ta ciaza to nie wpadka,
ta fasolka co rosnie w moim lonie, to ktos o co sie z mezem staralam
moze powodem mojego dola jest to, ze moja sytuacja finansowa nie jest stabilna, a moj maz lubi sobie wypic?!
a moze fakt, ze jestem zaborcza?! egoistyczna?!
gdy ja wychodze do kumpeli - jest ok!
gdy ON chce wyjsc na piwo z kumplem czuje sie jakby mnie zostawial sama, opuszczal! robie mu wyrzuty, mam zal! jest placz!
i nie czuje calego tego uniesienia i radosci z powodu ciazy!
jestem przerazona!
boje sie zmian ktore nadchodza
bede zalezna od kogos,
zarwane nocki, boje sie ze nie dam sobie rady...
boje sie ze bede zla matka,
boje sie i brzydze zmian fizycznych jakie zachodza,
boje sie i brzydze sie swojego myslenia, swoich uczuc!
Przeciez powinnam byc szczesliwa?!
boje sie ze nie bede atrakcyjna dla wlasnego meza
nie nawidze tego co siedzi w mojej glowie!
czuje sie jak skonczona egoistka!
boje sie samej siebie!
mam straszne, obrzydliwe, przerazajace mysli...