Mówić tej drugiej zdradzonej osobie czy nie ?

Problemy z partnerami.

Postprzez lili » 25 paź 2008, o 20:02

hej kvat

trzymaj sie chlopie, bo ciezkie chwile przed Toba. Jak Cie czytam, to mi lzy ciekna po policzkach, bo mam wrazenie, jestem prawie pewna, ze moj luby po swojej zeszlorocznej wpadce ani przez moment nie myslal Twoimi kategoriami. On byl wlasnie z tych co rozdmuchuja powody ktore go do tego popchnely a juz calkiem obce chyba jest mu poczucie winy, wyrzuty sumienia i elementarna pokora. Boze, czemu on nie jest taki jak Ty, o ilez wszystko byloby prostsze...

Ale do rzeczy...wracajac do Twojego watku. Popieram przedmowczynie. Nie przypisuj sobie zbyt wiele zaslug w calej tej aferze. To ze byles zlym mezem to JEDNO a to ze Twoja zona zrobila co zrobila to DRUGIE. Jedno ma z drugim zwiazek ale niekoniecznie taki ze drugie MUSI wynikac z pierwszego, pamietaj o tym. To byl jej wybor, fatalny, bo skutki jego ponosicie oboje. To jest w tym wszystkim najbardziej nieludzkie.

Ale zeby zakonczyc pozytywnie, bo przeciez myslisz pozytywnie i chcesz to naprawiac i wierzysz w to ze sie da naprawic i ogolnie przejrzales na oczy jak to mowisz- to dobrze, ze chcesz odbudowac swoj zwiazek. I mysle ze to jest mozliwe. I zycze Ci szczescia.

I chyba przede wszystkim, ucz sie na moich dowiadczeniach, koniecznie chodzcie na terapie. Nie probujcie sobie z tym radzic sami bo nie umiecie, nikt nie umie. Najgorzej jest zostawic pewne rany nie do konca zastrupione bo przy byle gownie znowu pekna.

Trzymam za Ciebie kciuki
pozdrawiam
lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Wawe » 25 paź 2008, o 21:02

Po pierwsze chce powiedziec, że naprawde nie zazdroszczę iw spółczuję autorowi watku. Bo jakkolwiek by się w waszymz wiązku nie ukłądało, zdrada to największe świństwo.

A wracając do pytania. Nie lubię wtrącać się w cudze życie, ale... powiedziałabym. A to dlatego, żeby oszczędzić zdradzanej osobie przykrości.
Spytacie jakich przykrości? Przecież to ja sprawię przykrość tej osobie informujac jej o zdradzie. Ale czy nie lepiej dowiedziec sie o niej teraz niż za rok, dwa lata, jak zobaczymy wniosek rozwodowy?
Często najbardziej boli nie to, że partner nas zdradzał, ale to... że zdradzał nas pod naszym nosem, przyprawiał rogi, a my żylismy w nieświadomości ufaac tej osobie.

Jak widzę, takie **** co to niszczą życie innych, to aż mi się żal robi ich partnerów i chcę po prostu powiedzieć - "zostaw go/ją póki możesz i ułóż sobie życie on/ona cię zdradza"

A ile jest przypadków, że w takich związkach pojawiają się dzieci? Niechciane, od nieznanych tatusiów lub bez nich. Ile razy się zdarza że osoba zdradzana nie będąc tego świadoma poedjmuje ważne decyzje w niewiedzy? Ile razy osoba zdradzana powtarza sobie (jak już się dowie) "gdybym wiedziała, to od razu bym coś zrobiła" - rzuciła, zostawiła...jakkolwiek.

Ja bym powiedziała....nie z własnej satysfakcji, chęci zemsty, ale z chęci uratowania tej osoby przed najgorszym.
Wawe
 
Posty: 34
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 14:55

Postprzez ewka » 26 paź 2008, o 16:50

kvathan napisał(a):Ewa,
Decyzja o zdradzie była decyzją mojej żony, ja jestem współwinny rozpadu małżeństwa.

Ale nie jesteś współwinny zdradzie. Bo widzisz, jest taka mała różnica... rozpad to rozpad (póki trwa - czy można mówić o rozpadzie?), a zdrada to zdrada.

Wiem, że boli. I bardzo Ci współczuję.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kropka75 » 27 paź 2008, o 11:39

lili napisał(a):Moze tego nie rozumiesz.

Rozumiem więcej niż Ci się wydaje.
Sama zostałam zdradzona. A potem poinformowana o tym fakcie łaskawie, nie przez męża.
Nie chciałam tej wiadomości i gdybym mogła, zrobiłabym wszystko by jej nie otrzymać. Niestety wyszło jak wyszło.

Jest zdrada? Koniec związku? To należy się zająć sobą i swoimi sprawami, a nie wtryniać w czyjeś życie udając dobroć i zasłaniając się jakąś tam prawdą. A może ten ktoś tej Twojej prawdy wcale nie chce??

Wawe napisał(a):Ja bym powiedziała....nie z własnej satysfakcji, chęci zemsty, ale z chęci uratowania tej osoby przed najgorszym.

Z chęci "ratowania mnie" przez najgorszym ktoś niedawno zniszczył mi życie. Skończyłam na fotelu u psychiatry. A ten łaskawca ma wielką radochę, że rozpieprzył mi małżeństwo.

Nie "ratujcie" nikogo wbrew jego woli. :roll:
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez kvathan » 27 paź 2008, o 13:07

@Kropka75

Dziwne jest to o czym mówisz, też tak myślałem. Kiedy żona mi o tym wszystkim opowiadała kiedy się dopytywałem mówiłem. Boże ile bym dał, żebym nie wiedział, że żyłem ok gdy nic nie wiedziałem, że mogło być tak dalej... Ale to nie było życie tylko kłamstwo, na pewno nie wylądowałaś u psychologa bo dowiedziałaś się o zdradzie.

Łaskawiec nie rozp... Ci małżeństwa, Łaskawiec rozp... Ci tylko i wyłącznie ułudę, fałsz i kłamstwo w którym żyłaś. Nie znam Ciebie ani Twojego, nie znam Was i Waszego życia.
Napisze banał Jeśli tak bardzo chcesz z Nim być to możesz być mimo tego. Jeśli On nie chce być z Tobą nic tego nie zmieni.
kvathan
 
Posty: 29
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 09:32

Postprzez kropka75 » 27 paź 2008, o 14:12

kvathan napisał(a):@Kropka75

Dziwne jest to o czym mówisz, też tak myślałem. Kiedy żona mi o tym wszystkim opowiadała kiedy się dopytywałem mówiłem. Boże ile bym dał, żebym nie wiedział, że żyłem ok gdy nic nie wiedziałem, że mogło być tak dalej... Ale to nie było życie tylko kłamstwo, na pewno nie wylądowałaś u psychologa bo dowiedziałaś się o zdradzie.

Na pewno? Ty wiesz lepiej dlaczego ja wylądowałam u psychologa?
:roll: No pięknie. Jeszcze jasnowidzenia tu mamy...
Nie przesadzacie z tym tłumaczeniem swoich zdań, byle po mojemu, byle tak jak sobie umyśliłem/am? :roll:

Poza tym ja nie wylądowałam u psychologa. Ja wylądowałam u psychiatry. Psycholog nie pomaga na myśli samobójcze i nie zapobiega podcinaniu sobie przegubów - a do tego doprowadziło mnie kilkumiesięczne rozmyślanie o tym jak to było, gdzie, kiedy, w jakiej pozycji, w jakiej sytuacji...
Piszę tu, bo mąż wcześniej wrócił z pracy, zbieg okoliczności, ja się zwolniłam z roboty, on wyszedł o 14ej na popołudnie, a o 16ej stanął w drzwiach...

kvathan napisał(a):
Łaskawiec nie rozp... Ci małżeństwa, Łaskawiec rozp... Ci tylko i wyłącznie ułudę, fałsz i kłamstwo w którym żyłaś. Nie znam Ciebie ani Twojego, nie znam Was i Waszego życia.
Napisze banał Jeśli tak bardzo chcesz z Nim być to możesz być mimo tego. Jeśli On nie chce być z Tobą nic tego nie zmieni.

A kto powiedział, że ja chcę, a on nie?
Gdyby on nie chciał nie byłoby tematu. Rzecz w tym, że chciał, że tamta sprawa już się skończyła, a my zaczęliśmy budować swój związek na nowo. Na gruzach, bo wiele wiedziałam, w tym i od niego i wiele się też domyślałam, TA ostatnia wiadomość nie była mi do niczego potrzebna. Zostałam objaśniona z zemsty, a zemsta odrzuconej kobiety jest straszna. Oczywiście wszystko pod płaszczykiem: "bo on panią oszukiwał, powinna pani to wiedzieć, bo taka jest prawda". Sk...stwo a nie prawda.

Tłumaczysz to sobie tak bo cierpisz i wydaje Ci się, że robisz coś dobrego dla kogoś. Bo ból dzielony na kilka osób jest mniejszy, dokucza inaczej, łatwiej cierpieć z kimś, a jak jeszcze można to nazwać wspaniałomyślnością i ratowaniem kogoś przed kłamstwem, obłudą i fałszem to już w ogóle jest lżej na duszy. A to jest wszystko gówno prawda.

A może ta czwarta też się domyśla? Może mimo to chce ratować swoje małżeństwo? Może każdego dnia drży o to, że dowie się czegoś czego dowiedzieć się nie chce? Może wie, że ta wiadomość byłaby dla niej nie do zniesienia i za żadne skarby nie chce tej Twojej prawdy do siebie dopuścić?
Mam koleżankę, która podejrzewa męża o zdradę. Jak tylko znalazła pierwszy ślad, wiedząc że od niego nie odejdzie ze względu na dwoje bardzo małych dzieci, pokasowała się ze wszystkich forów, portali internetowych, z n_k włącznie, żeby jej tylko jakaś nie znalazła, tak jak kiedyś znalazła mnie.
Większość osób wcale nie chce TEGO wiedzieć! Większość się problemu domyśla, w końcu nie jesteśmy aż tak ślepi, ale WIEDZIEĆ nie chce.
A oświecanie nie jest żadnym ratowaniem od kłamstw i życia w ułudzie. Nie przeceniajmy się aż tak. I nie decydujemy za innych jak ma wyglądać ich życie. Nie mamy do tego prawa!
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez kvathan » 27 paź 2008, o 14:31

Masz rację, mam swoje zdanie na ten temat. Treść postu nie była kierowana bezpośrednio do Ciebie tylko "w świat" - bo jak pisałem nie znam Ciebie i nie znam Was (np. pudło z tym kto chce a kto nie). Kiedyś był taki zwyczaj by zabijać posłańców przynoszących złe wiadomości, czy to jednak coś zmieniało?

Teraz napiszę Swoje Zdanie i pewnie nie będzie Ci się ono podobać, ale...
W waszym przypadku "Życzliwa" miała prawo do takiej decyzji, bo jak rozumiem była w to zaangażowana. Nawet ze zwykłej przyziemnej zemsty, widać miała ku temu powody
kvathan
 
Posty: 29
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 09:32

Postprzez lili » 27 paź 2008, o 14:50

Ludzie!!

tu nie chodzi o zadna zemste. Na kim "ta trzecia" ma sie mscic jesli facet i tak ja juz kopnal w dupe i nic nie zyska na tym ze go spali przed jego zona czy "pierwsza" kobieta? I tu nie chodzi tez chyba o "lzej na duszy" i o myslenie w stylu "a dokope jej, niech cierpi tak jak ja to mniej mnie bedzie bolalo". Na pewno ciezko stanac twarza w twarz z osoba obca i rozmawiac z nia o intymnych szczegolach waszego trojosobowego zycia...

Tu chodzi tylko i wylacznie o zycie w prawdzie. Postaw sobie kropko jedno proste pytanie: czy wolalabys zyc z facetem ktory Cie zdradza majac tego swiadomosc? To co to za zycie? Jaki szacunek do wlasnej osoby?

Mowienie Ci tego daje Ci wybor i zapewne ta kobieta taki wlasnie miala zamiar.

pozdrawiam
lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez kvathan » 27 paź 2008, o 15:01

lili ... i tu mnie masz :-)

Zdecydowanie odbiegłem od tematu przez "osobiste wycieczki" do kropki
Przepraszam i już nie będę, bo spadam na chatę :-)

@all Miłego dnia
kvathan
 
Posty: 29
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 09:32

Postprzez ewka » 28 paź 2008, o 09:01

lili napisał(a):Tu chodzi tylko i wylacznie o zycie w prawdzie. Postaw sobie kropko jedno proste pytanie: czy wolalabys zyc z facetem ktory Cie zdradza majac tego swiadomosc? To co to za zycie? Jaki szacunek do wlasnej osoby?


Lili - zdradza czy zdradził/zdradziła? Czy to notoryczne zdradzanie z dziesiątkami partnerów/partnerek, czy jednorazowa wpadka? I skąd przekonanie, że po tej prawdzie się pakuje się walizki (sobie lub jemu/jej)??? Bo "to co to za zycie"? Gdyby to chciało być takie proste.

Jeśli ta prawda mogła by jeszcze przed czymś uchronić... niestety, zło już się stało.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości

cron