Tak cholernie się boję i sama nie umiem sobie pomóc. Nie wiem co mam zrobić. Znaczy wiem i jednocześnie nie umiem. Miotam się jak ranne zwierzę. Boje się samotności, boje się głuchego telefonu, boję się nadchodzących świąt i sylwestra. A z poprzednim chłopakiem było tak samo też się rozstałam jesienią i też miał problem z zaangażowaniem się więc mam wrażenie, że to cholerne de javu.
Czytałam ostatnio o kobietach, które kochają za bardzo. Czyli takich które same oddają siebie w całości, a zadowalają się okruchami uczuć- czuję, że ze mną jest podobnie. Z drugiej strony wiem, że zasługuję na bycie kochaną, na kogoś kto by o mnie dbał, adorował i o mnie zabiegał. A jednocześnie wybieram sobie facetów, z którymi nie będzie łatwo. Tym razem odległość i trudności z zaangażowaniem. Jednocześnie mnie chce, ale nie chce. Boi się coś zmienić, sam ma depresję z problem z niską oceną, a ja im więcej się starałam tym trudniej mi było.
Pogubiłam się. ;(