stare problemy ... wciąż aktualne...;(

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

stare problemy ... wciąż aktualne...;(

Postprzez magosza » 13 paź 2008, o 11:47

Dawno nie pisałam,zahaczyłam się na innym forum ,później czasu nie miałam ,aż wreszcie zapomniałam hasła do mojego konta tutaj.. reaktywowałam hasło i gra... przynajmniej dzisiaj..

niby moje życie się zmienia ,ale nadal tkwie w tym samym martwym punkcie ..."rodzice,siostra o 9 lat starsza"...i z tym związane 'moje problemy"..,"lęki',"niska samoocena"...

Jestem niezadowolona sama z siebie , niby powinnam być już dorosła ,ilość lat jednak do czegoś zobowiązuje ,jednak nie do końca potrafię być samodzielna ..

.może przypomnę siebie i swoją historię ...

.Mam 28 lat ,jestem nie zamężna ,pracowałam w interesie rodzinnym ,którym "kieruję "praktycznie rzecz ujmując siostra o 9 lat starsza ..władza i kasa do łba jej strzeliła .. rodzice bardzo ją zawsze popierają itd... ja zeszłam na boczny tor...
aktualnie szukam innej pracy ,bo nie potrafiłam tam już wytrzymać ,tego jak ją traktują ,jak ją usprawiedliwiają z niewybaczalnych niemalże błędów ,które popełnia ,
tego ,że wciąga w swoje życie osoby trzecie ,w tym mnie które muszą "płacić" za jej GŁUPOTE prosto rzecz ujmując...
Szukam tej pracy ,chodzę na rozmowy ,ale nie dostałam jeszcze żadnej odpowiedzi ... zaczęłam studia zaocznie i matka obiecała mi,że dopóki nie znajdę pracy .. pomoże mi opłacić czesne .. niechętnie z tego korzystam wbrew temu co by można było sądzić..bo są takie sytuację gdy z tego tytułu robi mi się wytzuty sumienia ,albo twierdzi się ,że nie powinnam psioczyć na siostrę bo ja też żyję przecież z tego INTERESU, w którym ona teraz jest szefową..,zawsze już zresztą będzie...
Nie miałabym pretensji gdyby nie istotny fakt,że ona sama do tego nie doszła co ma... matka i ojciec wyłożyli kasę .. przynajmniej sporą jej część i z nią zrobili szefową bo w ich oczach nadawała się bardziej , mój ojciec od małego dziecka odkąd pamiętam z góry zakładał ,że nie nadaje sie na to czy tamto i eliiminował mnie z wielu dziedzin ,choć wcale tak nie było ... odebrał mi z tego tytułu bardzo dużo ..sprawił ,że wmawiając mi pewne rzeczy ,albo nie wierząc w to,że dam sobie radę ..i ja po pewnym czasie przestałam w siebie wierzyć ... do dzisiaj mam z tym problem...ale to długa historia i to tylko mały jej fragment który tu opisuje ..nie szczegółowo..zresztą udowodniłam sobie już wielokrotnie ,że jednak daję radę.. ,wbrew temu co oni mówią..krzywdzi mnie to ich nastawienie .. i sprawia ,że bardzo oddaliłam się od nich , jakiekolwiek spotkanie z nimi draźni mnie ,zresztą rozmowy często kończą się kłótniami bo wreszcie pozwoliłam sobie na to by mieć swoje zdanie .tzn by je wyrażać ..i nie zgadzać się na pewne kwestie , na które oni tzn rodzice najzwyczajniej z wygody ,dla świetego spokoju...przymykają oko..


krótką rzecz ujmując każdy kontakt z nimi najkrótszy sprawia ,że czuję się zerem.. nawet mogę mieć swietny nastrój zanim się z nimi zobaczę .. i wystarczy przysłowiowe pięć minut by to zniszczyć ..bym znów była nikim... tzn bym się tak czuła, tak 'żadnie'...

....Kilkanaście lat temu musiałam się wyprowadzić z domu rodzinnego z matką i ojcem bo oni zrobili jej tę drobną przyjemność .by ona wprowadziła się tam po ślubie z mężem i dzieckiem... mi znaleźli mieszkanie ... pomogli mi je urządzić ..miałam 20 lat..może nie mało ,ale nie byłam na to gotowa ..niby fajnie ..własny kąt.. ale .. nie miałam wtedy pracy ... studiowałam.. i pracowałam w interesie rodzinnym ,ale miałam do dyspozycji tylko tę kasę .. co zarobie sama ... a nie było tego wbrew pozorom dużo ... siostra oczywiście miała do dyspozycji wszystko .. i wszystko co zapragnęła miała..
wakacje ,drogie auto ,itd.. nie starczy czasu wymieniać..

To takie przykre trochę .. stać w czyimś cieniu... ciągle tylko słyszę..a to ty jesteś siostrą D.(imię) ciągle jestem defniniowana w jakimś związku z jej osobą ,jestem tym zmęczona .. tak jestem zazdrosna ..ale nie o to co ma ,tylko o to jak się ją traktuję.. jak świętą krowę..

..i teraz najlepsze... z całej historii.. to mieszkanie do którego wówczas pare lat temu sie wprowadziłam ...było kupione nie na mnie.. nie miałam wtedy zdolności kredytowej ,matka nie miała ani ojciec emeryci.. a siostra nie była wiarygodna dla banku bo miała juz kilka kredytów.. więc wzięto to na meża siostry fikcyjnie .. "Interes" ten kredyt spłacił ,część rodzice...i miało być już moje ... ale siostra postanowiła pozbyc sie teraz męża.. i wprowadził sie on tam ,a ja zostalam bez dachu nad głową. nie miałam nic do gadania bo mieszkanie było oficjalnie JEGO .. rodzice stwierdzili bym sie nie martwiła ,że mi znów pomogą .. .. siostra tak to sobie obmysliła... dostalam mieszkanie niby gdzie moge mieszkac ,..tzn znajomej rodziny ,która mieszka gdzie indziej ..ale co sie okazało? mieszkanie zadłużone po brzegi... odkręca sie tę historię ..ale od 3 miesięcy nie mam gazu .. ciepłej wody ... jedynie prąd..za który płacę .. do tego jeszcze spłacam długi za prąd.. tej baby......oczywiście pomaga mi moja matka ..bo ja nie mam z czego w tej chwili....czuję się taka winna ,nieudolona..

..........i z tym wszystkim czuję si,ę paskudnie.. i źle ,że to szukanie pracy idzie mi jak krew z nosa... poprostu złapie sie za byle jaką pracę ..nie mam czasu... czekać aż ktoś mnie przyjmie... kicham już na to... te całe rozmowy ta gadka "damy pani znać' ..jedna nawet powiedziała"damy pani znać nawet jeśli się nie zdecydujemy na Panią"i nie dali znać... i to wszystko sprawia ,że mi sie odechciewa poprostu funkcjonowanai dalszego wtym świecie.... w którym nie mam nic ,ani rodziny ani ładu ni składu w tym swoim życiu..
nie wiem już co robić...wrócilam wczoraj z wroclawia ,wykłady ,zajęcia ,mocne wrażenia ..jestem zmęczona ... korzystam z laptopa firmowego bo nie moge w tym mieszkaniu podłączyć neta... a potrzebuje internet do studiów.. bo uczelnia . kontaktuje się z nami za jego pośrednictwem..

a wiecie co najlepsze? siostra ponoc za plecami mnie obgaduje.. za co ona może mieć pretensje? dostala wszystko ,doslownie wszystko.. jasne w interesie są teraz problemy ,ma dlugi ... niektóre z własnej głupoty..niestety..i na pewno psioczy na mnie,że ja jej nie pomagam.. ale czemu mam jej pomagać skoro nie mam tam nic dogadania .moje imie nie figuruje tam nigdzie ... ona wszystkim dookoła rozgaduje ,że to ona do tego doszła... a nie rodzice.. jest mi za nią wstyd.. ,i wstyd ,że to ona jest moją siostrą...pozbawiła mnie dachu nad głową .. bo mężowi zrobiła z życia piekło ..tak jak i mi próbuję..nie licząc się z nikim i zniczym . ale ciągle jest ta biedna i bez winy..matkę tak owinęla wokól palca ,że matka świata poza nią i swoimi wnukami nie widzi..nie mam sily ani ochoty marnować swojego życia ..na walkę z nimi...
..

..tak mogę to powiedzieć wprost..nienawidzę jej... a najbardziej za to ,że śmie cokolwiek zlego na mój temat mówić .. po tym jak wyleciałam z jej winy z mieskania ,z mojego azylu.. w ogóle nie liczyła sie ze mną w tym momencie....



nie mam już rodziny... ale ciągle jestem zależna od nich finansowo.. to chory ,destrukcyjny układ.. ....



...jedyne wyj ście ? to albo zejście z tego świata ,albo emigracja....nie widzę innego...



..a może ktoś z was widzi?


... zaczęłam studia we wrocławiu ..i naproszczą rzeczą byłoby znalezienie tam jakiegoś punktu zaczepienia .. .i wyprowadzka do tego miasta..ale nie wiem z której strony to ugryźć ..nie jestem sama ..jestem z kimś związana a ta osoba rozkreca w tym miescie co teraz jestem interes i myślę ,że na razie nie pojechałby ze mną... nie wiem czy chciałabym sama jechać..


muszę to swoje życie odwrócić chyba do góry nogami.. ..może się to ułoży..
nie mam pomysłu.. mam czarną wypaloną dziurę w swoim mózgu...każdy inny znalazł by jakieś rozwiązanie ,ale nie ja....
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez Radika » 15 paź 2008, o 13:55

Magosza masz prywatną wiadomość :) Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Radika
 
Posty: 193
Dołączył(a): 30 sie 2008, o 20:52
Lokalizacja: Katowice


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 90 gości

cron