chcę uciec.

Problemy z partnerami.

chcę uciec.

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 28 paź 2008, o 18:51

Pisałam o moim problemie w innym miejscu forum, ale może tu będzie lepiej?

Zakochałam się. I dałam to facetowi odczuć. Ten najpierw powiedział: nic z tego nie będzie, a potem zaproponował mi przyjaźń z gratisami.
Byłam w szoku. Nie wiem dlaczego się zgodziłam. Po pierwszym razie chodziłam jak w transie - przestraszona, ogłupiała... Wytłumaczyłam sobie: będę czuła, troskliwa, pokażę mu co to kochać - a cały lęk przed związkiem mu zniknie (tak mi wytłumaczył niechęć do związku, niby sparzył się na kobiecie, bał kolejnego bólu). W praktyce wyglądało to różnie - raz pięknozja - winko, czułości, śniadanka, wieczory filmowe - jak w zwykłym związku, tylko bez wspólnych wyjść, znajomych, planowania przyszłości. Myślałam, że powoli mu przechodzi...

Minął rok.
To nadal trwa.
Wiem, że to do niczego nie prowadzi, chociaż podświadomość robi swoje...
Nie potrafię tego skończyć. Tracę do siebie szacunek. Dotąd był dla mnie swego rodzaju oparciem, bo to inteligentny facet. I tak się motam....

Potrzebuję pomocy.
Wsparcia.
Rady.
Chcę zamknąć ten etap, uwierzyć w siebie (kompleksy mnie zjadają, chociaż jestem inteligentną, wykształconą, całkiem dobrze wyglądającą kobietą), zmienić to, jakie robię wrażenie na ludziach (popychadło).
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez lili » 28 paź 2008, o 19:11

uuuuuuu

a skad w tym wszystkim kompleksy? bo piszesz troche chaotycznie. Bo jedna sprawa to to ,ze kochasz faceta ktory Ciebie najwyrazniej nie a druga to kompleksy? Chyba ze to nie kompleksy tylko zmeczenie wynikajace z czekania na cos co sie nie wydarzylo?

A odnosnie faceta.. Wiem ze trudno to uslyszec bo zabrzmi banalnie, no ale jaka moze byc odpowiedz? Wiem, ze to przykre uczucie takie nieodwazejmnione zaangazowanie i wiara w to ze nasze starania faceta zmienia, zmiekcza, przekonaja (chyba jest to blad wszystkich kobiet...) ale skoro on nie chce, nie reaguje, nie reflektuje, i to po roku staran, to co to moze znaczyc?

Najwidoczniej troszke sie Toba bawil skoro dal ci namiastke wspolnego zycia. Moze byc tez druga odpowiedz: rzeczywiscie sie boi. Robilam kiedys dokladnie tak samo, bo potrzebowalam przyjaciela po trudnych przejsicach, w miedzyczasie zdazylam go pokochac ale nie umialam tego wyrazic. On sie cholernie meczyl, jak sie potem okazalo, z wielu jeszcze innych powodow, sprawa miala drugie dno... W kazdym badz razie kiedy moja obojetnosc doprowadzila go do szewskiej pasji, wyjechal z miejsca gdzie sie poznalismy, z dnia na dzien a wtedy ja w placz...i w ciagu dwoch tygodni nie bylismy juz tylko przyjaciolmi, uczucia nam sie skroplily.

Jesli chcesz miec jasna odpowiedz, moze postaw sprawy na ostrzu noza, zareaguj drastycznie a wtedy on sie albo obudzi i bedziecie szczesliwi albo sie nie obudzi i wtedy to znaczy ze jest dupkiem.

pozdrawiam
lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Ingeniana » 28 paź 2008, o 19:22

Jejku, błagam Cię zakończ to!!! Ja takie coś ciągnęłam dobre 5 lat. U mnie może było trochę inaczej, bo na początku była wielka, wzajemna miłość i wspólne plany i marzenia (to trwało ok. 5 lat), a potem ….. trach i on mi mówi, że mnie NIE KOCHA!!!, ale lubi i możemy sobie dalej mieszkać i być przyjaciółmi …. Z gratisami!!! Ja w szoku byłam wielkim. Uwierz mi, nie wierzyłam, że to prawda, że facet, którego tak bardzo kocham może mi mówić takie rzeczy i proponować takie układy. Jak ta durna brnęłam dalej w ten układ i ciągle się łudziłam, że mu przejdzie, że przecież nie może być ze mną i ze mną mieszkać i sypiać bez uczucia, bez miłości… a jednak to robił i zawsze mi mówił, że mnie lubi, ale nie kocha. Rany czułam się jak za przeproszeniem … szmata. Nikt nigdy mnie tak nie zranił. Ja chyba przez niego przestałam wierzyć, że kiedykolwiek spotkam kogoś, kto mnie pokocha, kto zaakceptuje taką, jaką jestem, a podobnie jak Ty jestem dość atrakcyjna :wink: inteligentna, wykształcona i mam wszystko na swoim miejscu. I wiesz co? Ponad rok temu powiedziałam DOŚĆ!!! Powiedziałam, że już nie chcę, że już nie mogę, nie mogę tak dalej, nie mogę udawać przed znajomymi, rodziną a przede wszystkim przed samą sobą, że wszystko jest ok., bo nie jest. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ale nie żałuję tego, że się rozstaliśmy, uff chyba uratowałam sobie w ostatnim momencie życie. Hehehe no teraz mam podobny problem z nową męską znajomością, jakoś tak widać przyciągam „wybitne” jednostki, ale wiesz co, napisałam tu na forum wczoraj i kurcze … ulżyło mi, żaden facet nie jest wart tego, aby się dla niego poświęcać, aby działać wbrew sobie, aby się zatracać ostatecznie. Ja to wiedziałam, tylko chyba z obawy przed samotnością …znowu o tym zapomniałam :? . Tym razem też powiem DOŚĆ – ja tak nie chcę. I z całego serca radzę Ci zrób to, zostaw go. Nie będzie Ci lekko, będziesz płakać, będziesz żałować, będziesz tęsknić, ale z czasem odzyskasz szacunek dla samej siebie, bo to jest ważne, bardzo ważne żeby lubić siebie. Życzę Ci powodzenia i uszy do góry. Pozdrawiam ciepło, Ingeniana.
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 28 paź 2008, o 19:38

Dzięki dziewczyny za odpowiedz.

Lili, on stawia sprawy jasno:
"tylko seks".
Odkąd mu powiedziałam, że coś do niego czuję, jest coraz gorzej. Facet ześwirował. Zachowuje się jak smarkacz, któremu wydaje się, że jest bóg wie kim.
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez Ingeniana » 28 paź 2008, o 19:42

Kochana, pakuj swoje zabawki i idź do domu!!! Z tym panem możesz zamki z piasku budować, a Tobie chyba nie o to chodzi. Będzie dobrze, zobaczysz tylko musisz powiedzieć DOŚĆ!!! Trzymam kciuki :cmok:
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30

Postprzez lili » 28 paź 2008, o 21:12

eeeee

no to znaczy ze jest z niego typowy dupczyciel i kolekcjoner panien...

to nie miejsce dla Ciebie. I co to w ogole za uklad skoro najwyrazniej CI nie odpowiada? Moim zdaniem, jesli stac no na postawienie warunku "tylko seks" to mozliwe ze ma lots of takich kolezanek "na seks"...

a tego bys nie chciala, co nie?

pozdrawiam
lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 29 paź 2008, o 01:03

Właśnie paradoks w tym, że panny na niego nie lecą...
Zresztą, czy to ważne...
Mogłybyście mi polecić coś, co pomoże mi przetrwać ten trudny czas? Nabrać sił?
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez Ingeniana » 29 paź 2008, o 01:39

Wiesz, to wszystko zależy od tego, co lubisz robić, gdy jesteś sama. Możesz robić różne rzeczy, no WSZYSTKO, dosłownie wszystko, co pozwoli Ci się czymś zając. Rozpieszczaj się, kup sobie coś fajnego idź do fryzjera, odwiedź kosmetyczkę, masażystę :wink: . Możesz czytać, spacerować, zapisać się np. na siłownię na fitness, odwiedzać znajomych, szyć, prać, gotować, smażyć, sprzątać odkrywać w sobie różne talenty przedziwne np. pisać wiersze, malować obrazy, haftować, śpiewać :gites: , tańczyć, wychodzić do ludzi nie zamykać się w domu, nie myśleć ciągle i ciągle o nim, bo to dołuje, ehe możesz rzucać lotkami w jego zdjęcie, wiem to głupie, ale mnie to pomagało :D , jak tak serię dziesiątek wyrzuciłam prosto w te jego piękne czarne oczka :D …. Generalnie powiem coś zupełnie banalnego ale na „czas jest tylko jeden sposób … czas”, więc Kwiecie Pomarańczy, daj sobie czas!!! Pozdrawiam i ściskam. :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Ingeniana
 
Posty: 17
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 19:30

Postprzez lili » 29 paź 2008, o 09:49

hejka

ja aktualnie tez jestem na etapie zapominania i odzwyczajania sie. Co robie? Po 8 godzinach w pracy chodze na uczelnie a jesli i to jest za malo i za szybko mam wolne to chodze jeszcze potem na basen albo na aerobik. Do domu zazwyczaj wracam kolo 22 tak zryta ze mam sile tylko zeby sie lekko umyc i walnac spac. Oczywiscie weekendy sa troche gorsze, wiec na przyklad ostatnio pol soboty mylam groby na wszystkich swietych a w poprzedni weekend umylam wszystko okna i popralam wszystkie firanki.

Cokolwiek, zajmij sie czyms bardzo pochlaniajacym. Zapisz sie na drogi kurs z ktorego zal Ci bedzie uciekac.

I odswiez dawne znajomosci z przyjaciolmi.

powodzenia
lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez ewka » 29 paź 2008, o 09:59

Sa tylko dwa wyjścia:
- tak trwać
- podziękować za gratisy

Pierwsze jest kiepskie, bo się męczysz. Drugie też kiepskie, ale dajesz sobie szansę na jakąś normalność. Ja obstawiam drugie... a siły, kiedy podejmujemy słuszną decyzję - jakoś zwykle przybywają. Bo wydaje mi się, że to trwanie Cię ich pozbawia.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 29 paź 2008, o 11:11

zapraszam cię do mojego wątku "mężczyzna po rozwodzie" (a właściwie to wątek dobranocki, ale go "przejęłam"). Nie musisz czytać całego, wystarczy od ostatniej niedzieli, kiedy to postanowiłam odejśc od podobnego Pana. My byliśmy ze sobą krócej, ale też bliżej (przyjaźń+sex+wsparcie emocjonalne+pomieszkiwanie+wspólne wyjścia+wspólni znajomi). I TAK SIĘ NIE UDAŁO i ON MNIE NIE POKOCHAŁ.

Właśnie się miotam w tym odejściu, może spojrzenie na podobną sytuację z boku pomoże ci rozwiązać twój problem.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez KATKA » 29 paź 2008, o 11:57

Kurcze tak sie zastanawiam jak to jest, ze kobiety tak walczą...za najwazniejszy cel stawiaja sobie zdobycie faceta...jego utrzymanie.....sama popewłniałam ten błąd....chorobliwie trzymając sie zwiazku...i nadal nie wiem dlacezgo....czy tylko miłoscią mozna to wytłumaczyc??? No chyba nie jest to aż tak ogłupiające...mężczyźni też kochają a jednak potrafią sie odcia od niektórych spraw....potrafią odejsc.....
Ewka ma rację...sa dwa wyjścia...i żadne Cię pewnie nie ucieszy :( czasem decyzje nie są łatwe...Warto jednak rozpatrzyc czy większe korzysci przyniesie Ci ten "związek" czyli...jakieś uczucie kiedys...czy odejscie zwiazane na początku an pewno z bólem...ale niosące szanse na inne życie...inny zwiazek i prawdziwe uczucie...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 29 paź 2008, o 21:29

Wiem, muszę odejść. Czym dłużej będę w tym tkwić, tym gorzej dla mnie..
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez ewka » 31 paź 2008, o 09:06

Kwiat Pomarańczy napisał(a):Wiem, muszę odejść. Czym dłużej będę w tym tkwić, tym gorzej dla mnie..

No tak.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 31 paź 2008, o 10:54

Ni zbieraj okruchów,ten facet ma problem ze sobą.I jak tak lubi to niech tak ma.Napewno nic nie robi w tym kierunku żeby coś zmienić,tylko zaspakaja swoje ego.Nie należy brać na siebie obowiązku niesienia pomocy,usprawiedliwiania jego motywacj i zrozumienia.To Ty decydujesz o tym z kim mogłabyś być szczęśliwa.I szukaj kogoś takiego.Masz prawo do szczęścia i miłości,ale również do szacunku.Nie pakuj się w takie związki,bo one nie prowadzą do niczego dobrego,są bardzo wyniszczające.Moim zdaniem masz jedno wyjście.Z dumą pożegnaj tego Pana,gdyż zasługujesz na więcej.Prawdziwa miłość jeszcze nadejdzie.Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 98 gości

cron