A mnie opowiedziała kiedyś znajoma, jak sobie pięknie z takimi debilami poradziła. Sama pochodziła z rodziny alkoholowej i kiedy już się od niej oddzieliła, kupiła sobie własne mieszkanie, to okazało się, że... trafiła na sąsiadów idiotów, którzy na chama robili sobie co i rusz alkoholowe całonocne balangi - na dodatek to byli ludzi przy kasie, więc nie mieli ograniczeń finansowych i wóda lała się na okrągło a potem wrzaski, tańce i wycie do białego rana...
Moja znajoma początkowo zwróciła się do nich z grzeczną prośbą, żeby tego nie robili - wyśmiali ją i powiedzieli, że są u siebie w domu i mogą robić co im się podoba. Odczekała trochę i w czasie kolejnej wrzaskliwej balangi zadzwoniła na policję z telefonu komórkowego o trzeciej nad ranem podając adres i nazwisko tych hałaśliwych chamów. Policja przyjechała bardzo szybko nie wiedząc nawet kto zadzwonił, bo telefon był z komórki... Już od podwórka słyszeli wycie tych idiotów dobiegające przez otwarte okna, tak więc mieli potwierdzenie, że interwencja jest słuszna. Weszli do bloku, następnie do mieszkania gdzie odbywała się balanga. Natychmiast ucichła muzyka, wycie i śmiechy, po chwili ukazało się całe towarzystwo wyprowadzone za zewnątrz - to była zima i podobno zataczającym się i gubiącym buty panienkom nie dano nawet czasu na ponakładanie płaszczy... Poprowadzili hołotę do policyjnego samochodu i odjechali w siną dal...
Jak się potem okazało zawieźli ich na komisariat, gdzie pospisywali dokumenty, zrobili protokół i po paru godzinach bladym świtem zwolnili do domu...
Okazało się, że nauczka była bardzo skuteczna - od tamtej poro skończyło się wycie, głośna muzyka i nocne balangi...
Z chamstwem nie ma się co patyczkować, tylko trzeba je tępić - oczywiście w taki sposób, by samemu jak najmniej się narażać...