przez locust » 26 lis 2008, o 23:32
Witajcie.
Jestem tu nowa, od razu mówię, że niewiele wiem o dystymii. Chciałam się Was poradzić i wyrzucić z siebie trochę tego, co mnie nęka.
Od jakiegoś czasu czuję, że moje życie bardzo się zmieniło. Zawsze byłam typem raczej skrytym i nieśmiałym, ale jednocześnie miałam wiele pasji, swój własny świat, w którym czułam się pewnie, wiele marzeń i sił, żeby je realizować. Teraz - nie czuję nic. Żadnych większych pragnień, moje pasje przestały mnie cieszyć, nic mi się nie chce, nic nie ma sensu. Najchętniej stałabym się niewidzialna - czuję się nieatrakcyjna, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Unikam kontaktów z ludźmi, oprócz tych najbliższych, których zostało bardzo niewielu, aczkolwiek ich też często zaniedbuję. Czasem mam ochotę coś zrobić, ruszyć z miejsca, w którym stoję już za długo... i nie mogę. Non stop jestem zmęczona, całe dnie chce mi się spać, w nocy często budzę się i nie mogę ponownie zasnąć - a wtedy przychodzą mi do głowy najgorsze rzeczy - zdarzenia z przeszłości, dawne porażki, leżę, rozpamiętuję, miewam napady lęków - a jak nie miewam, to wszystko po mnie spływa, nic się nie liczy, nic nie jest ważne. Wszystko tak bardzo nie ma sensu. Nie znajduję sensu w sobie. Chęci do życia też nie, chociaż myśli samójczych nie mam. Po prostu najchętniej zakopałabym się gdzieś i nie wychodziła. Co też robię, jak tylko mogę. Nie mogę skoncentrować na niczym uwagi, wszystko mnie rozprasza. Szybko się męczę, a jednocześnie jakoś... nie umiem wypocząć. Jestem tak samo zmęczona po całym dniu na uczelni, jak i po całym dniu spędzonym w domu.
Wpadł mi ostatnio w ręce, zupełnie przypadkowo, artykuł o dystymii. Zgadza się wszystko, mam każdy objaw, właściwie co do jednego. To, co się dzieje, trwa mniej więcej... czy ja wiem? Około 2-3 lat, może dłużej. Ostatnio bardzo się nasiliło, tak bardzo, że to wszystko aż boli.
Źle mi z tym. Bardzo źle. Czasem aż chce mi się krzyczeć z poczucia bezsensu.
Powinnam zgłosić się do lekarza? Jeśli tak, to jakiego? Psychologa, psychiatry?