Przeczytałam poradnik Wiem, poradniki różne bywają
Ale ten mi pomógł. Bo zobaczyłam mój przypadek całkiem z boku i na dodatek w dosadnym ujęciu. Przeprowadziłam auto-indoktrynację, podjęłam decyzję: koniec.
Na spotkaniu z przyjaciółką usłyszałam: "tyle teoria, teraz czas na czyny".
Zadzwoniłam do niego, umówiłam się na spotkanie, dziś po południu to kończę. Żeby było ciekawie, jutro będzie rok, odkąd zaczął się nasz "romans".
Zanim do niego zadzwoniłam, czułam siłę, kiedy usłyszałam jego co bądź zmartwiony głos, trochę mi siły wyparowało. Emocje. Po powrocie do domu zaczęłam z sentymentem wspominać wszystkie dobre chwile. I popłakało mi się trochę. Na szczęście nie dużo, bo była już druga w nocy, położyłam się spać i zasnęłam.
Od 3 lat nie byłam sama. Ba! Przez ostatnie 5 lat byłam sama tylko 10 miesięcy (i to było 3 lata temu).
Muszę sie nauczyć być (z) samą sobą od nowa. Bo nie pamiętam jak to jest...
Będzie dobrze. Musi. Czas zagoi rany.