Depresyjne szukanie pracy

Problemy związane z depresją.

Depresyjne szukanie pracy

Postprzez Off_topic » 21 paź 2008, o 16:00

Jestem "prawie" magistrem - skończyłem wszystko, prócz pracy magisterskiej. Przez długi czas nie mogłem znaleźć interesującego mnie tematu, w końcu wpadłem w coraz większy dołek i w efekcie nie wyrobiłem w terminie. Magistrem mogę zostać dopiero w następnym roku, optymistycznie zakładając że tym razem nic mnie nie zatrzyma.

W międzyczasie muszę się jakoś utrzymać, toteż zabrałem się za szukanie pracy. Niestety, w moim stanie psychicznym cholernie ciężko zrobić na kimkolwiek wrażenie ambitnego, entuzjastycznie nastawionego i pełnego energii człowieka. Ba, często zdarza mi się wycofywać jeszcze na etapie wysyłania aplikacji - eliminuję się sam z listy kandydatów przez swoje obawy, czy aby będę się nadawał.

Powoli do mnie dociera, że jeśli nie zmienię podejścia, to całe moje szukanie pracy na nic się nie zda. Bo kto zatrudni człowieka ogarniętego wątpliwościami i kompleksami, przychodzącego na rozmowę w pozie "przepraszam że żyję"?

A tymczasem oszczędności topnieją i już nie mogę liczyć że wyjdę z kryzysu, a "potem" znajdę pracę. I zastanawiam się, jak mogę sobie pomóc i poprawić swoje szanse tak na poczekaniu... myślałem o jakiejś dorywczej pracy typu McDonalds, tyle że tam też potrzebne jest coś, czego nie mogę w sobie znaleźć - entuzjazm i wiara w siebie. Bo inaczej wszędzie będę robił za popychadło, które wszystkich irytuje.

Hmm... nie wiem czy wyrzucenie tego z siebie coś mi pomoże, ale kto wie :)
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez Goszka » 21 paź 2008, o 16:30

Off topic mam podobnie z tym wykrzesaniem z siebie entuzjazmu...skąd go wziąć?Trochę miejsc pracy już "zwiedziłam" i powiem że też czułam się tam(prawie zawsze)jak popychadło...Wiesz ja sobie myślę że wszystko zależy jaki charakter pracy byś preferował-bo wszędzie tam gdzie jest bezpośrednia obsługa klienta wymagany jest uśmiech przyklejony do pyska non stop przez bite osiem godzin,własna inwencja i tak jak mówisz entuzjazm.
W końcu pracownik też jest poniekąd reklamą miejsca do którego przychodzi klient.
Ja nigdy nie potrafiłam udawać,dlatego myślę o czymś co nie będzie wymagało kontaktu z ludźmi a jeśli nawet to będzie on ograniczony do minimum.
Wiadomo że to nie jest tak hop siup znaleźć zatrudnienie i często nie od razu udaje się znaleźć taką pracę o jakiej się marzy.Jednak jest to mimo wszystko możliwe.
A McDonald to moim zdaniem kupa tak samo zresztą jak wszystkie fast foody gdzie panuje ogromny wyzysk pracownika...Ciekawe kto ich mianował pracodawcą roku :lol:
Co tylko rozmawiam z kimś kto tam pracował słyszę same negatywne opinie.
Ech...coś trzeba robić...
No tak-rozpisałam się a tylko chciałam napisać że mam tak samo i że Cię rozumiem...Może ktoś napisze gdzie można znaleźć ten entuzjazm...

Pozdrawiam :)
Goszka
 

Postprzez Off_topic » 21 paź 2008, o 16:52

A McDonald to moim zdaniem kupa tak samo zresztą jak wszystkie fast foody gdzie panuje ogromny wyzysk pracownika...


Właśnie w obecnej sytuacji myślę że jeśli do czegoś, to do bycia wyzyskiwanym pracownikiem mam świetne predyspozycje. Jest we mnie ogromna potrzeba poczucia się potrzebnym - miewałem już zresztą prace gdzie ewidentnie mnie wykorzystywano i płacono grosze, a ja byłem i tak zadowolony, bo robiłem coś, nie popadałem w marazm i przede wszystkim - ktoś od czasu do czasu choć słownie wyrażał mi uznanie za moją pracę.

Bardziej się boję sytuacji, w której nikt mnie nie wykorzystuje, bo nikt mnie nie potrzebuje...
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez frakt4l » 21 paź 2008, o 21:44

ok, moze to zabrzmi egoistycznie ale...

Jest mozliwosc znalezienia entuzjazmu w pracy -> tzn. tego "Czegos" co nas kreci, irytuje czasem, przybija do ziemi i nie daje spac po nocach tylko po to by byc niemalze pierwsza mysla po przebudzeniu sie rano -> to... chec i mozliwosc robienia tego co sie lubi, ceni, czuje i odnajduje na wiekszosci plaszczyzn otaczajacych nas... w okol .. hmm zycia?!

Praca... w swym "utopijskim" znaczeniu winna nam byc czyms przyjemnym, wyzwalajacym, pobudzajacym ale nader wszystko czyms co pozwala nam sie REALIZOWAC...

egoistycznie bo.. kurcze no -> ja tak wlasnie mam ;]

Pracuje, ucze sie, rozczytuje sie w tym co mnie kreci do granic takich na jakie sobie moge pozwolic... (jak by nie to ze jeszcze przy okazji z tego zyje to bym pewnie z "pracy" nie wychodzil ;] )

Jak?

Szukac dokladnie to co sie chce znalezc... i to chyba tyle ;]... kwestia precyzji chęci.

pzdr. f4
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez kaśku » 21 paź 2008, o 22:01

wiesz w tamtym roku mialam podobna sytuacje, tylkoze bylam jeszcze studentka na utrzymaniu rodzicow, to troche bylo latwiej, ale bylam w naprawde kiepskim stanie zastanawialam sie czy oddac sie do szpitala, czy po prostu sie zabic, w rezultacie poszlam na terapie i zaczelam si epowoli skladac, ale wtedy sie wpakolawam w straszna prace byla to praca fizyczna w naprawde trudnych warunkach, nadszarpnelam sobie zdrowie fizyczno i psychiczne, mialam po tym wieksza nerwice niz przed, blee nie wspominam tego dobrze ...

sorki tak pesymistycznie to przedstawiam, potem tez nie bylo lepiej, ale dopoki sie nie odwazylam to niczego nie mialam, a bylam tez strasznie zakompleksionym, nie majacym w sobie ani odrobinki wiary czlowiekiem, moze nawet jeszcze fobikiem, ale rzucilam sie na gleboka wode, wybralam sobie praca z ludzmi i sie trenowalam, nie odpuscilam ...

wiec pomysl, zastanow sie konkretnie nad swoimi ograniczeniami, czasem nie ma innego wyjscia jak rzucenie sie na naprawde glebokie dla nas wody ...
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 381 gości

cron