Chyba dojarzalam do zmian i w koncu zrozumialam ze problem lezy we mnie i jesli naucze sie bardziej szanowac siebie,dostane wiecej szacunku od innych, a przedewszystkim os niego.Chyba nie ma sensu gniewac sie chwilowo bo zawsze znajdzie sposob zeby mnie przeprosic a ja dam sie.
Jak zwykle to samo spoznia sie,pewnie gra-wiec wyrzcialam kolacje do kosza,nie bede gotowac kolcji i oragnizowac dnia po niego,niech je kanapki ktore sam sobie zrobi,szkoda mojego czasu,przeciez my mozemy jesc wczesniej,nie zrobie mu sniadania do pracy bo za dlugo spal a ja sie martwie ze bedzie glodny i caly dzien w pracy,niech sam sobie zrobi albo pojdzie do restauracji,nie bede czekac na niego kazdego wieczoru.Biegam,spztam, prasuje i zajmuje sie glownie uszczesliwianiem innych i juz zupelnie zapomialam co uszczesliwi mnie.Bo ostanio uszczesliwial mnie tylko rodosc na twarzach innych,i juz nie pamietam co moglo by uszczesliwic mnie,tylko mnie,no bo przeciaze nie moge byc taka egoistka.Moje hobby leza na dnie szafy bo przez to uszczesliwianie innych nie mam czasu.A kto troszczy sie o mnie,kto ostanio zrobil cos dla mnie zebym ja byla szczesliwa.tak to chyba juz jest ze egoisci maja w zyciu lepiej,mowi sie o nich egoisci ale oni tak na prawde sami w sobie sa szczesliwi.Bedzie to trudne bo ja z natury jestem altruistak i koszatem siebie lubie uszczesliwiac innych.Ale skoro nikt nie dab o mnie musze zadbac o siebie.Dodajcie mi jakos sily zeby mi sie udalo i zebym potrafila?Nie wiem czy to jest klucz do moich problemow ,na wet nie wiem czy dobrze robie?