Piszę ponownie bo już sama nie mam pomysłu jak rozwiązać ten trapiący mne problem. Jesteśmy ze sobą prawie dwa lata, wydawać by się mogło, że ludzie w tym czasie zdążą się w miarę dobrze poznać, oswić sie ze sobą itp. Dobrze się układa między nami, kocham się. Jednak jest problem i to duży, chociaż czasami mam już wrażenie, że wyolbrzymiam tą cała sytuacje. Coś jest nie tak, jeżeli chodzi o sferę intymną, a dokładniej to jest tragedia. On nie potrafi mi okazywać za bardzo swoich uczuć, jak jestesmy razem potrafi przez cały dzień oglądać tv i nawet mnie nie dotknie, nie pocałuje ( nawet jak jestesmy sami w domu itp) chyba że sama się o to upomne, jedyne przejawy czułości zauważam wieczorem ale to i tak nie jest to co być powinno, zawsze wiem o której co nastąpi. Nie mam już w ogóle ochoty na seks, bardzo się starałam, żeby cos nowego wprowadzić, ponieważ miałam dosyć rytuny ( seksowna bielizna, nastroj, nawet przezwycięzyłam swoją nieśmiałość)tylko ,że on wszystko psuł
zawsze coś było nie tak , a jak niby wszystko było ok to dało się zauważyć, że go to nie kręci( problemy z erekcja). On twierdzi , że to nie jest moja wina, że to cos w jego głowie siedzi itp , no ale co ja mam robić, rozmawiam z nim, staram się nie zmuszać do niczego ani jego ani siebie... tylko ze teraz to my uprawiam seks raz na tydzien raz na dwa tygodnie, dla mnie to za malo
teraz mam jakieś dziwne mysli w glowie jak ma to nastąpić, nie moge się wyluzować, nie sprawia mi to przyjemności, mam wrażenie jakbym robiła to z kimś obcym.... mówiłam mu o swoich uczuciach, wiem, że go to boli, tylko , że on nic nie robi w kierunku żeby to zmienić... a jest coraz gorzej.