laura52 napisał(a): sanna - mówisz z pozycji dystymiczki. Argumentacja identyczna.
sama tyego chcesz>to nie rob, zostaw mnie, znajdz sobie innego.. jestes ze mna bo sama chcesz, ja ciebie nie zmuszam itd"
Facet pewnie Ci tak mówił bo nadzwyczajniej chciał żebyś mu dala swięty spokój , bo przecież to nie on czuł potrzebę zmiany tylko Ty. Jak słyszał ileś tam razy że jest taki i owaki to mówił - to odejdź ode mnie.Przecież każdy by tak zrobił żeby nie slyszeć tego czego nie chciał słyszeć. To tak na marginesie. Myslę że nietrudno zrozumieć dlaczego takie słowa padały.
A z tym, że ja mówię z pozycji dystymiczki, to zuuupełnie nie trafiłaś
. Przeczytaj, proszę, to co niżej:
,, ,,Wasz związek się polepszy jeśli poprawi się Twój partner."
Wielu ludzi uważa, że za ich nieszczęście odpowiedzialny jest ktoś inny: rodzice, szkoła, mąż, później dzieci, niekiedy ustrój polityczny, w sumie jacyś wrogo nastawieni bliźni. Niestety tylko w bajkach można spotkać wróżkę, która jednym magicznym zaklęciem potrafi zmienić czyjś los. Mimo iluzoryczności tak pojmowanego losu coś każe niektórym z nas przyjmować ten dziecinny sposób myślenia. Wydaje się im, że inni mają nad nimi więcej władzy niż oni mają nad sobą . Tymczasem to , o czyje szczęście dna druga osoba, przeważnie od nas nie zależy. Lepiej więc w ogóle o tym nie myśleć i nie planować czyjejś zmiany. Jeżeli w ogóle mamy wpływ jakikolwiek wpływ na kogokolwiek i możemy spowodować , że ktoś się zmieni , to tym kimś jesteśmy my sami. Warto raczej zastanowić się , co zmienić w sobie by lepiej się poczuć i aby w naszym związku było więcej przyjaźni a mniej wrogości. Na pewno nie pomoże w tym obwinianie partnera. Oto jedyna alternatywa: albo pozostaniesz przepełniona gniewem, albo zabierzesz się za siebie. W twoich zachowaniach , postawach , sposobie myślenia i w ogóle w tym , co robisz, znajduje się klucz do tego jak się będziesz czuła. Odbierz władzę ,, sprawcy" swojego nieszczęścia i zacznij sama kierować swoim życiem. Czasem trzeba zmienić tylko sposób myślenia. Niekiedy również antagonizujące zachowania. Może twoja zmiana będzie musiała pociągnąć za sobą prawdziwe oddalenie, separację fizyczną, ale wtedy łatwiej uniezależnisz się emocjonalnie.
W każdym razie któraś z tych zmian po twojej stronie wpłynie także na niego, w myśl systemowego rozumienia relacji międzyludzkich. W nim wszyscy na siebie oddziaływują , zachowania jednej osoby muszą wywoływać reakcje innych. A więc i w stosunkach między Tobą a partnerem zajdzie zmiana , jeżeli tylko ty zaczniesz postępować inaczej niż dotąd. On też będzie musiał pomyśleć i nauczyś się postępować w inny sposób. Nie sądź jednak, ze masz nad nim kontrolę. Ale również nie myśl, że od twego partnera zależy czy twoje życie będzie lepsze. Usiądź wreszcie za kierownicą w pojeździe który nazywa się Twoje Życie".
Tego nie pisała osoba z dystymią, to pisała Ewa Woydyło, dr psychologii , psychoterapeuta, prywatnie żona Osiatyńskiego , wieloletniego alkoholika.
Postawę, którą starałam Ci się pokazać ,, To ty jesteś odpowiedzialna za swoje życie , bo to Ty każdego dnia, w każdej chwili dokonujesz wyborów i podejmujesz decyzję" znajdziesz nie w opisie choroby: dystymia, tylko na psychoterapii oraz w książkach psychologicznych. I taka postawa jest niezbędna żeby rozwiązywać swoje problemy nieważne czy się nazywają dystymia, depresja czy toksyczny związek. Ja takiego spojrzenia nabrałam po kilku lekturach, mam na stoliku obok więc podaję od razu: Ewa Woydyłło ,, Sekrety kobiet" oraz ,, W zgodzie z sobą", ,, Jak wygrać z depresją" Mary Copeland, ,, Kobiety które kochają za bardzo" Robin Norwood. Przemyśl - jeśli dotychczasowa strategia Twojego postępowania nie przyniosła efektu - to może trzeba ją zmienić?