To fragment ksi±żki, któr± wła¶nie czytam. I gdy naszłam na ten fragment, to pomy¶lałam sobie, że wła¶ciwie jest tutaj opisany dokładnie i po męsku... ten targ. No to miłego poczytania :
Broniłem się przez wiele lat przed samotno¶ci± szukaj±c ratunku w miło¶ci, zawsze jednak ponosiłem klęskę, tak jak I ostatnim razem, chociaż pocz±tkowo wydawało się, ze uczucie, które zrodziło się tak pięknie, zdoła przetrwać wszelkie próby; ale już po paru miesi±cach sielanki zaczęło się co¶ psuć I powoli, lecz bardzo konsekwentnie, dałem się wci±gn±ć w grę, ten odwieczny targ dwojga płci, wygrywaj±cych przeciwko sobie wszelkie racje własnego istnienia, porażonego kompleksami i głębokimi urazami psychicznymi, targ wstrętny i upokarzaj±cy sam± tre¶ć miło¶ci, targ straganiarzy robi±cych raz do roku odpustowy interes, nawzajem oskarżaj±cych się o własne niepowodzenia i klęski, szukaj±cych za wszelk± cenę usprawiedliwienia dla swej mało¶ci, lenistwa i małostkowo¶ci, racji bytu dla własnego egoizmu, wzbieraj±cej w sercu nienawi¶ci do ¶wiata i ludzi, dla wszystkich pod¶wiadomych tęsknot i pragnień z oczyszczenia się z tego brudu, który wzbierał w nich z czasem, ale pod±żaj±cych ku owemu wyzwoleniu nie przez rozumny akt woli, u¶wiadomienia sobie pewnych istniej±cych konieczno¶ci, lecz przez nieustanne oskarżanie strony przeciwnej i dowodzenie jej winy. Dałem się więc wci±gn±ć w ten targ i pewnego dnia odkryłem z przerażeniem, ze co¶ się kończy, pewnego dnia spostrzegłem, ze w nasze wzajemne stosunki zaczyna się wkradać uczucie obustronnej niechęci i zło¶ci, stwierdziłem z udręk±, że z każd± chwil± stajemy się sobie coraz bardziej obcy i nie ma już nic oprócz wzajemnego czyhania na siebie, wrogiego czyhania na każde słowo, spojrzenie, nieostrożny gest, ale wówczas nie u¶wiadamiałem sobie jeszcze w pełni, że to jest pocz±tek końca naszej miło¶ci, traktuj±c ci±gle ten pierwszy akt dramatu jako przej¶ciowy kryzys nerwów...