No i po rozmowie z bylym - pierwszej powaznej od czasu kiedy pare miesiecy jsie wyprowadzil. Powiedzial to czego sie spodziwalam czyli ze nie wierzy ze bedzie ze mna szczesliwy i ze nie widzi mozliwosci powrotu do normalnego zwiazku ... co ja czuje ? poza rozpacza .... jednak ulge...ze wlasnie osignelismy jakies dno od ktorego bede mogla sie odbic.
Nie zgodzilam sie oczywiscie na hybrydalne malzenstwo /tzn sob-niedzielne/ dla dobra dziecka tylko jasno postawilam sprawe przeciecia zwiazku czyli rozwodu lub separacji - mam wrazenie ze sie przestraszyl /nie lubi kontroli i jasnych klarownych sytuacji/. Zapytalam sie go czy jest swiadomy konsekwencji swojego postepowania- niestey nie wiedzial o co chodzi - nie rozmumie jakich konsekwencji ...wiec o czym tu mowic...
Najlepszy konsek zostawil sobie na koniec ... zaproponowal mi wyjazd wakacyjny w gory bo bardzo sie martwi ze nie mam z kim jechac /kolezanka mnie wystawila/ ....nie rozumie /mimo iz mnie skareca z bolu/ze nie moge z nim pojechac bo nie okazal najmniejszego, najmniejszego wrecz zainteresowania naszym zwiazkiem, odmowilam bo on nie jest juz tym czlowiekiem z ktorym spedzalam 19 razy fajne wakacje. Moze ktos sie wypowie czy dobrze zrobilam....bo tak naprawde nie mam kim pojechac na wakacje ... Nie rozumie dlaczego jestem teraz na nie skoro zawsze bylo fajnie na wyjazdach dla niego nie fajnie jest tylko jak jest w domu...
To tyle dzis moich wynurzen ...dziwie sie ze po tym spotkaniu nie placze ...
Dziekuje wszystkim za wsparcie bardzo mi pomoglo i licze na wiecej. Moze ktoras z was moze podrzucic mi jakies wyjazdy - moga byc dla kobiet po przejsciach lub jakies wypady w gory dla samotnej kobiety po 40tce. z gory dziekuje. Nawet myslalm ze sie zapozycze i pojade gdzies do jakiegos SPA ....naprawde potrzebuje wypoczac ...