mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 2 lis 2008, o 11:21

Nana,
ja też chcę zmienić moje związkowe tendencje. I wiem, że tylko jedno może mnie uratować: szeroko otwarte oczy i wyostrzony słuch. Kiedy on powie: układ - znikam.
Szanujmy siebie.

PS. Czytałaś może książkę: Nie zależy mu na tobie?
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez sikorkaa » 2 lis 2008, o 11:29

Kwiat Pomarańczy napisał(a):Czytałaś może książkę: Nie zależy mu na tobie?

hmm.. intrygujacy tytul ... a czyje to Kwiatuszku?
sikorkaa
 

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 2 lis 2008, o 11:38

Greg Behrendt, Liz Tuccillo, to scenarzyści seksu w wielkim mieście.
Chętnym mogę przesłać ebooka na maila.
Książka mnie oczarowała, ponieważ w zabawny sposób pokazuje, jak kobiety usprawiedliwiają facetów i dlaczego nie powinny tego robić. Np- jeśli on nie umawia się z Tobą na randki w publicznych miejscach, nie zależy mu na tobie. I choćbyś stanęła nago na głowie - nie zacznie mu na tobie zależeć.
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez tenia554 » 2 lis 2008, o 11:38

Kwiatuszku,uda Ci się.Nie przyjmuj tego co Ci ofiarują,biesz to czego Ty chcesz.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 2 lis 2008, o 11:39

Dzięki tenia.
Kochane, liczę na wsparcie. :D
Bo wiem, że dziś będę mieć bardzo trudne chwile... :cry:
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez sikorkaa » 2 lis 2008, o 11:45

Kwiat Pomarańczy napisał(a):Chętnym mogę przesłać ebooka na maila.

poprosze ....... :prosi:
sikorkaa
 

Postprzez tenia554 » 2 lis 2008, o 11:51

Jestem z Tobą.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 11:57

Trzymam kciuki, Pomarańcza :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 2 lis 2008, o 17:21

narozrabiałam jak pijany zajac w kapuscie... eh, az wstyd napisac...

On jednak zrozumial mnie połowicznie, czyli wiedział, że ma się nie odzywać, ale... uznał, ze trzy dni, to wystarczy i odezwał się wczoraj... niemal o północy... potem pojechałam po niego!!! wiem to blad!!! !!! i rozmawialismy znow i przenocowal u mnie na kanapie... twirdzil, ze martwil sie, czy mi nic nie jest... uwazal, ze szybciej mi przejdzie jak on bedzie obok !!! masakra...

...dzis rano odwiozlam go do domu i ustalilismy, ze cisza absolutna bedzie dopoki ja jej nie przerwe... a potem... kazalam mu isc, a sama pojechalam niedaleko po zakupy i... spotkalam jego brata... brata podrzucilam do domu z tymi zakupami, a on sila zawlokł mnie na gore na herbate... potem sie okazalo, ze jego brat nigdy nie przyprowadzil zadnej dziewczyny do domu (brat na 30 lat), a poza zona mojego rozwodnika i dziewczyna drugiego brata nikt plci zenskiej nie bywa u nich w domu...

... jazda kompletna... po co ja to wszystko zrobilam??? :((((
... jeden maly blad... odebranie telefonu i potam juz nie potrafilam przerwac... posypala sie seria... a na koniec... powiedzial "skarbie"... ja mu na to "nie mow tak do mnie"... byl moment, ze chcial mnie przytulic... nie pozwolilam, krzyknelam zeby mnie nie dotykal... ale potrafie tylko biernie sie bronic...

za malo mam konsekwencji w sobie... wpakowalam sie znow w klopoty...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez dobranocka » 2 lis 2008, o 20:52

Witajcie, rozpoczynając ten temat nie przypuszczałam, że tyle nas jest, że borykamy się z podobnymi problemami, jeżeli chodzi o związki z mężczyznami "po przejściach". Nana bardzo mi przykro bo czytając właśnie Ciebie miałam wielką nadzieję, że będzie happy end. Podziwiam Twoją siłę, nie wiń siebie za bardzo za braki ostatniej niekonsekwencji, jesteś dzielna i tak.....ja w ten sposób nie potrafiłam. Ja wciąż popełniam te same błędy ale postanowiłam coś z tym zrobić, ze sobą, od dzisiaj, od teraz! Znów po raz kolejny odpisał, że pracuje, że bardzo zajęty. Uprzytomniłam sobie, że pracuje-nie pracuje, po prostu nie chce znaleźć dla mnie odrobiny czasu, co się równa z tym, że nie zależy mu na naszej znajomości. Na nic moje wzdychania i tęsknoty. Przecież gdyby chciał to jeśli nie teraz, zaproponowałby inny czas na spotkanie. A tęsknię okropnie i tylko ja mogę coś z tym zrobić - ze sobą. Nie chciałam zrywać kontaktu ale co innego zrobić żeby wyleczyć się z myślenia o tej osobie?
Nana współczuję sytuacji, że Ty podjęłaś dzielną decyzję, zmuszona własciwie przez Niego, a teraz On Ci niczego nie ułatwia.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 21:41

nana napisał(a):On jednak zrozumial mnie połowicznie, czyli wiedział, że ma się nie odzywać, ale... uznał, ze trzy dni, to wystarczy

Czyli zrozumiał dokładnie tak jak ja w piątek;) Jakoś nie wydaje mi się, że strasznie narozrabiałaś... może to niepotrzebne było, to fakt - ale tragedii to ja nie widzę.

Jakie wnioski, Nanuś? Na przyszłość?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 2 lis 2008, o 21:44

aktualnie czuje sie tak jak by mi ktos sprał mózg.

P.S. dzięki dobranocko za rozpoczecie tematu i dziekuje za twoje slowa, bo juz czekalam az ktos napisze mi, ze zachowalam sie totalnie beznadziejnie, ze co ty najlepszego robisz dziewczyno i ze marnuje sobie zycie. dziekuje za ta okruszyne ciepla i zrozumienia, bo to bardzo trudny problem. a on faktycznie utrudnia jeszcze bardziej.

P.S. sorrki, ze tak sobie "przywlaszczylam" temat, ale jest mi bliski.

Do Ewki: Oj, moze masz rację, że przeceniłam jego inteligencje, ale moim zdaniem, to ze sie odezwal wynika z jego egozimu (przyznal sie, ze on tez teski, ale inaczej niz ja). Wiedzl, ze ma sie nie odzywac.

wnioski: Z moich mocnych postanowien zostalo tylko: zero dotykania, zero "skarbie", "kochanie" i zero łóżka. Może jak to utrzymam, to wystarczy? Może jednak mimo jego ciągłej obecności w moim zyciu uda mi się pogodzić z faktami i przejść na inny typ znajomości? Bo jak widzę z milczenia, to nam raczej nic nie wyjdzie poza ośmieszeniem się.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez natka7911 » 2 lis 2008, o 22:21

Nanusia kochana:* Wiem i rozumiem Cie doskonale....jak ciezko jest milczec i nie odzywac sie......:((
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 22:30

nana napisał(a):Do Ewki: Oj, moze masz rację, że przeceniłam jego inteligencje

To znaczy, że moją też:):):)

nana napisał(a):Może jednak mimo jego ciągłej obecności w moim zyciu uda mi się pogodzić z faktami i przejść na inny typ znajomości?

Nie wierzę, ale życzę z całego serca :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 3 lis 2008, o 11:27

ewka napisał(a):
nana napisał(a):Może jednak mimo jego ciągłej obecności w moim zyciu uda mi się pogodzić z faktami i przejść na inny typ znajomości?

Nie wierzę, ale życzę z całego serca :serce2:


Ja też nie wierzę (to jego pomysł), ale jakos dziwnie spokojniejsza jestem dzisiaj. Jakby burza ucichła, chociaż fakty się nie zmieniły przecież.

Zaubiłam się i zakręciłam ze wszystkim, ale przynajmniej chwilowo jestem w stanie normalnie funkcjonować w pracy (w zeszłym tygodniu nie byłam). Może głupio postępuję, ale chwilowo jest mi kolosalnie lepiej, ciszej i spokojniej.

Ile ja jeszcze z tej beczki soli zjem?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 408 gości

cron