przez tenia554 » 31 paź 2008, o 12:43
Bardzo długo broniłam się od napisania czegokolwiek w tym temacie.Bo wiedziałam że mogę włożyć kij w mrowisko.Nie mam doświadczeń z rozwodnikami,gdyż mój pierwszy rozwodnik od 15 lat jest moim mężem.Ale ciężko jest mi zrozumieć kobiecą tolerancję i chęć matkowania.Rozumienia ich skomplikowanej natury ,dawania czasu ,czekania aż dorosną.Nawet współczucia z powodu ich zagubienia.Dlaczego to sobie robicie.Ich związki rozpadły się z jakiegoś powodu.Jeżeli nie są gotowi na nowy związek ,to nie są.Zostawcie ich w spokoju.Nie ratujcie ich nadwyrężonego ego.Muszą się sami z tym uporać.Nie można się ślepo godzić na coś,a póżniej z tego powodu cierpieć.Macie prawo domagać się tego,czego pragniecie, a nie zapewniać tym wiecznie małym chłopcom azylu,spełniać ich zachcianki,rozumieć ich rozterki i czekać aż spełnią wasze oczekiwania.Nie spełnią dopóki nie dorosną i często już u boku innej kobiety.Mój przyszły mąż,miał nawet rozwód z winy żony,a wiecie dlaczego? Bo stać go było na adwokata.Zanim podjęłam decyzję o małżeństwie ,bardzo uważnie mu się przyglądałam.Na ile ja mogę być z nim szczęśliwa.Wiele było na tak,a wiele na nie.Ale zdecydowałam się.Na początku bardzo się starałam, a on uważał że ciągle za mało.Wprawdzie nie porównywał mnie do swojej byłej żony,ale mówił,że to tak ma być.Miał wiedzę na temat swojego szczęścia,na temat swoich potrzeb.Tylko że mi coraz mniej się one podobały,gdyż mnie uwzględniały w bardzo małym stopniu.Nie mam ani cierpliwości analizować psychiki mężczyzn ,ani ochoty.Moja psychika też jest bardzo skomplikowana,a to oznacza że też mam swoje potrzeby i pragnienia.Bardzo szybko odnalazłam się i postanowiłam być szczęśliwa.Uznałam,że nie będę się męczyć w zamian za ofiarność.Starałam się być dobrą żoną w zamian za dobrego męża.I do dzisiaj to procentuje,dla mnie związek to partnerstwo na równych prawach.Mam prawo kochać i mam prawo być kochana.Wymagam i spełniam wymagania.Bo w mojej głowie "niesprawieliwość" byłaby nie do zniesienia.Żona,dziwczyna,sympatia czy kochanka też ma prawo do szczęścia.W końcu to my jesteśmy" płcią słabą" i niech tak zostanie.Nie poświęcajmy się,nie matkujmy,nie odbierajmy sobie godności i szacunku.Bo jeśli same o to nie zadbamy,to żaden mężczyzna za nas tego nie zrobi.Będzie myślał,że jemu należy się więcej i pozostanie Piotrusiem Panem.Pozdrawiam serdecznie .