzez Księżycowa » 5 lis 2008, o 21:55

No to chyba nie tylko mój facet tak podchodzi. Wiem, że to przykre i boli. Nie będę się rozpisywać o sobie, bo zawsze możesz wejść na mój temat :) . Jak ten stan trwa już długo to ja podpisuje się obiema rękoma pod wizytą u psychologa.

Jeżeli chodzi o czas wolny, myślę, że jest wręcz wskazany i potrzebny. Spacer i dotlenienie dobrze wpływa na pracę mózgu, dotlenia się przez co lepiej pracuje. Chwila na spotkanie ze znajomymi albo z przyjaciółką też by się przydała, żeby się oderwać.
Ale przede wszystkim terapeuta najlepiej pomoże Ci się z tym uporać.

Ingeniana jak Ty to godzisz? Ja mam taki sam problem jak ,,To tylko ja" . 8 godz. pracy i nic więcej nie jestem zdolna zrobić. Taki dołek. Brak motywacji, przekonania. Wszystko wydaje się takie trudne.
Księżycowa
 

Postprzez Dziunia » 5 lis 2008, o 22:02

To tylko ja
Jestem z Toba myslami. W trudnych chwilach musimy sie wspierac. Matura cos strasznego. A z czego zdajesz jesli moge wiedziec.
co do chlopaka to swojego tez nie zadreczam. Takie rzeczy odsuwaja od siebie. On od urodzenia racjonalista, optymista itd...
rozumie mnie przynajmniej sie stara.
Dziunia
 

Postprzez Ingeniana » 6 lis 2008, o 01:56

Witam
Kasiorek, pytasz jak ja to robię? He powiem Ci, że to nie tak, że ja codziennie biegam na siłownię i codziennie nawiedzam znajomych, hehehe nie. Zwyczajnie, ustawiłam tak sobie dzień, że dwa, trzy razy w tygodniu zaraz po pracy idę poćwiczyć godzinkę, ale to zaraz po pracy, bo jak wejdę do domu, to odechciewa mi się czegokolwiek. Hehehe mam też psa, a że od ponad roku mieszkam sama z psiakiem moim :piesek: , to oczywiście też muszę z nim wyjść, bo innego wyjścia nie ma, pies też ma swoje potrzeby. Potem zakupy jakieś, obiadokolacja jakaś :lol: i zanim się zorientuję jest 23.00 albo i później i czas na sen…. Więc, to nie tak, że ja taka boska i super zorganizowana jestem, nie, ja zwyczajnie staram się jakoś zapełnić sobie dzień, a żeby mieć siłę do działania i do życia, to serio ruszać się trzeba odrobinkę, to dodaje wigoru;), poważnie. Pozdrawiam cieplutko :slonko:
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 204 gości