Brak perspektyw.

Problemy związane z depresją.

Brak perspektyw.

Postprzez Legion » 21 paź 2008, o 06:51

Jest mnostwo rzeczy, ktore mnie bola. Jest rowniez mnostwo powodow, dla ktorych moge sie dzisiaj smialo nazwac "wrakiem psychicznym", ale jedno, co najbardziej mnie chyba niszczy, to ten zupelny brak prespektyw. Mam 25 lat i jestem zmuszony mieszkac w chorym domu, z ojcem, ktorego nienawidze, bo nie stac mnie na samodzielne wynajecie mieszkania, o kupnie nowego nie wspominajac. Swiadomosc faktu, ze nie bedzie mnie stac w zyciu na nic konkretnego powoduje, ze jeszcze bardziej sie pograzam w swojej beznadziei. Z jednej strony widze ludzi z poprzedniego pokolenia, ktorzy dorobili sie dzieki przemianom ustrojowym, pozajmowali zajebiste stanowiska i sie ich trzymaja. Natomiast z drugiej widoczne jest moje pokolenie - pokolenie ludzi, ktorzy jesli nie sa super wybitni, albo nie maja znajomosci, to sa skazani na wegetacje. Nie mam juz na nic sily. W pokoju mam taki syf, ze nikt oprocz mnie nie ma prawa tam wstepu. Wracam z pracy (to nie jest dobre okreslenie, aczkolwiek nie moge znalezc nic bardziej wyrafinowanego) i klade sie do wyra. Wiekszosc czasu spedzam w wyrze, bo nic innego nie ma dla mnie sensu. Nie jezdze na zadne swieta do rodziny, bo swieta sa, jak sama nazwa wskazuje, do tego, aby swietowac. Natomiast ja jestem pograzony w zalobie. Kierownik mowil, zebym jeszcze raz sprobowal ze studiami, ze jesli ich nie skoncze, to zawsze bede zerem w tym kraju. Ale ja nie poszedlem, bo wiedzialem, ze nie dam sobie rady z takim psychicznym obciazeniem. W sumie nie tylko psychicznym, bo rowniez pod wzgledem intelektulanym mialbym problem. Zreszta teraz jestem w sto razy gorszym stanie w porownaniu do tego, kiedy mialem 19 lat. Do tego dochodzi chroniczna samotnosc i mamy przepis na kolejnego nieudacznika.

Nie chce zadnych psychologow, lekow, ksiazek i innych gowien, bo one w niczym mi nie pomoga. Nie chce zadnych rad, bo w takiej sytuacji zadne rady nie sa madre.

Prawda jest prosta. Zbieram zniwa patologicznego domu. Zbieram zniwa bycia pod ogromnym wplywem frustrata i pijaka, ktorego powinienem nazywac ojcem, ale wsrod znajomych okreslam go mianem debila i tym podobnych epitetow. Nikt nie mowil, ze bedzie pieknie, ale czemu musi byc tak ch.... ze jedyne rozwiazania, jakie przychodza do glowy, to skonczyc ze soba, badz tez narkotyzowac sie? Bedac malym dzieciakiem juz bylem w pelni swiadomy, ze bede mial przejebane w zyciu, ale nie spodziewalem sie, ze ten scenariusz okaze sie taki czarny.

Jak tu cokolwiek probowac zmieniac, skoro nie mam ani sil, ani motywacji, zeby chociazby zrobic porzadek w swojej norze?

A mialo byc tak fajnie.
Legion
 

Postprzez sunrise39 » 21 paź 2008, o 07:43

Ale się zdenerwowałam! Czytałam tego posta i się zdenerwowałam tak, jakbym Cię znała osobiście i widziała Cie w tym Twoim wyrze!

Być może cierpisz na depresję. Być może doświadczenia życiowe ścięły Cie z nóg. Być może masz wszystkiego dość. Ale czego się spodziewasz, pisząc taki post? Potwierdzenia, że wszystko jest beznadziejne?

Że tak - tamto pokolenie miało super, my to mamy przerąbane...
Chory ojciec i znienawidzony obok - rzeczywiście nie ma wyjścia...
Studia - a po co to komu? masz racje, to nie daje gwarancji niczego
Złe dzieciństwo - rzutuje na wszystko, nic się nie da zrobić...
Psycholog - jakiś konował nagada się i po co?
książki - tyle czytania i pewnie bez efektu...

Wyro jest najlepsze, najbezpieczniejsze, zwalnia ze wszystkiego.

Człowieku, zapewniam Cię, że nie masz jeszcze najgorzej. I nie jest beznadziejnie. Jest TRUDNO, a to wielka różnica. Wielka.
sunrise39
 

Postprzez loli33 » 21 paź 2008, o 08:31

A miało być tak fajnie. Tak, ja myślałem, że też będzie fajnie, a tu czasem brak kolorów. Słuchaj, co do studiów, ja mam trzydzieści lat, i po dziesięciu latach wróciłem na studia! Jestem tak jak moja dziewczyna na drugim roku, bo nie chce całe życie być usługiwaczem w knajpie, która dla mnie jest pijalnią. Studia, po co to komu, nie wiem, ale myślę, że moj wysiłek w to włożony nie pojdzie na marne, chce mieć wyższe wykształcenie. To o mnie. Co do ciebie: masz ojca alkoholika, od zawsze, domyślam się. Ale nie możesz mówić, że to on niczym tyran stoi nad tobą, niszcząc ci życie, łatwo się pisze, ale ja widzę przed sobą faceta, który ma przed sobą wiele możliwości, tylko brakuje mu zwyczajnie sił. Nie każę, ci czytać psychologicznych książek, ("bo po co"), ale zastanowić się nad sobą, i czego się naprawde w zyciu chce.
Pozdrawiam


Loli :gites: :heyka:
loli33
 

Postprzez bunia » 21 paź 2008, o 09:07

Bedzie fajnie....a na pewno lepiej kiedy zdejmiesz plaszcz ofiary....nikt za Ciebie nie posprzata pokoju,doslownie i w przenosni.....to Twoj "pokoj" i zadbaj o niego a na pewno poczujesz sie w nim bardziej komfortowo.

Pozdrowka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez frakt4l » 21 paź 2008, o 22:09

... ok to moze troche wynaturzenia ;]

"Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku
W pięści ściskasz frustracje
Bezsilne łzy ci płyną z oczy (...)"

Ciezko pisac.. ciezko probowac cos przekazac, pomoc przez tak prymitywne medium - tekst...

Życie... we wszystkich swoich przejawach.. zaskakuje nas.. doswiadcza jak tylko jest to mozliwe -> czujemy, przezywamy, reagujemy - i chyba to jest wlasciwa kolejnosc. Za kazdym razem Doswiadczamy... i .. hmm.... posluze sie cytatem ->

"O dziwo Dzis jest przeszloscia do ktorej Ktos Kiedys bedzie chcial Wrocic"...

... kurde latwo o tym pisac, banaly snuc... ale o to chyba kurcze chodzi, zeby.. zapanowac nad chwila w ktorej sie zyje ... na TĄ WŁAŚNIE CHWILĄ...

Siły życzę.

pzdr. f4
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez Legion » 21 paź 2008, o 23:31

"Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku
W pięści ściskasz frustracje
Bezsilne łzy ci płyną z oczy (...)"

Grammatik

"Czasem mam takie chwile jak w najgorszym horrorze, mysle, Boze, czy cos gorszego stac sie moze?"

"Wspomnienia bola, ale chyba nic poza tym."
Legion
 

Postprzez Dziunia » 21 paź 2008, o 23:54

hip hop zamiast pomagac pograza ten stan tylko.
wiem to po sobie....
"wystarczy ruszyc tupę i pokazac klasę"
słuchało sie tego słuchało.
szkoda ze nie pomagało.
od tak pokój sie nie sprzata sam.

jestem zła, miałabym ochote Legion skopać Ci tyłek wiesz?
<sobie chyba tez> , albo juz ktos to zrobił.
hmm posprzatałam dziś pokój... cały, kazda szuflada kazda półeczka... z kazdej ksiazki wyciagnieta pusta badz zapisana kartke....
zrobiło sie czystko, przejrzyście i tak "uporzadkowanie"...
małymi kroczkami..najpierw pokój... pozniej moze zycie...
na zmiany w zyciu nie mam jeszcze odwagi i sił... poczekam.
bo moge zbyt szybkim zapałem sie sparzyć
Dziunia
 

Postprzez kantyna » 22 paź 2008, o 14:44

czesc

mam 25 lat jestem na 5 roku studiów i zero motywacji. na studiach trzyma mnie już tylko to, że jest to rok ostatni i może jakoś dobrnę do końca
jest to kierunek mało perspektywiczny, nie wiem co będzie potem, jak patrzę w przyszłość widzę NIC
mój ojciec pił jak byłam dzieckiem
jestem samotna, żyję w izolacji
jestem zmęczona emocjonalnie wyczerpana
i tak dalej
i tak dalej
bez sensu
i nie mam sił
a miało byś tak pięknie
...

nie jesteś sam
kantyna
 
Posty: 61
Dołączył(a): 30 lip 2007, o 03:25

Postprzez tenia554 » 23 paź 2008, o 00:18

Skoro nie potrzebujesz psychologa,leków,książek, skoro nie przeszkadza Ci brud wokół Ciebie ,a jedynym sensem życia jest leżenie w wyrze, to życzę Ci powodzenia.Może będziesz miał więcej szczęścia niż inni i tak przeżyjesz sensowne swoje życie.Jeśli natomiast uznasz że jest Ci żle,że drażni Cię brud,że chcesz inaczej pokierować swoim życiem ,to napisz a wspólnie coś wymyślimy.Pozdrawiam Cię serdecznie.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Legion » 23 paź 2008, o 11:02

kantyna napisał(a):jestem zmęczona emocjonalnie wyczerpana


Dokladnie mam tak samo. Za moimi plecami 6 lat wegetacji i zero efektow. Zadnej poprawy.
Legion
 

Postprzez tenia554 » 23 paź 2008, o 13:14

"Za moimi plecami 6 lat wegetacji i zero efektów."Czy w czasie tej wegetacji próbowałeś sobie pomóc,czy też nic nie robiąc czekałeś na efekty.Bo jeżeli chcesz żeby efekty się pojawiły żeby poprawić Ci humor ,a ty usilnie będziesz czekał że albo coś albo ktoś za dotknięciem różdżki odmieni twoje życie to nic z tego.To od Ciebie zależy czy chcesz coś z tym zrobić, nie sądzisz że szkoda tych 6 lat?
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Dziunia » 23 paź 2008, o 14:53

Legion napisał(a):
Dokladnie mam tak samo. Za moimi plecami 6 lat wegetacji i zero efektow. Zadnej poprawy.

skoro sam twierdzisz ze była to wegetacja wiec jak moga być efekty?
rozumiem przez 6 lat, starac sie, zmieniac, robic cos. i nic.;/
ja obecnie wegetuję, nie chce zmieniac, jeszcze nie potrafię
Dziunia
 

Postprzez Wawe » 23 paź 2008, o 15:00

Legion, aż we mnie złość wezbrała jak przeczytałam twojego posta. jak można tak sobie niszczyć życie - samemu, na własne życzenie - bo własnie to robisz. Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego ile osób połozonych w o wiele gorszej sytuacji wyszło z tego i prowadzi teraz szczęśliwe życie. A to tylko dlatego, ze tego chcieli.

Ale ty nie chcesz być szczęśliwym, nie chcesz mieć fajnego, normalnego życia, chcesz być ofiarą i użalać się nad sobą - bo tak najłatwiej. Zawsze masz wytłumaczenie - ojciec, dzieciństwo i takie tam.

Idź na studia, skończ je i znajdź fajną pracę, wyprowadź się z domu i żyj po swojemu. Wbrew pozorom to bardzo łatwe. Trzeba tylko chcieć.

Jeżeli nie chcesz nic zmienić - to samo nic się nie zmieni
Wawe
 
Posty: 34
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 14:55

Postprzez Legion » 23 paź 2008, o 16:25

Wawe napisał(a):Idź na studia, skończ je i znajdź fajną pracę, wyprowadź się z domu i żyj po swojemu. Wbrew pozorom to bardzo łatwe. Trzeba tylko chcieć.


Z tego co piszesz mozna by bylo wywnioskowac, ze wiecej niz polowa ludzi w polsce to nieroby, ktorzy sami sobie niszczcza zycie.

W ogole madry jestes. Za takie zlote rady moglbys miec placone. Idz na psychologa. Moze nawet beda cie zapraszac do tv.

A tak w ogole , to nie dyskutuje z wami.
Ostatnio edytowano 23 paź 2008, o 16:31 przez Legion, łącznie edytowano 2 razy
Legion
 

Postprzez Wawe » 23 paź 2008, o 16:28

Legion napisał(a):
Wawe napisał(a):Idź na studia, skończ je i znajdź fajną pracę, wyprowadź się z domu i żyj po swojemu. Wbrew pozorom to bardzo łatwe. Trzeba tylko chcieć.


Z tego co piszesz mozna by bylo wywnioskowac, ze wiecej niz polowa ludzi w polsce to nieroby, ktorzy sami sobie niszczcza zycie. Nie masz pojecia o tym, co piszesz.


Nie... nie piszę, ze ludzie to nieroby, którzy niszczą swoje życie. Pisze, ze jeżeli twoje życie ci się nie podoba, to mozesz je zmienić.
Wiem o czym pisze, bo sama to przechodziłam. Spotkałam też wielu ludzi z takim problemem. Pierwszy krok do zmiany to jej chęć.
Wawe
 
Posty: 34
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 14:55

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 162 gości

cron