Rozstanie

Problemy z partnerami.

Postprzez gti » 3 paź 2008, o 19:50

Wiem, wiem, ja też sie zastanawiam na ile to prawda i ile jej to czasu zajmie.
Ale wszystko jest pod kontrola, nie ulegam emocjom... bo nie jestem pewien niczego. To że ona coś tam mówi to mnie już nie rusza, a wrecz jestem czasami ostrożny. Jedyna korzyść z moich problemów jesta taka że że nauczyłem sie traktować życie inaczej.
Pozdrawiam
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tomasz » 3 paź 2008, o 22:45

Nie często się pokazuję ostatnio. Czytam jednak bardzo często. Ja, jak to facet honorowo (choć nie koniecznie skutecznie) walczę ze swoimi problemami sam. Jasne, że Wasze wsparcie i rady pomagają mi, sam też chciałbym pomóc ze swojej strony jak tylko się da.
:buziaki: dla wszystkich
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez zizi » 4 paź 2008, o 07:28

Tomku troche ci zazdroszcze.....ze masz nadzieje....ze moze....

bo u mnie koniec :cry:
musze pogodzic sie ze on odchodzi....

mam nadzieje,ze uda ci sie :wink:
ze bedziesz szczesliwy

a te korzysci o ktorych piszesz.....rzeczywiscie sa :)
ja tez inaczej podchodze do wielu spraw.....z dystansem :)
.....jestem o wiele silniejsza :)

pozdrawiam cie cieplo

Zizi
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 01:24

Cześć Tomek;) A co tak milczysz? Obiecałeś kiedyś, że nie pytany czasami się odezwiesz...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Tomasz » 2 lis 2008, o 02:38

Rzeczywiście rzadko się ostatnio pojawiam...

Zizi
Ja ze swoim "problemem" borykam się już bardzo długo, kolejne "długo" przyprowadziło mnie na forum. Jeszcze kolejne "długo" próbowałem sam coś zrobić. Przeczytałem miliard postów o podobnych sprawach już tu. Wnioski? jeden wielki zamęt w głowie. Znalazło się jednak parę osób, które sprowadziły mnie na ziemię swoimi radami, czy wypowiedziami. Wypróbowałem, przetestowałem i udało się. Dziś rok minął kiedy usłyszałem "zostańmy razem" i... nie zostaliśmy, choć tego chciałem. Ból pozostał. Okazało się jednak, że można żyć dalej. Ta nadzieja na "coś dobrego" pomaga. :pocieszacz:

ewka :cmok:
Obiecałem i się odzywam :).
Ja tu bywam, choć mało piszę. Żyję prawie na ziemi. Już nie zamęczam się. Wytworzyłem sobie dystans. Otrzymałem wiele ciepła i pomocy tutaj, (szczególne buziaczki dla buni :cmok: ). Nabrałem doświadczenia. I... żyję!!!
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez tenia554 » 2 lis 2008, o 09:46

Będąc z kimś 22 lata,w jakiś sposób się uzależniamy od drugiej połowy.Nabieramy wspólnych nawyków,nie mówiąc już o więzi jaka powstaje w związku z dziećmi.Tylko z czasem taka stabilizacja zaczyna męczyć.Wszystkie role ustalone,każdy wie co do niego należy.Przestajemy mówić czego pragniemy I nagle ktoś budzi nasze pragnienia i ukryte potrzeby.Uciekamy w nadziei na ulepszone życie,tylko kiedy już mamy to ulepszenie to zaczynamy tęsknić za tym co utraciliśmy.Bo okazuje się że ten nowy obiekt nie sięga do pięt staremu.Czy jest w tym czyjaś wina,nie czyjaś tylko wspólna.Chociaż myślę że zawsze większa kobiety.I nie dlatego,że jest zła.To my kobiety mamy ciągoty do idealizmu.Zamieniamy swoje szczęście na obowiązki i w dużej mierze robimy to dla siebie.To nam jest potrzebny czyściutki dom,zadbane dzieci,dobrze odżywiana rodzina itd.itd.To my kobiety narzucamy takie tempo i taki styl,tylko kiedy czujemy się już bardzo zmęczone,zużyte,obwiniamy za to męża.A jeśli pojawi się w tym momencie ktoś kto rozumie i współczuje to już wogóle koniec świata .Potęguje nię nieszczęcie kobiety i wina męża który ją tak bardzo unieszczęśliwił.Kiedy już odreaguje,zaczyna brakować jej tego co utraciła.I chce powrócić do starego.Drogi gti ,problem leży w tym że trzba zwolnić tempo .To twoja żona musi zrozumieć,że domownicy wcale nie oczekują od niej takiego poświęcenia,że nie musi być wszystko idealnie na swoim miejscu,i że nie jest robotem bo żyje wśród dorosłych ludzi którzy jej chętnie pomogą w zamian za kolację przy świecach,zwyczajne wylegiwanie się pół dnia w łóżku ,i wszystkiego czego pragnie i lubi.Bo skąd domownicy mają wiedzieć,skoro nigdy się nie skarżyła tylko usługiwała.Teraz kiedy macie już dorosłe dzieci,a mieszkacie w trójkę ,zajmijcie się sobą i żyjcie dla siebie.Życie to nie tylko obowiązki,to równiesz przyjemności i dlatego właśnie o tym musicie dużo rozmawiać.Myślę ,że twoja żona odeszła na chwilę w pogoni za marzeniami,ale nie odeszła od Ciebie.A swoją drogę zróbcie weryfikacje znajomych i przyjaciół,bo ktoś Was wykorzystał.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Tomasz » 2 lis 2008, o 09:54

Ile bym dał, żeby moja była to przeczytała...
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 12:04

Tomasz to Tomek i GTI to Tomek... bardzo przepraszam :kwiatek2:, ale chodziło mi o GTI. Ciebie Tomasz nie mam śmiałości pytać, bo jesteś jak ten sfinks;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Tomasz » 2 lis 2008, o 12:16

Ok. Nie wiem tylko dlaczego ten brak śmiałości...?
"Sfinks"... coś w tym jest...
Ale dzięki. Teraz ja muszę przeszukać wszystkie posty Tomka i GTI.

Ale buziaczki nie były przypadkowe, trafiłaś w sedno! i to nie pierwszy raz. :)
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 12:30

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 2 lis 2008, o 19:21

Witam
Ciągle jestem, ale sie nie odzywam by nie zaśmiecać forum "pustymi" postami. Mam nadzieje, że admin to doceni. Generalnie to u mnie niewiele sie zmieniło. Żona wraca, ciągle wraca tylko nie może jakoś do domu trafić.
Nawet podobno napisała wypowiedzenie umowy o mieszkanie, tylko go jeszcze nie wysłała, przeprowadziła też z nim rozmowe i to niejedną. Nie zmienia to jednak faktu, że do domu ma jakoś pod górkę.
Ale to pikuś przy nawrocie choroby, troche zbyt mało dbam o siebie, nie rzuciłem palenia, nie oszczędzam sie i niestety, są już tego efekty.
Ale to wszystko udaje mi sie jakoś przetrwać, nie stoczyłem się, nie ćpam, nie pije (za dużo), jakoś sobie radzę, również dzięki wam.
ewka- dziękuje za pamięć.
tenia554- ja też czasami byłem zmęczony i potrafiłem zagryźć zęby i przetrwać. Nie oczekiwałem od swojej żony za wiele, tylko troche miłości, ale ona w pewnym momencie nie chciała nic już naprawiać, znalazła sobie innego.

Co z tego, żę teraz podobno zrozumiała jak była głupia i że jej miejsce jest w domu z rodziną?
Tylko dlaczego ciągle nie wraca? Wydaje mi się, że wiem, ona jest po prostu mocno zangażowana w tamten związek i nie potrafi tego zmienić.
Im dłużej to trwa to zastanawiamiam sie czy warto czekać, czy będe potrafił żyć z takim piętnem, czy będę potrafił wybaczyć.
Może raczej zapomnieć bo z wybaczeniem pewnie będzie trudno.
A tak w ogóle to dlaczego wspominacie mnie w Dzień Zaduszny? JA JESZCE ŻYJE
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 2 lis 2008, o 20:00

Hi, doceniam poczucie humoru. Tylko mała uwaga :paluszek:
Mowimy do Ciebie, a nie wspominamy CIę :)

A jak się z tym czujesz Tomek? Z tymi niby powrotami żony? Jakoś tak mi się zdaje, ze niewiele się zmieniło. Przeciez wcześniej tez jej słowa niewielkie miały pokrycie w rzeczywistości.

:buziaki:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 2 lis 2008, o 20:27

I tak jest teraz agik, jak bedzie w domu to bedziemy mogli podyskutować, narazie nie bardzo jest o czym. A traktuje to jak do tej pory, bardzo emocjonalnie, z ogromną nadzieją choć z przymrużeniem oka.
Pozdrawiam serdecznie
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 2 lis 2008, o 20:35

Czyli nadal stoisz w rozkroku? :(
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez tenia554 » 2 lis 2008, o 21:01

Myślałam,że jak wytłumaczę Ci ,jaki mechanizm działa w kobiecie,to będzie wam łatwiej o tym rozmawiać.Właśnie pisałam,że kobieta sama się nakręca,bo myśli że wszyscy tego od niej tego oczekują.I przychodzi moment,że sama tego nie wytrzymuje.Uważam, że w każdej takiej sytuacji,należy przeanalizować swoją postawą i wyciągnąć wnioski.Aby taka sytuacja się niepowtórzyła ,gdyż widocznie było w waszym związku coś nie tak,skoro ona taką decyzję podjęła.Ale widzę,że w tym związku tylko ty jesteś oszukany ,bo czasem też byłeś zmęczony,a tylko chciałeś trochę miłości.Twoja żona zapewne chciała tego samego,i pewnie ją słyszałeś ale nie słuchałeś.A całą resztę robiła wyłącznie sama dla siebie i nie miała żadnych powodów żeby być nieszczęśliwa.A teraz najważniejsze jest,żeby szybko wracała,bo możesz jej nie wybaczyć.Tylko skoro wcześnie jej nie słuchałeś,to będziesz musiał wysłuchać teraz.Twojej żonie zapewne czegoś brakowało i napewno tej decyzji nie podjęła z dnia na dzień.Uważam,że musicie zacząć rozmawiać,gdyż powrót do starych zwyczjów nic nie zmieni.Wprawdzie ty będziesz miał ugotowany obiad i czyściutkie koszule,ale ona będzie się dalej męczyć.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości

cron