---------- 15:35 25.10.2008 ----------
Chciałam odejść dziś od niego. Na terapii uświadomiłam sobie, że coś czego nie przeżyłam kiedyś, jakichś emocji będę musiała przeżyć teraz. Mojego zachowania i zagubienia chłopak nie do końca rozumie i nie oczekuję tego. Rozumiem... Zastanawiałam się czy mogę być z kimś, kto wypowiada słowa, które mnie ranią, które utwierdzają mnie w negatywnych przekonaniach.
Etapy terapii mogą być trudne, już są czasem i zastanawiam się czy on mnie wesprze. Nie chciałam mu wiele opowiadać, bo nie chciałam zrzucać na niego swoich ciężarów. Dziś usłyszałam, że jestem psychopatką, że mam z głową. To mi nie potrzebne.
Na terapii poczułam pierwszy raz, że ktoś mnie rozumie. Moja lekarka powiedziała ze spokojem, że to musiało być przykre i trudne. Po raz pierwszy w życiu usłyszałam poważne słowo na temat swoich przeżyć. Poczułam zrozumienie, normalność. Nie usłyszałam słowa krytyki, zbycia czy lekceważenia. Poczułam się ważna i taka jak wszyscy. Nie czułam inności swoich problemów. Poczułam, że są ważne i nie są głupotami. Po raz pierwszy chyba nie czułam się zaszczuta tym wszystkim. I choć ja mówiłam o tym chłodno, bo przez ten cały czas znieczuliłam się, to ona nadała temu emocje od nowa. Emocje negatywne, których w ogóle nie przeżyłam, nie rozwiązałam o których zapomniałam.
Teraz widzę, że one podtruwały mnie przez cały czas. Wiem, że niestety nie będę miała innego wyjścia, jak wrócić do nich i je przepędzić. Gdybym była sama bałabym się mniej, bo bałabym się tylko o siebie. Teraz boję się o niego i o siebie nie tylko z powodu przebiegu terapii ale dlatego, że nie wiem co przyniesie taka terapia w związku. I zastanawiam się czy po wszystkim zostanę sama i będę zaczynać całość od nowa, czy tą całość dopełni świadomość, że jest osoba, która wytrwała, bo po prostu mnie kocha.
Od nikogo się niczego nie wymaga, nie stawia warunków. Wiem, że to jego wola i jego siły. Kocham go nie będę niczego na niego zrzucać ani oczekiwać, uszanuję każdą decyzję. Chciałabym tylko nie być obrażana. Mówi mi, że tylko na to zasługuję. Dlaczego mówi coś przez co staje się taka jakiej mnie mnie lubi? Przez całe życie tak myślałam. Chcę to zmienić ale jeśli w nim będzie blokada... będę musiała się zastanowić. Wolałabym nie ale co mam zrobić, jeżeli nie chciała mnie słuchać. Muszę myśleć o sobie i swoim życiu, swojej przyszłości. Pozbyć się tego złego, co tyle czasu siedziało w mojej głowie i we mnie. To będzie trudne. Jeżeli nie będzie chciał wesprzeć, to mógłby chociaż nie dokładać. To tak jakby mówił, że nie mam się oszukiwać, bo jestem taka za jaką się uważam, jakby mi o tym przypominał i nawracał, że nie może być inaczej.
Staram się stawiać nowe fundamenty, które są z resztą bardzo słabe. Nowe pozytywne myśli, swoje nowe nadzieje i zamiary. On kolejnym skwitowaniem lub innym słowem, które bardzo boli niszczy wszystko. Chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie sądzę by było to świadome.
Nie mam na celu robienia z niego potwora z resztą Ty Ewciu chyba jego też rozumiesz. Ja wiem, że może nie mieć sił i cierpliwości a szkoda, że nie wie, że potrzeba tak niewiele jeżeli, żeby to wszystko było prostsze dla nas mimo trudu i przykrości całej sytuacji. Wiem, że gadałam od rzeczy i dlatego nie chciał mnie słuchać.
Ostatnie dwie sesje mi dużo dały ale nie będę za wszelką cenę o to walczyć, żeby koniecznie mu to wyjaśnić. Zawsze tego chciałam i chyba dlatego nie wychodziło z tego nic dobrego. Może będę patrzeć na siebie i w siebie. Chyba cały czas tym powinnam się zająć, tak jak Ewciu mówiłaś. Tak byłoby lepiej dla nas obojga. Wybacz, że nie słuchałam
.
Nie chcę nikomu zatruwać swoimi ciężarami życia, tylko powinnam chyba chociaż czuć w nim podporę prawda? Wiem, że muszę zmienić swoje zachowanie. Nie chcę być taką osobą dla niego i dla nikogo. Ale nie pomogą mi słowa, które mnie ranią, chociaż być może tylko na nie zasługuję...
---------- 16:27 ----------
Pomyślałam jeszcze, że naprawdę zachowywałam się jak egoistka. Bardzo chciałabym wiedzieć co on czuję, chciałabym, żeby wiedział, że może mi o wszystkim powiedzieć, o każdej sprawie. Wiem, że w ostatnim czasie nie może nie do końca byłam tego przykładem ale ja naprawdę chciałabym być dobra dla niego, dla siebie. Nie wiem czy będzie tak, czy mi się to uda. Wiem, że terapia prędzej czy później mi na to pozwoli a teraz staram się by to się zaczynało już dziać. To wszystko, to straszna walka ze sobą, nie zawsze jest prosto. Teraz widzę, że dla mnie niektóre sprawy są trudniejsze niż dla innej osoby. Jestem bardziej wyczulona na wszystko, wrażliwsza. To utrudnia PO PROSTU