mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez natka7911 » 28 wrz 2008, o 23:14

Nastal wielki moment, zniszczylam karte sim, ktora sluzyla tylko do rozmow z nim

Skonczylo sie, jesli bedzie chcial mnie znalezc to znajdzie sposob....jest mi ciezko, ale nie mialam innego wyjscia....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez deepsorrow » 29 wrz 2008, o 00:52

natka jestem z Ciebie dumna :) to duzy krok ku lepszemu :) trzmam kciuki naprawde zasługujesz na kogos godnego Ciebie :) Buźka :*
deepsorrow
 
Posty: 7
Dołączył(a): 15 cze 2008, o 00:22
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Szafirowa » 29 wrz 2008, o 08:27

Nano - niestety, ale muszę zgodzić się z Maruszą ...

Po pierwsze - powinien pójść na to wesele z Tobą i tyle - bez żadnych zbędnych dywagacji ...Po prostu tylko z Tobą.
Nie sam, nie z żadną inną znajomą, nie z koleżanką, nie z kobietą, z którą pokazuje się w tamtym "weselnym" gronie, Z TOBĄ.

Po drugie - coś mnie skóra świerzbi, że o Tobie też mówi: znajoma.

Po trzecie - przykro mi z powodu kłopotów u Twoich Rodziców ... wiesz, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji będąc na miejscu "Twojego" rozwodnika ? Poszła na ceremonię do kościoła (sama, bez żadnej 'innej znajomej'), a potem przyszła do Ciebie i tyle.
Uważam, że mężczyzna, w którego życiu zajmujesz dużo miejsca, odgrywasz ważną rolę, masz ustaloną pozycję i dla którego jesteś ważna - zrobiłby coś takiego zupełnie naturalnie.
Zabawa do białęgo rana w towarzystwie innej kobiety, cóż z tego, że przerywana czasami telefonami do Ciebie - nie jest żadnym wsparciem.

Tak skojarzeniowo przyszło mi do głowy, że on chce trzymać Ciebie w pogotowiu, nie chce żebyś 'ostygła' dla niego i na niego, zabezpiecza się w ten sposób.

Natko - :hura: :kwiatek: jesteś super dzielna dziewczyna, wiesz ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez natka7911 » 29 wrz 2008, o 09:21

Dzieki Dziewczynki:)) jest mi lepiej, przynajmniej juz mnie nie kusi by pisac do niego i okazywac swoja slabosc:) Ha ha, nawet jak kupie kolejna karte to nie znam na pamiec jego numeru...:)) wiec, nie napisze. Ten weekend dal mi odp na wszytkie moje pytania, ze sie nie licze...
Stwierdzilam, ze skoro ten nr sluzyl mi tylko do rozmow z nim, kupiony po to bysmy mogli rozmawiac, to teraz skoro tak zaczal olewac, nie jest mi juz potrzebny, bo przeciez nie rozmawiamy.

Nano, Szafirowa i Marusza ma racje, on powienien isc z Toba nie z zadna inna znajoma tylko z Toba. Dziewczyno, nie warto ciagnac czegos takiego...
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 29 wrz 2008, o 10:31

natka7911 napisał(a):Nano, Szafirowa i Marusza ma racje, on powienien isc z Toba nie z zadna inna znajoma tylko z Toba. Dziewczyno, nie warto ciagnac czegos takiego...

A ja przekornie - dlaczego powinien? W "układach" nie ma "powinien", bo każdy robi, co chce i druga strona nie powinna mieć pretensji. No tak czy nie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 29 wrz 2008, o 10:35

Gawoli wyjaśnienia: ON był osobą towarzyszącą na tym weselu. Obiecał, więc musiał iść. Oczywiście złe jest to to, że obiecał, ale jak twierdzi nie pomyślał, że mogę mieć coś przeciwko temu (z drugiej strony nie jesteśmy praą i nie musiał mnie pytać o zdanie), a tym bardziej, że może mi być przykro. Ja wiem, to nie jest wytłumaczenie. Moim zdaniem "nic nie kombinował" na tym weselu i to faktycznie tylko koleżanka. Rozmawialiśmy przez jej telefon, bo jemu wysiadł telefon. Raz nawet to ona odebrała ode mnie telefon. Gdyby kombinował, to raczej by tak nie ryzykował (znając fakty jak odkryłam zdradę mojego ex). Moim zdaniem miał ogromne wyrzuty sumienia, że wogóle tam poszedł. Na to wskazywało jego zachowanie przed, wtrakcie i po weselu (natychmiast przyjechał do mnie).

Czy mówi o mnie "znajoma" - tego nie wiem, ale ustaliliśmy ostatnio, że zajmuję wyjątkowe miejsce w jego życiu. Jestem podobno bardzo ważna. Ostatnio poznałam telefonicznie jego brata... raczej wynikało, ze On sporo o mnie mówi i to dość ciepło.

Czy liczę, że sytuacja zmieni się na plus dla mnie - w niewielkim stopniu na to liczę. Te 3 miesiące są po to, żeby jemu dac na to szansę. Nie wybaczyłabym sobie gdybym nie dała szansy takiemu facetowi, podczas, gdy dostawali ją o wiele gorsi.

Wsparcie? On bardzo dużo dla mnie robi. "Akcje" z moją rodziną są straszne i ON jest jedyną osobą, która mi w nich pomaga. Jest prawdziwym przyjacielem w moich problemach. A w odkąd się poznaliśmy było ich trochę: 2 stłuczki samochodowe, 3 wyprawy do szpitala, walka z myszami, 1 poważną "akcję" z ojcem i ostatnia "akcja" z moją mamą. W sumie wychodzi, że średnio raz w tygodniu rzuca wszystko i przyjezdza na białym koniu mnie ratować. Nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił. Nie oddam tego co mam za maślane oczy i kilka słów w stylu "kocham cie"!!!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Szafirowa » 29 wrz 2008, o 10:57

Nano, trochę tendencyjnie to zabrzmiało co napisałaś ... jakbyś dopuszczała tylko dwie możliwości:
- książę na białym koniu, ale w luźnym układzie a nie w związku

albo
- maślane oczy i kilka słów w stylu (itp.)

To nie jest albo tak, że ma się cudownego faceta, tylko, że nie można tworzyć z nim związku bo tenże sobie tego nie życzy, ale jest wsparcie i super cudownie jest, albo że ma się faceta, a nawet papierek typu ślub, wspólny dom i te wszystkie inne zobowiązania, ale jest dennie, bo są tylko maślane oczy i kilka głupich słów typu kocham cię.

Obstaję przy swoim - nie poszłabym na wesele, nawet gdybym obiecała komuś że będę jego osobą towarzyszącą, podczas kiedy droga mojemu sercu osoba siedziałaby sama w domu i to jeszcze z jakimś kolosalnym problemem.

Po prostu ... bądź ostrożna. Dla mnie - czyli dla osoby patrzącej bardzo z boku i niezaangażowanej emocjonalnie - wygląda to jako po prostu układ bez zobowiązań z jego strony. Trzyma Cię w pogotowiu, tak jak trzyma zapewne kilka jeszcze innych kobiet. Jest mu prawdopodobnie dobrze, że na nic nie musi się w ostateczności decydować.
"Zajmowanie ważnego miesjca w życiu" to jednak nic określonego ... żadna tam partnerka, dziewczyna, żadna moja kobieta ... po prostu ważna osoba - jedna z wielu.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 29 wrz 2008, o 12:20

Szafirowa napisał(a): To nie jest albo tak, że ma się cudownego faceta, tylko, że nie można tworzyć z nim związku bo tenże sobie tego nie życzy, ale jest wsparcie i super cudownie jest, albo że ma się faceta, a nawet papierek typu ślub, wspólny dom i te wszystkie inne zobowiązania, ale jest dennie, bo są tylko maślane oczy i kilka głupich słów typu kocham cię.

Ale u mnie właśnie tak było. Do tej pory nie mogłam liczyć na moich partenrów/chłopaków. Pewnie dlatego tak się Go kurczowo trzymam.

Krótko mówiąc powinnam poprostować swoje sprawy rodzinne na tyle na ile się da w możliwie krótkim czasie, a potem uciąć układ. Kurcze, cholernie to dużo dla osoby o takim stanie emocjonalnym jak ja teraz mam.

Do Ewki:
a no właśnie, ja wiem, że pretensji mieć nie mogę i nie mogę nic zabraniać. dlatego tak właśnie to ujęłam, że "jest mi przykro". Zwyczajnie nie przewidzieliśmy obydwoje takiej sytuacji. Ja nie sądziłam, że będzie mi przykro, a on też nie pomyślał, że trzeba by takie coś ustalić.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 29 wrz 2008, o 12:52

nana napisał(a):Krótko mówiąc powinnam poprostować swoje sprawy rodzinne na tyle na ile się da w możliwie krótkim czasie, a potem uciąć układ.

A nie zakładasz rozmowy, w której z układu przeszlibyście w związek? Skoro układ przestaje satysfakcjonować - ktoś powinien (dlaczego nie Ty?) wyjść z propozycją... no bo dlaczego nie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 29 wrz 2008, o 15:04

Jasne Ewka, że to mam zamiar zrobić! ...tylko musze się wówczas liczyć z odmową! A wtedy, to jakby nieodwracalnie zamknie mi drogę do obecnego ukłądu, który, chociaż nie do końca satysfakcjonujący, to jednak daje mi cholernie dużo! Póki co zwyczajnie nie jestem w stanie skoczyć na główkę! Licze, że mimo wszystko, czas działa na moją korzyść i "mój rozwodnik" pozostając ze mną w luźnym układzie jednak się zaangażuje (nie tylko w moje problemy, ale wogóle w moją osobę i moje życie).

tak, tak, ktos zaraz napisze o naiwnej nadziei.

Moim zdaniem po 2 miesiacach "bycia razem" jest za wczesnie na decyzje. Ludzie nie raz się sobie deklarują po takim czasie, albo nawet krótszym, ale czy faktycznie po 2 miesiącach można być pewnym swoich uczuć, albo tego, czy chce się z kimś być tak na poważnie i na zawsze??? Moim zdaniem nie. Takich szybkich deklaracji miałam już wiele. O kant d... je można potłuc. W sumie sama nie jestem do końca pewna czy to facet na całe życie. W sumie nie potrafie jeszcze powiedzieć, że go kocham (ok, moze sie powstrzymuje, ale nie potrafię). Moim zdaniem za kilka miesięcy będziemy obydwoje lepiej wiedzieli ile dla siebie znaczymy. Po co mam dziś rozmawiać z NIM o wspólnym byciu i go wystraszyc (on boi sie zaangazowania), skoro sama nie jestem niczego pewna? Jasne, że go potrzebuje, bo mi pomaga i jasne, że potrzbuje bliskości (i dostaję) i jasne, ze potrzebuję, żeby mnie ktoś kochał i szanował ... ale nie wiem czy to właśnie ON i czy to z Nim chcę być do końca życia. NIE WIEM. Wiec po co zaczynac temat?

tak... zaraz ktos napisze, ze decyzja o byciu z kims nie oznacza decyzji o byciu z kims przez cale zycie... ale dla mnie oznacza (inaczej to taka decyzja nie mialaby sensu)... mysle, ze dla niego tez tak ozncza...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Sanna » 29 wrz 2008, o 16:43

Rozumiem Cię- 2 miesiące znajomości to b. mało - myślę że trudno po tak krótkim czasie oczekiwać deklaracji od każdej ze stron.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 29 wrz 2008, o 17:32

nana napisał(a):Jasne Ewka, że to mam zamiar zrobić! ...

No, to jestem spokojna.

nana napisał(a):Moim zdaniem po 2 miesiacach "bycia razem" jest za wczesnie na decyzje. Ludzie nie raz się sobie deklarują po takim czasie, albo nawet krótszym, ale czy faktycznie po 2 miesiącach można być pewnym swoich uczuć, albo tego, czy chce się z kimś być tak na poważnie i na zawsze??? Moim zdaniem nie.

A moim zdaniem - przesadzasz. Pewność przychodzi (jeśli jej w danym momencie nie ma) z czasem... lub nie przychodzi wcale, a jakieś ustalenie czasu (2 miesiące, 3 czy 12) dla jej uzyskania jest wg mnie bez sensu. Bo jak to zmierzyć? Jaki jest czas optymalny? Nie ma takiego, bo tu wszystko jest bardzo żywe i ma wpływ na nas... to wszystko, co się dzieje wokół nas, jak reagujemy na przeciwności i czy potrafimy je wspólnie rozwiązywać. Ja to widzę zupełnie inaczej... poznajemy się, coś nam w duszy gra i startujemy w "bycie razem"... Wasza relacja nie jest "byciem razem" - jest układem. "Być razem" buduje się każdego dnia od momentu, kiedy padło "start"... zupełnie w ciemno. Nie trzeba się bać ryzyka - ryzyko może być nawet dość mobilizujące;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 29 wrz 2008, o 18:18

Trochę Was tu podczytuje. I wiesz co Nano, ja chyba bym zrobiła tak jak Ty. Też uważam, że jeśli zależy Ci na nim (a myślę, że zależy Ci bardziej niż chcesz nam to tu przyznać) to nie powinnaś teraz podejmować tematu. Trudno, według mnie zabrnęłaś emocjonalne i tak zbyt daleko w tym układzie, więc czy tak czy siak gdyby coś się spaprało pewnie trochę tam nadwyrężysz serce, ale rozmowa teraz jestem pewna okazała by się kompletą katastrofą.
Moim skromnym zdaniem, jeśli zależy Ci a facecie nie pozostaje Ci nic innego jak czekać na rozwój wypadków, a jeśli Ci jednak na nim nie zależy zbyt mocno to baw się, czerp z tego układu co najlepsze...szkoda marnować jędrne młode ciało żyjąc w celibacie;)
Czy tak czy siak wyznaczenie sobie cezury czasowej nie jest tak do końca złe...na tym etapie znajomości.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez natka7911 » 29 wrz 2008, o 18:56

Nano, ja tez po 2 miesiacach myslalam ze z latwoscia zakoncze ta znajmosc, ze sie nie zaangazuje, widzialam i z jego strony zainteresowanie moja osoba, tak samo myslalam ze moze nieswiadomie on sie zaangazuje. Tak samo jak Ty podchodzilam do tego by brac jak najwiecej, a dawal duzo, myslalam ze przerwe to w odpowedznim momencie. Nie udalo sie. Minely kolejne 2 m-ce z hakiem, on sie oddalil, a mnie bylo coraz ciezej zrozumiec dlaczego??? teraz juz pol roku minelo, on ma tzw"wywalone" a ja nadal cierpie....Bo przciez nie chcialam sie zaangazowac, a stalo sie, a on... dla niego to zwykla przygoda...przynajmniej tak sobie staram wmowic, bo innego wytlumacznia znalezc nie umiem.
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez nana » 29 wrz 2008, o 19:04

hej!

alez mi milo, ze nie wszyscy tu spisali moje szanse na straty. chociaz oczywiscie slucham niemniej uwaznie glosow krytyki, a moze czasami bardziej:)

mysle, ze zalezy mi bardziej niz jestem w stanie nie tylko wam, ale przede wszystkim sobie sie przyznac! i poki co wolalabym sie nie przyznawac. zaryzykuje we wlasciwym dla mnie samej momencie, ale... mam nadzieje, ze zrobie to przed moja "godzina zero"!:)

zapytalam dzis moja dobra kolezanke o zdanie (jest psychologiem, ale nie praktykujacym), ona byla u mnie w piatek z kolega na imprezie i do naszej trojki dołaczył ON. zdaniem mojej kolezanki on tez zaangazowal sie bardziej niz jest w stanie sie przyznac (przed soba, mna i reszta swiata). Zdaniem mojej kolezanki nalezy konsekwetnie go trzymac blisko siebie, a resze zrobi czas i uczucie. sorrki, ale potrzbowalam, zeby naoczny swiadek powiedzial mi, czy jego cieple wobec mnie zachowanie to tylko moje pobozne zyczenia czy tez realia. podobno zachowuje sie cieplo wobec mnie jakbysmy byli para. zdaniem mojej kolezanki pasujemy do siebie. Oczywiscie, ze On moze tak sie zachowywac wobec kilku "przyjaciolek" (ktore krążą gdzieś po jego orbicie), ale ja czuje sie dla niego wyjatkowa! czy nie o to chodzi? zeby czuc sie dla kogos wyjatkowym?!:))) ... no nic czas, czaaassss....
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 301 gości

cron