pozytywnieinna napisał(a):ja probuje od kilku lat, teraz nawet nie mam jak... nie mam za co sie nawet leczyc, od 2 miesiecy szukam pracy, bez rezultatu... kazdy dzien byl walka, nie pamietam czy kiedykolwiek bylo tak normalnie... walka o to zeby wstac, ubrac sie o wszystko!! a teraz od kilku miesiecy tylko zle wiadomosci... juz mam tylek siny od kopniakow... to jak syzyfowa praca...
piszesz,że od 2 miesięcy szukasz pracy...A podobno w naszej Polsce cud gospodarczy:) Szkoa tylko,że nie uwzględniono w nim osób, które są zbyt wrazliwe i nie radzą sobie. Ja też jestem bez pracy.Zreszta każda kolejna praca w moim życiu to jedynie kolejny substytut za 700zł. To błednę koło - do gówna,bo gówno mam, a potem w tym gównie,żeby jakies gówno miec. Pracodawca i tak widzi ten smutek,który się nosi w sobie i ...juz jestes zbędna. To jest jak syzyfowa praca.Jak być przebojową osoba,pełną kreatywnych pomysłów,skoro nasza motywacja jest udawana.Marzymy,żeby wreszcie znaleźć się w domu i wejść pod kołdrę,udwać,że nas nie ma.
Ja szukam teraz pocieszenia w Bogu. Jakiś czas temu mowi pies zachorował, a mam tylko tego psa na świecie, modłiłam się gorąco i blagałam,żeby przezył. Nikt nie dawał mu szans,miał dwa krwotoki wewnętrzne i zapaść, byl w agoni. A ja wierzyłam jak obłakana i byłam z nim cały czas, trzymałam go za łapkę/. Dziś pies żyje i jest zdrowy.Nikt nie wie jak to mogło się stać. Podobno to wola zycia.
Chciałabym żebyśmy wszywcy tu mieli taką wole zycia.