Nie potrafie go pokochać...

Problemy z partnerami.

Nie potrafie go pokochać...

Postprzez caroline27 » 1 paź 2008, o 18:04

Witam,


mój problem polega na tym, że będąc z moim narzeczonym ponad 2 lata nie potrafię odwdzięczyć się mu miłością jaką on mi okazuje... co dzień mówi ze jestem piękna, że mnie kocha, że jestem jego jedyną... odpowiadam mu tym samym ale w środku nie potrafię tego poczuć... wiem, że nie jest mi obojętny ponieważ jestem bardzo zazdrosna o niego, boje się by mnie kiedyś nie odrzucił, nie zostawił... bo go kocham... troszczę się o niego... staram się mu udowodnić jaki jest dla mnie ważny, a mimo wszystko gdzieś zagubiłam się w tym wszystkim...
może to wina mojego ojca oraz matki od których nigdy nie usłyszałam słów "kocham cię", nie byłam nigdy przytulana przez nich, sporadycznie chwalona (zwykle przez mamę)... nie wiem, naprawdę mi z tym ciężko... większość ludzi traci wiarę w miłość wtedy gdy doznaje zawodu miłosnego, a ja nigdy poważniejszego nie doznałam właśnie ze względu na to ze nie potrafię się zakochać :(
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Re: Nie potrafie go pokochać...

Postprzez nana » 1 paź 2008, o 18:35

caroline27 napisał(a):... wiem, że nie jest mi obojętny ponieważ jestem bardzo zazdrosna o niego, boje się by mnie kiedyś nie odrzucił, nie zostawił... bo go kocham...

... większość ludzi traci wiarę w miłość wtedy gdy doznaje zawodu miłosnego, a ja nigdy poważniejszego nie doznałam właśnie ze względu na to ze nie potrafię się zakochać :(


Witaj!

Przeczytaj sama sobie co napisalas!:) Moim zdaniem kłopot polega na tym, że nie potrafisz swoich uczuć wyrazić (nawet sama przed sobą), a nie na tym, że ich nie ma? Popracuj sama ze sobą nad uczuciami. Zacznij od siebie. Co czujesz do siebie? Kochasz siebie?
Jak nie potrafisz sama, to poczytaj troche np. "Przebudzenie", "Wezwanie do miłości". A jak nadal nie pomoze, to moze jakas porada psychologiczna? Czasami jedna wizyta może naprowadzić cię na dobry trop.
Przede wszystkim nie strać tego co masz. Bo kochający bliski człowiek to skarb, o którym wiele osób tutaj marzy latami.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez caroline27 » 1 paź 2008, o 19:05

co czuję do siebie?
czuję żal bo jestem zamknięta w sobie, czuję pustkę bo nawet gdy chcę nie potrafię myśleć o tym co czuję, czego oczekuję...
czuję zal sama do siebie dlatego, że swoją nieśmiałość ukrywam pod nienagannym wyglądem(jedna z niewielu rzeczy które w sobie uwielbiam) co może wywoływać wśród innych "krzywe" pojmowanie mojej osoby z czym niejednokrotnie się już spotkałam...
wybucham często, w sumie bez powodu, roztrząsam małe problemy... nie potrafię cieszyć się życiem, śmiać się bez opamiętania z najmniejszych "pierdół"... w sumie można uważać mnie za osobę wiecznie zamyśloną, smutną...

Może masz rację... Nie potrafię uczuć wyrażac tak , jak bym chciała...
za literaturę dziękuje, skorzystam, może tam odnajdę jakaś cząstkę siebie...

Czy kocham siebie?? chyba jedynie za wygląd który przyciąga spojrzenia...
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Postprzez szachistka » 1 paź 2008, o 21:06

Powiem Ci, że jestem w trochę podobnej sytuacji. także mam wspaniałego mężczyznę, jesteśmy razem ponad 2 lata. wiem, że on ma w sobie mnóstwo wspaniałych cech. mam ich pełną świadomość. jest dla mnie bardzo ważny, wiem że gdybym go straciła byłaby to najwieksza strata w moim życiu. Itd itp. A jednak brakuje mi czegoś. porywów milości, jej gorąca. Choć z jego strony odczuwam ją codzien. Ja akurat nie wiem, czy mój problem wynika z wychwania (również nie doznałam az takiej gorącej miłosci. jestem tzw. środkowym dzieckiem zatem tym, które wg psychologów, otrzymuje najmniej uczucia od rodzicow) czy z mojej osoby (z natury jestem dość zamknięta). W każdym razie to, co ja staram się robić to jak najczęściej rozpamiętywać o wszystkich dobrych/ pozytywnych rzeczach/ slowach/ gestach jakie doznałam od mojego partnera. Wspominam różne miłe chwile w których odczuwałam "motyle w brzuchu" czy coś w tym rodzaju. wspominam rowież wszystkie jego dowody/ objawy milosci. Robię to dlatego bo wierzę, że miłośc wypływa z doceniania. dlatego staram się jak najbardziej go doceniać. jednocześnie staram się w taki sposób poznawać jak najgłębiej jego pozytywne strony bo wierzę, że miłość wynika również z poznania drugiej osoby. Im więcej o sobie wiemy i doceniamy, tym większe uczucie powinno być. może to ci pomoze? Pozdrawiam:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez nana » 2 paź 2008, o 10:03

Trzymam za was kciuki dziewczyny, żebyście odnalazły siebie w sobie i nie straciły przy tym najbliższych, kochających was osób!!!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Re: Nie potrafie go pokochać...

Postprzez Olivka » 2 paź 2008, o 10:48

caroline27 napisał(a):Witam,


mój problem polega na tym, że będąc z moim narzeczonym ponad 2 lata nie potrafię odwdzięczyć się mu miłością jaką on mi okazuje... co dzień mówi ze jestem piękna, że mnie kocha, że jestem jego jedyną... odpowiadam mu tym samym ale w środku nie potrafię tego poczuć... wiem, że nie jest mi obojętny ponieważ jestem bardzo zazdrosna o niego, boje się by mnie kiedyś nie odrzucił, nie zostawił... bo go kocham... troszczę się o niego... staram się mu udowodnić jaki jest dla mnie ważny, a mimo wszystko gdzieś zagubiłam się w tym wszystkim...
może to wina mojego ojca oraz matki od których nigdy nie usłyszałam słów "kocham cię", nie byłam nigdy przytulana przez nich, sporadycznie chwalona (zwykle przez mamę)... nie wiem, naprawdę mi z tym ciężko... większość ludzi traci wiarę w miłość wtedy gdy doznaje zawodu miłosnego, a ja nigdy poważniejszego nie doznałam właśnie ze względu na to ze nie potrafię się zakochać :(


Jestem w podobnej sytuacji, też jestem z swoim narzeczonym już dwa lata, wciąz mi powtarza ze jestem miłością jego życia, że jestem piękna, cudowna i etc.
Chociaż ja jestem chyba bardziej "upośledzona" emocjonalnie niż ty, ponieważ ja wogóle nie jestem zdolna do miłości, mam już 23 lata i jeszcze nigdy nie byłam zakochana, nie wiem co to jest uczucie zazdrości w stosunku do partnera, wszyscy mężczyźni są mi obojętni.
Z tym, że ja wręcz alergicznie ragauje na wszelkie przejawy uczucia wobec mojej osoby, krępuje mnie gdy jakiś męczyzna mówi, że mnie kocha, czy ze mu na mnie zależy.
Moi rodzice nigdy nie przejawiali specjalnego uczucia wobec mnie, dla nich najważniejsza była i jest moja starsza siostra, ja byłam tylko wpadką jak to określiła moja rodzicielka.
Obecnie mam ogromny dylemat ponieważ stwierdziłam, ze na chwile obecna nie chce być w związku, ale nie wiem jak mam to powiedzieć mężczyźnie dla którego jestem ważna. Nadodatek zakochał się we mnie pewien żonaty mężczyzna, który chce sie rozwieść tylko dlatego, żebym zechciała z nim być, chociaż powiedziałam mu, że nie on dla mnie nic nie znaczy, że owszem lubie go ale na tym koniec.
Olivka
 
Posty: 1
Dołączył(a): 2 paź 2008, o 10:09

Postprzez Ladybird » 3 paź 2008, o 10:33

Caroline, dolączam do grona kobiet, ktore nie potrafia naprawdę kochac. Niestety ,jak widac, wszystko to ma początek w domu rodzinnym. Ja rowniez bylam wychowywana na zimno, jedynaczka, ktorej nie mozna rozpieszczac, chcwalici doceniac, bo bedzie zarozumiala. Więc stalam sie dzieckiem chorobliwie niesialym, potem dziewczyna ,ktora uwaza sie za brzydkie kaczątko, i kobietą, ktora uciekla z egzaminu na studia, a byla dobrze przygotowana.
nigdy nie potrafilam naprawde kochac, owszem zakochac sie ,tak. Ale kiedy okres zauroczenia i szalenczej milosci mijal, zaczynalam wyszukiwac wszystkie wady w partnerze, okazywac brak akceptacji i radosci z kazdego dnia i bycia z nim. Jak odchodzil zniechcecony, wpadalam w czarna rozpacz, bo okazywalo sie, ze jednak strata mnie boli.
Czy to jest milość?
Sama nie wiem ,co my odczuwamy? Takie kobiety, jak jak ja.
Wszyscy mi mowia, ze moj problem lezy w tym, ze jeszcze nie trafilam na wlasciwego partnera, tak mowi moja mama i kaze mi dalej szukac.
Czy tak jest? Pytam sie, bo ogarniaja mnie wątplwości?
Czemu wszyscy moi męzczyzni mnie denerwuja po miesiącu ,dwoch?
Z biegiem lat ,tak jak u Caroline, okazalo sie ,ze ludzie mnie postrzegaja jako kobiete atrakcyjną, zreszta tak bylo zawsze, czego ja nie widzialam. Koledzy po latach ,mowili, ze bali sie mnie w szkole, bo robilam wrazenie niedostepnej, a to byla tylko okropna niesmialosc.
Teraz dbam o siebie ,jestem zadowolona z siebie, uwierzylam ,ze jestem kims ciekawym ,ale doszlam do tego sama ,latami.
Jak teraz pokochac ,naprawdę ,glęboko?
Akceptowac partnera, jego niedoskonalosci ? Czasem brak wiedzy w roznych dziedzinach , w ktorych ja jestem dobra?
Czemu mnie to wszystko tak denerwuje, ze po jakims czsie patrzę sie na niego i pytam sie siebie - Co ja w nim widzę?
Cięzko z tym zyc, naprawdę...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez caroline27 » 5 paź 2008, o 23:43

zgadzam się z tym - osoby które w młodosci nie zaznały miłości ze strony rodziców poźniej nie są w stanie okazywać uczuć takich jak miłość. bo niby skąd mają wziąć to uczucie? największą rolę w życiu każdej kobiety odgrywa ojciec, który pokazuje wzorzec przyszłego męża, pokazuje szacunek, jakim kazda kobieta powinna byc obdarowywana, pokazuje miłość... ale niestety, to tylko teoria w licznej częsci przypadków.
Wiesz co, Ladybyrd chyba jestesmy dokładnie takie same jeżeli chodzi o facetów.
ja takze po kilku miesiacach zaczełam doszukiwac się w moim niedoskonałosci, zaczynałam sie złościc że nie jest tak inteligentny jak bym tego chciała, że nie jest na każde moje skinienie, że nie domysla sie o co mi w danej chwili chodzi... ale postanowiłam z tym walczyc, bo doszłam do wniosku ze w taki sposób nigdy nie będę szczęsliwa...
Dziś po 2 latach czuję ze to dobry wybór, chociaż mam wciąz problem z tym, o czym pisałam na początku...
Ale wiesz, 2 dni temu nastał kryzys między nami, i to juz mial byc koniec. Kiedy usłyszałam słowo "wyjdz" stwierdziłam jednak że warto o to zawalczyc, nie sercem które było obojętne a rozumem i powiedziałam "nie , nie wyjdę". taki dialog powtarzał się pare razy, aż on zrozumiał ze naprawdę mi na nim zależy i kłótnia zakonczyła się...
wydaje mi się, że w naszym przypadku miłość jest bardziej kwestią rozumowania a nie zapomnienia, słodkiej nieważkości... Niestety...:(
caroline27
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 17:46
Lokalizacja: Radom

Postprzez kropelka » 21 paź 2008, o 23:57

Mnie sie wydaje,że takie pary małżenskie wczesniej czy pózniej rozwodzą sie Fajnie jak ta prawdziwa miłośc pojawi sie kiedy nie ma jeszcze dzieci...można je spierniczyc tylko nieszczęśnikowi mężowi ale kiedy te szkraby już są...a Ty będziesz miała tego dobrego niepijacego męża...i nie odejdziesz wtedy do tego którego(oswieci Cie)kochasz!...Wszyscy będą Ci zazdroscic...wiesz te znajome których mężowie leja je po głowach...koleżanki których mężowie nie sa operatywni i nie umieją sie wyniesc z pokoiku od tesciów...może będziesz miała lepiej.Facet może byc ok...może Cie kochac nawet dbac o Ciebie ale jesli Ty Go nie kochasz(nie jestes tego pewna) to pozwól,że złoże Ci głębokie kondolencje bo nie niewiele jest rzeczy równie depresujących ,równie przerażającyh (po jakims czasie dochodzi sie do tego)tak niewiele wtedy cieszy...
Zawsze myslalam,że akurat miłości to człowiek zawsze jest pewien.Albo sie kocha i wie to na pewno albo nie...a może nie?Nie wiem mój umysł jest za prosty na takie wielkie rzeczy...
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez Ladybird » 22 paź 2008, o 09:21

Kropelko to nie jest wcale takie proste.Szczegolnie u osob z pewnymi zaburzeniami osobowosci. Masz szczęscie, ze nawet tego nie rozumiesz.
Mozna jednego dnia kochac, drugiego nienawidzic, potem uciekac, a jak on odchodzi, znowu kochac i gonic.
To okropne uczucie, nie zyczę tego nikomu, kto tego nie zna.
Wymaga dlugotrwalej ,niestety, terapii.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 91 gości