Chyba ucieka ode mnie...

Problemy z partnerami.

Chyba ucieka ode mnie...

Postprzez caroline27 » 17 paź 2008, o 22:05

Dziś miałam potężnego doła, zreszta... nadal mam.
Pisałam mu smsy że źle się czuję, że chce mi sie płakać ze tęsknie(nie widzielismy sie juz 3 dni)...
nie odpisywał - praca, ale są przeciez przerwy??
mówiłam mu ze czuje sie niepotrzebna, dzwoniłam do niego i sztucznie miłym tonem nie chcąc go obarczac problemami pytałam co słychac, jak sie pracuje... chciałam to sprawdzić. a on nic.
nie zapytał o co mi chodzilo, czemu płakałam i jak wygladał sen który byl tak przerażający że zerwałam ze zlana potem.
Sniło mi się ze będąc w barze z kolegami zdradza mnie, a potem wraca do domu i mi to mówi. i nagle przerażona budze sie, pesymistycznie nastawiona do życia...
Naprawde, rzadko mówie mu o swoich problemach ale jak juz, to zawsze mnie pocieszał... Az do dziś. dziś na komunikatorze zobaczyłam treść " bosheeee to straszne", potem "ja cie zapisze do psychiatry", a jeszcze później " no ja tez nic nie potrafię a żyje", a zresztą "nie jesteś z tym sama, taki problem ma 3/4 Polski".
jak to usłyszałam, świat mi się już całkiem zawalił...
dawałam mu znaki by się mną zainteresował, a on? stwierdził ze chyba powinnam odwiedzić psychologa... a ja... tylko chciałam powiedzieć ze źle mi na tym świecie, ze jestem fryzjerka a tak naprawdę w zyciu chciałabym robić zupełnie co innego. Ze czuje sie niepotrzebna... że poprostu potrzebuje jego wsparcia.
Na koniec rozmowy usłyszałam "ogarnij sie, sama sobie z tym poradź, bo ja mam dość, jak sie nie ogarniesz to przepraszam ale to koniec..." :(
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Postprzez Mały biały kotek » 17 paź 2008, o 22:12

A jak często miewasz takie stany?
A może on właśnie przeżywa jakieś problemy, np w pracy i jak to facet, reaguje obroną i zamknięciem się.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez caroline27 » 17 paź 2008, o 22:16

Ja miewam takie stany od kilku miesiecy co jakis czas ale nigdy nie dawałam mu tego tak odczuć... Dopiero teraz zdobyłam sie na odwage powiedziec mu co mi jest i że oczekuję pomocy. A on stwierdził że rzeczywiscie, ma problem ale jest nim to że on TEZ ni nie umie i ze to nie powód do zamartwiania sie... Pozatym że ma ciężka pracę fizyczną wiekszych problemów nie ma. Ale chyba jakis mu urósł. Ale postanowił go odesłac do lekarza...
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Postprzez Kaycee » 17 paź 2008, o 23:21

Nie wiem ile lat ma Twój facet, ale odnoszenie się do Twoich problemów w formie opisów na komunikatorze to dla mnie szczyt niedojrzałości i wręcz lekceważenia Ciebie i tego, co się z Tobą dzieje...

Okej, ja rozumiem, że jemu może też nie jest lekko i Twoje problemy dodatkowo go dobijają, bo nie potrafi być może Ci pomóc, ale bycie z kimś w związku do czegoś zobowiązuje. Nie ważne jak mnie jest źle i ciężko, jeżeli widzę, że bliskiej mi osobie jest jeszcze ciężej moje sprawy idą w tym momencie na bok.

On tego nie potrafi. Mało tego, jest wręcz bezczelny i arogancki... Jest to tym bardziej przykre, że jest taki w chwili kiedy go bardzo potrzebujesz. Co to w ogóle za ultimatum: "jak sobie z tym nie poradzisz to koniec"???? To nagle masz sobie ze wszystkim radzić sama, jeszcze pod groźbą tego, że jak nie podołasz to go stracisz...???

Ech... może lepiej skończę swoje wywody, bo zaraz musiałabym powiedzieć o nim coś, czego pewnie, wciąż go kochając nie chciałabyś przeczytać...

:?

Trzymaj się...

Ściskam
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez agik » 17 paź 2008, o 23:55

Witaj
Rozumiem, ze masz doła, rozumiem, ze facet nie sprostał, ale mimo wszystko...
Jaki jest prawdziwy powód Twójego złego samopoczucia?
Wstrętne sa te opisy...
Ale...
Może on nie rozumie o co Ci chodzi?
Może czuje się zaatakowany?
Mało treści- duzo emocji...
Brak powodów ( sen?)- i... Twoje szantaże emocjonalne...

Kartka- i po jednej stronie- co mi zrobił? ; po drugiej- co ja czuję?

Bardzo mnie zamartwiło to, ze z powodu snu, chandry ( jesień?) tyle żlych emocji...

Buziaki
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Chyba ucieka ode mnie...

Postprzez ewka » 17 paź 2008, o 23:58

caroline27 napisał(a): jestem fryzjerka a tak naprawdę w zyciu chciałabym robić zupełnie co innego.

Dlaczego więc tego nie zmienisz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 18 paź 2008, o 08:24

Caroline, tak mi się wydaje, że Twój facet zachowuje się jak klasyczny typ, opisywany w różnych książkach - który psychologizowania nienawidzi, który nie chce pojąć problemów ,, z sobą", który BOI SIĘ płaczącej kobiety. Do problemów podchodzi jak do usterki w samochodzie: tu trzeba stuknąć , tu podkręcić i jest ok. A jeśli sprawa nie jest taka prosta- to się wścieka... Nie wiem co za tym stoi- złość że marudzisz a przecież masz jego i powinnać być szczęśliwa i zadowolona? Co Ci mogę rzec... Coś bardzo osobistego znowu. Gdy zaczęła się moja depresja, ( bardzo nagle, pewnego ranka obudziłam się i zaczęłam płakać, potem płakałam już cały czas, budziłam się nad ranem , stany lękowe itp.) spotykałam się facetem który był mną zachwycony. Był zachwycony dopóki byłam pewna siebie, dowcipna, roześmiana. Gdy zobaczył mnie płączącą zobaczyłam w jego oczach - przerażenie! Wytłumaczylam mu co mi jest, ale zamiast zrozumienia zobaczyłam - niechęć. Gdy któregoś dnia zazdzwoniłam płacząc - odrzekł już nieco zniecierpliwiony że nie jest żadnym psychologiem ani psychoterapeutą i nie może mi pomóc. Jeszcze coś - zabiło mnie też któregoś razu stwierdzenie ,, jeśli źle się czujesz, to może zostaniesz w domu ( i nie spotkamy się). Była ta osoba z wyższym wykształceniem itp. więc w bardziej elegancki sposób podawał mi dokładnie to co Tobie podał twój facet. Zero empatii. Typowy facet z poradnika nie przyzna się w życiu do dołka psychicznego, gdy czuje się źle nikomu o tym nie powie albo pójdzie się napić. Taki typowy facet nie jest w stanie pojąć ( i nie chce) rozterek psychicznych. Co Ci pozostaje? Chyba nie masz co liczyć na to że on zechce Cię zrozumieć. Albo uznasz że ma tyle zalet że jego gruboskórność zaakceptujesz, a z problemami będziesz radzić sobie sama, wyżalać się przyjaciólce albo psychologowi. Albo ? Poszukasz kogoś bardziej empatycznego. Moja znajomość z panem ,, typowy facet opisywany w poradnikach" zakończyła się i z perspektywy czasu pomyślałam że jestem cholerną szczęściara. Bo to była osoba dla której byłam fajna wyłącznie ,, na dobre". A teraz jestem z kimś kto mnie kocha i gdy jest dobrze, i kochał mnie równie mocno gdy było źle.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Kaycee » 18 paź 2008, o 18:04

Witam.

Trafiłam wczoraj na wątek, który rozpoczęłaś na początku października, o tym, że 'nie potrafisz pokochać'. Przeczytałam w nim, że nie potrafisz się odwdzięczyć swojemu mężczyźnie za miłość, jaką Ci okazuje podobną miłością, że mimo tego, że się starasz, nie czujesz 'Tego' w środku...

I chcąc nie chcąc fakt ten rzucił nieco inne światło na Twoje problemy z brakiem zrozumienia i empatii Twojego faceta. Bo to może trochę być tak, że on czuje, że jednak coś jest nie tak z Twoimi uczuciami do niego. Możemy się starać okazywać miłość, ale jeżeli jej nie ma... to prawda zawsze wyjdzie na jaw, wcześniej czy później. Skoro jeszcze niedawno pisałaś o nim, jaki to on jest czuły i kochający, a nagle teraz okazał się draniem to narzuca mi się trochę inny wniosek niż pisałam powyżej...

Otóż może on ma już dość walczenia o Twoje uczucie do niego, może traci już nadzieję, że go pokochasz TAK naprawdę, może jest sfrustrowany całą tą sytuacją, a teraz, kiedyTy potrzebujesz jego wsparcia i pomocy, tym bardziej tę frustrację okazuje... Może on też od Ciebie potrzebował miłości i jej nie dostał... Sama stwierdziłaś, że nie potrafisz go pokochać, a to może podciąć skrzydła każdemu.

Wtedy trudno oczekiwać od drugiego człowieka, że będzie naszym oparciem, kiedy my nie potrafimy stanowić wsparcia (w tym wypadku odwzajemnić w pełni jego uczucia) w stosunku do niego...
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez caroline27 » 18 paź 2008, o 23:36

Wiecie co, dziś już się zobaczyliśmy...
Wyjaśniłam mu co wczoraj czułam, powiedziałam ze nie chce być traktowana przedmiotowo, a poza tym że ja też mogę mieć chandrę, że oczekuje od niego jakiejś pomocy... Wyjaśniłam mu dokładnie swój problem i podpowiedziałam gdzie zrobił błąd.

Wiecie co zrobił?

Rozpłakał się patrząc mi w oczy i powiedział, że właśnie dotarło do niego że zachował się jak palant. ze powinnam go wyrzucić z serca za coś takiego a jednak tego nie zrobiłam. Ze jestem mu najdroższa na świecie a potraktował mnie jak bym mu była potrzebna do tego, żebym była. Poczułam, jak bym miała ze 3 metry:) Naprawdę tak juz sie dawno nie czułam.
Potem stwierdził że musimy zacząć wszystko od początku. A początek to była naprawdę bajka, ale to się chyba tyczy większości związków. Tylko u nas ten początek trwał ponad rok :) mimo ze nie potrafiłam mu tak okazywać swoich uczuć to byliśmy bardzo szczęśliwi. Tylko boję się jednego - że na gadaniu się skończy... I znów będzie tak samo. Powiedziałam mu o tym. Stwierdził że jeśli nadal tak mocno się kochamy, nie ma się czego obawiać.
A co do tamtego wątku...
Ostatnio zdecydowałam się powiedzieć mu, że nie umiem mu tak okazywać swoich uczuć jak bym tego chciała. Z tym że nie potrafię go pokochać, może przesadziłam, bo umiem ale na swój własny sposób, który daleko odbiega od ideału. Powiedziałam mu, ze bardzo chciałabym m jakoś wynagrodzić to wszytko co ja od niego dostaje.
A co on powiedział? "Wiesz co kotku, jak kiedyś, nieważne kiedy, czy w pracy czy w domu, u znajomych czy w samochodzie przyjdzie taka chwila że będziesz w stanie mi powiedzieć KOCHANIE, CHCIAŁABYM CI COŚ POWIEDZIEĆ i mi to wszystko co czujesz powiesz, to będę najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, i naprawdę nie musisz mi tego okazywać codziennie..." Poczułam się wtedy cudownie, tak lekko, wszytko ze mnie spadło, cały ciężar...

A Ewa co do zmiany zawodu, to nie mam zbyt wielkich horyzontów... zmiana pracy równa się z nową szkołą co znowu równa się ze zmianą miasta, bo mimo że Radom jest dużym miastem to nie ma tu wielkich możliwości. Nie wiem czy jestem na tyle silna by zaczynać wszytko od początku...
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Postprzez ewka » 19 paź 2008, o 11:34

Bo mam wrażenie, że się na nim cała zawiesiłaś. I że obarczasz go odpowiedzialnością za swoje samopoczucie. Nie wiem, ale mam wątpliwość, czy to właściwa droga.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caroline27 » 19 paź 2008, o 22:56

ja go nie obarczam odpowiedzialnością, poprostu wiem, że jeszcze jakiś czas temu potrafił mnie wydobyc z kazdego złego samopoczucia. A wtedy przezyłam szok, zobaczyłam jak ucieka... dziś w prezentacji internetowej(wiecie, zdjęcia, muzyka pod to, czułe słowa) zobaczył taki obrazek
"SIŁA - ty mi ją dałeś ODWAGA - od ciebie ja dostałam, a co bedzie jesli zabraknie mi już sił?"
i strasznie posmutniał. Chyba juz zrozumiał swój błąd. mam nadzieje ze nigdy sie juz nie powtórzy.
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Postprzez ewka » 20 paź 2008, o 08:54

Bo wiesz... ja nie chciałabym, aby mój mężczyzna musiał mnie wydobywać. I nie chciałabym mieć pretensji i żalu, gdyby akurat w jakimś momencie i czasie nie mógł czy nie potrafił - to też TYLKO człowiek. I że ma mnie wydobyć, bo mi się źle śniło. Dlatego mówię, że go obarczasz odpowiedzialnością... ale może nie rozumiem, zdarza mi się;)

caroline27 napisał(a):A Ewa co do zmiany zawodu, to nie mam zbyt wielkich horyzontów... zmiana pracy równa się z nową szkołą co znowu równa się ze zmianą miasta, bo mimo że Radom jest dużym miastem to nie ma tu wielkich możliwości. Nie wiem czy jestem na tyle silna by zaczynać wszytko od początku...

Eeee... no przestań. Radom to nie wieś zabita dechami... a i wtedy sobie ludzie radzą. Dzisiaj są miliony możliwości i niekoniecznie trzeba od razu wszystko zmieniać. Można pracować tak, jak pracujesz, a poza tym jakaś szkoła, jakieś kursy, jakieś zaocznie - trzeba tylko dokładnie wiedzieć, czego się chce. No i chcieć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Nie ten to inny

Postprzez bruno » 23 paź 2008, o 20:48

Powiem to brutalnie: zmeczenie materiału. Jesli on traktuje Cie tak jak napisalas to znaczy ze nie zasluguje na Ciebie. Powinna znalesc faceta, ktory bedzie o Ciebie dbał i pomagał Ci w zyciu. Zapewniam Cie - nie ma ludzi niezastąpionych. Idz na impreze, poznaj kogos fajnego, zaprzyjaznij sie. Jesli nie masz wsparcia u swojego najblizszego tzn ze bardziej chcesz byc z nim niz on z toba. Moze wlasnie to on jest powodem twoich zmartwien? Moim zdaniem powinnas odetchnac kims świeżym.
bruno
 
Posty: 6
Dołączył(a): 22 paź 2008, o 14:01

Postprzez Sanna » 23 paź 2008, o 21:04

A ja bym nie widziala tego aż tak ostro- może po prostu brakowało im szczerej rozmowy w atmosferze wzajemnego zrozumienia?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 99 gości

cron