Gdy strach tłumi wszelkie uczucia

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Gdy strach tłumi wszelkie uczucia

Postprzez nieśmiała » 5 paź 2008, o 12:56

Witam,
Jestem DDA,nie będe rozwodzić się tu nad wszystkimi problemami dnia codziennego które utrudniają mi prawidłowe funkcjonowanie, bo wiem że jako DDA zrozumiecie naturę mojego głównego problemu. Próbowałam szukać wsparcia u przyjaciół, niestety nie mają oni tych samych doświadczeń co ja i trudno im zrozumieć mój sposób odbierania świata.
Mam 22 lata i zawsze byłam sama, nigdy nie miałam chłopaka, kolegi, nie chodziłam na randki, bardzo trudno mi nawiązywać nowe znajomości. Tymczasem marzę o bliskości, miłości o założeniu własnej rodziny. Mniej więcej 2 lata temu pojawił się w moim życiu chłopak, który ma w sobie tyle wyrozumiałości i cierpliwości że nadal próbuje do mnie dotrzeć. Problem polega na tym, że ja nie wiem co czuję i boję się iść do przodu. Kilka razy próbowałam uciec, zniechęcić go, modliłam się by zniknął, by poznał swoją prawdziwą miłość, zebym tylko nie musiała tak się ze sobą męczyć przy każdym naszym spotkaniu. On wie że jestem DDA, że przepełnia mnie strach, na nic nie nalega, nie naciska, po prostu jest i co jakiś czas daje mi do zrozumienia , że czeka na mój ruch. Jest niesamowitym człowiekem, gdy wymieniam sobie jego zalety, gdy myśle o jego dobrym sercu, to okazuje się, że jest mężczyzną moich marzeń. Oczywiście jest jakieś ALE- nie pociąga mnie fizycznie. Jest przystojny, ale nie moim typie (zaznaczam tu, że nigdy nie stawiam na wygląd zewnętrzny ludzi, jednak wiem, że nie możnaego całkowicie pomijać). I tu pojawia się moje pytanie. Czy jest możliwe, że podświadomie bronie się przed uczuciem, że to paniczny strach przed bliskością mrozi i tłumi we mnie uczucia? Myśle o nim całymi dniami, chciałabym się do niego przytulić i zostać w jego objęciach trochę dłużej niż przy zwykłym powitaniu... tak jak obejmuje go we snach. Jego obecność daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie nie wyobrażam sobie pierwszego pocałunku, trzymania się za ręce. Kiedy patrze na jego zdjęcie czuje strach, często nie odbieram jego telefonów, oddzwaniam po 20 minutach po tym jak się oswoję z myślą o rozmowie z nim. Jak mam poznać własne uczucia? Tak bardzo nie chce go zranić. Raz szaleje z tęsknoty, innym razem ciesze się gdy milczy z cichą nadzieją, że sobie odpuścił. Jeżeli to nie to, to nie chce by marnował na mnie czas, który powinien przeznaczyć na szukanie swojej drugiej połowy. A jeżeli obudze się za późno ? Ile jest w tym prawdziwego uczucia, a ile zwykłej potrzeby bliskości? Nie chce traktować go jako koniecznego lekarstwa na samotność, on nie zasługuje na takie traktowanie.
Prosze pomóżcie mi przebić się przez ten gąszcz obaw i wątpliwości, wskażcie drogę, może sposób walki z samą sobą. Wiem, że najlepszym sposobem byłaby terapia, ale nie jestem chyba jeszcze na to gotowa, napawa mnie to równie silnym strachem.
Dziękuje za poświęcony czas, pozdrowiam wszystkich zagubionych i tych którzy wyciągają do nas pomocną dłoń :)
nieśmiała
 
Posty: 5
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 23:48

Postprzez liczmond » 8 paź 2008, o 11:14

hej
nie jesteś gotowa na terapię jeszcze...no a jednak szukasz jakiejś pomocy. Terapia jest trudna...fakt ale życie bez niej nie jest łatwiejsze jak sama widzisz. Ja tez zauwazylem u siebie taka prawidłowość, że poznaje kogoś..jest ok i jak mozna zrobic nastepny krok ja przestaje czuć cokolwiek/mam watpliwości czy ja wogóle czuje coś do tej drugiej osoby..... Czasem myśle, że może to nie to..poczekam na lepszą "okazje" i tak sobie czekam w nieskonczoność pewnie.
To o czym piszesz to lęk przed bliskością. Dopóki nie poznałem osoby, która ma podobne odczucia do ciebie niezauważyłbym, że ja sam mam olbrzymi lęk przed bliskością. Ja uczestniczę w terapii i ostatnio ten temat poruszałem. To podobno jeden z najtrudniejszych tematów do pokonania.
Nie twierdze, że jesteście sobie przeznaczeni itp. ale to że nie pociąga cie fizycznie to chyba najmniejsza przeszkoda. Boisz się cokolwiek zrobić, trzymasz go na bezpieczny dystans..takie zawieszenie. Szukasz powodów aby uczucia nie wyszły na wierzch... Nie sądzisz, że dobrym wyjściem byłoby opowiedznie o twoich wątpliwościach tej osobie, chociaż nie wiem jak blisko jesteście? Moim zdaniem dużo myślisz "co by było gdyby?" i to cie gubi..mnie też czasem. Poza tym może do końca nie wiesz czego on od ciebie oczekuje? Marzysz o bliskości z nim. Nie musi to być od razu poważny związek...ale mały krok jak przytulanie się jakiego potrzebujesz, który jest jednym z naturalnych potrzeb człowieka. By to pokonać..trzeba sie odblokować i pokonywać własne ograniczenia...nikt nie jest w stanie powiedziec za ciebie co czujesz ale żyjąc w dystansie nie poczujesz na pewno tego. Moge ci polecić jedynie książki ...poza tym jedynie terapię bo osobiście nie znam innej drogi.
Powodzenia
liczmond
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 14:23

Postprzez nieśmiała » 12 paź 2008, o 23:44

hej
Jakbyś mógł napisać za jakimi książkami warto się rozejrzeć byłabym Ci bardzo wdzięczna. Wiem, że na tego typu problemy nie ma cudownego lekarstwa, jedynie ciężka praca nad samą sobą.
Czasami w przypływie odwagi wynikającej z dobrego nastroju wydaje mi się że mogłabym mu wyjaśnić moją przesadzoną ostrożność i zdystansowanie. Niestety zaraz po takich myślach włącza mi się ostrzegawcza lampka. W momencie gdy mu o tym opowiem będę bezbronna, mam głęboko zakorzenione przeświadczenie, że nie mogę obnażać swoich słabości. Poza tym nie chcę by syndrom DDA był dla mnie usprawiedliwieniem. Chciałabym walczyć z wszechobecnym strachem jak i uciec od niego, poddać się. Z drugiej strony wiem, że nie mam całego życia na to by zdobywać się na odwagę, pzecież nikt inny tego za mnie nie zrobi. Kiedy zaczęłam czytać o DDA zrozumiałam wiele mechanizmów wg których postępuje. Do tej pory myślałam, że wszytko jest do przejścia, że w moim przypadku nie było aż tak źle ( do 19 roku życia nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ojciec jest alkoholikiem, zawsze go tłumaczyłam). W chwili obecnej lęk przed bliskością jest dla mnie murem niemalże nie do pokonania. Zawsze myślałam, że poznam właściwego chłopaka i wszystko przyjdzie samo, teraz wiem, że tak się nie stanie, że czekaniem i biernością najbardziej krzywdzę siebie, ale tak wydaje się, że jest bezpieczniej. Świadomość popełnianych błędów nie wystarczy by zdobyć się na walkę, by przełamać schematy dotąd nienaruszalne. Najpierw muszę znaleźć w sobie siłę i motywację do walki, a to niestety marnie mi wychodzi. Może jeszcze nie do końca pogodziłam się z tym, że jestem DDA i teraz wszystko zależy ode mnie
nieśmiała
 
Posty: 5
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 23:48

Postprzez liczmond » 13 paź 2008, o 12:23

Polecam "lęk przed bliskością" J.G. Woititz jeśli chodzi o ten temat ale to chyba jedna z wielu książek które warto przeczytać...jest tez książka "Dorosłe Dzieci Alkoholików" tej samej autorki i wiele innych. Wiem tylko, że samo czytanie książek nie daje żadnych gwarancji. Ja np czytałem jakąś książke i "zamykałem" się czy raczej nie chciałem/nie mogłem dostrzec że to akurat mnie osobiście też dotyczy. Istnieją mechanizmy obronne, które nie pozwalają dokopać się do niektórych problemów i ja akurat z pomocą terapeuty je dostrzegłem dopiero.
To wszystko o czym piszesz sam doświadczyłem i to z obu stron i sam nie dałbym rady ale dobrze że chcesz coś dla siebie zrobić i dostrzegasz, że to tylko od Ciebie zależy czy coś się zmieni..
liczmond
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 14:23

Postprzez nieśmiała » 13 paź 2008, o 22:52

Dziękuje, jak tylko znajdę wolną chwilę toposzukam tych książek. Wiem, że to nie jest sposób na pokonywanie barier, ale sama świadomość jak wiele rzeczy "nie gra" w moim życiu, czy odbieraniu świata może ułatwi decyjzę o podjęciu terapii. Najważniejsze to nie stać w miejscu. Pozdrawiam i życzę powodzenia w walce o samego siebie
nieśmiała
 
Posty: 5
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 23:48


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości

cron