przez Forsaken » 22 paź 2008, o 09:11
A według mnie życie to jedna wielka psychomaniuplacja... Włączając w to wszystko co czujemy, a właściwie to tak naprawdę nasze uczucia są właśnie psychomanipulacją. To dlatego są one często takie nieracjonalne i nie prowadzą nas do tego co dla nas dobre... I nie znaczy to że ktoś kimś umyślnie manipuluje, tak naprawdę to manipulujemy innymi nieświadomie, a najczęściej to tak naprawdę manipultują nami sytuacje w jakich się znajdujemy. Widzisz sam zobaczyłem u siebie taką prawidłowość, że jak moja fex nie chciała ze mną gadać to myślałem o niej bez przerwy na głowie stawałem żeby się z nią skontaktować i dałbym sobie rękę uciąć za jeszcze jedną szanse... A kiedy dostawałem eska, że sobie przemyślała i że jednak tylko ze mną mogłaby być, to zaczynałem się wtedy na zimno zastanawiać, czy ja jej jednak tę zdradę będę potrafił wybaczyć, czy warto itd. Wcześniej w ogóle nie mogłem się zdobyć na dystans wobec tego co mi zrobiła, ale jak już wykazała ochotę powrotu, to mogłem to sobie na chłodno kalkulować. Kiedy ja przestawałem do niej dzwonić ona szalała, kiedy się zdecydowałem że dobra, spróbujmy, jej nagle odchodziła na to ochota. Czasami odbywało się takie zwroty w ciągu kilku godzin. Zobaczyłem w tym wyraźny schemat, który się powtarzał:
mi zależy - ona ma mnie w dupie;
ja zaczynam ją olewać - ona stwierdza że jedna mnie kocha....
Nikt tu nikim świadomie nie manipulował, odbieraliśmy to jako przypływy i odpływy uczuć. Już zaczęło mnie to wkurzać że się tak mijamy, nawet gadałem z nią o tym, ale nie zastanowiła się nad tym (to był okres kiedy to mi zależało). Jak zacząłem czytać o manipulacji to dopiero zrozumiałem że ta tęsknota za czymś to poza zasięgiem to nie koniecznie miłość choć to tak intensywne uczucie, że to po prostu efekt braku dostępu. I wiesz, trochę nawet pomogła mi poradzić sobie z emocjami ta wiedza z czego to wynika, trochę ukoiło to moje serducho, ale przyznam się że niewiele... Najbardziej pomogła mi metoda NLP... wymazywanie uczuć.
Zamykałem oczy wyobrażałem sobie jej zdjęcie. Później powoli stawało się ono czarno-białe, a następnie, warstwa po warstwie pokrywałem je w moim umyśle kurzem... Jak już było takie niewyraźne że ledwie ją było na nim widać, to zmniejszałem tą fotkę i odwieszałem ją sobie w galerii wspomnień. Daje ukojenie natychmiast po pierwszym zastosowaniu. A po przećwiczeniu dwa trzy razy dziennie, po tygodniu już prawie nić do tej osoby nie czujesz.... To właśnie miałem na myśli pisząc o mojej magicznej gumeczce.
Nasze uczucia to nie jest coś co jest nam narzucone przez siłę wyższą, to wolny wybór naszej podświadomości i można jej wyborami sterować. Jeśli robi to ktoś inny i robi to świadomie by nas do czegoś nakłonić to jest to pschyomanipulacja, ale najczęściej robimy to nieświadomie lub robią to za nas po prostu okoliczności...
Takie jest moje zdanie, nie musicie się zgadzać.
Pozdro,
Forsaken