Jak pomuć komuś zapomnieć??

Problemy z partnerami.

Jak pomuć komuś zapomnieć??

Postprzez ognik » 29 wrz 2008, o 21:03

Znam pewną dziewczynę od kilku lat(dokładnie od 2 i pół). Ostatnio zbliżyliśmy się do siebie, wydawało mi sie ze nasz związek rozkwita, pisaliśmy do siebie codziennie, pojawiło sie kilka miłych słów.Napisała ze chciała by być ze mną(to trwało jakieś 2 miesiące). Coś do niej poczułem i któregoś dnia jej o tym napisałem. Rozmawialiśmy na ten temat i wydawało mi sę ze coś z tego będzie. Naglę ni z tego ni z owego powiedziała ze nic z tego nie będzie, ze jest ktoś inny :shock:, ze jest nieszczęśliwie zakochana w kimś od roku. Po jakimś czasie napisała ze chciałaby o nim zapomnieć i ze myślała ze jak będzie ze mną to zapomni. Ze jak zapomni to możemy spróbować jeszcze raz. Chcę ratować nasz związek,chcę jej pomóc zapomnieć o nim, tylko nie wiem jak. Pomóżcie!
Napiszecie ze potrzeba czasu żeby zapomnieć, ale ona po roku dalej nie zapomniała. Nie wiem co robić
Avatar użytkownika
ognik
 
Posty: 3
Dołączył(a): 29 wrz 2008, o 20:41
Lokalizacja: Dolnośląskie

Postprzez sikorkaa » 29 wrz 2008, o 21:37

a Tobie odpowiada taka rola "zapominacza", "pocieszyciela" ?
sikorkaa
 

Postprzez Żyraffcia_86 » 29 wrz 2008, o 21:43

Wydaje mi się, że bycie w związku z kimś tylko po to by zapomnieć, nie jest dobrym rozwiązaniem bo zarównpo ona jak i Ty cierpicie z tego powodu. Jeżeli ona nie może o nim zapomnieć i cały czas jednak on jest w jej życiu to będzie Ci cięzko to zmienić, bo Ty będziesz na drugim miejscu, a co będzie jeżeli on bedzie chciał z nią być? trudno cokolwiek doradzić w tej sytuacji, bo z drugiej strony jeżeli bardzo Ci na niej zależy to warto walczyć, starać się udowodnić, że Ty bardziej zasługujesz na to pierwsze miejsce :) musisz sam dokładnie przemyśleć czy starczy Ci siły, cierpliwości i chęci (takie jest przynajmniej moje zdanie :) Pozdrawiam
Żyraffcia_86
 
Posty: 21
Dołączył(a): 12 lut 2008, o 14:12

Postprzez Sanna » 29 wrz 2008, o 21:55

Hmm... rola plastra na ranę jest o tyle niewdzięczna , że po tym jak plaster spełni swoją rolę i rana się zagoi , to się go zrywa i wyrzuca. Chociaż kto wie? Może są i inne przypadki? Pytanie jak Ty się będziesz czuł wiedząc że jesteś ,, zamiast" .
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez KATKA » 29 wrz 2008, o 22:23

Ja jestem innym przypadkiem :P mój plasterek mieszka ze mną już dobre pół roku :) a pojawił się dzień po wyprowadzce byłego....serce miałam rozczaskane....i nie wierzyłam,z ę kiedykolwiek po tamtych 6 latach będe z kimś innym szczęśliwa.....nie wierzyłam w to jeszcze bedąc już w tym kolejnym związku....ale jestem....i strasznie się cieszę, ze Paweł wytrwał...że tak wytrwale walczył....wspierał i był na przekór wszystkiemu :)
widzisz...róznie bywa...jeśli chcesz zaryzykowac i myślisz ze warto to chyba najważniejsze zebyś był obok i pokazywał ze nie rezygnujesz...nietsety co z tego wynikne zobaczysz dopiero za jakis czas...i nikt Ci nie moze obiecac ze było warto.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez sikorkaa » 29 wrz 2008, o 22:28

zycie pokazuje, ze jest (w kazdej dziedzinie) jedna wielka loteria :)
sikorkaa
 

Postprzez ognik » 30 wrz 2008, o 19:00

O jestem miło zaskoczony ze już tyle odpowiedzi po jednym dniu :)

Czy warto walczyć? Jeżeli o to chodzi to nie mam wątpliwości, tak jak nie można wejść 2 razy do tej samej wody tak nie można 2 razy kogoś stracić takie jest moje zdanie.

No właśnie on powiedział ze nie chce z nią być.(raczej wątpię żeby zmienił zdanie). To nie jest tak ze to jest związek żeby zapomnieć, ona powiedziała ze jak zapomni to możemy spróbować jeszcze raz, że wtedy są wiesze szanse ze coś z tego będzie.

Czy taka rola mi odpowiada?? No nie do końca ale w perspektywie tego co mogę zyskać jestem gotów spróbować być kimś takim.

Sanna bardzo mi się podoba to porównanie z plastrem. "Zamiast", nie myślałem ze będę zamiast. Ona powiedziała ze chciała by o nim zapomnieć, bo wie ze to nie jest ktoś dla niej, poza tym wszyscy jej to mówią, ale jak wiadomo "Serce nie sługa...". On tkwi w problemie od którego ona całe życie ucieka, a jest nim alkohol. (z resztą ja też od takiego problemu uciekam)

Jeżeli mam być zamiast to wolę być sam, nie odpowiada mi takie coś. Będę musiał nad tym pomyśleć. Nie przyszło mi to do głowy ze mogę być zamiast wydawało mi się ze jak zakończy ten rozdział to nie będzie do niego wracać (sądzę tan na swoim przykładzie, jak już jest definitywny koniec to nie wracam to zamkniętych rozdziałów życia, no chyba że ciepło je czasem wspominam). Bede musiał nad tym pomyśłec

Ja nie chcę żeby ona całkowicie zapomniała chcę żeby poukładała sobie przeszłość i żeby mogła pewnie wkroczyć w nowy związek :)

Dziękuje za wszystkie porady :D
Avatar użytkownika
ognik
 
Posty: 3
Dołączył(a): 29 wrz 2008, o 20:41
Lokalizacja: Dolnośląskie

Postprzez sikorkaa » 30 wrz 2008, o 20:20

ogniku - urzekla mnie Twoja samoswiadomosc i refleksyjnosc. to dobrze, ze wiesz czego chcesz a przede wszystkim czego nie chcesz. oby tak dalej :)
rozpal w niej to, co ją urzeknie w Tobie :)
sikorkaa
 

Postprzez Sanna » 1 paź 2008, o 12:04

Ogniku, porówzanie z plastrem wynikało z moich doświadczeń - kiedyś po tym jak mnie facet zostawił zaczęłam się spotykać z następnym na zasadzie ,, klin klinem" , żeby jakoś łatwiej mi minął okres żałoby po facecie utraonym . Hmm.. i jak już doszłam do siebie, poczułąm się dobrze, to ten facet ,, zastępczy" nie był mi już do niczego potrzebny, nie zakochałam się w nim.
Nie mam pojęcia jak wygląda sytuacja u Ciebie, jaka jest dziewczyna o której piszesz- równie dobrze może się to skończyć szczęśliwe jak historia Katki i okaże się że to Ty jesteś tym właściwym i jedynym. :)
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez lotos » 2 paź 2008, o 00:01

trochę się krępuje pisać,gdyż jest to mój pierwszy post- dzisiaj się zarejestrowałam. z tego co piszesz oboje przed czymś uciekacie.. miłość z całą pewnością jest największą wartością. osobiście zaczynam odróżniać zdrową miłość od chorej. w zdrowym związku nie ma miejsca na celowe wykorzystywanie czy krzywdzenie partnera, a odnoszę wrażenie, że ta dziewczyna w jakimś sensie zabawiła się twoim koszem krzywdząc ciebie Ogniku. czasami bardzo trudno jest dokonać jakiś zmian u siebie.., a u kogoś..? tym bardziej! piszesz, że uciekasz przed alkoholem.. myślę, że warto popracować nad sobą.., nie uciekać przed problemami w alkohol.., ale za to uciekać przed wciągającą, niszczącą chorą miłością. pozdrawiam:-)
lotos
 
Posty: 1
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 22:03

Postprzez sikorkaa » 2 paź 2008, o 15:44

lotos napisał(a):trochę się krępuje pisać,gdyż jest to mój pierwszy post- dzisiaj się zarejestrowałam.


nie ma sie co bac lotosku - kazdy kiedys zaczynal :) witamy Cie w naszym gronie i zachecamy to czestych odwiedzin :)
sikorkaa
 

Postprzez ognik » 6 lis 2008, o 22:44

---------- 10:44 04.10.2008 ----------

Zgadzam się z Sikorką nie ma się czego bać.

To że ona trochę się zabawiła moim kosztem to wiedziałem od kiedy mi powiedziała ze jest ktoś inny, ale zacznijmy od początku.
Pojechałem do niej w niedzielę, pogadaliśmy jakieś 3 godziny, na koniec powiedziała ze jest ktoś inny,byłem zszokowany, zapytałem po co to wszystko było, powiedziała ze myślała ze pomogę jej zapomnieć, byłem zły bardzo zły. Następnego dnia napisała sms ze może coś się zmieni, podeszłem do tego sceptycznie(czyli w moim odczuciu normalnie), ale sokoro jest szansa to czemu nie.
We wtorek dowiedziałem się ze on wyjechał na studia na drugi koniec naszego pięknego nadwiślańskiego kraju, napisała ze teraz będzie jej łatwiej zapomnieć(po raz kolejny podeszłem sceptycznie), po jakimś czasie napisała mi ze on powiedział jej ze gdyby nie studia to byliby razem. Emocje wzięły gorę wyrzuciłem jej wszystko, powiedziałem ze narobiła mi nadziei, że mnie wykorzystała, ze teraz po tym co napisał to już w ogóle nie zapomni o nim. Zrobiła sie z tego wielka awantura. Następnego dnia wieczorem doszliśmy do wniosku ze zaczniemy od przyjaźni jeszcze raz(trzecie sceptyczne podejście), a potem się zobaczy. i tak jest do dzisiaj.

W sprawie tego uciekania to nie zupełnie o to źle mnie zrozumiałeś Lotosie ja jestem DDA i ona też(więc uciekamy od alkoholu, dosłownie też, czyli od stołu z wódką).

Wiec mamy 2 x DDA (wiedziałem o tym ze ona też jest od początku znajomości), co daje nam dwa razy wiecej trudności, jeszcze oboje jesteśmy na różnych etapach wychodzenia z problemu.

Zastanawiam się czy wystarczy mi sił na poradzenie sobie z nimi :?: ostatnio mam jakiś taki okres że wątpię w to.
Fajnie żeby pomógł mi w tym jakiś terapeuta, tylko ze ona jak mi sama powiedziała przestała im ufać(chodziło mi o wspólną terapię)

Pozostały mi rozmowy z nią na ten temat, o ile znajdę tyle siły, bo czuję ze mam ich coraz mniej :(

---------- 21:44 06.11.2008 ----------

Dość już tego!
Przejrzałem na oczy i dałem sobie z Nią spokój, napisałem jej że mam do niej wielki żal ze bawiła sie moimi uczuciami i ze mnie wykorzystała. I dlatego nie chcę jej znać :x

Myślę ze zrobiłem dobrze :?

Dziękuję wszystkim za rady :)

Mam dołek po tym wszystkim, ale to normalne, przejdzie z czasem :(
Avatar użytkownika
ognik
 
Posty: 3
Dołączył(a): 29 wrz 2008, o 20:41
Lokalizacja: Dolnośląskie


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 59 gości

cron