Być z nim? Coraz więcej wątpliwosci...

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 14 paź 2008, o 11:39

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 14 paź 2008, o 11:43

Ladybird napisał(a):Moze i jestem chodzącym problemem, ale mam w srodku serce ,nie kamien. Dlatego mi smutno ,po mnie nie splywa jak po gęsi, tak jak po nim. Bo jestem czlowiekim, ktory przejawia uczucia wyzsze i nie tak latwo zapomniec od razu.
Nie wazne kim sie okazal, kochalam go i dlatego tu pisze, aby znalezc slowa otuchy. Tym bardziej, ze mnie skrzywdzil, tym bardziej mi przykro.
Mahiko. gdzie mieszkasz?


Ladorado, myślę że poczułaś się urażona, a niepotrzebnie. Piszesz: kochałam go. Kogo - jego czy swoje marzenie o nim ? Jakich słów otuchy oczekujesz? Można napisać słowa otuchy takie jak: tak, masz rację, skrzywdził Cię , co za świnia, która nie okazała się księciem z bajki. A może on od początku wyglądał jak świnia , a nie jak książe z bajki, tylko Ty nie chciałaś przyjąć tego do wiadomości? I co da taka otucha ? Posuniesz się do przodu? Pewnie nie- pojawi się następny gość z którym nie wyjdzie a Ty nie będziesz wiedziała dlaczego. Tzn. bedziesz wiedziała- bo okazał się nie taki jak myślałaś. Może tu tkwi problem? Może Ty nie chcesz widzieć prawdziwego człowieka, a swoje wyobrażenie o nim? Zastanawiałam się co bym zrobiła na Twoim miejscu. Próbowałabym złapac gdzie popełniłam błąd, jakie sygnały zlekceważyłam, czego nie chciałam widzieć, co oceniłam pochopnie, aby następnym razem nie powtórzyć scenariusza.

I jeszcze - jak zaczęłam psychoterapię dowiedziałam się że jeśli chodzi o związki jestem mentalnie na etapie nastolatki. Teraz wiem dlaczego. Bo jak kogoś poznawałam chciałam żeby natychmiast pojawiało się zakochanie i związana z tym euforia. Nie czułam potrzeby poznawania tego człowieka , za to miałam dokładne wyobrażenie jaki powinien być , jak się powinien zachoywać ( a jak? no tak samo jak ja!). Potem powoli zaczynałam dostrzegać różne nie pasujące mi cechy i zakochanie się kończyło, następny proszę. Do czego zmierzam - jesteśmy dorosłe, mamy duże doświadczenie życiowe, czy nie czas na kolejność odwrotną? Najpierw człowieka poznaję, obserwuję, próbuję trzeźwo ocenić , a potem decyduję się na związek z nim? Tak myślę o sobie przynajmniej - jeśli szukałabym kolejnego faceta, to starałabym się zachować dość długi okres wstępnego poznawania się aby uniknąć natychmiastowego wybuchu ,, miłości".
Ostatnio edytowano 14 paź 2008, o 11:55 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 14 paź 2008, o 11:45

na to co gadają inni nie mamy wpływu. to nie fajnie ze słyszy się takie rzeczy.
lad.. co mogę powiedziec... nic tylko przykleic usmiech i udawac ze jest ok...
:evil:
trzymaj sie ciepło. ja postanowiłam zrobic to co mam w opisie... nie dam rady inaczej... znów prochy :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 14 paź 2008, o 11:53

Sanno, zauwazylas, ze ja to wszystko wiem, zauwazylas jaki tytul ma moj wątek? zauwazylaś, ze posuwam sie do przodu w pracy nad sobą? Porownaj moje wcześniejsze tematy z obecnym.
A ze wierzę i ufam ludziom, nie tylko w zwiazkach ,to wiem ,bo sama nie klamię i jestem szczera. Oceniam podlug siebie. Taka byla moja babcia, ktora mnie sporo wychowywala, zasiada to we mnie ufnośc w drugiego czlowieka i jego dobroć.
Nie umiem inaczej, pewnie znowu mnie ktos oszuka.
Ludzie sweitnie grają ,udają innych na początku ,a naiwni wierzą.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 14 paź 2008, o 12:01

Szczerze ? Obiektywnie to ja nie widzę różnicy między poprzednim wątkiem i obecnym. Ciągle czytam : bo on, bo babcia, bo rodzice , bo źli ludzie, a wciąż nie ma - moje wybory i moje decyzje. Twój żal rozumiem - każdy chciałby żyć długo i szczęśliwie i robi się przykro jeśli nasza bajka sie nie spełnia.
Ladorado, nie jestem specjalistą, moje odczucia mogą być niewłaściwe i niewłaściwie wyrażone, nie będę się więcej wypowiadać. Nieustająco życzę Ci szczęcia ! Pozdrawiam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Abssinth » 14 paź 2008, o 13:13

Lady...

nie wszystkim ludziom mozna ufac.

niektorzy na to nie zasluguja...i tak, okazuja to - w sumie moglabym powtorzyc post Sanny, ten z wyzej - bo ja tez tak mialam, tez swoje przeszlam z facetem, ktory na to nie zaslugiwal...a bylo widac, bylo strasznie widac, tylko ja zaslepiona nie chcialam tego zauwazyc...

tez to tlumaczylam takimi samymi slowami jak Ty - ze tak mnie wychowano, ze sadze wedlug siebie, ze on sie tak maskowal...

a w tym momencie odnies wszystkie te stwierdzenia do Twojego faceta - wiesz przeciez, jak go wychowano, i wiedzialas juz od dawna. Sadzenie wedlug siebie - pisalas tutaj, ze najezdza na innych czesto, ze ten mu to a tamten mu tamto (nie tylko Ty sadzisz wedlug siebie, inni tez...). Maskowanie sie - maske zrzucil juz jakis czas temu, kiedy przyjechal do Ciebie z kumplem i zrobil pijacka impreze (pamietam, jak mnie to zdarzenie poruszylo...).

Tobie, ze swiadomoscia sytuacji, ze praca nad soba, zajmuje dosc dlugo proces wyjscia z uwarunkowan...jesli ktos nie wie, ze ma takie uwarunkowania, albo nie widzi w nich zadnego problemu, nie wyjdzie z nich nigdy.

Dlatego w tym momencie, zamiast sie zakochiwac emocjonalnie, rozgladam sie wczesniej - chce poznac lub uslyszec o rodzinie, znajomych,planach na przyszlosc, z czego w swoim zyciu facet jest dumny, w jaki sposob mowi o pieniadzach, o bylych kobietach (skreslony, jesli refrenem jest 'bo ona taka szmata byla i tyle mi zlego zrobila' - to znaczy, ze nie nauczyl sie niczego z poprzedniego zwiazku, zrzuca odpowiedzialnosc za swoje zycie na innych, a poza tym, ze - o mnie bedzie mowil dokladnie to samo, niezaleznie co sie stanie...). Mam swiadomosc, ze pewnych rzeczy nie bede w stanie zobaczyc, ale wiem juz, ze pewne rzeczy wywoluja w mojej glowie mase syren i dzwonkow alarmowych...wiem, jakie bledy ja popelnilam w moim pokopanym ostatnim zwiazku, i wyciagam wnioski na przyszlosc.

chaotyzuje troche, mam nadzieje, ze z tego slowotoku wyciagniesz cos dla siebie....jestesmy wszystkie w ciagu pewnego procesu, Ty, ja, Sanna i wiele nas tutaj po lub w ciagu niesatysfakcjonujacych zwiazkow...wszystkie chcemy nauczyc sie, jak byc w prawdziwym, porzadnym zwiazku pelnym wzajemnego szacunku i milosci...i mozna skorzystac z doswiadczenia innych, nawet jesli to doswiadczenie wydaje sie na poczatku niepasujace do danej sytuacji...

heh, chaotyzuje jeszcze bardziej...

przytulam mocno Lady
xxxxxxxxxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 14 paź 2008, o 15:01

Sanno, przeciez ogromny wplyw na nasze zycie, osobowośc, cechy charakteru ma wychowanie, osoby ,ktore byly obecne w naszym dziecinstwie.
Dlatego ... bo rodzice, bo babcia.
Nie wiem dlaczego uwazasz, ze moje poprzenie wątki nie roznia sie od tego?
Przeciez wtedy walczylam o zwiazek mimo wszystko.
Teraz odeszlam.
Tyle, ze mi smutno, to chyba naturalne, to nie jest odznaką jakis chorych emocji.
A piszę tu sobie o myslach, ktore przewijaja sie przez moja glowe. Tak mam, ze lubie sobie popisac. Zawsze lubilam ,pisalam namietnie listy do przyjaciol, teraz mam kompa.
jakos tak mi sie przykro zrobilo, ze jestem posttrzegana dalej jako osoba niezrownowazona i nie zauwaza sie zmain we mnie.
To rzeczywiscie odbiera ochote do pisania tutaj. Osobiscie jestem zadowolona z siebie, wiem co czuje ,a co czulam wczesniej.
Niedawno wpadalam w czarna dziure ,niemoc i histerie ,ze goo trace. A teraz sama odeszlam, potrafie mu napisac ,co o nim mysle i tym calym zwiazku. wczesniej przepraszalam i plaszczylam sie, aby tylko byl ze mna.
zastanawiam sie nad sensem pisania, skoro jestem tak odbierana i to co zrobilam i robie sie nie liczy. Wtedy naprawdę ogarnia mnie zniechecenie.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Tomasz » 14 paź 2008, o 15:17

Biedronko zostań :prosi:
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez Sanna » 14 paź 2008, o 15:17

Ja jestem niedojrzała emocjonalnie, bywam niezrównoważona, mam problemy emocjonalne - dlatego tu piszę. I nie uważam tych określeń za nic obraźliwego. Taka jestem, to są fakty i nadal jestem wartościowym człowiekiem - z problemami.
Nie ma się co zniechęcać jeśli ludzie nie postrzegają Cię tak jakbyś chciała. To tylko opinia, która nie jest wyrokiem boskim, a jedynie opinią.
Kazdy pisząc tu ryzykuje że pozna różne punkty widzenia na siebie, czasem i takie z którymi się nie zgadza.
Pozdrowienia raz jeszcze, życzenia jak poprzednio.

I jeszcze coś. Napisałaś wyżej że od faceta odeszłaś, a więc rozumiem że sprawa jest zakończona. A jak byś odpowiedziała na pytanie - czego nauczyłam się w tym związku?
Mało tego - przyszedł mi do głowy śmiały pomysł - a gdyby tak wziąć pod lupę wszystkie związki i wypunktować: czego nauczyłam się będąc w tym związku???
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 14 paź 2008, o 15:53

Chodzi mi oto ,ze nie dostrzegasz zmian we mnie. Piszę zreszta zupelnie inaczej niz wczesniej.
Myslę, ze mniej emocjonalnie ,mimo wszystko. masz prawo mnie tak odbierac, jak czujesz. A ja mam prawo pisac, ze nie zgadzam sie z tym. Nie obrazam sie, pisze tylko o swoich odczuciach.
Zreszta mnie trudno obrazic.
Tylko chcialabym czuc troche akceptacji w tym co robie, mialabym wieksze chceci do dalszej pracy.
Wiesz, jestem czula na krytykę, bo bylam zawsze zle oceniana od dziecinstwa. Moze dlatego tak przykro mi sie zrobilo.
R. tez mnie nie rozpieszczal ,tylko krytykowal i obwinial o wszystkie swoje nieszczęscia.
Chcialabym byc doceniona w koncu, czuc, ze sa tacy ,ktorzy widza we mnie jakies wartosci.
Tym bardziej teraz ,kiedy zycie dokopalo mi w tylek.
Wyciagam wnioski ze swoich zwiazkow. Nigdy nie widzialam w R. ksiecia z bajki, widzialam jego wady ,ale myslalm, ze bardziej dojrzale jest pracowac nad zwiazkiem , niz ciagle zmieniac i szukac lepszego modelu. Tez blad.
Ale wiem przeciez ,ze nie ma ksiazat z bajki i nie szukam takiego .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 14 paź 2008, o 16:07

ladoradko kochana, nie smuc sie jeszcze dodatkowo... to nie potrzebne. ja wiem ze moje zdanie jest tu mało ważne. ale widzę zmiany, widze ból i smutek a nie szaleństwo jak kiedys i taki haos. widze ze ogarnełas to wszystko i siebie, ale boli boli i szybko nie przestanie. są osoby dal Ciebie przyjazne, nie kazdy jest Twoim wrogiem. Myslę ze tu na forum nie ma osób Ci nieprzychylnych...
Nie smuc sie dodatkowo. nie warto...
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 14 paź 2008, o 16:22

Napisalam mu dzisiaj ,jak mnie osmieszyl wsrod znajomych. Niech nie mysli, ze jest wszystko ok.
Pewnie zostane tu skrytykowana, ale mam dosc jego idiotycznych pozdrowien.
Dodalam, ze po co to ciagnie ze mna, po co sie kontaktuje, jak mnie oczernia za moimi plecami, smieje sie publicznie z mojego uczucia. przeciez lepiej sie rozstac, bo niedlugo przerodzi sie to w nienawisc.
Nie przyznal sie, napisal, ze nic takiego nie mowil i ze slucham idiotycznych plotek i pisze bzdury.
Ale ludzie wiedza, to czego nie powinni. jak nie on ,to pewnie ta intrygantka jego matka, ktorej juz wszyscy maja dosc. Tez to napisalam, mialam odwage powiedziec ,co mysle. Lepiej mi sie zrobilo, nie pozwole tak soba manipulowac. Nikt go nie prosi o kontakt ze mna.
on uwaza, ze jest taki wspanialy, niech sobie nie mysli. Latwo zwalac wszystko na kogos, a ja na to nie pozwole. Pamietam jak kiedys jezdzil po mnie, matka mi ublizala, a ja to pokornie znosilam. Nigdy wiecej! Tego mnie nauczyl ten zwiazek. Nie tracic godnosci w imie milosci! Fajnie mi sie zrymowalo.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez owodnia » 14 paź 2008, o 17:09

Czytajac twój watek , mysle, ze zupełnie powinnaś zaprzestać kontaktów z facetem.Zupełnie.
owodnia
 
Posty: 90
Dołączył(a): 17 sie 2008, o 19:00

Postprzez Ladybird » 14 paź 2008, o 23:00

Zostalam Tomku, bo co bym zrobila bez Was? tym bardziej teraz, kiedy mi tak smuuuuutno.
Robie wszystko ,co sie powinno robic w takich chwilach tzn. biore sie za rozne zajęcia, ale trudno wylączyc mysli.
Powinnam zaprzestac kontaktow z nim ,wiem. Z tym ,ze kiedy jest mily ,nie potrafie milczec.
Ale dzis mu wygarnelam wszysstko , on tego nie cierpi. Na koniec napisal ,ze nie ma czasu teraz rozmawiac ze mną. Nigdy nie mial , podczas calego naszego zwiazku, tzn. mial ,jak sam chcial rozmawiac. Pewnie zaprzestanie ,obrazony kontaktu ze mna, tak myslę i nie bedzie juz tego problemu.
ale smutno mi bardzo dalej.
Znowu samotne święta :( .
Chyba, ze zacznę sobie kogos szukac, ale jakos nie mam ochoty.
Lapię dola.
Muszę sie trzymac, mam tyle pracy, nie moge sobie pozwolic na to.
Co robic????
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 14 paź 2008, o 23:11

lepsze samotne świeta niz takie kiedy zeżresz kupe nerwów. zwłaszcza ze masz dzieci i nie bedą takie samotne...
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości