hej mahiko!
Chcę Ci powiedziec,ze nie taki diabeł straszny
Mój gdy wyjechał na 2 lata,nie mogł sie ze mna widziec przez pół cholernego roku(tylko krótkie telefony ze 2 razy w tygodniu)
Pamietam ten dzien..okropnie smutny,czułam sie jakby ktoś wyrwał mi serce..najgorsze były wieczory
Ale wychodziłam do ludzi jak tylko mogłam,miałam swoje studia,swoich przyjaciół,swoje zajecia.
Nauczyłam sie,że zycie też płynie bez niego,
że jesteśmy odrębnymi światami,które łaczy miloś i to jest własnie piękne,
że czasem trzeba uszanować czyjeś decyzje a niestroszyć sie egoistycznym fochem..bo miłość rozwija a nie zamyka nas.
Jednym słowem ,mozesz wynieść wiele pozytywnego z tej tymczasowej rozłąki ale to zależy tylko od twojego nastawienia...więc nie zasmucaj sie na śmierć
eh wiesz jakie było to nasze pierwsze spotkanie po tych 6 miechach
warto bylo czekać i troszke pocierpieć hehe
i jeszcze jedno..łatwo sie mówi o wierności i miłości gdy druga osoba jet przy tobie..rozłaka to czasem dobra lekcja na wglad w swoj zwiozek na priorytety,które sa dla nas ważne i na emocje jakie sie w nas pojawiaja.
dużo wytrwalości Tobie życzę