Co ważniejcze. Co o tym sądzić.

Problemy z partnerami.

Co ważniejcze. Co o tym sądzić.

Postprzez zaagubiona » 24 paź 2008, o 09:26

Witam,

Piszę z wielką prośbą o pomoc w zrozumieniu mojego chłopaka. Jesteśmy szcześliwą parą, po burzliwwych przejściach, co nieco zachwiało we mnie równowagę i spokój, ale problemy nie przeszkodziły nam być razem. Wszystko jest ładnie z wyjątkiem jednej rzeczy: Wszystko sprowadza się do tego, że czuję się pomijana w wielu istotnych sprawach. Kiedy oboje mamy "złe dni" te jego nastroje są ważniejsze. Poza tym niepokoi mnie też fakt, że strasznie ważna stala sie dla niego praca. Jesteśmy młodzi, mamy po 19 lat. On nie musi pracować koniecznie, to jego wymysł, aby zarobić pieniądze, abyśmy później niczego nam nie zabrakło, ale przez to lekceważone sa inne sprawy, a tym samym także ja. Nie musi, czy nie moze się ze mną zobaczyć, bo jest praca, a ja to wszystko muszę zrozumieć. I denerwuje mnie fakt, a może bardziej jest mi przykro, bo czuję się spychana na boczny tor, że wciąż jest ta praca.

Podziwiam jego zapał i chęci, nie powiem, że nie, ale jednocześnie to cholernie smutne, kiedy z wyczekiwaniem czekam na jego wiadomośc w której tak bardzo chciałabym usłyszeć " tęsknie za Tobą, zrobię wszystko żebyśmy sie zobaczyli".

Proszę potraktujcie mój post poważnie, bo to staje się coraz bardziej przytłaczające. Jak to mozna zmienić? Może powinnam bardziej stawiać na swoim, a nie wciąż tylko rozumieć i rozumieć i tak bez końca... :(
zaagubiona
 
Posty: 6
Dołączył(a): 24 paź 2008, o 09:12

Postprzez agik » 24 paź 2008, o 10:04

Witaj pięknie na forum :kwiatek2:

Mnie się zdaje, ze dużo łatwiej Ci będzie zrozumieć Twojego chłopaka, kiedy sama będziesz pracować.
Nie wiem za bardzo na czym miało by polegać Twoje "postawienie na swoim"- ale chyba naciskając na niego nic dobrego nie uzyskasz.
Pogratulować chłopaka- naprawdę.
Hmm- jak długo jesteście ze sobą?
Pytam, bo może chodzi o to, ze minęła już taka pierwsza fascynacja a teraz zastępują ją jakieś bardziej trwałe uczucia? I stąd takie uczucie niedosytu?

Ja tam bym została przy rozumieniu :), tym bardziej, ze nie widzę nic niewłaściwego w zachowaniu Twojego chłopaka...
No i też lepiej się nie uwieszać na kimś

Pozdrawiam serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Co ważniejcze. Co o tym sądzić.

Postprzez ewka » 24 paź 2008, o 11:17

A to pomijanie w WIELU istotnych sprawach, to czego dotyczy? I co to znaczy, że jego nastroje są WAŻNIEJSZE?

Myślę, że to dobrze, że jest obowiązkowy... jest też korzyść z tego taka, że masz czas dla siebie. Czym go wypełniasz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zaagubiona » 24 paź 2008, o 12:14

Dziękuje za pierwsze wpisy. Oczywiście cieszę się, że pracuje, że powaznie myśli o przyszlości, a co ważniejsze ze mną, ale czsami odczuwam wrażenie, że to jest dla niego tym najważniejszym punktem, że jest gotów poświęcić wiele, zapewne nie wszystko, ale chcociazby spotkania ze mną, wspólne chwile. Jesteśmy razem ponad dwa lata. Uczucie jest ogromne o czym moglam sie juz pzrekonać nie raz. Może za bardzo sie przejmuje.... Może sama stwarzam sobie problemy... Coś jest takiego we mnie, że odczuwam strach wtenczs kiedy zaczyna dziać się, źle... Może to dlatego, że kiedyś nie bylo najlepiej... Jeżeli chodzi o te nastroje.... to w przypadku kiedy staram się dam mu do zrozumienia, że czuję sie osamotniona, tęsknie... To dla niego błahosta, a ja jedynie chcialabym, żeby chociaz odrobinę zainteresowal się. Problem jest też taki, że to ja wciąż musze nalegać na spotkania, a prawie wogóle nie słyszę od niego, że chce się zobaczyć. Może to dlatego, że wciąż go wyreczam w tych pytaniach...?

Wolny czas wypełniam przede wszystkim nauką, przesiadywaniem w domu.
zaagubiona
 
Posty: 6
Dołączył(a): 24 paź 2008, o 09:12

Postprzez ewka » 25 paź 2008, o 11:02

zaagubiona napisał(a):Problem jest też taki, że to ja wciąż musze nalegać na spotkania, a prawie wogóle nie słyszę od niego, że chce się zobaczyć. Może to dlatego, że wciąż go wyreczam w tych pytaniach...?

No to może trochę odpuść? Wtedy wyraźnie zobaczysz, jak jest. Nie nalegaj, a poszukaj czegoś, co ciekawie wypełnia czas - w takim układzie TYLKO ON jest poza nauką i przesiadywaniem w domu... a to niedobrze, kiedy nie ma się nic poza tym.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zaagubiona » 25 paź 2008, o 14:08

Z tym odpuszczaniem jest badzo trudno. Wydaje mi się, że gdyby nie te moje zapytania, nie widywalibysmy sie wiekami, ale może też się mylę i warto zaczekać na jego krok.

Wracając do tej pracy.... Wiem, że pracowitość to niezwykle dobra cecha. Czy jednak powinno się rezygnować z wielu innych spraw tylko dla pieniędzy?
Czy nie powinna istniec jakaś równowaga, pomiedzy pracą, a życiem osobistym?

Jeżlei chodzi o owe ZROZUMIENIE. Czy zawsze mam wykazywać spokój i przestać sie buntować? Czy nie mogę liczyć na zrozumienie także z jego strony? Bo wydaje mi się, że to opiera sie tylko na tym, że muszę chcąc nie chcąc zgadzać sie na wszystko i ROZUEMIEĆ. Ale w odwrotna strone już tak nie jest. Myślę, że powinna istnieć jakaś równowaga. Mówiąc że jest mi źle lub tęsknie, nie oczekuje raczej odpowiedzi, że to blahotka, a jedynie moze pocieszenia, miłego słowa. Też chcialabym być rozumiana.
zaagubiona
 
Posty: 6
Dołączył(a): 24 paź 2008, o 09:12

Postprzez ewka » 27 paź 2008, o 08:06

zaagubiona napisał(a):Z tym odpuszczaniem jest badzo trudno. Wydaje mi się, że gdyby nie te moje zapytania, nie widywalibysmy sie wiekami, ale może też się mylę i warto zaczekać na jego krok.

No wiesz... najlepiej, kiedy OBOJGU zależy na jak najczęstszym widywaniu się. Przyznam, że niekomfortowo czułabym się, gdyby TYLKO z mojej inicjatywy odbywały się spotkania.

Nie wiem, jak z tą pracą... zwykle pracuje się 8 godzin i wtedy nie ma w zasadzie problemu z zachowaniem tej równowagi, o jakiej piszesz.


zaagubiona napisał(a):Jeżlei chodzi o owe ZROZUMIENIE. Czy zawsze mam wykazywać spokój i przestać sie buntować? Czy nie mogę liczyć na zrozumienie także z jego strony?

Pewnie, że masz prawo domagać się zrozumienia i masz prawo się buntować, jeśli jest Ci źle - trzeba tylko w miarę realnie podejść do sprawy. Nie wiem, jak to tam u Was jest... jeśli on jest zaangażowany w pracy, może ma jakieś w niej trudne momenty i dostaje sms-a, że Ci smutno - no to może mu być trudno się przestawić w takim akurat momencie. Nie wiem, jak jest... więc tak kombinuję, bo coś wygląda z Twojej strony tak, a z jego strony może wyglądać zupełnie inaczej. Dobrze byłoby, gdybyście to obgadali, a łatwiej będzie o tę równowagę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 27 paź 2008, o 08:47

Praca to nie tylko pieniądze... tO sposób na realizację siebie, swoich pasji i wiele jeszcze innych rzeczy.
Co to znaczy brak równowagi?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 218 gości