przez Sanna » 15 paź 2008, o 10:26
Ladorado, to napisałaś w grudniu 2007 :
,,przeczytalam wszystko jeszcze raz, tak jak radziliscie. Dziekuje wam za sile,ktora mi daliscie. Postanowlam z niem zerwac. pisalam z nim na gg. "
A to w styczniu 2008:
,,Zawiodl mnie wiele razy, nie bylo go przy mnie, kiedy go potrzebowalam najbardziej. Tlumaczy sie, pisze na gg, ze zrozumial, że sie zmieni.
Czy mam wierzyć?
Czy mozna sie tak zmienić?
Czy moge mu zaufac, jego dwukrotny wyjazd kosztowal mnie wiele. Wybaczylam, taki mam charakter, ale zaufac nie umiem.
Czy mamrację, czy mogę zaufac?
Licze na rady osob, ktore doświadczyly tego samego."
A to w październiku 2008:
,,Moze to nie jest partner dla mnie?
On ma tyle wad, tyle razy mnie zawiodl...
Wiem ,ze tez jestem trudna w zwiazku, ale....
Nie zostawia sie kogos bez slowa ( duzo dal mi do myslenia wątek " Czy odszedl ktoś bez slowa?"
Przeciez zostawil mnie kiedys i milczal caly miesiac, mimo moich prosb o wyjasnienie sytuacji. "
Rozumiem Cię, że Ci smutno. Każdy marzy o miłości. Uparcie jednak chcę Ci zwrócić uwagę na taki pogląd: to nie on jest winien temu jak się teraz czujesz , a Ty sama. On od początku był sobą, nikim innym. To nie jest tak, że teraz zrzucił maskę - twoje własne posty o tym świadczą. To Ty wybrałaś utrzymywanie tej szarpaniny licząc nie wiem na co, na cud? Na każdym kroku tego związku Ty , nikt inny, dokonywałaś wyborów. I jeśli spotkasz następnego faceta - nie planuj z nim , proszę życia, po pół roku znajomości i to znajomości na odległość. Pozwól sobie dokonać wyboru opartego na faktach, a nie na życzeniach.