No heja!
Niech będzie strzelę wywodzik n/t Life Story i całych tych historyjek zwi±zanych z wieloletnim obumieraniem o tonięciem w samym sobie.
Ot Damian to był dzieciak bardzo nie¶miały, delikatny, wrażliwy i do granic możliwo¶ci zatopiony w samym sobie.
Wiesz byłem z gatunku tych, co pierwsz± wiosenn± poziomk± dzielił się z rodzeństwem, większo¶ć czasu bawiłem się sam, w ukryciu badaj±c ¶wiat - chyba po czasie to spowodowało wybór chemii, jako kierunku studiów
Dzieciak zatopiony w ksi±żkach, w samym sobie - to nie był zły kawałek czasu. Dobrze się czułem, jako takie dziecko.
Samobójcza ¶mierć ojca na owy czas chyba raczej mnie znieczuliła. O¶miolatek może nie przyj±ć tego, że przychodzi policja i mówi w mojej obecno¶ci "powiesił się" w sposób taki, który da się jako¶ przetrawić...
Naraz nieistotne staj± się pijackie powroty ojca do domu, bicie matki, rozbijanie sprzętu, wstyd, gdy wracało się z lekcji a papa z podobnymi sobie koleżkami zatacza się gdzie¶ ulic±.
My¶lę, że zawiesiło mnie to w jakiej¶ nierealno¶ci na wiele lat.
Moje prywatne tabu, jak i tabu nieporuszane przez otoczenie.
Czasem jakie¶ słowa mamy pełne żalu i bezsilno¶ci.
I został o¶miolatek, który po pogrzebie ojca stracił zdolno¶ć do łez.
Na jakie¶ hm... 18 lat chyba.
Potem tak chyba ze dwa razy poczułem łzy, jako dorosły facet - a dzi¶ nie mam powodu.
Czy dziwnym się wydaje marzenie o umiejętno¶ci płakania?
Ale latami co¶ narastało.
Ni to wewnętrzny mrok (nie lubię tego słowa, bo zwykle wi±że się z wyciem o indywidualno¶ć małolatów, lub nawiedzonych), ni to chroniczny smutek.
Tak po latach os±dziłem, że dzieciństwo przeżyte w taki a nie inny sposób wci±ż we mnie funkcjonowało, jednakże w niekonceptualnej warstwie psychiki. Poza nazwami, rozumieniem, logik±.
Raczej tylko w odruchach itd.
Dzieciak rósł i twardniał.
Aż do stłumienia emocjonalnego, jak okre¶liła po czasie pani psycholog.
A twardo¶ć to była powierzchowna, ucieczkowa - rozpaczliwa a nie silna.
Tak w liceum zacz±łem mieć okresy dołów.
Coraz dłuższe i coraz mocniejsze.
Przetykane to wszystko było okresami przedziwnych objawów somatycznych.
Coraz dłuższych i coraz mocniejszych.
Od kilkudniowych po ostatni - półtoraroczny.
A jak to wygl±dało?
Pod koniec to traciłem koncentrację i pamięć tak, że sam poprosiłem pani± doktor o skierowanie do psychologa.
Tzn. tak poprowadziłem rozmowę, by to uzyskać he he...
A różnie bywało.
Trzy tygodnie widzenia podwójnego np.
Nocami zasypiałem przygniataj±c sob± nadgarstki, bo jakie¶ dziwne w nich uczucie miałem - nie potrafię tego nazwać.
Nie pamiętałem nic z sytuacji stresowych.
Uciski w skroniach, uczucie pełnej głowy, mrowienia, drętwienia skóry.
Szedłem ulic± i patrzyłem tylko pod nogi, bo okazywało się, że otoczenie mnie przygniatało ilo¶ci± elementów. Np. potrafiłem mieć wrażenie, iż widzę wszystkie li¶cie na drzewie naraz i z osobna.
Wahania nastroju ogromne - od normy po straszliwy dół w przeci±gu kilku minut.
Itd., itp.
Pani psycholog powiedziała: tak się objawia nerwica u ludzi, którzy s± emocjonalnie stłumieni.
Czasem my¶lę, że to miało swoje zalety - nie wyobrażam sobie pełnego odczuwania dołów.
A przecież latami nienawidziłem ¶wiata, ludzi, siebie.
Najbardziej żałowałem tego, że się urodziłem.
A tak w wieku chyba 26 lat trafiłem na Psycho. Na jesień będzie 5 lat.
Pierwszy rok był gorszy, niż cokolwiek przedtem. Trochę się działo a jednocze¶nie ruszyłem to bagno.
Dostałem maila od osoby, która zrobiła dla mnie rzecz, której nikt na ¶wiecie nie potrafił ani przedtem, ani potem.
Zrozumiała mnie, opisała i nazwała.
!Dziękuję Ci Cola!
Czytałem maila i byłem zszokowany, że kto¶, kto mnie na oczy nie widział opisuje mnie, moje życie ze szczegółami.
I wtedy ta my¶l jasna i czysta - przecież to s± schematy!
A skoro to wszystko to schematy, jak się okazało DDA, to znaczy, że tak naprawdę to nie jestem "ja".
Że co¶ tworzy mnie z wła¶ciwego mnie i jakich¶ psychicznych wynaturzeń, naro¶li itd.
Długo mi zabrało zaakceptowanie tego - jak i zarazem tego, że kto¶, kto nie zna naprawdę alkoholizmu w rodzinie, czy wył±cznie przeżył jaki¶ tam okresik pijaństwa kogo¶ z rodziców, że taka osoba nie ma najmniejszego pojęcia, czym to jest.
Moje szukanie guru dla siebie przeszło we własne szukania.
Ile zebrałem jobów za nadmiar analityczno¶ci, grzebania, zastanawiania się itd.
Nieistotne - moja psycholog po czasie powiedziała mi, że pierwszy raz kto¶, kto przyszedł do niej tak szybko się odradza i, że nie potrafi uwierzyć, że można samemu doj¶ć do tego, co jest w ksi±żkach.
My¶lę, że to jest mój talent - zrozumienie, czym jest protect yourself.
A przynajmniej determinacja w tym, by zadbać o samego siebie, by spi±ć się i powalczyć o jedyn± osobę, z która jestem codziennie i na zawsze.
O siebie!
Trwało to - zadawałem sobie wiele pytań i wiele odpowiedzi.
Sporo było ¶lepych zaułków.
Szukałem w sobie i tego, co dobre i przygl±dałem się z bliska temu, co złe.
Przeraziło mnie do jakiej nienawi¶ci, pogardy i wrogo¶ci jestem zdolny.
A potem uznałem, że to wymaga większej opieki we mnie, niż to, co dobre, miłe itd.
Pozytywy same sobie radz±.
My¶lę, że miałem okres poznawania siebie bez oceniania - ot samo przyjmowanie, testowanie itd.
Jako¶ dwa lata po pojawieniu się na Psycho zacz±łem czuć ulgę.
Inn±, niż to oszołomienie po zaznajomieniu się z DDA.
Zaczęło przychodzić co¶ spokojnego, jaka¶ ulga dnia codziennego, zacz±łem więcej widzieć dookoła siebie.
Lepszy smak, więcej kolorów itd.
Powoli przeanalizowane do czę¶ci składowych kawałki mnie zaczęły składać się w cało¶ć.
Trwa to do dzi¶.
Oprócz osobowo¶ci pojawiły się i inne rzeczy.
Chęć sukcesu, aktywno¶ci, działania.
Jak kończ±c studia miałem poczucie końca życia i tego, że została wegetacja - tak dzi¶ widzę, że mam coraz więcej planów i d±żeń.
Jestem spokojniejszy.
Co nieco przemy¶lałem i doszedłem do różnych wniosków.
Trzymać się jak najdalej od dewiantów.
Jak kto¶ chce ton±ć, to niech robi to sam.
Warto obierać sobie cele i walczyć o nie.
Zasługuję na własn± opiekę nad sob±.
Mogę mówić: ja chcę!
Itd., itd.
Nie - nie brałem leków. Sam zażywałem tylko sporo magnezu i deprim, ale to już niedługo. Nic, co by lekarz przepisał - choć po czasie moja psycholog powiedziała, że na pocz±tku bała się o mnie i nosiła się z my¶l± skierowania mnie do psychiatry.
Że nie u¶wiadamiałem sobie, że rzeczywi¶cie miałem wieloletni± i nielekk± depresję.
Ok - to za mn±.
Dzi¶ coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że codziennie staję się do bycia sob± w w przyszło¶ci.
Pozdrawiam.