Podryw, znajomość kobiecej natury, a może manipulacja?

Rozmowy ogólne.

Postprzez Sanna » 22 paź 2008, o 10:19

A mnie tak świta, że w jakiejś części siebie Forsaken nie stał się dorosły, nie dojrzał. Ciekawy przypadek dla mnie , bo dotąd zajmowałam się DD czyli Dorosłymi Dziećmi tylko z punktu widzenia Dorosłej Dziewczynki. Ale stało się tak, że postanowiłam wysłać mojemu osobistemu bratu ,, Zdradzony przez ojca" W. Eichelberga. Przeczytam, może będę trochę mądrzejsza. Pozdrawiam. Analizująca Amatorsko Sanna :).
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Forsaken » 22 paź 2008, o 10:39

Postaram się o tą książkę, bo jestem facetem po przejściach i jestem też dużym dzieciakiem. Zawsze, od czasów podstawówki, najlepiej się czułem w towarzystwie młodszych kolegów. Najlepiej się z nimi mogłem porozumieć...
Coś zbyt często zaczynacie mieć rację moje drogie... Chyba znacie mnie już na wylot... A kozaków nie cierpię, nawet białych... Są takie kiczowate... Ale może to uraz z dzieciństwa. Wiecie jakie były kozaki za komuny...
Z drugiej strony moje upodobanie do białych adidasków to chyba też spadek po tamtym okresie. W moim mieście była fabryka butów i w okresie przemian wypuściła właśnie takie białe białe sportowe buty - prawdziwego adidasa jeszcze nikt wtedy nawet na obrazku nie widział. Zapanowało istne szaleństwo - każdy musiał mieć te białe buciki. Skończyło się to po miesiącu, bo tyle mniej więcej wytrzymywały, ale musiało to nieźle wyglądać każdy w wieku 7 - 20 chodził po mieście w takich samych białych adidaskach :)

Pozdrawiam,

Forsaken

P.S. Moja miss się odezwała - przeprosiła że nie odpowiedziała mi wczoraj na eska - od razu rozpuściło się moje serduszko jak kostka lodu w mikrowelli. Eh.. już chyba po mnie...
Taki jestem głupawo szczęśliwy... :serce:
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez Sanna » 22 paź 2008, o 11:01

nana napisał(a):po pierwsze do laski dla Forsakena pasuja mi bardziej białe kozaczki!:)


Nana, białe kozaczki to raczej ubiór polskiego odpowiednika ,, białych śmieci"*, a Forsaken szuka swojej i tylko swojej ślicznej, niewinnej księżniczki ( chyba :)).

A to dla miłośników białych kozaczków , oglądam tę stronę z perwesyjną przyjemnością 8) :

http://bialekozaczki.blog.pl/

* to nazwa osób z nizin społecznych , ale białej rasy, w USA.
Ostatnio edytowano 22 paź 2008, o 11:05 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 22 paź 2008, o 11:03

wlasnie dlatego napisałam o białych kozaczkach - bo to sztyt obciachu!:)))

ciekawa jestem jak odbierzesz tą książkę, bo ja ją czytam "z drugiej strony madalu", ale wczoraj troche "poćwiczyłam" na moim domowym rozwodniku (on moim zdaniem jest na ukończeniu żałoby i rozwodu emocjonalnego) i działa jak jasna cholera. Oczywiście moje "ćwiczenia" to tylko rozmowa tez nim na temat jego emocji (jest jednym z niewielu facetów, który lubi takie rozmowy, pewnie dlatego, że jest egocentrykiem), a nie manipulacja nimi.

co do 18-nastki, to umówmy się Forsaken, tak wiesz - ja i ty - nie kochasz jej! wiesz to tak dobrze jak i ja. pociąga cię, bo jest młoda, świeża jak kawiatek i nie rozkłada od razu nóg. Może cię urzeka swoją młodością, ale nie kochasz jej, wiec nie zrob dziewczynie krzywdy (emocjonalnej) ok? Dziewczyny w tym wieku sa bardzo wrażliwie (nawet jeśli zgrywają jedną z tych "jest waska w pasie, dobrze pcha się") i możesz wpłynąc w dużej mierze na jej życie, a przeciez nie chcemy, żeby w przyszłości zdradzała swojego męża i robiła loda panom na parkingach dla tirów?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Sanna » 22 paź 2008, o 11:11

Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy- jeśli 18-latka jest z normalnej rodziny tj. z takiej w której chłopaka przyprowadza się do domu i rodzice go poznają, to stawiasz ją w trochę trudnej sytuacji. Bo jak tu przyprowadzić chłopaka, który formalnie wciąż ma żonę i jest jakby trochę starszy ? Łatwiej by Ci było chociażby ze studentką...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Forsaken » 22 paź 2008, o 13:06

Wiesz Nana ja jestem bardzio uczuciowy i właśnie sam się wystraszyłem jak powiedziałem na głos po przeczytaniu eska od niej (zaprosiła mnie na piwko): Kocham to Twoje 'hm?' :o chyba mnie siekło na amen...
Bardziej bałbym się o siebie niż o mojego Kwiatuszka, bo za nic w świecie nie chciałbym jej skrzywdzić...
Sanna rodziców się nie obawiam - ja ich wszystkich sobie zawsze wokół palca owijam. Mamuśki są mną zauroczone a tatusiowie widzą we mnie swoje młodsze wydanie. Mój sposób na mamy to uśmiech, kwiatek, rozbrajająca szczerość i pochwalenie ogródka, urządzenia mieszkania, czy czegokolwiek będącego jej domeną (zapamiętałaś?). Na tatusiów mam inny sposób - prace ręczne. Uczą mnie wiązać krawat, naprawiamy razem pasek, albo pomagam im meble przestawić... Efekt, po godzince u niej w domu cała rodzinka mnie kocha... Młodszemu bratu przywiozę przywiozę grę komputerową, zagram z nim i dam mu łupnia. Będą wszyscy czekali, kiedy znowu przyjadę :P
Nie ściemniam - z rodzicami szło mi zawsze dużo łatwiej niż z ich córkami więc uszy do góry :)
I mylicie się jeżeli sądzicie że ona gra taką co rozkłada nogi przed każdym. Najwięcej do czego się posunęła to do zalotnego spojrzenia, którym notabene roztopiła moje miękkie serduszko.
Dzisiaj złamałem następną zasadę i napisałem że mi się ckni do niej... Ale warto było :D

Ehh, jeszcze nigdy nie byłem taki wesoły, przy takiej zrypanej pogodzie. Mam ochote zatańczyć. Ale oki Nana - możemy się umówić że jej nie kocham... Bo przecież nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia :P

Pozdrawiam
Forsaken
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez Sanna » 22 paź 2008, o 13:56

Ja wiem, że istnieje silny pociąg seksualny od 1-go wejrzenia, a co do miłości to nie mam pojęcia :). Ale ja jestem DDD i w sprawach miłości to ekspert ze mnie żaden.
Ten początek to jak dla mnie po prostu zalew hormonów. Tak sobie wyobrażam że miłość wymaga trochę więcej czasu .
Ale naczytałam się i tak gdybam - że podobno najpierw to jest zauroczenie, zakochanie a miłość to już inna kategoria i poważne słowo ;).
Ostatnio edytowano 22 paź 2008, o 14:27 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 22 paź 2008, o 14:01

ręce i cycki mi opadły... sorry, ale jak ty ją kochasz... po przepraszam jakim czasie od poznania "Kwiatuszka"... wogóle wiesz co to miłość?

sorry Forsaken, ale po raz pierwszy jakos nie umiem lightowo cię potraktować. zabrakło mi poczucia humoru w tej kwestii. no coż może mam okres :twisted:
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Forsaken » 22 paź 2008, o 14:18

No dobra... Jasne że jej nie kocham, ale jestem bardzo blisko od zauroczenia... Ja taki szybki bill jestem mojej fex już po tygodniu wyznawałem miłość i to całkiem szczerze. Ona mi powiedziała za to że mnie kocha na swój sposób...
Nie wiem z czego to wynika ale potrafię się zakochać po nocy spędzonej z dziewczyną, ba po pocałunku i trzyma mnie to potem przez 10 lat - a może i dłużej, w każdym razie jeszcze mnie trzyma (nie piszę o fex). A właściwie to domyślam się że wynika to z tego że nigdy nie miałem ojca. W wieku czterech, pięciu lat, mama przyprowadzała kolejnych wujków a ja lgnąłem do nich jak magnes do drzwi lodówki. A potem oni znikali. W końcu jak miałem sześć lat to przyprowadziła mi tatusia... Nawet nie wiecie jaki byłem szczęśliwy. Okazało się jednak że to nie był tatuś, a jedynie ojczym który kochał mojego brata a mnie z wielkim bólem tolerował. Na porządku dziennym były teksty, że na osiemnastkę dostane dużą walizkę na swoje rzeczy. Że ptaki też wyrzucają swoje młode z gniazda jak podrosną, że swoje geny trzeba chronić. Jak miałem 12 lat to umarł mój dziadek - osoba która kochała mnie nad życie i była dla mnie najukochańszym człowiekiem pod słońcem. Kochałem go o wiele bardziej niż własną matkę. Niż wszystkich na świecie razem wziętych. Do dziś pamiętam jak ojczym mi to powiedział... Świat mi się zawalił. Od tej pory chyba znowu jak ten czterolatek czekał na kochanego tatusia ja wypatruje tej ukochanej kobiety i zakochuję się na zabój po pierwszym pocałunku....
Może teraz i ty mnie trochę lepiej zrozumiesz, Nana.

Wydaje mi się że P jest trochę podobna do mnie. Czuje że ją strasznie do mnie ciągnie, choć zna mnie wcale nie dłużej niż ja ją. To ona inicjuje nasze spotkania - to ona pierwsza wysyła mi eski... A mnie strasznie ciągnie do niej... Bardzo bym chciał żeby była taka jak ja i zakochiwała się też od pierwszego wejrzenia...

Pozdrawiam,
Forsaken

P.S. Jeszce tylko 395 minut i znowu ją zobaczę :serce:
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez caterpillar » 22 paź 2008, o 15:17

oj faktyczne lecicie z tym koksem,ze hej,wiec troszku pobierznie zerkam.
Dzieki Nana! :D Ale to byla moja najmojsza interpretacja nie wiem czy autor to miał na mysli..a ,że przytaknoł.. :roll: ironia?

Swoja drogą Forsaken ,bez tej czapki też Ci całkiem całkiem...ja tam sie nie przestraszyłam...chyba nawet mniej pozersko niz w avatarku :wink:

Sanno tez mam wrażenie,ze jakaś część naszego Lovelasa :D to w rzeczywistość chłopiec ,chłopczy, hmmm moze "Piotruś Pan"

Widelec!
z tym gadaniem do robaków to...takie hmmmTy chyba wrażliwy kolo jesteś??(albo poczatek choroby psychicznej :tak: :wink: )
Lubie w Tobie to gadanie,mojego faceta mama gada to kwiatów i wiesz jak rosną?!
To takie wydzielanie pozytywnej energii,które sie udziela światu :D

Co do 18 stki...Szczęścia Ci życze,skoro uwazasz,ze tak Ci dobrze,sam wiesz lepiej :wink: :kwiatek2: :slonko:

pozdruuufka!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Forsaken » 22 paź 2008, o 17:12

caterpillar napisał(a): poczatek choroby psychicznej :tak:


a co za minka? coś w stylu: Ty się do niego uśmiechaj, a ja idę zadzwonić po karetkę, tak?

Mały horror przeżyłem przed chwilą... Dostałem się w krzyżowy ogień pytań...
Wiek? Żona? Dzieci? - bolało, ale byłem szczery... Nie odwołała zaproszenia :)

Pozdrówka - lece po kwiatka... (dzięki caterpillar)
...no i muszę się jeszcze zrobić na bóstwo, którym przecież jestem, nie?

Forsaken
Ostatnio edytowano 22 paź 2008, o 17:37 przez Forsaken, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez caterpillar » 22 paź 2008, o 17:28

Taak!
naprawdę?!
taaak masz najsłuszniejszą rację

:D

(no nawet Ci wyszło z tą karetką :roll: :wink: )

leć leć ,nogi nie złam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Filemon » 22 paź 2008, o 17:48

Forsaken, odzywam się, bo ruszyło mnie to co napisałeś ostatnio o swoim dzieciństwie... Dotknęło to we mnie jakiegoś czułego obszaru - ja również byłem wychowywany bez ojca, za to z ojczymem, przy którym czułem się źle i którego się bałem. I również czuję się obecnie bardzo samotnie...

Co do Twojej osiemnastolatki, to nie wierzę by mogło wyjść z tego cokolwiek sensownego i obawiam się, że może Ci ta historia sprawić sporo bólu... Nie ze względu na samą różnicę wieku, tylko ze względu na to, że ta dziewczyna jest jeszcze prawie dzieckiem - w sensie stopnia dojrzałości psychicznej... Szansa na to, że zrozumie Ciebie i Twoje potrzeby (w których zresztą Ty sam masz chaos i niepewność, o ile dobrze Cię rozumiem...) i że zwiąże się z Tobą w jakiś trwalszy i głębszy sposób jest minimalna, według mnie. Jeśli Ty natomiast otworzysz się do niej i zaangażujesz uczuciowo (a nie jedynie powierzchownie...), to potem będziesz cierpiał, tym mocniej, że jak sam piszesz angażujesz się szybko, jak również uzależniasz się łatwo (jak choćby od tego forum) i z pewnością niełatwo Ci będzie potem pogodzić się z przerwaniem takiej relacji. Właściwie, to chyba fundujesz sam sobie rozczarowanie, które potem po raz kolejny w większej czy mniejszej mierze prawdopodobnie podkopie Twój system wartości i zarzutuje negatywnie na Twój stosunek do kobiet... :( Oby tak nie było, chciałbym się mylić, że tak powiem... (kojarzy mi się to tak trochę jakby z narkomanem, który sięga po niebezpieczny środek dla doświadczenia chwilowej ulgi...)

Tylko tyle, w sensie tematycznym - bo do pozostałych rozmaitych spraw: Twoich teorii manipulowania kobietami, na przykład, systemu wartości, itp nie chcę się odnosić, gdyż budzi to wszystko najczęściej moje nieprzyjemne uczucia a czasem odczucie jakby czegoś nie całkiem normalnego i powikłanego...
Ostatnio edytowano 22 paź 2008, o 17:52 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Forsaken » 22 paź 2008, o 17:52

No mam...
Obrazek
Tylko ten no... Koleś był taki uczynny że zasadził do środka jeszcze perełkę. Jak dla mnie to trochę obciachowe, ale mojej osiemnastce mogą się nogi ugiąć z wrażenie, nie sądzicie? Kurde, nie wiem czy ją wyjąć czy zostawić... W sumie to jaki jej nie dam to na bank jej się nogi ugną, a perełke moge sobie zawsze w klapę wbić, nie? Wy byście wolały z perełka, czy bez? Spotkałyście się z czymś takim, czy to jakaś nowa moda?

Odpowiedzcie szybko, plis

Forsaken
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez Filemon » 22 paź 2008, o 17:55

ja bym tam wolał... z brylantem!! :lol: :P ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 479 gości