Jestem załamana... prosze o pomoc

Problemy z partnerami.

Jestem załamana... prosze o pomoc

Postprzez justysia88 » 30 paź 2008, o 22:43

Witam!
Nie wiem od czego zacząc, ciężko mi strasznie. Mój problem polega na tym, że mój związek sie rozpada. Nie wiem gdzie popełniłam błąd. Poznalismy sie rok temu, wszystko było bosko jak to zawsze na początku. Teraz to ja nawet nie wiem czy mogę mówic, ze jestesmy razem. Poznalismy sie i od razu zamieszkalismy razem. Ukladalo sie. Potem zaczęły sie problemy, ciągle kłótnie. Mialam o co sie wściekac, bo wracal w srodku nocy, ciagle gdzies znikal, wszystko bylo ode mnie wazniejsze. Telefon to jak by przyszyl do siebie, nawet nie moglam na niego patrzec (ukrywal cos). Chcialam odejsc bylam zdecydowana, wtedy okazalo sie, że jestem w ciązy. Teraz jestem w 5 miesiącu ciązy, nasze problemy trwaja nadal, a ja nie wiem co mam robic. On sie nie zmienił wogole, podejrzewam, że nie chce. Najlepiej bylo by odejsc, tylko to nie takie łatwe. Jestem spakowana, ale kocham go tak bardzo, że nie umiem powiedziec, że odchodze. Czuje się jak bym miała się rozwieśc, tyle wspolnych rzeczy. Nie umiem powiedziec biore to i to a Tobie zostawiam to. Przeciez to wszystko jest nasze wspolne...Ręce mi juz opadaja, prosze o jakies rady. Co robic? Jak mu to powiedziec? Jak sobie z tym radzic?
justysia88
 
Posty: 5
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 22:33

Re: Jestem załamana... prosze o pomoc

Postprzez Magda » 30 paź 2008, o 23:02

justysia88 napisał(a):Najlepiej bylo by odejsc


No to chyba sobie odpowiedzialas.Podzielić rzeczy, spakowac je i zerwac wszelkie kontakty.I albo sie opamieta i wroci na kolanach albo sie nie zmieni i nadal bedzie dziadem co oznacza ze nie jest Was wart (bo teraz jest Was dwoch/dwie).Powinnas ten czas rozłąki wykorzystac o zadbanie o siebie i Twojego dzidziucha...
Avatar użytkownika
Magda
 
Posty: 181
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 00:05
Lokalizacja: Poznan

Postprzez justysia88 » 31 paź 2008, o 00:12

no tak tylko to nie jest takie łatwe, zabierałam sie do tego kilka razy i nie umiem byc konsekwentna mimo, ze mam ewidentne dowody ze mnie okłauje. Sama nie wiem na co ja licze.
justysia88
 
Posty: 5
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 22:33

Postprzez Magda » 31 paź 2008, o 00:17

W takim razie jak bardzo on musi Cie skrzywdzić zebys odeszla? Jak masz konkretne dowody na oszukiwanie Cię to po co w tym tkwić? Jak to sie mowi - tego kwiatu jest pol Światu.Rozumiem ze jest i bedzie Ci cezko, ale sama przeciez zdajesz sobie spawe z tego ze nie ma dla Was przyszlości i ze on sie nie zmieni...Po co w tym bagnie siedziec i marnowac cenny czas?
Avatar użytkownika
Magda
 
Posty: 181
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 00:05
Lokalizacja: Poznan

Postprzez justysia88 » 31 paź 2008, o 00:21

zawsze zylam z dnia na dzien, myslalam nie ten to inny. Zmienialam ich jak rekawiczki, bo tak bylo chyba wygodnie. Nie tym razem, teraz tak nie umiem, potrzebuje go mimo wszystko
justysia88
 
Posty: 5
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 22:33

Postprzez ewka » 31 paź 2008, o 08:51

justysia88 napisał(a):zawsze zylam z dnia na dzien, myslalam nie ten to inny. Zmienialam ich jak rekawiczki, bo tak bylo chyba wygodnie. Nie tym razem, teraz tak nie umiem, potrzebuje go mimo wszystko

Możesz tak żyć z nieustającą nadzieją, że się zmieni, że będzie lepiej... tylko to strasznie trudne, sama zresztą widzisz.

Możesz też te zapakowane tobołki wziąć i wyjść... lub wystawić jemu za drzwi.


justysia88 napisał(a):Co robic? Jak mu to powiedziec? Jak sobie z tym radzic?

A jak wyglądają Wasze rozmowy tak w ogóle? Dobrze? Jaki więc problem z powiedzeniem tego, co boli i co się nie podoba? Boisz się? I co chciałabyś mu powiedzieć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 31 paź 2008, o 11:43

Przerażające jest, ze jesteś kolejną kobietą na tym forum, która nie jest szczęśliwa, która wręcz cierpi....ale KOCHA TAK BARDZO......tak się zastanawiam co jest z tą nasza miłością do mężczyzn, że jest ona ważniejsza od miłości do nas samych :(...też niby kiedyś kochałam tak bardzo.....z biegiem czasu widze w tym bardziej jakieś uzależnienie...uczepienie się zwiazki i wielki strach przed samotnością....to chyba najgorsze dla zwiazku....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez tenia554 » 31 paź 2008, o 17:13

Daczego doszukujesz się u siebie błędu,dlaczego uważasz że to z twojej winy?
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Re: Jestem załamana... prosze o pomoc

Postprzez Scarlet » 1 lis 2008, o 00:31

Magda napisał(a):
justysia88 napisał(a):Najlepiej bylo by odejsc


No to chyba sobie odpowiedzialas.Podzielić rzeczy, spakowac je i zerwac wszelkie kontakty.I albo sie opamieta i wroci na kolanach albo sie nie zmieni i nadal bedzie dziadem co oznacza ze nie jest Was wart (bo teraz jest Was dwoch/dwie).Powinnas ten czas rozłąki wykorzystac o zadbanie o siebie i Twojego dzidziucha...



Miejmy nadzieje, ze taki szok sprawi, ze chlopak zrozumie, kogo traci.
A jesli jego zachowanie sie nie zmieni, to nie warto tego ciagnac. Jesli Tobie ciezko od niego odejsc, to pomysl o Waszym dziecku. Czy powinno byc wychowywane w takiej atmosferze?
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez Jerzy Łabaj » 1 lis 2008, o 02:49

Przeczytałem uważnie twą prośbę o pomoc w postaci porady. Masz porady od uczestniczek i wraz się nie zgadasz (no tak tylko to nie jest takie łatwe). Łatwo jest sobie zagmatwać sprawy przez poczucie, że zapanujesz nad facetem. I się pomyliłaś. Chcesz odejść, a to będzie przyznanie się do porażki. Nie możesz tego zrobić, bo ciągle masz nadzieje, że to ty zapanujesz nad sytuacją, a tymczasem ona zapanowała nad tobą. I uważam, że z tym masz największy problem. (Zmieniałam ich jak rękawiczki, bo tak było chyba wygodnie) i trafiłaś na jednego, przy którym role się odwróciły. W życiu jest tak, czym się wojuje od tego się ginie.

(potrzebuje go mimo wszystko) – tak, w takiej sytuacji, jakiej obecnie jesteś potrzebna ci pomoc ojca dziecka. Nie tylko to ma związek z obecnym twym stanem, ale i z przyszłością dziecka. Czujesz się już odpowiedzialna za to, co zostało poczęte, a facet poczuje to dopiero, gdy się maleństwo urodzi. Inaczej postrzegamy świat niż wy i nie staraj się, aby twój partner robił to, co ty nie jesteś w stanie sprecyzować. To, co piszesz to połowa prawdy, druga jest po stronie partnera. Odpowiadamy tylko na twoje słowa i je oceniamy. Postaraj się znaleźć kogoś kto jest w stanie pokazać rzeczywisty obraz twego problemu, bo to co piszesz jest subiektywne i każda podpowiedź będzie cię wspierać w twym błędnym przekonaniu.
[/list][/list][/code][/quote]
Jerzy Łabaj
 
Posty: 2
Dołączył(a): 1 lis 2008, o 01:45

Postprzez tenia554 » 1 lis 2008, o 10:44

Justysiu,rozumiem,że bardzo cierpisz ,ale .. .Jnaczej wyglądają sprawy gdy dwoje ludzi się poznają ,planują założenie rodziny,a póżniej pragną oczekiwanego dziecka.Natomiast twoja sytuacja jest inna i musisz ją rozumieć,aby móc podjąć właściwą decyzję.Ja napiszę, jak ja to widzę,ze strony kobiety ale również dziecka i ojca dziecka.Otóż decyzję wspólnego zamieszkania podjeliście pod wpływem emocji i okresu miłości który "odbiera rozum".Tak naprawdę niewiele o sobie wiedząc.I wszystko było dobrze ,ale konsekwencją takiej decyzji mogła być nieplanowana ciąża.I stało się.Rozumiem co czuje kobieta ,ale nie możesz nie uwzględniać całości.Podejrzewam,że twój chłopak nie oczekiwał jeszcze dziecka.I prawdą jest jak pisze Jerzy że mężczyżni nie czują ciąży kobiety,tym bardziej gdy jej nie oczekiwali ,lecz ich uczucia na tym etapie dotyczą Ciebie,ale jest to moment kiedy mężczyzna wpada w panikę i w inny sposób odreagowuje.U mężczyzny miłość do dziecka zaczyna się od momentu,gdy dziecko wyciąga rączki i mówi tata.Dla kobiety od momentu poczęcia.Piszę to po to,aby łatwiej było Ci podjąć decyzję i nie będę sugerowała jaką.Możesz wyprowadzić się i nie dowiesz się czy ojciec dziecka go pokocha i problem będzie istniał gdyż pozostaniesz sama i będziesz dalej oczekiwać kogoś kto pokocha twoje dziecko.Ale rozumiejąc tą sytuację możesz przeczekać i nie wyciągać pochopnych wniosków,gdyż mężczyzna czuje inaczej i to że teraz się tak zachowuje,jest to typowa reakcja kiedy dowiaduje się że zostanie ojcem.Myślę że jest to strach,przecież trzeba będzie dorosnąć i być odpowiedzialnym za swoją rodzinę,a trudno zrobić to z dnia na dzień.Przecież jego plany były inne.Ale to nie oznacza,że nie będzie wspaniałym ojcem i mężem.Skoro tak bardzo się kochaliście to jest duża szansa na to,że sytuacja która dzisiaj w twoich oczach jest beznadziejna i chcesz uciec może się zupełnie zmienić.Musisz brać pod uwagę to,że w waszym krótkim związku ciąża była niespodzianką która zmieni wasze życie.Całe moje wywody nie wpłyną na twój ból,ale mam nadzieje,że spojrzysz na tą sytuację troszkę inaczej i będziesz mogła podjąć dojrzałą decyzję.Która zaważy w ten lub inny sposób na waszym życiu.Tak to już jest że często miłość dla kobiety oznacza co innego niż dla mężczyzny.Ale dla dziecka oznacza zawsze to samo.Życzę podjęcia dobrej decyzji,abyś po jakimś czasie mogła sobie powiedzieć, a w przyszłości również dziecku,że podjęłaś słuszną decyzję.Jestem z tobą.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Jerzy Łabaj » 2 lis 2008, o 13:11

Tenia 554 - popieram twa wypowiedź
Jerzy Łabaj
 
Posty: 2
Dołączył(a): 1 lis 2008, o 01:45

Postprzez tenia554 » 2 lis 2008, o 13:29

Justysiu,nie jesteś sama,odezwij się.Naprawdę jestem z tobą i wierzę,że wszytko się ułoży.Będę Cię wspierać.A jak urodzi się dzidziuś to będziesz najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez justysia88 » 6 lis 2008, o 22:39

dzis zostawiłam wszystko w Jego rękach. Powiedziałam co mi leży na sercu, jak ja wszystko widze, spakowałam sie i wróciłam do rodziców. Ciężko mi z tym, ale może to jedyne wyjście, żeby on sie obudził i wszystko było już dobrze. Najgorsze, że on nie mówi nic, woli milczeć. Chciała bym znać jego zdanie, niestety... Mam nadzieje, że przemyśli wszystko i będziemy razem szczęśliwi.
justysia88
 
Posty: 5
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 22:33

Postprzez tenia554 » 7 lis 2008, o 01:41

Justysiu,podjęłaś decyzję taką jaką uważałaś za słuszną.Ja mam nadzieję że wszystko się ułoży.Z całego serca życzę Ci tego życzę.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 115 gości

cron