A życie toczy się dalej...

Problemy z partnerami.

Postprzez Sanna » 27 paź 2008, o 20:29

Ladorado, muszę zauważyć, że mija już jeden miesiąc i 5-ty dzień odkąd poczułam zmianę i spokój :) . Mam nadzieję, że to już będą moje byłe słowa...Ani razu przez ten czas nie byłam w stanie: nienawidzę,ani w stanie: uciekam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 27 paź 2008, o 20:45

jak to osiągnęlaś? Jesteś szczęsliwa, to moje marzenie. Spieprzylam przez to wszystkie moje zwiazki. Wiem ,ze zaden z moich partnerow nie byl idealem, ale potworami tez nie byli. Jak mieli okazywac swoje lepsze ja w zwiazku, kiedy nie czuli sie kochani? Wychodzilo z nich, wszystko co najgorsze.
Ta kobieta kocha mojego bylego męża, z jego wadami, a ja nie umialam. Odeszlam, on tak bardzo cierpial. Moze placę za to?
Terapia jest trudna. Kiedys nie zdawalam sobie sprawy ze swoich problemow i slabosci. Teraz wszystko wiem, a ta wiedza powoduję, ze czuję sie podle, bo z kazdym z moich partnerow ,moglabym zyc do tej pory, ale oni nie wytrzymali ze mna, mimo calej milosci do mnie.
Dzisiaj placzę nad sobą. jak się zmienic? Czy to realne?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Wawe » 27 paź 2008, o 21:06

Nie znam dokładnie sytuacji ale gdy tak czytałam, to miałam wrażenie jakbym sama to pisała.
Niestety nie pociesze cię, ja zrobiłam ostre cięcie 2 lata temu...to własciwie już więcej niż 2 lata. Jestem juz z kimś innym, szczęsliwa...ale...czasami... czasami jeszcze o tamtym myslę. Podpatruje go na naszej klasie, na różnych stronach, zeby wiedziec co sie z nim dzieje, czasami mi się śni, czasami wydaje mi się, ze zaraz wyłoni mi się zza rogu - w końcu mieszkamy w tym samym mięscie (chyba ze się przeprowadził) a ja nie widziałam go ani razu.
Czasami sama zastanawiam się po co mi to... zatrzasnęłam za sobą drzwi nie zakończywszy do końca tej znajomości - nie powiedziawszy "żegnaj" i tak mnie męczy.

Czasami mija o szybciej, czasami wolniej... kiedyś minie na pewno i tez będziesz potrafiła normalnie życ
Wawe
 
Posty: 34
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 14:55

Postprzez Sanna » 27 paź 2008, o 21:11

Ladorado, nic szczególnego nie robiłam , chodziłam na psychoterapię i czytalam książki i myślałam o tym co przeczytałam i o tym co mówiłam na terapii. Jak mi powiedział psychoterapeuta - nigdy nie wiadomo kiedy coś zaskoczy, czasem po roku, a czasem po trzech . Boję się używać słów: jestem szczęśliwa / no wiesz, żeby nie zapeszyć/. Cieszę się po prostu że od jakiegoś czasu jestem spokojna w środku, nie mam gonitwy myśli i emocji. A jeśli chodzi o to co było, to nie obwiniaj się. Ja sobie myślę, że zachowywałam się tak jak umialam wtedy.
Będzie dobrze, uzbrój się w cierpliwość, chodź regularnie do tego terapeuty, ale rób to dla siebie, że byś z sobą była szczęśliwa . Bo własciwego faceta może spotkasz , a może nie spotkasz, kto to wie? Warto umieć czuć się szczęśliwą nawet wtedy jeśli książe się nie pojawi.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez KATKA » 27 paź 2008, o 21:19

Może przestań myślec, ze on Cie kocha...moze przestań zwalac na to, ze jest DDa...że nie mozecie się odgadac....
Ciepło mówi....mi dziwęczy w głowie jak jego wspólpracownica czy ktoś powiedziała Ci jak jest naprewdę....nie znasz tego człowieka...nikogo nie da się poznac w rok...dwa lata...ba w parenascie nieraz :( dopoki nie zrozumiesz, że to nie ma sensu i zadnego zwiazku nie tworzycie...nie uda ci się dojsc do równowaga :(
"Tu jest inny problem ,w naszym zwiazku. On jest slaby, wie o tym ,a ja tej slabości nie toleruję. I tu jest caly pies pogrzebany."

Jkaim zwiazku Lady....przecież to co sie działo trudno nazwac zwiazkiem <przynajmniej pod koniec> no a teraz to już na pewno!!!??? Jaki on jest wie on sam naj;epiej...i najwyrazniej mu to odpowiada...Ty byś chciała go zmienic...zeby był taki czy siaki to byłby idealny...ale wcale by tak nie było...Poprostu się cały czas okłamujesz...Tłumaczysz siebie...jego...sytuacje...nie wiem....Pies jest pogrzebany w tym, ze do siebie nie pasujecie...i facet i ty macie problemy i dlatego nie mozecie życ spokojnie ;( Nie wiem....przeraża mnie troche to Twoje kręcenie się w koło tego samego...bo My tu tez ciągle piszemy to samo...ja już nie umiem się inaczej wyrazic...Doskonale rozumiem, że cierpisz.....że Ci źle...ale myślę...że ty zaczynasz oczekiwac, ze kotos Ci tu anpisze,z e Wam się uda...ze jeszcze jest szansa....szansa jest zawsze tylko w tym przypadku czy warto????....nikt Ci nie da cudownego srodka bo on nie istnieje ...a czepianie sie faceta bo tylko jego kocham...czy już nie będę szcęsliwa doskonale znam...też to przerabiałam....tylko, ze miłosc nie wyglada w taki sposób jak funduje Ci to twoj "były" partner i ty jemu....
Sciskam
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Szafirowa » 28 paź 2008, o 08:43

Lad, życie nie toczy się dalej - tylko jak widać, kręci się w kółko, wiruje niczym stary, dobry "bączek" dla dzieci.
Raz wiruje wolniej, raz szybciej, innym razem kiwa się na boki.
Ale ciągle jest to trajektoria kołowa ...

Nie.
Miłość tak nie wygląda.
Miłość taka nie jest.
I jakiekolwiek każdy z nas może mieć kryteria - to jednak powszechnie wiadomo, czym właśnie miłość nie jest.
Nie widzę w Waszym związku ani miłości, ani szacunku, ani zrozumienia. Nie widzę ze strony R. żadnego oddania, empatii. Niczego nie widzę.

Lady - boję się o Ciebie.
Piszę szczerze.
Boję się, bo jak zauważyła Sanna - toniesz.
Toniesz i pogrążasz się, mimo, że zapewniasz nas, że pływasz doskonale.
Ale już zachłystujesz się wodą i przebierasz rozpaczliwie rękami i nogami ...

:(
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Ladybird » 28 paź 2008, o 09:56

To jest milosc, ale dwoch chorych osob. Mynie umiemy inaczej. Dlatego odeszlam, mowiac mu to sama ,co mapisalas mnie tutaj, Szafirowa.
Z moimmężem tworzylam zwiazek ,ale wygladal on podobnie do tego ostatniego.Moze mniej wyjezdzal, bo nie mial gdzie, ale nigdy go nie bylo przy mnie, kiedy go potrzebowalam.Wyprowadzilismy aie daleko, ale jego firma zostala na miejscu i przyjezdzal na weekendy. Nic nas nie lączylo ,poza dziecmi. Powiem szczerze, ze juz z R. mnie wiecej laczy. Sa pewne sprawy ,w ktorych sie zgadzamy i pasujemy do siebie. reszta jst chora.
A jednak moj eksmąz potrafi zyc z inna kobietą, mimo ze specjalnie sie nie zmienil.
R. mi duzo przykrych rzeczy mowil ,tak jak i ja jemu. On tez nie wierzy w moja milosc do mnie. Jestesmy tak podobni.
Zrobilam krok do przodu ,bo odeszlam. A ze mysle o wszystkim? Chce zrozumiec wszystko, siebie ,jego. Moze wyciagne wnioski na przyszlosc?
Wlasciwie ,przyznam sie ,ze jednak dalam mu czas, o ktory mnie prosil. Coz mi szkodzi ,ale tylko tydzien, do przyszlego weekendu.
Jednak mam duzo warunkow, on musi sam chciec pojsc na terapię. Inaczej to nie ma sensu , bo nic dobrego z tego nie bedzie.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 28 paź 2008, o 10:08

Hej Lad;) A co po tym tygodniu? Jak to widzisz? On miałby wreszcie zjechać do Ciebie? Czy jak?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 28 paź 2008, o 10:31

Sama nie wiem, co . Dalam mu czas ,bo prosil.
Wiem czego chcial- aby to przeciagać, bo on ma jakieś tam plany, o ktorych wspomnial . Jak zwykle zresztą nie powiedzial mi o nich . Wspomnial ,ze zastanawia się nad miejscem ,gdzie ma sie osiedlic. Ja juz nie chcialam nic więcej wiedziec, bo i tak zrobi ,jak mu wygodnie.
Zobaczę co będzie.
On ciągle ostatnio mi opoooowiedal ,ze to normalne, ze pary często się rozchodza, potem wracaja do siebie. Dla mnie to nie jest normalne, choc moj mąż zawsze chcial do mnie wrocic. Ja nie akceptuję powrotow, nie wiem czy dobrze, ale po pewnym czasie, moj byly staje mi się obcy .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez KATKA » 28 paź 2008, o 10:47

---------- 09:42 28.10.2008 ----------

Co sie zmieni po tym tygodniu??? poza datą??? Lady :( strasznie kurczowo trzymasz się stwierdzenia,z ę to mołosc...a po co???? łatwiej Ci dzięku temu??? Ty nie odeszłasz....udajesz, ze sie oderwałas i wydaje Ci się, ze jemu też sie tak wydaje...ze mu pokażesz, ze Cie stracł....sory lady ale on ma to gdzieś......miał okazji do zmiany mnustwo....Wiem jedno jeśli się kocha to mozna rzucic wszytsko...teraz to wime...kiedys mój facet zosatł wyrzucony pzreze mnie z domu...i nie pzryjechał rozmawiac....bo miał plany....poprosił o inny zien....czy to nie śmieszne...Za to wiem,z ę Pawłę zrobiłby wile żeby dojsc do porozumienia...bo jestem dla niego ważna i pokazuje to an każdym kroku...Opiekuję się mną...w tej chwili już 2 miesiąc juz utrzymuje....poza mną dba jeszcze o dwa moje koty....spełnia moje marzenia i nie pozwala na łzy czy smutki....kiedy trzeba jest obok...ostatnio nawet wyrwał sie z pracy (bardzo ryzykownie0 żeby móc ze mna ratowac mojego pieska u weterynarza....i Wiesz co...ja myślę,z e to miłosc....i to taka prawdziwa...gdzie druga osoba jest tak ważna,z ę czasem gdy trzeba stawiana jest ponad nas samych.....kiedyś tego nie było....Widzisz miałas poprzednie nieudane małżenstwo...tylko pytanie czy porównywanie obecnego "zwiazku" do tego poprzedniego nieudanego ma sens??? Moze zacznij porównywac do jakiegokolwiek udanego bo w tym przypadku moze wychodzic na plus ale w każdym innym to ogromny minus....praktycznie poza paroma chwilami czy sowami nie było nic ;( w tym okresie kiedy powinna byc sielanka nie było nic....były przebłyski :(
Facet doskonale Cie poznał...wie,z ę moze robic co chce...mimo twoich wielkich nieraz słow...nie posunęłas sie do przodu...poprostu w to nie wierzę...ba...wydaje mi się, ze sie w tym wszytskim "cofasz" jesteś bardziej krok do tyłu niż do przodu...nadal jednak amm nadzieję, ze się obudzisz zanim bedzie za poxno...zani za jakis czas znow napiszeszon jest cudowny i mnie kocha ale mnie wyzywa od najgorszych i sie nie odzywa od 2 dni...albo spił sie i o mnie zapomniał....albo mnie uderzył.....kurcze Ladi.....jest tyle rzeczy do okoła o wiele bardziej wartych zainteresowania niez ten przypadek, który już nieraz Ci pokazał,z ę wcale Cie nie kocha tak jak Ci się wydaje.....

---------- 09:47 ----------

Wiesz coi to miłosc.....Miłosc jest u moich rodziców są ze soba ponad 30 lat...praktyczie od poczatku zwiazku mama była chora na schizofrenię...nadal jest....ten fakt został przed moim tatą zatajony...ale został...walczył...jezdził do psychiatryka kiedy było juz tak tragicznie, ze mama wynosiła rzeczy z domu...kiedy ja z moim bratem musieliśmy byc u babci bo nie miał sie kto nami zając kiedy tata był w pracy.....kiedy mama go wyzywała....piła....Był nadal...wydał kupe kasy której w sumie nie miał na nowe leki...pomogły...ale potem znów był kryzys...który juz pamietam świetnie.....mój ojciec płakał wiesz...bo kocha mame i czuł sie bardzo bezradny...i mimo nie miał sił...i miała dorosłe dzieci, które by zrozumiały to znów podjął walke.....To on utrzymuje dom...to on podejmuje większosc decyzji bo amma nieraz nie potrafi.....po tylu latach i przejsciach nie słyszałam zeby powiedział na mame złe słowoe żeby kiedykolwiek podniósl na nią reke czy obraził...To jest dla mnie miłosc....i spełnienie pzryzeczenia w zdrowiu i chorobie....
Scoskam Lad...prosze pomyśl o tym wszytsm....zdejmij wreszcie klapki z oczu :( bo zaczną niedługo uwierac....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 28 paź 2008, o 10:58

Ladybird napisał(a):Sama nie wiem, co . Dalam mu czas ,bo prosil.

Hmm...

Ladybird napisał(a):Wiem czego chcial- aby to przeciagać, bo on ma jakieś tam plany, o ktorych wspomnial . Jak zwykle zresztą nie powiedzial mi o nich . Wspomnial ,ze zastanawia się nad miejscem ,gdzie ma sie osiedlic. Ja juz nie chcialam nic więcej wiedziec, bo i tak zrobi ,jak mu wygodnie.

Rozumiem, że po tym tygodniu już będziesz wiedziała, jakie ma plany, gdzie się osiedli i w ogóle? Że te tydzień jest "po coś"... może wreszcie konkretnego?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 29 paź 2008, o 20:28

Dziękuje Megie za dobre slowo, takich kilka zwyklych ,cieplych zdan od serca.

Nie chce mi sie pisac. Przeczytalam teraz dopiero dwie ostatnie wypowiedzi w moim wątku. Katko masz ogromne szczęscie, ze na takiego męzczyzne trafilas, ze na takiego mezczyzne trafila Twoja mama.
Moi rodzice sa 45 lat ze soba, ale nie jest tak slodko. Ojciec jest zamkniety w sobie i zimny uczuciowo, czesto nieprzyjemny, a mama zawsze pragnela wiecej ciepla i uczucia ,ktorego on nie umie okazac. Sa ze soba ,mimo wszystko, choc bylo zle, byl prawie rozwod.
Moi dziadkowie byli ze soba 70 lat, ale babcia nigdy dziadka nie kochala, czula tylko przywiązanie, cale zycie plakala w oknie za utracona milościa z mlodych lat. Ale byla z dziadkiem tyle lat.Czesto ja denerwowal, bo nie roz, nie umial rozmawiac ,ona romntyczka, on rzemieslnik,zajety praca. Tez kiedys uciekala na dlugo do rodzicow.
Rozne są losy ludzkie. Nie wszedzie jest tak slodko, jak u Ciebie Katka. Mozna cale zycie szukac i nie znależć. Ludzie sa po przejsciach ,tak jak my, z zabburzeniami osobowosci, wiec nic nie jest proste.
Moj mąż tez mnie tak strasznie kochal, on walczyl o mnie latami, nawet po rozwodzie, ale na codzien jak byl ze mna ,nie spelnial swojej roli czulego męża. A kochal, inaczej nie umial ,inaczej rozumial milosc.
To wszystko jest takie skomplikowane.
Ciagle mysle nad wszystkim- czy uzdrawiac stare? Czy jest po co? On mi tego nie ulatwia, nie umie sie otworzyc.
Czy szukac na nowo?
Tez mam obawy, zrozumcie. jestem na rozdrozu.
Pisal dzis do mnie o dupie maryni. tlumaczy sie przede mna ,ze nie mial karty do telefonu,a o nic nie mialam pretensji, niczego nie oczekiwalam. Napisalam, ze nie musi sie tlumaczyc, nie zmuszam go do kontaktu ze mna, a brak karty to idiotyczny wykret, wiec moze sobie to darowac. on na to ,ze szkoda, ze mu nie wierze,bo on caly czas pracuje i nie mial kiedy kupic.
Kretyn. Bez komentarza. Moze sobie to darowac.Wczoraj sie nagral ,ze nie ma karty i zaraz kupi i napisze. Zawsze obietnice bez pokrycia. Kto go tak wychowal, ze slowo sie nie liczy? Dla mnie slowo ,to swietosc, nie umiem takich cech zaakceptowac. U nikogo.
Odpowiedzialam na te bzdury ,ze juz nadszedl czas decyzji. Kiedys mnie prosil, abym nie podejmowala decyzji za niego ,wiec daje mu te szanse.napisalam mu jak jest i nie smiejcie sie ze mnie ,ale naprawde tak mysle. Nadszedl juz czas ostatecznego ciecia.
Wiec wyslalam smsa a wnim kilka zdan, ze chce rozwiazac sytuacje ,odejsc , bo chce byc z kims ,kogo bede interesowac, kto mnie zaakceptuje, taka jaka jestem, z kims, dla kogo bede bliska i wazna i z kims ,kto bedzie chcial ze mna spedzic swieta i sylwestra. A od niego tego nie otrzymam, bo on ma swoje zycie, swoje sprawy i bliskich waznych dla niego . A ja jestem daleko i mam swoje sprawy ,ktore go nie interesuja ,bo to jest fakt.
otrzymalam odpowiedz, moje zdrobnale imie i ze jest w miejscu publicznym i odezwie sie pozniej.
Dobrze wiem ,o co chodzi. Nie ma mamusi i nie moze sie skonsultowac. jest zalosny.
Chory, slaby ,uzalezniony czlowiek, nie majacy swojego zdania, nawet w kwestii milości. Tego jestem pewna, matka nim totalnie manipuluje, czytalam o takich toksycznych zwiazkach. wszystko pasuje, a ja tu nie mam szans. Zawsze bede ta druga kobieta ,po matce. Wiem od znajomych ,ze jego zona miala tez tego dosc.
Wcale nie marze o nim, jak myslicie. Sama nic nie wiem. Jak byl ze mna ,wkurzal mnie. On to wie, wiec tez nie jest mnie pewny i ma racje.
Wiec to wszystko jest takie rozmydlone. Musi troche czasu uplynac, zebym doszla do rownowagi ,ale dojde pomalu.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 30 paź 2008, o 10:56

Ladybird napisał(a):Ciagle mysle nad wszystkim- czy uzdrawiac stare? Czy jest po co? On mi tego nie ulatwia, nie umie sie otworzyc.
Czy szukac na nowo?

Lad, a dlaczego koniecznie MUSISZ albo uzdrawiać albo szukać? Myślę, że całą swoją energię w to pakujesz... a że średnio wychodzi, to jakby para szła w gwizdek i się rozdrażniasz, denerwujesz. Dlaczego po prostu nie żyjesz tym, co na dzisiaj masz? Życie bywa przewrotne, lubi też zaskoczyć i to najmniej spodziewane może przyjść w zupełnie nieoczekiwanym momencie.

P.S. Jeśli Cię wkurzają moje komentarze, to napisz mi tutaj. Zamknę paszczę, obiecuję;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 30 paź 2008, o 14:24

Ewa, ja latami nic nie robilam. Wiem ,co to znaczy samotnosc. Dlatego chce to zmienic. mam dosc bycia sama. Czy to zle? Kiedys mnie to nie obchodzilo, ale niestety zycie mnie niczym nie zaskoczylo ,jak nie szukalam.
Wiec nie wierze w takie niespodzianki.
Szukajcie a znajdziecie. w TO TERAZ WIERZE.
Pisalam z nim dzisiaj na gg ,na jego prosbe.
Coz sie dowiedzialam. Ze ja MUSZE go zrozumiec i pewne sytuacje i zacząc sie wczuwac w nie. Tak to napisal. On spedza swieta z rodzina w Slupsku. A ja ? ja mam dzieci i rodzicow i nie jestem sama. On nie rozumie, o co mi chodzi. I nie wyobraza sobie swiat bez matki, a beze mnie tak. Kogo kocha? Tylko matke, taki jest wnosek z tej rozmowy.
Sylwestra i Nowy Rok mozemy spedzic raze, on mi swiat nie obiecywal, a nie rozumie dlaczego ma mi byc smutno, jak mam dzieci.
Awspolne zycie, ktore mi obiecywal? To przemilczal , ale mu zalezy na mnie ,bo jakby nie zalezalo, to by nie pisal ze mną.
Uwaza ,ze nie jestem sama i sobie poradze, a jego nie stac na to aby byc ze mna ,bo to za duza odpowiedzialnosc. Mam go zrozumiec i czekac, az sie ustawi.
Kużwa. wk... mnie. Napislal mu, ze ja marze o prawdziwym zwiazku z kimś ,kto mnie kocha naprawde i nie boi sie bycia na dobre i na zle.
i ze koncze ,bo czekalam tydzien na decyzje, a nic to nie zmienilo i dluzej nie bede czekac. Napisalam mu ,ze mnie nie kocha naprawde, kocha tylko matke ,bo nie wyobraza sobie swiat bez niej ,a beze mnie ? To zadna roznica. Mnie to nie odpowiada. Odeszlam. Naprawde tym razem. Szkoda sie oszukiwac, czekac nie wiadomo na co. On mnie kocha po swojemu,a mnie takie cos nie odpowiada.on kocha naprawde tylko matke i ja tu jestem 5 kolem u wozu.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez limonka » 30 paź 2008, o 14:43

"Wiec nie wierze w takie niespodzianki.
Szukajcie a znajdziecie. w TO TERAZ WIERZE. "

come on Lady los bywa przewrotny ...moim zdaniem jak czlowiek desperacyjnie szuka..nie znajdzie...a jak sie uspkoi toooo boooomm...taka sytuacja miala miejsce u mnie...jak przestalam szukac to w najmniej spodziewanym momencie pojawil sie ON:):):) :P

ps. na jego tem ta juz sie wypowiadalam :twisted:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 256 gości

cron