Ona mnie zostawiła

Problemy z partnerami.

Ona mnie zostawiła

Postprzez colin » 4 paź 2008, o 10:54

Pewnie wątek poruszany już setki razy, ale chyba potrzebuje wygadania się.
Opowiem wam moją historię.

Poznawaliśmy się bardzo długo jako przyjaciel-przyjaciółka. Po ponad pol roku takiej przyjaźni na tyle zaiskrzyło, ze postanowiliśmy byc razem. Był to kwiecień. Jak to na początku bywa, było piękni. W październiku wyjechałem na studia do innego miasta, ona została w rodzinny mieście, była rok młodsza i musiala skończyć szkołe. Było cięzko, ale dalisy rade. Całe weekendy spędzałem z nią, a codziennie setki razy dzwonilismy do siebie. Znała ją cała moja rodzina. Moja mama nazywała ją synową, a ona moją mame teściową (miały bardzo dobry kontakt). Obiecywała mi, że bedzie ze mną na zawsze, a powtarzało się to w każdym liście od niej. Byliśmy bardzo zakochani. Do dzisiejszego dnia nigdy nie pomyślałem, zeby ją zostawić, a także o tym, że ona zostawi mnie.

Niestety również sie kłócilismy przez ten rok bycia osobno. Mieliśmy podobne charaktery, każdy z nas nie porafił ustąpić. W maju mielisy kryzys, kłuciliśmy sie a nastepnie przez tydzień nie odzywaliśmy się do siebie. Miała do mnie wiele pretęnsji, że zamykam ja w klatce, że podcinam skrzydła itd. Było w tym dużo racji. Wtedy chyba coś w niej pękło. Ale po tygodniu rozłaki, wszystko było znowu dobrze. Bylismy znowu szczęsliwi. Całe wakacje spedzilismy razem, planujac od października wspólne zycie. Ona w pazdzierniku zaczynała studia w tym miescie co ja studiuje, na tej samej uczelni. Wynajelismy wspolny pokoj, umeblowalismy go, spedzilismy prawie całe wakacje razem. Było cudownie, a przynajmniej mi sie tak wydawało. Tydzień przed rozpoczęciem roku akademickiego wyjechala do innego miasta do rodziny. Tam spotkała chłopaka, ktory daniej się w niej kochał. Dał jej wiecej czułości, niż ja. Przytulali się. Powiedziała mi o wszystkim, była przestraszona, chciała, zebym jej wybaczył i został przy niej. Byłem zły, ale stwierdziłem, ze nie stało sie nic, aż takiego, co by mogło przekrelisć nasz 1,5 roczyny związek. Zostałem przy niej. Po powrocie z tego miasta była jakaś nieobecna. Tydzień po tym oznajmiła mi, że to koniec...

Stwierdziła, że od maja myślała nad tym, czy ze mną być. Te myśli były coraz częstrze. Coraz mniej mnie kochała. Gdy doszło do sytuacji z przytulaniem, stwierdziła, że skoro do tego doszła, to ona już nic nie czuje. Zostawiła mnie bo jak twierdzi, nie chce mnie oszukiwać, a w związku nie była już szczęśliwa. Twierdzi, że nie ma nikogo, że nie zawiniłem nic, tylko przestała mnie kochać. Chce, zebyśmy byli przyjaciółmi. Mieszkamy w jednym pokoju, śpimy w jednym łóżku. Cięzko teraz znam sie wyprowadzić, ani ona tego nie chce, ani ja. W rozmowach o naszą przyszłość planujemy nie zaprzestawać doznań łozkowych, ale oczywiscie ograniczyć je. Ja w głebi serca mam nadzieje, że da mi drugą szanse, ale ona mówi, że za długo o tym myślała, zeby mogła mnie pokochać. Jestem od niej na tyle uzależniony, że nie moge bez niej zyć. Chciałbym, żeby było jak rok temu....

Ciągle bije sie z myślami, czy mam dac znam czas, czy już teraz odejść jak najszybciej zapominając o tym?


Dziękuje wam, ze mogłem sie tu wygadać i dziękuje każdemu kto to zechciał przeczytać.
colin
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 10:24

Postprzez bunia » 4 paź 2008, o 12:17

Witaj.....odejscie na pol kroku to nie jest odejscie,dzielicie w dalszym ciagu mieszkanie,lozko ale to juz nie to co bylo dawniej wiec w czym ma to pomoc ?przeciez nie o przyzwyczajenie,rutyne chodzi.
Mysle,ze potrzebna jest Wam seperacja w doslownym znaczeniu i czas aby dojsc do rownowagi razem lub osobno.

Pozdrowka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez colin » 4 paź 2008, o 12:38

Ja w dalszym ciagu mam nadzieje, może niepotrzebnie. Wydaje mi się, że jest mi łatwiej jak jestem bliżej niej, niż jak bym jej nie widywał
colin
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 10:24

Postprzez bunia » 4 paź 2008, o 12:52

W czym Ci jest latwiej? trzymac sie kurczowo tego czego nie ma? a co z dziewczyna bedziesz ja trzymal jak ptaszka w klatce?.....moim zdaniem seperacja powinna rozwiac watpliwosci na "tak" lub "nie"....jesli dziewczyna kocha to bedzie zabiegac o powrot jesli nie bedziesz stopniowo mogl sie uwolnic i pomyslec o przyszlosci.....lepsza jest chyba jasna sytuacja i lepiej wiedziec na czym sie stoi.....to trudne ale takie przeciaganie sprawy nie wiele chyba pomoze....tak mysle.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez kvathan » 4 paź 2008, o 14:30

Jeśli z nią będziesz na jej warunkach to pomyśl jak będziesz za rok, dwa patrzył na inne kobiety, czy dasz im szansę, jak będziesz je traktował i co będziesz o nich myślał.
kvathan
 
Posty: 29
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 09:32

Postprzez colin » 4 paź 2008, o 15:35

Ta sprawa jest jestszcze swieża, od zerwania nie minął tydzień, dlatego na dzien dzisiejszym mam nadzieje, że wróci i boje się, że jesli odejde to zaprzepaszcze ostatnią szanse
colin
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 10:24

Postprzez bunia » 4 paź 2008, o 15:58

Nie chce Cie do niczego przekonywac ale uwazaj na siebie :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez colin » 4 paź 2008, o 16:02

Dziekuje, za rade. Wiele ludzi jest tego zdania co Ty. Pewnie było by to rozsądniejsze, ale co miłość ma wspolnego z rozsądkiem ?
colin
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 10:24

Postprzez bunia » 4 paź 2008, o 16:08

To prawda.....do roznych decyzji trzeba dojrzec samemu i wtedy jest ok.....dlatego rady nie sa wiele przydatne,trzeba zyc i przezywac zycie z jego konsekwencjami :bezradny:....nie zapominaj jednak po drodze o sobie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez colin » 4 paź 2008, o 22:51

każda rada jest cenna, tylko do niektorych z nich trzeba samemu dojrzec, to prawda
colin
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 10:24

Postprzez kvathan » 5 paź 2008, o 10:01

colin napisał(a):Dziekuje, za rade. Wiele ludzi jest tego zdania co Ty. Pewnie było by to rozsądniejsze, ale co miłość ma wspolnego z rozsądkiem ?


Czy uważasz że to faktycznie miłość, że gdybyście (oboje) się kochali to czy zdecydowalibyście się na coś takiego?
kvathan
 
Posty: 29
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 09:32

Postprzez colin » 5 paź 2008, o 10:58

kvathan napisał(a):Czy uważasz że to faktycznie miłość, że gdybyście (oboje) się kochali to czy zdecydowalibyście się na coś takiego?


ale na co byśmy się zdecydowali, bo przynam, że nie zrozumiałem ?
colin
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 10:24


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 193 gości

cron