przez Krecik » 29 paź 2008, o 18:35
Wczoraj poszliśmy do moich rodziców wziąć winogron na przetwory. Mama poczęstowała nas kolacją. Zjedliśmy i ja zaczęłam mówić o jakichś remontach u nas w domu. Moja mama jak to usłyszała postanowiła porozmawiać z moim facetem w sprawach naszej przyszłości. Mówiła mu, że tak dalej nie możemy żyć, że żyjemy w biedzie ( ostatnio pożyczyliśmy od niej 400 zł na światło), że ludzie w naszym wieku gdzieś jeżdżą, coś zwiedzają, chodzą na kawę do knajpki, planują przyszłość, kupują samochody, remontują mieszkania, a nas nigdy na nic nie stać. Powiedziała mu również, że widzi po mnie, że jestem nieszczęśliwa, że najpierw powinno być tak, ze mamy jakąś stabilizacje, że żyjemy na poziomie i godnie, a jeśli on ma prawdziwa pasję, może ją realizować zawsze, ale teraz należy zadbać o swój byt, bo z roku na rok będziemy coraz starsi. Spytała go czy sie czuje spełniony a on odpowiedział, że tak. Jak to usłyszałam to się załamałam, bo jeżeli on czuje sie w tej chwili spełniony życiowo, a my nie mamy po prostu nic prócz długów i nigdy na nic nas nie stać, to dla mnie oznacza, ze już zawsze moje życie tak będzie wyglądało. Przez cały czas kiedy moja matka próbowała z nim rozmawiać, nie odezwał się nawet słowem. Jak wróciliśmy do domu, nie rozmawiałam z nim o tym w ogóle. stwierdziłam, że musi sobie sprawę przemyśleć. Liczyłam na to, że dzisiaj podejmie jakąś rozmowę ale tak sie nie stało. Miał iść dzisiaj poszukać pracy, nie poszedł, zapytany dlaczego, nie odpowiedział. Zdenerwowałam się i zaczęłam płakać. Powiedziałam mu, żeby mnie przestał zwodzić, że jeżeli nie jest w stanie podjąć odpowiedzialności za wspólne życie, niech mi powie, że ja nie mam zamiaru zmuszać go do miłości, ale że dłużej nie jestem w stanie znosić tej sytuacji, takiego zawieszenia. Powiedział, że ja i matka zrobiłyśmy na niego nagonkę, zapytał mnie czy się czegoś naćpałam, czy kiedyś w końcu przestanę mówić. Ja chcę tylko szczerości. Nie muszę z nim być, niech mi tylko nie robi nadziei. Mówi, że kocha, a potem.....nic.