bo zupa była za słona?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 29 cze 2007, o 07:59

Maryniu, jak miałaby¶ trochę czasu, to zerknij w ten artykuł. Bardzo mi się podoba, może spodoba się i Tobie?

http://partnerstwo.onet.pl/1388718,3505,1,artykul.html

I trzymaj się mocno, a jak Ci się płakać zechce, to popłacz... a czas działa na Twoj± korzy¶ć, bo przecież "Aniołem człowieka jest czas" - F. Schiller

Obrazek
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marynia » 30 cze 2007, o 23:18

---------- 11:27 30.06.2007 ----------

Kochane Dziewczyny!
Dużo my¶lałam nad Waszymi słowami (to nie jaki¶ mój nowy slogan:wink: ) bardzo dużo, przeczytałam artykuł.

Olu -czuję się jak na psychoterapii;)

To co napisała¶ poniżej jest wprost genialne, nie wpadłabym na to. Ja zastanawiałam się nad opcj± postraszenia go s±dem za dręczenie psychiczne (trochę tych dowodów niestety mam:(). Póki co będę stosować Twój sposób, może podziała, oby. Dzięki wielkie:*

[/quote="Ola23"]Nie dawaj mu szansy na to, by wiadomo¶ci nagrana czy wysłane do Ciebie dotarły. powiedz mu, że je¶li będzie tak dalej robił to dla zasady będziesz wszystko kasować - jak leci i w tyłu będziesz miała o co tak na prawdę chodzi. Więc je¶li chce mieć pewno¶ć, że pewne ważne rzeczy do niego dotr± niech nie zatruwa waszej komunikacji swoimi idiotycznymi i żałosnymi prowokacjami.

[/quote]2.Miło¶ć do siebie - jak sama piszesz kiełkuje . Uwierz w to, że zasługujesz na miło¶ć, że masz wokoło wielu życzliwych ludzi, oraz w to, że akceptacja swoich dobrych i złych stron to podstawa stabilnego poczucia własnej warto¶ci.

To muszę sobie wbić w główkę, wymaga to mojej pracy. I niestety czytaj±c to odkryłam co¶ w sobie - jakie¶ takie bardzo głębokie przekonanie, że nie zasługuję na miło¶ć, i że już niestety zasiała się we mnie jaka¶ smutna zgoda na to:(

3. Pkt 3 - ja wiem, czasami gdy kotłuje się we mnie taka zło¶ć, żal, że on wci±ż musi być obecny w moim życiu, my¶lę sobie, że przecież gdyby on znikn±ł, odci±ł się zupełnie - bolało by jeszcze bardziej, bo przecież dzieci by bardziej cierpiały. Tak Ľle, tak jeszcze gorzej.

[/quote] [i powiedz sobie samej gło¶no - on jest ojcem moich dzieci, ale na moje osobiste zycie nie może mieć wpływu![/quote]

Do wbicia w główkę.

[/quote] [Po kilku latach spędzonych razem nie da się zrobić "pstryk" i po sprawie.[/quote]
Da się.Uwierz mi. Choć to jest dziwne, zaskakuj±ce dla mnie samej, przerażaj±ce wręcz. W styczniu tego roku, po otrzymaniu jego pozwu tamten człowiek, którego znałam, którego kiedy¶ kochałam, umarł dla mnie. Teraz to jest dla mnie całkiem obcy pan, czasem miły, czasem okrutny, OBCY, aż dziw że jest ojcem moich dzieci, tak jest obcy. Nawet nie wiesz, jakie to straszne uczucie.

[/quote] [Jaka¶ czę¶ć Ciebie może nawet pod¶wiadomie dostrzega w nim dobre rzeczy i pamięta miłe chwile.[/quote]

Tak było. Do stycznia tego roku, do tego cholernego pozwu. Udało mi sie przetrwać rozstanie, przeprowadzić dzieci przez ten czas, uczyć je miło¶ci do ojca, dlatego, że pamiętałam o tych naszych dobrych chwilach. On jest takim dr Jekyll i Mr Hyde. Traktowałam ich jak dwie odrębne istoty. Ranił mnie jeden, pamięć o drugim pomagała mi go szanować, tolerować jako ojca moich dzieci, utrzymywać z nim dobre relacje dla dobra dzieci, "zapominać" o tamtym złym.

Teraz jest mi dużo trudniej, wewnętrznie, choć oczywi¶cie , ze względu na dzieci nadal utrzymuję relację na przyzwoitym poziomie. Ale mam wrażenie, że każdorazowe wymówienie "Tatu¶" przy dziecku mnie kłuje, jest dla mnie nieprzyjemne.

[/quote] [4. Dzieci go kochaj± - nic dziwnego. Obraz taty jaki one maj± w głowach oczywi¶cie nie pokrywa się z Twoim i tu ból[/quote].
To jest moja zasługa, moja ciężka praca, by one patrzyły na niego z miło¶ci±, wielkim szacunkiem. W domu wyrażam się o nim bardzo pozytywnie (staram się, odwołuj±c do wspomnieć i do pana Jekyll -w miarę możliwo¶ci i w zgodzie z sob±), on nie jest tematem tabu, jest stale obecny w naszych rozmowach - choć nie zawsze jest to dla mnie miłe.

Pkt. 5. [/quote] [ Nie tłum w sobie złych emocji - daj sobie prawo do bólu i łez![/quote] Najtrudniejszy do wykonania...

No wła¶nie... Czytałam Ewo Twój artykuł, bardzo mnie poruszył. Mam chyba duży problem, mam tak mocno chyba zakodowan± "przyzwoito¶ć" w emocjach, że nie potrafię się odblokować. Mam wrażenie, że przebaczyłam, ale to jest na takim zwykłym, powierzchniowym poziomie. Bardzo rzadko wyrywa się ze mnie takie negatywne uczucie, gniew, nienawi¶ć jak w moim ostatnim po¶cie, wyrywa się i szybko chowa się głęboko, nie wiem, jak t± nienawi¶ć odszukać, jak j± z siebie wydobyć, jak się z ni± zmierzyć. Potrafię zezło¶cić się nie wiem, na murarza, że krzywo zrobił ¶cianę, poklnę sobie, wygarnę mu co i jak - ale w przypadku okrutnika, nie wiem czy ze względu na dzieci (poczucie jakiej¶ powinno¶ci wobec nich), podejrzewam, zę tak -mam straszn± blokadę przed czuciem gniewu. Kiedy¶ nie okazywałam gniewu ze strachu, z bólu, z potrzeby, by jak najszybciej skończyła się awantura - w sytuacjach gdy gniew był uzasadniony, w tych wszystkich strasznych momentach. Wybuchałam dopiero w bezpiecznych sytuacjach - w¶ciekałam się o nieumyte naczynia.

To forum bardzo mi pomaga, tu i tak się otwieram, ale poczucie winy mocno mi towarzyszy w pisaniu każdego złego słowa o nim.

Ja mu przebaczyłam to , co działo się w naszym domu, mimo, że byłam bliska samobójstwa po ostatniej awanturze, wybaczyłam to, co działo się po naszym rozstaniu, mimo, że z bólu tłukłam głow± w ¶cianę.Wtedy jeszcze dawałam sobie wyprać mózg. Bardzo pomogło mi zrozumienie (wielka patologiczna dwoisto¶ć zachowania, dr Jekyll i Mr Hyde).NIe umiem jednak w głębi duszy wci±ż poradzić sobie z tym pozwem - nic mnie tak nie połamało jak ten list. I to on spaprał mi tak życie, podeptał przeszło¶ć, zasiał wielki lęk przed przyszł± miło¶ci±, przed mężczyznami. Tego nie można tłumaczyć już tak jak zwykle, to nie jest list pisany w wielkich emocjach, został oddany do s±du po przemy¶leniu.
I tego ja chyba nie umiem przebaczyć. Zapakowałam sobie to porz±dnie, schowałam na dnie duszy. Nie potrafię, nie wiem, co z tym zrobić, wiem, że to gdzie¶ tam jest, jak wielki wrzód, którego lepiej nie dotykać.My¶łałam jaki¶ czas temu o tym, my¶lałam, takie miałam wrażenie - już bez emocji, tak na chłodno. I wiecie co? Spostrzegłam przed sob±, na stole wielk± plamę, łzy nie¶wiadomie spływały mi ciurkiem po twarzy.

Rozpisałam się strasznie, wybaczcie mi te wywody :P Wstawiłam kolor, by nikt nie zasn±ł przy czytaniu;) Wiem, że mam sporo pracy przed sob±. Parę spraw sobie u¶wiadomiłam dzięki Waszym postom. Muszę sobie kupić ksi±żkę polecan± w tym artykule "Pułapki..."

Ale też wiem, niech to będzie takie pozytywne zakończenie, może też dla tych, którzy przechodz± podobne historie (coraz więcej takich niestety na tym forum) :( (o ile kto¶ dotrwa do końca tego tekstu :wink: ) Moje życie, mimo wszystkich tych utrudnień, jest teraz dobre. Jestem w najlepszym okresie swojego życia, W najlepszej formie fizycznej, psychicznej.Spotyka mnie dużo dobrego. Z tego piekiełka wyszłam też z wielkim skarbem - poznałam Was, odkryłam siebie, wreszcie się o siebie zatroszczyłam, niesamowicie pogłębiła się moja relacja z ojcem, dot±d wielkim nieobecnym.
Jestem na dobrej drodze.

Dzięki Wam bardzo. Buziaki.


P.S. A propos wyrażania emocji : wczoraj dzielna mamusia Marynia zamieniła się w mał±, płacz±c± dziewczynkę, której zabrano misie, bez których nie umie zasn±ć... I kolejne odkrycie: mała dziewczynka słyszy, że co¶ mówi, co¶ czego nie rozumie, a co powtarza w kółko pomiędzy łkaniem: "jestem dzielna, jestem dzielna..."Nie ma to jak zakodować sobie pewne zachowania, prawda?OJJJJJJJJJ. Ciężka to była noc. Ale już każda następna będzie już chyba lepsza, tak± mam nadzieję.[/quote]

---------- 23:18 ----------

zbliża się kolejna noc bez moich Maleństw. Ľle się czuję. przeniosłam dzi¶ pół tony piachu, żwiru, umyłam wszystkie okna, zrobiłam porz±dki w szafkach, mogłaby wymieniać i wymieniać, co dzi¶ zrobiłam, byle się czym¶ tylko zaj±ć. Mam pusty portfel, nie umiem się "pocieszyć" - gdzie¶ wyj¶ć, wykorzystać ten czas. :( Nie widziałam moich dzieci już dwa dni, mój rekord życiowy, strasznie jestem rozbita :cry:
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez ewka » 30 cze 2007, o 23:29

Maryniu, ale już jutro będ± z Tob±.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marynia » 30 cze 2007, o 23:31

wiem, wiem... :cry:
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez ewka » 30 cze 2007, o 23:36

Tak się napracowała¶, że będzie Ci się dobrze spało... i tego Ci życzę - będziesz wyspana i wypoczęta, aby ich jutro powitać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 386 gości