gadzinka ulozyla sie w pokrowcu na laptopa i dotrzymuje mi towarzystwa... czasami mnie futrzak nawet rozczula, choc z reguly czuje sie nenkany... on pragnie czulosci i zainteresowania, ja spokoju...
wlasnie wrocilem ze spotkania ze znajoma z bialorusi i ku mojemu zaskoczeniu wieczor spedzilem na tlumaczeniu tekstu, majacego na celu wesprzec starania o wize amerykanska pewnej dziewczyny, ktora zostala relegowana z uczelni za dzialalnosc opozycyjna...
bita, zniewazona, odarta ze zludzen...
film...
moja znajoma jedzie za pare dni do domu... i nikt nie jest w stanie powiedziec, czy kiedykolwiek, gdzielolwiek wroci...
straszny to film...
melody... sztuka... nienawidze sztuki... w moim odczuciu sztuka, to perfekcja formy, w ktorej zawiera sie tresc... jednak forma stanowi wyznacznik miedzy sztuka, a kiczem... ja zyje jedynie kiczem i nawet nie staram sie pojac tego zagadnienia... o hasiorze slyszalem duzo od siostry... byla przez dluzszy czas w dziwnej, niejednoznacznej relacji z jedynm chlopakie z zakopca... ona nie wierzyla w przyjazn miedzy chlopakiem, a dziewczyna, on tez nie... byli prawdziwymi przyjaciolmi...
czy to co czasem napisze, czy zrobie pokrywa sie z tym jaki jestm na codzien? nie, bo wtedy nie musialbym pisac, ani tworzyc...
twierdzisz, ze wyzwolilem w tobie emocje? pokaz mi to, bo slowa 'emocje' niestety juz chyba nie do konca rozumiem...
rainmam ale przeciez milo jest tak sobie czasem razem pobredzic ;]
i bonus: moj myszol :)