związek na odległość i jego lęk i depresja

Problemy z partnerami.

związek na odległość i jego lęk i depresja

Postprzez maniunia » 27 paź 2008, o 10:49

Sama się sobie dziwie, że się na to odważyłam, żeby się publicznie podzielić moimi troskami i lękami, ale mam cichą nadzieję, że może jeśli usłyszę głośno co już chyba i tak wiem, to poczuje się silniejsza.

Moja historia jest może niezwykła może banalna. Poznałam R. przez internet byłam na takim etapie życia, że w zasadzie było mi dobrze samej ze sobą. Nie szukałam nikogo, nie chciałam, żeby był plasterkiem po kolejnym związku, ale jednocześnie byłam otwarta na ludzi i świat, bo jestem osobą pogodną i radosną. Kiedy się poznaliśmy zaczarowała mnie data urodzenia dokładnie ta sama więc mimo obawy i leków pomyślałam, że to będzie ciekawe poznać kogoś do mnie podobnego. Dzieliła nas odległość prawie 500 km- bałam się, bo wiedziałam, że to będzie stanowić problem i że może lepiej się wycofać na początku niż kiedy będzie mocniej bolało. Zbudowałam wokół siebie skorupę, którą R. z każdym dniem topił, a uwierzcie, że się bardzo broniłam. Zafascynował mnie mnóstwem z pozoru drobiazgów, ale wiem, że to właśnie te małe cuda, których inni nie dostrzegają sprawiają, że ta szczególna osoba staje się wyjątkowa. Spotkaliśmy się i poczułam, że chce z nim być, że mogę spróbować - mimo że się bardzo boję. Codziennie były smsy i telefony, choćby takie, żeby wysłać emotkę z całusem. Były też spotkania- albo w połowie drogi, albo u mnie, wspólne wakacje i bycie ze sobą chociaż trudne.

Później zaczęłam zauważać zmianę w R. miałam poczucie, że coraz bardziej się ode mnie oddala, że smsy i telefony są raczej z przyzwyczajenia niż spontaniczne jak wcześniej. Chciałam coś z tym zrobić, chciałam umocnić naszą bliskość- częściej się widywać i spotykać- skoro było nam wtedy ze sobą tak dobrze. Po prostu chciałam coś zrobić. Rozmawiałam, a R. powtarzał, że mu na mnie zależy, ale nie chce mi nic obiecywać i boi się mocniej zaangażować, bo przeraża go odległość, a nie jest gotowy na zmiany. Mnie też przerażała, ale wychodziłam z założenia, że można zmienić wszystko jeśli się chce- tym bardziej jeśli jesteśmy młodymi ludzmi, nie mamy jeszcze rodzin na utrzymaniu, a przyszłość można budować w dowolnym miejscu o ile się chce być razem. Z czasem do mnie docierało, że R. ma problem ze sobą i bałam się panicznie się bałam, że depresję zapija piwem. Chociaż wszyscy mi mówią odpuść sobie- nie będziesz lekarstwem na całe zło- ja chce zawalczyć. To wspaniały człowiek i serce mnie boli widząc jak się męczy sam ze sobą. Doradzcie mi jak mam postąpić? wiem, że on sam nie może sobie poradzić z własnymi lękami i obawami, że ma niskie mniemanie o sobie, że być może ma problem z piciem a tego nie dostrzega. Co mam zrobić?
maniunia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 10:28

Postprzez Abssinth » 27 paź 2008, o 11:39

uciekaj.

jesli ktos uzywa alkoholu jako ucieczki od emocji - nie pomozesz mu.

kazdy musi sie sam nauczyc radzic z emocjami. NIe wychowasz doroslego czlowieka, a sama sie wkopiesz w bagno.

poczytaj, prosze, o wspoluzaleznieniu - bardzo latwo jest wkroczyc na te sciezke, a powrot z niej jest ciezki.


pozdrawiam,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

dziekuje

Postprzez maniunia » 27 paź 2008, o 13:54

Poczytałam i jestem przerażona, że aż tak ludzie mogą cierpieć przez innych zwłaszcza tych, którzy nie potrafią, a czasem nie chcą sobie pomóc- tym bardziej jeśli są osoby, które do nich wyciągają rękę.

Wszystko to takie cieżkie.
maniunia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 10:28

Postprzez Abssinth » 27 paź 2008, o 14:55

wlasnie o to mi chodzi...

kiedy zaczynasz myslec, ze jestes w stanie mu pomoc - to juz pierwszy krok na tej drodze do cierpienia. Bo nie jestes w stanie zrobic nic, jesli ta osoba nie chce. Nie wierzez w slowa 'nie umie' - jesli ktos chce, jest w stanie sobie pomoc, poszukac na internecie, spytac przyjaciol , rodziny, ksiedza, psychologa.

jedyne, co mozesz zrobic, to powiedziec - nie chce Cie znac, dopoki nie bedziesz calkiem czysty. I odsunac sie na bezpieczna odleglosc.

bagno, niestety, wciaga...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 27 paź 2008, o 19:23

Przeczytaj moje wątki. Tez internet, tez odleglośc, tez slaby mężczyzna mający problem z alkoholem i nieumiejący podjąć decyzji. I tez R.
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez maniunia » 28 paź 2008, o 15:31

Ladybird i jak sobie poradziłas?
maniunia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 27 paź 2008, o 10:28


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 196 gości