Tomaszu nigdy nie ma odpowiedniego momentu,aby powidzieć stop.Ale trzeba poprostu to zrobić.Dopóki człowiek szuka w sobie przyczyny lekceważenia i braku szacunku,dopóty ma nadzieję.Tylko na co.Boli i będzie boleć i teraz i następnym razem.Trzeba to poprostu zmienić,czym szybciej lili to zrozumie,tym szbciej będzie mogła zacząć budować poczucie własnej wartości i stworzyć szczęśliwy związek.I będzie musiała to zrobić,bo problem będzie się powtarzał.Lili zasługuje jak każdy na szacunek i miłość i wcale nie musi dawać się wykorzystywać,żeby myśleć że będzie kochana.
Lili,
we mnie coś pękło. Jutro idę z nim na spacer, zadzwoniłam do niego i umówiłam się z nim właśnie w tym konkretnym celu-> chcę się uwolnić.
Przeczytałam książkę "nie zależy mu na tobie".
Wiem, poradniki ale ten jest ok, bo pokazuje prawdę, w brutalny, ale zarazem zabawny sposób. Przeczytaj, do mnie trafił.
Wspierajmy Lili,ale w budowaniu ,pomóżmy jej ,ale w walce z sobą ,aby nauczyła się pokochać siebie.Aby nie musiała żebrać o miłość.Ona musi na nią zasługiwać,jak zresztą my wszyscy.Pozdrawiam.
Minął tydzień, niestety zaczynam tęsknić...Tęsknić za draniem, o ironio!
Mam na tyle siły, że skoro powiedziałam "koniec" - nie odwołam postanowienia, ale co jeśli on...?
Tęsknię, a z drugiej strony czuję wściekłość, żal, ból, że tak nieelegancko się zachował!
ech...
Lili,
ja też tak mam. Postanowiłam z moim draniem skończyć, zadzwoniłam do niego, żeby się umówić na rozmowę, więc wyczuł pismo nosem. Jeszcze z nim nie skończyłam, ale już cierpię.
To chyba naturalna kolej rzeczy. Musimy dać sobie do niej prawo. Żałobę trzeba odbyć, emocje muszą przebrzmieć, nie możemy ich tłumić.
Jesteśmy z Tobą, pamiętaj.
Lili,dzisiaj cierpisz po to,aby jutro zaświeciło słoneczko.Oczywiście że wspomnienia będą wracać, i o ironio w takich sytuacjach wracają te najlepsze ,Ale nie daj się zwieść,bo to jest tęsknota za miłością a nie za nim.Będąc z nim tracisz wszystko,bez niego zyskujesz poczucie własnej wartości i szacunek.A kiedy spotkasz właściwą miłość będziesz wiedziała ile straciłaś.Nie poddawaj się.Jestem z Tobą.
hehhhhhh:( ja mam podobna sytuacje, tyle, że jestem mężatką... mojemu slubnemu wogóle na mnie nie zależy (opisywałam w innych wątkach), ale dziś powiedziałam sobie - dość tego!!!!!!!! od początku małżeństwa poza seksem ani RAZU dosłownie ANI RAZU nie przytulił mnie, nie trzymał za rękę.... a jak coś pożyczył lub dał to milion razy mi wypomniał:(.Zacznijmy takich drani olewać, może po pewnym czasie zobaczą, że mogą stracić wiele - nas