Czy ktoś z Was odszedł bez słowa?

Problemy z partnerami.

Czy ktoś z Was odszedł bez słowa?

Postprzez Tequila » 1 paź 2008, o 20:06

Jeśli tak to dlaczego? Zostawił mnie bez słowa - ściana milczenia. Nie wiem czemu, czy to tchórzostwo, olewka, łatwizna, czy zostawienie sobie furtki, nie stawianie kropki nad i, czy to może strach przed moimi łzami, prośbami aby nie odchodził. Jeśli ktoś z Was coś takiego zrobił i wie czemu to niech mi napisze bo jestem zrozpaczona.
Tequila
 
Posty: 3
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 19:43

Postprzez mila31 » 1 paź 2008, o 20:13

Witaj

To zwykłe tchórzostwo.
Ta niewiedza strasznie musi boleć, współczuję :(

Pozdrawiam
mila31
 
Posty: 69
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 22:34
Lokalizacja: Kraków

Postprzez wielorybica » 1 paź 2008, o 20:15

Tequila już nie jeden raz wałkowałyśmy to dlaczego. Niestety to dość popularna taktyka zostawiania...wynika z braku odwago cywilnej moim zdaniem i jak mądrze napisano czasami same musimy zakończyć związek, bo facet po prostu poszedł na łatwiznę. Trzymaj się ciepło i nie interpretuj raczej jego milczenia jako zostawienia sobie otwartej furtki, bo gdyby potrzebował czasu, przestrzeni pewnie by Ci o tym powiedział, jemu najpewniej zabrakło odwagi i jaj, żeby spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć koniec...bardzo bym chciała, żeby było inaczej...

Buziaki!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Dziunia » 1 paź 2008, o 20:18

ode mnie odszedł chłopak bez słowa.
w sylwestra na dodatek
stalismy sobie tak na rynku, pokaz fajerwerek a on mówi "ide do znajomych zobaczymy sie pozniej"
pozniej juz nigdy Go nie spotkałam.
mineło 9 miesiecy.
Kochałam Go ale krótko, zrozpaczone serce pozbierało sie w około 3 miesiace. a pozniej juz nigdy nie pozowliło siebie ranić nie tak.
dziś wybiera te słuszne decyzje, przynajmniej tak myśle

a dlaczego zostawił?
był gówniarzem, jest nim do dziś, prawda po prostu była taka ze nie znałam go...

ps: jesli odszedł i zostawił, a zyje nadal, to zycz mu tylko by ktoś w przyszłosci zranił go równie mocno jak on Ciebie
ps2: wspolczuję i tulę bardzo mocno:* głowka do góry
Dziunia
 

Postprzez wielorybica » 1 paź 2008, o 20:33

Dziunia :shock: co za gość....aż trudno w to uwierzyć...

A tak w ramach rankingu ;) ja też zostałam porzucona w ten sposób...dwa razy...niestety ten pierwszy to była moja wielka pierwsza miłość...i chyba właśnie sposobu zakończenia nie mogłam mu wybaczyć nigdy...bo stracił w moich oczach klasę a to coś, co bardzo sobie w ludziach cenię.

Ehhh...czy tak czy siak złamne serce boli, więc ściskacze lodołamacze, czekolade i czerwone paznokcie na poprawę humoru polecam...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Filemon » 1 paź 2008, o 20:34

Tequila, to o czym piszesz, to skrajnie nieprzyjemna forma porzucenia... :(
uważam, że masz prawo do wyjaśnień i masz prawo ich nawet zażądać!
ale... jeśli ktoś postępuje w taki sposób, jak ten facet, to raczej chyba niewiele dobrego się można po nim spodziewać - ja jednak nalegałbym na to, by usłyszeć wyjaśnienie, bo wtedy nie żyje się niepewnością i domysłami...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

właśnie

Postprzez Tequila » 1 paź 2008, o 20:37

najgorsze jest to zawieszenie w czasie, niewiedza, niepewność i nadzieja... nadzieja że to jeszcze nie koniec, że może foch, jakaś wojna na przetrzymanie, gra głupia i ta myśl że wróci, wróci... aaaaaa to straszne. Nigdy nikomu nie zrobiłam czegoś takiego bo wiedziałam że skazałabym go na udrękę jaką jest niepewność - to chwila w której czas się zatrzymuje - dosłownie. Gdy mówisz komuś że odchodzisz z takiego czy innego powodu to jednocześnie dajesz mu jasną sytuację i uwalniasz go. Czuję się teraz jak w więzieniu, emocjonalnym piekle niepewności.
Tequila
 
Posty: 3
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 19:43

Postprzez Filemon » 1 paź 2008, o 20:39

zażądaj wyjaśnień - masz prawo!
a jeśli odmówi, to tym samym się przekonasz z kim miałaś do czynienia... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Tequila » 1 paź 2008, o 20:41

Filemon napisał(a):zażądaj wyjaśnień - masz prawo!
a jeśli odmówi, to tym samym się przekonasz z kim miałaś do czynienia... :?


no ale przecież napisałam, że on zachowuje się jak ściana milczenia - nie odbiera telefonu nie odpisuje na smsy, stąd ta sytuacja jest tak beznadziejna - jestem bezsilna :(((
Tequila
 
Posty: 3
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 19:43

Postprzez Dziunia » 1 paź 2008, o 20:46

wiec myśle ze juz sie przekonałas?
a mozesz sie z Nim spotkac?
jesli wiesz gdzie mieszka (a napewno wiesz) zrób mu tzw "nalot na chatę"
ps: jak długo byliście razem?

wielorybica: gośc jak niewiem co:) gdzie ja miałam oczy Moj Boże.
cóż człowiek młody to głupi.
Ostatnio edytowano 1 paź 2008, o 20:48 przez Dziunia, łącznie edytowano 1 raz
Dziunia
 

Postprzez wielorybica » 1 paź 2008, o 20:47

Tequilo a propos forumowego (???) wałkowaniu tematu zajrzyj tutaj : http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2083 to wątek dotyczący książki Nie zależy mu na tobie, w której opisany jest również przypadek faceta znikającego...taki śmiech przez łzy jak to się zdaje określiła Sanna.
Niestety nie ma co liczyc na powrót, a wyjaśnienia? Hmmm...czy to coś zmieni. Ja wolałabym to zostawić i sama sobie postawić kropkę na i...chyba ze względu na to, że nie chciałabym już o nic prosic kogoś, kto tak się zachowuje wobec mnie.
Pozwól, że pojadę klasykiem Nie zależy mu na Tobie, jeśli znika. Czasem bez jego udziału musisz postanowić, że to koniec. .
W temacie powinnaś znaleźć również link do ebooka jakbys miała ochotę się pomiać przez łzy.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Filemon » 1 paź 2008, o 20:48

przydybałbym go pod jego domem, szkołą czy miejscem pracy i powiedziałbym:
- jeśli uważasz się za mężczyznę a nie "troki od kaleson" (to takie dawniejsze powiedzonko... ;) ), to spójrz mi w oczy i wyjaśnij przyczynę Twojego nagłego odejścia...
być może kobiecie zrobić coś takiego jest trudniej, ale uważam, że byłby to krok zrozumiały i do przyjęcia... (nie przekraczający granic własnej godności osobistej, moim zdaniem) p.s. choć jakikolwiek dalszy krok po czymś takim mógłby już tę granicę przekroczyć...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez wielorybica » 1 paź 2008, o 20:51

Filemonie ale po co? To już niczego nie zmieni. Mi szkoda byłoby energii, czasu i nerwów na kogoś takiego...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Dziunia » 1 paź 2008, o 20:52

nawet jesli On zbierze sie na jakiekolwiek wyjaśnienia wątpie ze bedzie Ci lepiej.
Moj nigdy nic nie wyjaśnił, ale kiedys spotkałam go w barze , powiedział "cześc" a ja "przepraszam czy my sie znamy?"
zatkalo go. pozniej swoim znajomym wmawiał ze to ja odeszłam itd.
szczeniak.
czekolada, przyjaciolka, komedia, czerowne paznokcie obowiazkowo i dajemy radę.
ps: a propos w zwiazku cenie najbardziej szczerośc i bezpośredniośc. "myślę i mówie wszystko głośno" w każdym zwiazku trzeba dojsc do tej szczerości, rozmowa to podstawa, nie rozumiem męzczyzn( o ile mozna ich tak nazywac) ktorzy odchodzą bez słowa:(
Dziunia
 

Postprzez Filemon » 1 paź 2008, o 20:56

Ja jestem takim typem człowieka, że podobnie do Tequili męczyłbym się w poczuciu niepewności i w różnych domysłach - natomiast czyniąc taki krok jaki zaproponowałem, miałbym szansę coś sobie ostatecznie wyjaśnić i byłoby mi potem ciut łatwiej pogodzić się z byciem porzuconym...

bywa też tak (choć bardzo rzadko), że taka rozmowa może jeszcze w zaskakujący sposób wnieść coś nowego... takiej nadziei też mamy skłonność się chwytać, więc dobrze jest się przekonać czy była ona tylko złudzeniem...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości