bo zupa była za słona?

Problemy z partnerami.

bo zupa była za słona?

Postprzez marynia » 25 cze 2007, o 23:51

Witajcie Kochani!

Ewa zauważyła, że chowam się, gdy Ľle się u mnie dzieje, cichnę na forum, aż wreszcie co¶ we mnie pęka, ból staje się nie do zniesienia. I wtedy dopiero tu piszę. Nie wiem czemu tak robię, może długo liczę na to, że uda mi się samej rozwi±zać problem, może z bólu nie mam siły pisać, a może mam dosyć pisania wci±ż tego samego, może wszystkie te trzy powody, nie wiem.
Tym razem nie jestem w stopniu aż tak zaawansowanym. Co prawda popłakuję sobie tak cały dzień, ale chyba już raczej z bezsilno¶ci, z żalu, strachu. Problem wci±ż ten sam, okrutnik atakuje a ja nie wiem jak się bronić. On atakuje w tak niespodziewany sposób, tak chamski - i nie wiem dlaczego.Dlaczego nie zostawi mnie w spokoju???Co ja robię Ľle? Jak mam się zachować, by unikn±ć takich zachowań?

Jaki¶ czas temu był chory. Dzwoniłam do niego, pytałam się o zdrowie, czy mu czego¶ nie trzeba. Tak po prostu, po ludzku. Wyzdrowiał, podziękował za troskę, po czym nastały dwa tygodnie strasznego chłodu, z jego strony. Po zlodowaceniu nast±pił wybuch, czyli kolejne rewelacje, jaka to jestem nienormalna, że zwariowałam, rozpier... rodzinę i mam to gdzie¶ i co na mój temat s±dzi psychiatra z sk±d¶tam, który mnie nigdy nie widział, ale wszystko o mnie wie, ja mam bpd, ale 7lat leczenia farmakologicznego i psychoterapii i wyzdrowieję.

Zamilkłam - bo ręce mi opadły. Kolejny telefon - "przepraszam, że tak spieprzyłem relację między nami, chciałbym by¶my jako rodzice tych dzieci, mogli ze soba normalnie rozmawiać, na stopie przyjacielskiej". To s± wszystko wiadomo¶ci nagrane na sekretarkę, nie miałam już siły rozmawiać z nim inaczej, po pierwszych wrzaskach wył±czyłam telefon.

Parę godzin póĽniej przesłałam mu wiadomo¶ć, z odp. dotycz±cymi pytań o dzieci (pytań zadanych w czasie jego monologu na sekretarce),napisałam też:
nie przepraszaj za swoje zachowanie, skoro nie możesz go zmienić i
poprawić. Następne takie odzywki s± tylko kwesti± czasu
Nie wiem, czemu mi to robisz, niestety nie umiem się na to uodpornić,
ale też już nie mam siły starać się utrzymać nasz± relację na stopie
"przyjacielskiej". Starałam się to robić ze względu na dzieci i ze
względu na to, co kiedy¶ między nami było. Ale coraz mniej mam sił na
udawanie, że się Ciebie nie boję, a Twoje słowa spływaj± po mnie jak po
kaczce. Jest mi strasznie przykro, że tak mnie atakujesz i tak traktujesz.

W odpowiedzi dostałam tonę maili.

[quote][/quote]przepraszam za efekty uboczne - uważam że dobrze zrobiłem - mam czyste
sumienie.Nikt taki jak ty mnie juz nie obchodzi.Mam duze szczę¶cie ze juz nie jestem z Tob±

w sumie to żaluje tylko ze moje dzieci maja taka matke
- ale to moja juz wina.

ale ciesze sie ze juz to wszystko za mna. Ufff :)

a swoja droga, to twoj psycholog musi ostro pracowac, zebys nie dopuscic
u ciebie do jakis refleksji nad tym dlaczego tak jest - jakos wczesniej nie
przeszkadzalo ci przepraszac mnie za to ze wyrzucalas mnie z domu, mowic
ze jestes szczesliwa i normalnie zyc. Jaki masz na to sposób - 100%
zajetosci
czasu? Zeby nie miec czasu i pomyslec.

Dla mnie to wielka ulga ze wszystko skonczone - cierpia przez ciebie (bez
twojej winy) i twojego tatusia (jego wina) moje dzieci."

Przepraszam, że tak piszę, ale ja już nic nie rozumiem. Czy Wy co¶ z tego rozumiecie? aha, 2h po tych mailach zostawił wiadomo¶ć, by¶my o tym nie rozmawiali, że chce by było między nami "normalnie"...

Albo ja rzeczywi¶cie jestem nienormalna, albo nie wiem już co, ja nie potrafię tego zrozumieć. Cały czas próbowałam mimo wszystko bronić drugiego człowieka, próbować zrozumieć, ale cały czas dostaję po głowie za tę dobroć. Kiedy przestanę być bębnem dla jego negatywnych emocji?

Mam coraz ciekawsze swoje życie, coraz więcej dobrego się dzieje, mam ciekawe plany na przyszło¶ć. Mam cudowne dzieci.Jestem coraz silniejsza, zmieniam się coraz bardziej, z zalęknionej myszki w dynamicznego, pogodnego, kochaj±cego siebie człowieka. Ale na takie zachowania wci±ż nie umiem się uodpornić, to wci±ż boli, zmienno¶ć jego uczuć, agresja, nagła nienawi¶ć, a potem nagła serdeczno¶ć. Co ja mam z tym zrobić?
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez bunia » 26 cze 2007, o 00:17

Maryniu kochana....juz Ci kiedys pisalam,znam Twoje uczucia,sama przez to przeszlam i chyba pamietasz jak to sie skonczylo,ucieklam chodz nie kazdy moze to zrobic.
Znam ten mechanizm tak dobrze,ze kiedy czytam to co piszesz to ciarki przechodza bo wspomnienia wracaja...mnie doprowadzilo to wszystko do ciezkiej choroby (pozatym nie mialam nikogo kto by mnie wspieral).
Nie o mnie tu chodzi...bedzie Ci to trudno zrozumiec ale pamietaj i zastanow sie nad tym "jak Cie podziwiaja tak cie nienawidza"...to sa psychopaci.
Musisz zmienic sposob myslenia....Ty chcesz i oczekujesz,ze on bedzie mysla,reagowal tak jak Ty to robisz a to jest niemozliwe....musisz to sobie zakodowac w glowie,to sa inne mentalnosci jak nasze i nigdy tego do konca sie nie pojmie bo trzeba by bylo byc tez tak skonstruowanym.
Jedyna bronia jest ignorancja chodz to wiele kosztuje....on niestety bedzie probowal....nie dasz rady zmienic czlowieka,dasz rade natomiast zalozyc na siebie pancerz i poprostu "olewac" ....na tym rzecz polega,ze on irytujac Ciebie ma satysfakcje,jesli bedziesz ignorowac bedzie go szlak trafial ale Ty bedziesz mocnym przeciwnikiem.
Szukaj wsparcia wsrod bliskich....ja wiem jak to jest samej,to podwojnie ciezka walka.
Trzymaj sie....nie wiem czy Ci to Ci sie na cos przyda ale mam taka nadzieje....inaczej nie moge Ci pomoc.
Serdecznie Cie pozdrawiam.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez marynia » 26 cze 2007, o 01:06

Ehhhhhhh... Czuję się jak zbity pies. NIe wiem tylko za co dostałam. Ale chyba nie ma sensu zadawać takich pytań...
On tak mówi i tak się zachowuje bo Ľle się czuje bez dzieci...
Wcze¶niej tak się zachowywał, Ľle się czuł,mimo iż dzieci były, bo ja byłam nie -taka...
a przed ¶lubem, bo on mnie tak bardzo kochał...

Zawsze MOJA WINA.

Staram się Buniu to ignorować, ale nie zawsze się da. Z uporem maniaka otwieram te kolejne maile, maj±c nadzieję, że znajdę w nich jednak jaka¶ skruchę, żal, brak mi słów na moj± naiwno¶ć. Muszę przestać to czytać, odsłuchiwać wiadomo¶ci.
Zaskoczył mnie też, wła¶nie przyswoił sobie moj± wersję zdarzęń z małżeństwa jako własn±, teraz jemu się wydaje, że to ja go wyzywałam, za nic a potem wychodziłam z domu. Kłamstwa, przeinaczenia, nie wiem co i dlaczego on to wymy¶la. Potem pisze: Marynia -THE END.

Dzięki Buniu bardzo.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Biedrona » 26 cze 2007, o 02:12

Maryniu kochana,
wiesz im wiecej czytam teksty Twojego ex, tym bardziej wydaje mi sie, ze on naprawde jest psychiczny. co do bpd, poczytaj sobie troche ludzi oraz diagnoze tej choroby http://bpdcentral.com/resources/basics/main.shtml
tak jak pisalam Ci poprzednio - Ty na pewno nie jestes chora (a ojcu Twoim dzieciom stawiac jej nie bede - bo ani nie jest wart ani chwili rozwazan).
Maryniu, a jak zachowuje sie Twoj maz w stosunku do dzieci? czy masz pewnosc, ze gdy sa sami nie uklada im w glowkach, jaka jestes "straszna" kobieta? z jego pisania mysle, ze jest do tego zdolny.
wiesz, sa dzieci i trudno mi jest doradzac - ale ja, osobiscie, balabym kontaktow moich malenstw (jeslibym je miala) z psycholem.
nie zmienisz go. nic go nie zmieni dopoki sam nie zrozumie. a Ty musisz sie bronic i nie ulegac, bo krecisz sie wokol wlasnej osi.
ten facet nie szanuje Cie jako czlowieka, kobiety i matki swoich dzieci. nie widzisz tego?
piana wylewa mu sie z ust, bo go nie chcesz. bo jestes na tyle silna, by walczyc o swoje zdrowie psychiczne, spokoj ducha i zycie wedlug swoich zasad. nikt nie zasluguje na brak szacunku ze strony drugiego czlowieka.
po za tym zauwaz - to co mowi (od czasu do czasu) nie pokrywa sie z tym co robi czy powie za chwile. a Ty slepo wierzysz, ze kiedys zrozumie. jesli do tej pory nie zrozumial (rok, prawda?), to nie ma takiej mozliwosci. wbij to sobie do glowy i nie pozwol zmieszac sie z blotem z kazdym jego atakiem.
nie martw sie jego zdrowiem. nie zasluguje na to.
nie sluchaj jego wynurzen, bo to jest po prostu belkot.
zadbaj o siebie, bo jestes bardzo wartosciowa osoba, ktora zasluguje na milosc, na szacunek i proste szczecie.
trzymaj sie, Maryniu.
jestem z Toba
Biedrona
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez ewka » 26 cze 2007, o 09:03

Maryniu, ja też tak mam - kiedy co¶ mi dolega, to nigdy nie potrafię <na bież±co> o tym mówić... musi min±ć trochę czasu, muszę się poukładać, oswoić i okiełznać tę jak±¶ dziwn± panikę. Nie wiem, czy to dobrze, czy Ľle, no ale tak jest.

Ja my¶lę, że dla Ciebie byłoby lepiej, gdyby¶ przed nim grała hard± i mocn± kobietę... niebawem taka będziesz, to na bank!!! - ale póki co przyznawanie się, jak bardzo Cię dotykaj± jego teksty i ataki... to daje mu jak±¶ chyba dziwaczn± satysfakcję i naci±gaj± jak±¶ paranoiczn± sprężynę, która uderza w Ciebie. Jeste¶ za dobra i zbyt odkryta... on nie zasługuje na Twoj± szczero¶ć, nie zapracował na ni±.


marynia napisał(a):Kiedy przestanę być bębnem dla jego negatywnych emocji?

Może tak długo, jak długo pozwolisz mu na to? A że sama piszesz o swojej coraz większej sile, to sama widzisz... teraz może być tylko lepiej. I będzie - ja to wiem!

BuĽka :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 26 cze 2007, o 10:51

jestem w pracy, wiec nie moge zbyt dlugo pisac...

ale Maryniu nasza kochana, Ewa ma absolutna racje tutaj - gosc nie zasluguje na Twoja szczerosc. Tacy jak on zyja po to, by ranic, wiec mowiac o tym, ze mu sie udalo, sprawiasz mu satysfakcje...wiesz, niektorzy reaguja na placz dziecka checia przytulenia go, a niektorzy wrzeszcza 'zamknij sie bachorze', cieszac sie przy tym w glebi duszy, jak to im sie udalo dzieciaka nastraszyc...

rozbij go logika, zimnem, olewaniem, brakiem kontaktu (Maryniu kochana, on nie zasluguje na Twoja troske, naprawde - troszczac sie otwierasz mu tylko droge do Siebie, nawet jesli to tylko odruch do drugiego czlowieka...on NIE JEST czlowiekiem w potocznym tego slowa znaczeniu), jesli z nim rozmawiasz to prosze rozmawiaj tylko 'sluzbowo', po jaka cholere Ci to? Po co tracisz swoja energie na kogos, kto nie jest jej wart? Pokazujac, ze jestes czlowiekiem, tak naprawde pokazujesz mu, ze jestes latwym celem.

przytulam bardzo, bardzo cieplo.
xxx
Abssi.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez echo » 26 cze 2007, o 12:03

Maryniu droga,
bardzo się cieszę, że w Twoim życiu dzieje się mimo wszystko coraz lepiej. Życzę jeszcze więcej dobrych wydarzeń dobra i spokoju.

A jesli chodzi o ex męża i Twoje relacje. Przeczytaj uważnie twojego maila i jego odpowiedzi. Tak jak pisała Ewa i inne dziewczyny - Ty się przed nim odkrywasz i mówisz o swoim strachu przed nim. Za¶ on w odpowiedzi wysyła Ci tonę sadystycznych słów w nadziei, że Cię wła¶nie przestraszy i wła¶nie zrani.

Szczero¶ci i zrozumienia możesz oczekiwać od dojrzałych i zrównoważonych ludzi, nie za¶ od człowieka wybuchowego i poranionego psychicznie. On zapewne też cierpi (bo moim zdaniem powinien się leczyć) i nie potrafi kontrolować swoich emocji, z tego co piszesz zawsze miał z tym kłopot , a co dopiero teraz gdy czuje się odrzucony . Wasza relacja - to ofiara i oprawca. Przy czym jeszcze nie nauczyła¶ się stawiać tej granicy między Wami i nie¶wiadomie sama się "wystawiasz" na atak. Ale jestem przekonana , że się nauczysz, bo chcesz być szczę¶liwa i dzielnie walczysz o to.

Tak jak radziły dziewczyny- ja też my¶lę, że dobrze by było ograniczyć kontakty do minimum. Wyrz±dzaj± więcej szkód niż pożytku. Za wcze¶nie na przyjaĽń między Wami. Musi upłyn±ć czas.
A gdy będzie pytał sk±d chłód od Ciebie- przedstaw suche efakty - odeslij jego własnego maila, nie tłumacz swoich uczuć. On tylko na to czeka (może nawet wbrew sobie).
Poza tym na twoim miejscu archiwizowałabym te maile i nagrania, na wszelki wypadek , dla własnego zabezpieczenia - bez mówienia mu o tym, żeby mieć na niego haka, gdyby zechciał bardziej walczyć o dzieci. Bo nie wiadomo co histerykowi do głowy wpadnie.
Przypomina mi się mój ojciec z dzieciństwa. Też ci±gle się o co¶ w¶ciekał, tracił kontrolę, bo miał kogo straszyć i kim rz±dzić. Ale gdy mama poczuła się silniejsza, bo dzieci dorosły - i ignorowała jego szaleństwa- nie miał nad kim się wyżywać i po prostu przestał to robić. A teraz całkiem dobrze im się układa.

tak więc trudna sztuka ignorancji jest bardzo pomocna w całym życiu, dzięki temu nabieramy siły spokoju. To jest dopiero cel.

¶ciskam Cię moccccno i przesyłam wirtualnie tony dobrych my¶li.
wszystko będzie dobrze.

powodzenia
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Eug33 » 26 cze 2007, o 13:55

Maryniu, w opisie zachowań Twojego ex znajduję bardzo dużo wspólnego z zachowaniami mojego partnera. Też mi mówił, że był na konsultacji u psychiatry i ten zdiagnozował mnie jako schizofreniczkę (poprosiłam jego o numer telefonu - odmówił). Przechodzenie od ekstremum do ekstremum było na porz±dku dziennym. Wprowadził psychiczny terror. Słyszałam od niego teksty w stylu "Żeby¶ zdechła", "Szkoda, że nie zdechła¶ w tym szpitalu" (miałam nowotwór) i "Najszczę¶liwszym dniem w moim życiu będzie ten, kiedy zobaczę Twój nekrolog". Najgorsze, że z własnej głupoty jestem teraz całkowicie zależna od niego finansowo i mieszkamy w tym samym domu. I co? Musiałam się uodpornić. Coraz lepiej mi to wychodzi. Najtrudniej chyba mi przyszło zrozumienie, że takie zachowania nie s± po prostu normalne. Dlaczego? Bo takie osoby potrafi± bardzo silnie indoktrynować. Obcuj±c z nimi przestaje się rozróżniać białe od czarnego. Potrafi± tak omotać, że to, co uważały¶my za białe, postrzegamy jako czarne i odwrotnie. Że pokutuje w nas poczucie, że wszystko robimy Ľle, że jeste¶my gorsze, do niczego się nie nadajemy. Że on ma rację.
Dziwne jest to, że w relacjach ze znajomymi (kiedy¶ byli to nasi wspólni znajomi) mój partner uważany jest za całkowicie normalnego. Po prostu jego zaburzenie wychodzi na jaw z najbliższ± mu osob±. To na niej może się wyżywać.
Życie, czy kontakty z zaburzon± emocjonalnie osob± prowadz± do destrukcji. Zrozumienie, pomoc, okazanie współczucia - te "ludzkie" odruchy, o których piszesz, s± im obce. Nie, chyba niezupełnie. Maj± te odruchy, ale nigdy nie wiadomo, czy za chwilę nie przyłoż± ci po głowie. S± zupełnie nieprzewidywalni. I to jest największy problem.
My¶lę, że powinna¶ traktować swojego ex jak przypadek chorobowy, jak lekarz pacjenta. Wyzbyć się złudzeń, że możliwa jest zdrowa komunikacja.

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i gor±co zapraszam do naszej e-mailowej grupy wsparcia - dyskutujemy tam sporo na temat relacji z ex, odzyskiwania naszej własnej, kobiecej siły, błędów, jakie popełniły¶my. Staramy się wspierać w powrocie do NORMALNEGO zycia.

Eugenia
Moderatorka e-mailowej grupy wsparcia
KOBIETY KTÓRE KOCHAJˇ ZA BARDZO
Eug33
 
Posty: 25
Dołączył(a): 29 maja 2007, o 08:44
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez marynia » 27 cze 2007, o 00:49

Dziękuję Wam bardzo za Wasze wpisy, dały mi dużo do my¶lenia. Dobrze, gdy czasami kto¶ spojrzy na to wszystko z boku, oceni. Ja zbyt mocno w tym tkwię i mimo, że już chyba pranie mózgu z jego strony mi nie grozi (jestem na to zbyt silna), to jego słowa i ta straszna zmienno¶ć, nieprzewidywalno¶ć jego zachowań wci±ż bardzo bol±, budz± lęk.

Zmienił się trochę mechanizm jego zachowań. Dotychczas po agresji następowało wyciszenie, stawał się wręcz słodki, bardzo ciepły, troskliwy. Teraz zanim się na dobre wyciszy, ponownie atakuje.

Dzieci - bardzo się o nie boję. Wpuszczam swoje skarby do jaskini lwa, licz±c na to, że lew lubi je¶ć tylko mnie... Mam wielki lęk, ale nic nie mogę na to poradzić. Jest ojcem, nie najgorszym, dzieci go bardzo kochaj±. Najchętniej uciekłabym z nimi daleko, daleko, miałabym ¶więty spokój, wreszcie spokój, ale nie mogę im tego zrobić. Póki co on koncentruje się tylko na mnie w swojej zło¶ci, mam nadzieję, że nigdy nie zacznie tak reagować w stosunku do dzieci. Gdyby tak się stało, podejmę radykalne kroki.

Jestem bardzo czujna,uważna dużo z Małymi rozmawiam. Wpajam im zasady, warto¶ci wierz±c, że to je przed nim obroni.

Obiecałam sobie dzisiaj, że one nigdy już nie zobacz± jak płaczę przez niego. Bo one wiedz±, że to przez niego, choć nie wiem sk±d, nie mówię nic na ten temat. Serce pęka.

Pani psycholog do której kiedy¶ chodziłam (teraz nie chodzę na żadn± terapię, bo czuję się dobrze, za wyj±tkiem takich sytuacji jak ta)powiedziała mi, że moim błędem jest nie mówienie o swoich uczuciach, tych negatywnych - zranieniu, gniewie, żalu.Uważała ona, że wypowiedzenie formułki " Przykro mi, że", "Boli mnie, że" "Zło¶ci mnie, że" bezpo¶rednio po poczuciu- jest magicznym sygnałem obronnym, nasz± tarcz±. Nasz umysł, serce rejestruje, że się obroniło poprzez werbalizację uczuć. W wielkiej desperacji wbiłam sobie to do głowy, maj±c nadzieję, że mnie to ochroni, zadziała. JAk widać jednak nie działa to wcale :(

Muszę przemy¶leć sobie Wasze słowa, podj±ć jakie¶ działania, a przede wszystkim przestać się łudzić i bawić się w dobr± Samarytankę. Nie w takim stopniu, nie w tym przypadku. Muszę to sobie wbić wreszcie do głowy.

Dziękuję Wam bardzo.Nawet nie wiecie, ile dla mnie znaczy Wasze ciepło, życzliwo¶ć, dobre słowo...:*** Aż chce się walczyć dalej, nie poddawać. BuĽka wielka, dziękuję.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Biedrona » 27 cze 2007, o 04:38

Maryniu!!!!
byc moze, ze wyrazanie na glos swoich emocji dziala i jest swoista tarcza... nie wiem, jeszcze do tego nie doszlam. ewidentnie, nie w tym przypadku. z tego co widze, Twoj maz nawet nie probuje wczuc sie w Twoja role. zero wspolczucia, zero empatii. on nawet nie slyszy tego co do niego mowisz.
wyrazanie swoich emocji wyprobuj raczej na kontaktach z ludzmi w miare "zdrowymi" a przynajmniej z takimi, ktrorzy maja "zdrowe" reakcje i wtedy zobacz czy to dziala. z ludzmi, ktorym naprawde na Tobie zalezy i Cie w taki zwykly sposob szanuja. za to, ze JESTES.
otrzyj splakane oczeta.
zobacz ile jeszcze przed nami piekna.
i bierz przyklad z Kiwi....
http://www.youtube.com/watch?v=sdUUx5FdySs
Biedrona
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez Ola23 » 27 cze 2007, o 10:58

Nasza Biedroneczka chyba cierpi na bezsenno¶ć, albo wstaje bladym ¶witem:))))) wpis przed 5 rano:)

Teraz do rzeczy - Maryniu! to co piszesz jest dla mnie porażaj±ce. Zdaję sobie sprawę, że nie da się unikn±ć rozstań bez dramatycznych emocji i przeżyć, ale to co robi okrutnik jest poniżej pasa. Prawdopodobnie odreagowuje na Tobie jakie¶ swoje chore kompleksy i przelewa na Ciebie zemstę za zło całego ¶wiata. To jest po prostu bezczelne i nie ma co temu ulegać. On ewidentnie próbuje wpędzić Cię w poczucie winy i umie¶cić w jakim¶ irracjonalnym ¶wiecie swoich niedorzecznych pogl±dów. Nie daj się temu! Nie wierz w ani jeden jego argument - mocno trzymaj się swoich racji i tak jak kto¶ to już napisał atakuj go logik±. To nie zawsze jest tak że jest jedna prawda, każdy ma swoje racje i swój punkt widzenia, ale nie można nim męczyć drugiej osoby. Jeste¶cie po rozwodzie i jedyne co was teraz ł±czy to sprawy dzieci. Skup się na tym i unikaj pobocznych tematów, w których ona ma "pole do popisu" żeby się nad tob± poznęcać. Co było to było - to już za wami i nie dawaj się wci±gać w roztrz±sanie tego. Według niego najlepsz± obron± jest atak - dlatego dręczy Ciebie chc±c w ten sposób odreagować swoje frustracje. To chory mechanizm, przed których trzeba się ostro bronić. On bardzo dobrze zna Twoje słabe punkty i wła¶nie w nie uderza. Choćby¶ przed nim udała, że masz to głęboko w poważaniu echo jego idiotycznych zagrywek dĽwięczy w Tobie jeszcze bardzo długo, wła¶nie dlatego, że on uderza w najczulsze tony. Prawdopodobnie nie masz żadnego wpływu na to co on robi i co do Ciebie mówi, nie masz też do końca kontroli nad swoim zachowaniem i to w tej sytacji jest jak najbardziej naturalne. Potrzeba czasu, żeby mógł się wytworzyć całkowity pancerz ochronny. Na razie jest na to jeszcze za wcze¶nie, dlatego cierpisz. Nie możesz jednak przyjmować ciosów z troszkę fałszywie dumnie podniesion± głow± a potem ryczeć przez cztery kolejne dni i psuć sobie nerwy. Powinna¶ stan¶ć przed sam± sob± w prawdzie i przyznać się do tego "tak, boli mnie to wszystko i tylko czę¶ć spływa po mnie jak po kaczce! Tak na prawdę czuję się z tym Ľle". Nie wypieraj na siłę złych emocji, bo one się kotłuj± w Tobie i wracaj± ze zdwojon± sił±. To jak choroba, któr± trzeba przej¶ć - wyryczeć, wypłakać, odżałować i nie czuć się winnym. To nie Twoja wina, że spotkało Cię co¶ takiego, to nie Twoja wina że masz serce, emocje i duszę i że cierpisz jak cholera. Cierpisz i tyle! Często piszesz, że zaciskasz zęby i lecisz dalej. Taka taktyka jest niebezpieczna, bo nie daje szansy wyj¶cia złym emocjom. Tylko wtedy, kiedy się wewnętrznie uwolnisz od swoich demonów, kiedy poczujesz wewn±trz siebie ulgę będziesz silnym przeciwnikiem dla okrutnika. Na razie to jest kopanie leż±cego i mówienie sobie "wstanę...wstanę..." nie broni Cię przed ciosami. Musisz na prawdę mocno stać na własnych nogach i widzieć "przeciwnika" z takiej samej perspektywy jak on Ciebie, żeby móc się bronić i w porę zauważyć wymierzony cios. Musisz znaleĽć w sobie siłę by się bronić w efektywny sposób i nie robić niczego na siłę. Nie zmuszaj się do rzeczy, które Cię bol±! Masz prawo czuć się słaba i nikt Cię za to nie potępi - jeste¶ tylko człowiekiem.Wierzę, że nie chcesz mu pokazać swojej słabo¶ci i tego, że to co robi bardzo w ciebie uderza, dlatego nie dopuszczaj do takich sytuacji. Ogranicz się tylko do spraw zwi±zanych z dziećmi i natychmiast ucinaj każdy temat, który mógłby się skończyć lawin± oskarżeń a w rezultacie Twoim dołem.
I jeszcze jedna ważna rzecz - często piszesz o tym, że miło¶ć do dzieci daje ci siłę. Wierzę, że tak jest. A kochasz sam± siebie? Zacznij wreszcie robić co¶ dla siebie i z miło¶ci do siebie samej! Bronisz swoje maleństwa przed całym złem tego ¶wiata, ale siebie też musisz bronić, bo tego nikt za Ciebie nie zrobi! Tak na prawdę każdy jest z boku i może Cię jedynie dopingować i wspierać, ale walczyć o siebie musisz sama! Musisz się ocalić - jeste¶ to winna sobie samej i swoim dzieciom! Moja terapeutka posłużyła się ostatnio biblijnym stwierdzeniem, że prawda mnie uwolni. Długo nad tym my¶lałam i doszłam do wniosku, że nie mogę bez końca zakładać maski dzielnej kobiety, kiedy tak w ¶rodku jestem mał±, płacz±c± dziewczynk±, która płacze coraz gło¶niej.Musisz stan±ć sama ze sob± w prawdzie - wywlec cały ten ból na wierzch, wycisn±ć jak bol±cego syfa i dopiero wtedy zaczniesz nabierać sił. Wierzę, że już nabierasz sił i wierzę, że nadejdzie dzień, w którym poczujesz się wolna...szczę¶liwa i kochana...przez siebie sam± i przez innych:* Całuję Cię gor±co:*
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez Biedrona » 27 cze 2007, o 16:23

Olu!
widzisz, jak Maryni smutno to juz spac nie moge....:)
zartuje, tak naprawde to 6 godzin pozniej spac chodze, bo czas nowojorski :)
pozdrawiam,
Biedrona
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez Laisha » 27 cze 2007, o 23:59

Maryniu Kochana!

Nie będę Ci pisać żadnych m±dro¶ci (wszystkie cenne wskazówki, zostały już tutaj powiedziane)

Powiem wprost - czytaj±c Twój post, a wła¶ciwie relację z wypowiedzi Twego ex, nie mogę inaczej "Go" nazwać. Facet jest POPIEPRZONY! Szkoda, że tak po męsku nie można mu po prostu przywalić, za znęcanie się nad Tob±!
Jestem pierwsza w kolejce, która to z mił± chęci± zrobi!!!!!!
My¶lę, że do¶ć już miłych, grzecznych słów z Twej strony! Wiem, że ponad wszystko najważniejsze s± dzieci, ale Maryniu, proszę Cię, b±dĽ stanowcza i nieugięta, żdanych tam "boli mnie Twoje zachowanie", "rani± mnie Twoje słowa"! Skoro, to do "Niego" nie dociera, w ogóle nie słuchaj Jego "wynurzeń"! Wył±cznie krótkie i zwięzłe ustalenia odno¶nie dzieci.
Wywaliłabym Go zupełenie z życia!! Owszem, niech wci±ż będzie Ojcem dla dzieci, ale do cholery nie upoważnia "Go" to, aby tak Tob± manipulować!!!

Maryniu - ja wierze w t± siłę!

Wybaczcie mi ostre słowa, ale delikatnie mówi±c NIE LUBIĘ GO!

Pozdrawiam ciepło i mam nadzieję, iż nie usun± mnie z forum...
Laisha
 
Posty: 26
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 22:26
Lokalizacja: ŁódĽ

Postprzez marynia » 28 cze 2007, o 01:06

Kochana Biedroneczka:****

Olusia...M±dra, Kochana Dziewczyno.My¶lę nad Twoimi słowami cały dzień, przetrawiam je w sobie. To nie było głaskanie po główce, o nie. Dzięki:)

Tak sobie przemy¶lałam parę spraw, z pewnymi nie jest już tak Ľle:

1. on nie robi mi już prania mózgu swoimi słowami (po pierwsze bo się powtarza jak zdarta płyta po drugie bo mam już do tego jaki¶ dystans, do¶wiadczenie i wyłapuję "błędy" tego bełkotu-niespójno¶ć, brak logiki, kłamstwa, przeinaczenia niemal teatralne, patologię). Bardziej uderza mnie ten gniew, to niewerbalne, ta zmienno¶ć-budzi mój lęk, przestrasza mnie, wyprowadza ze stanu równowagi. Nagle kto¶ na mnie rozładowuje swój gniew i z tym sobie nie radzę, jest to dla mnie tak silny, gwałtowny stres, że reaguję płaczem i roztrzęsieniem. Pojawia się też strach o dzieci, czy on im tego też nie powie, czy ich nie skrzywdzi słowem?

2.miło¶ć do siebie -dopiero kiełkuje:D . Ale dobrze ro¶nie:D Wiem już, że muszę o siebie zadbać, nikt inny za mnie tego nie zrobi. Co to znaczy i jak ważna jest miło¶ć do siebie zrozumiałam dzięki temu forum

Ja praktycznie się z nim nie kontaktuję, nigdy nie dzwonię pierwsza. Odbieram jego telefony, zwykle dzwoni w sprawie dzieci, gdy zaczyna bluzgać - odkładam słuchawkę. Te okrutne monologi nagrywa na sekretarkę, wysyła jako sms albo email, Ľle robię, że to czytam, odsłuchuję, wiem, muszę to zmienić, wytępić naiwno¶ć, bo słucham w jakim¶ takim naiwnym prze¶wiadczeniu, zdumieniu, że nikt nie może być tak zły, okrutny, i to tak z dnia na dzień. Muszę to zmienić.

Po takich atakach ja milczę, nie odbieram telefonów, dopiero po jakim¶ czasie, gdy już jako tako się z tym uporam, mogę z nim rozmawiać (wył±cznie na temat dzieci).Tak jest zazwyczaj, ja bardzo rzadko przyznaję, że jego zachowanie mnie zraniło.Bardzo rzadko też rozmawiam z nim na inne tematy (jego tematy), w sytuacjach wyj±tkowych, takich jak np. jego choroba, jego kłopoty - pukam się wła¶nie w czoło. To też muszę zmienić.

Z reszt± nie jest dobrze. Wygl±da na to, że wci±ż mam problem z przyznawaniem się i wyrzucaniem z siebie złych emocji. Zakładam maskę dzielnej, dobrej kobiety, której nie umiem zdj±ć, a tak naprawdę jest we mnie wielka nienawi¶ć, gniew, której nie umiem zaakceptować, do której nie daję sobie prawa. To jest jedno z najbardziej intymnych moich zwierzeń. Ja jestem zła, jestem w¶ciekła, za to, że on tak mi spaprał życie, na siebie, że tak sobie pozwoliłam, że nie wyznaczyłam granic, za to, że dalej miesza, że dotyczy to moich dzieci. Że nie mogę po prostu zamkn±ć tego rozdziału i i¶ć swoj± drog±, tylko ci±gle żyć z tym człowiekiem. Okrutnik w moim życiu jest też kochaj±cym i kochanym, cudownym Tatusiem w ustach moich dzieci. Jest w rozmowach w moim domu, jest dobrym człowiekiem w tych rozmowach, a tak naprawdę on tylko czasami potrafi być dobry, ale potrafi być też bezmy¶lny, okrutny, jestem zła, że go wci±ż tłumaczę, zła, że nie jest tak jednoznacznie zły, że potrafi być dobry, ciepły, zła bo ja tak naprawdę wci±ż tego nie rozumiem, jak można być normalnym, serdecznym człowiekiem a chwilę póĽniej tak ranić!!!

Zakładam maskę dzielnej Mamy - tak, muszę.I pewnie dlatego też tak bardzo boję się rozstań z dziećmi, to jest kolejny ważny powód, wła¶nie mi to u¶wiadomiła¶ - ja chyba boję się, że gdy stracę je z pola widzenia, poddam się swoim prawdziwym my¶lom, ulegnę refleksjom zamiast przeganiać je jak natrętne, szkodliwe muchy. Jestem odpowiedzialna za te dzieci - muszę im stworzyć prawdziwy dom, bez nerwów, płaczu, smutku.

Chociaż czasami rzeczywi¶cie wygl±da to tak, że leżę już jak sztywna kłoda ale sama szybko podł±czam sobie defibrylator i wracam do żywych :D Co zrobić. Muszę. Sama zreszt± wiesz, niestety, tak trzeba.

Muszę sobie to wszystko przemy¶leć, zmienić podej¶cie do paru spraw. Kupić sobie siekierę, worek treningowy, mój wymarzony łuk... Nie wiem jeszcze co, ale rzeczywi¶cie co¶ muszę z tym zrobić. Dziękuję Olu.buĽka.

Laisho - cieszę się, że Cię "słyszę", bardzo. Kochana jeste¶, aż się u¶miechnęłam czytaj±c Twój post -Laisha w roli boksera:*** :D
NieĽle.Chyba złożymy jaki¶ gang, coraz więcej na tym forum opisów mężczyzn, którym przydałoby się lanie...
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło. Co u Ciebie?
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Ola23 » 28 cze 2007, o 19:12

Maryniu!

1. To zupełnie naturalne, że zmienno¶ć nastrojów okrutnika i ta nieprzewidywalno¶ć jest dołuj±ca. Nigdy nie wiesz czego masz się spodziewać z jego strony - być może to jego celowa taktyka. Być może on chce by¶ się go bała i czuła respekt, co jest oczywi¶cie chorym absurdem. Nikt nie lubi, kiedy kto¶ wyładowuje na nim swój stres - nie jeste¶ z tym uczuciem sama. Ważne jest to w jaki sposób się temu przeciwstawiasz. Je¶li Twoje poczucie warto¶ci i wewnętrzna miło¶ć do samej siebie s± stabilne, to na prawdę żadne słowa nie uderz± w ciebie z sił± destrukcji - czy to okrutnika, czy wrednego szefa, czy rozdrażnionej napięciem przedmiesi±czkowym koleżanki. Nastaw tyłek na to co okrutnik my¶li o tobie, bo to co my¶li jest stekiem jego paranoicznych wywodów i bełkotem faceta upo¶ledzonego życiowo i emocjonalnie. Sama wiesz jaki on jest - czy na prawdę my¶lisz, że warto brać do siebie jego słowa? Nie dawaj mu szansy na to, by wiadomo¶ci nagrana czy wysłane do Ciebie dotarły. powiedz mu, że je¶li będzie tak dalej robił to dla zasady będziesz wszystko kasować - jak leci i w tyłu będziesz miała o co tak na prawdę chodzi. Więc je¶li chce mieć pewno¶ć, że pewne ważne rzeczy do niego dotr± niech nie zatruwa waszej komunikacji swoimi idiotycznymi i żałosnymi prowokacjami.

2. Miło¶ć do siebie - jak sama piszesz kiełkuje. I bardzo dobrze. Podlewaj j± dobrymi słowami i wygrzewaj w dobroci jak± dostajesz od innych ludzi. Uwierz w to, że zasługujesz na miło¶ć, że masz wokoło wielu życzliwych ludzi, oraz w to, że akceptacja swoich dobrych i złych stron to podstawa stabilnego poczucia własnej warto¶ci.

3. Maryniu - daj sobie prawo do odczuwania tego żalu i nienawi¶ci, ale nie pielęgnuj tych uczuć. Masz prawo go winić za to, że Ci spaprał życie, ale nie obwiniaj się że sobie tak dała¶. Była¶ zakochan± kobiet±, która po prostu walczyła o swoje szczę¶cie. Była¶ żon± i matk± i chciała¶ ocalić swoj± rodzinę - co w tym złego? To on jest winien, nie ty. Nie ma w tym żadnej Twojej winy.
Musisz pogodzić się z tym, że on będzie obecny w życiu dzieci - a tym samym i w Twoim, ale znajdĽ mu jakie¶ nowe miejsce w twoim nowym życiu i powiedz sobie samej gło¶no - on jest ojcem moich dzieci, ale na moje osobiste zycie nie może mieć wpływu! Kim on jest w tym nowym życiu?????? Tylko (albo aż) ojcem dzieci i na tym jego rola i wpływy się kończ± - a przynajmniej powinny. Maryniu nie ma cudów! Po kilku latach spędzonych razem nie da się zrobić "pstryk" i po sprawie. Trzeba czasu na to być nauczyła się pojmować go w nowej roli.A że to się rodzi w bólach, to już inna sprawa. Musi się rodzić w bólach, bo kiedy¶ kochała¶ tego człowieka. Jaka¶ czę¶ć Ciebie może nawet pod¶wiadomie dostrzega w nim dobre rzeczy i pamięta miłe chwile. A tu nagle kto¶ pokazuje swoj± najstraszniejsz± mordę i najnormalniej w ¶wiecie niewiadomo co my¶leć i czuć. Trzeba czasu żeby na nowo zbudować t± relację - nie jako z mężem i ojcem w jednym, ale jako z ojcem dzieci bez ci±gu dalszego.

4. Dzieci go kochaj± - nic dziwnego. Obraz taty jaki one maj± w głowach oczywi¶cie nie pokrywa się z Twoim i tu ból. Maryniu - tak musi być. Poza tym - sama nie wierzę, że to piszę - może postaraj się popatrzeć na niego trochę przyjaĽniej. Nie zakładaj, że będzie chciał skrzywdzić dzieci, czy nastawić je przeciwko Tobie. Powiedz sobie - no dobra, w relacji ze mn± dał ciała ale dzieci kocha i dla nich jest autentycznie dobry. On rozstał się z Tob±, ale nie z dziećmi. Może warto zarzucić demonizowanie jego osoby i dostrzec dobre rzeczy, do których jest zdolny (mam nadzieję). Chciałabym żeby¶ dobrze mnie zrozumiała - nie chodzi o to by go teraz wychwalać za każd± głupotę, ale postaraj się nie patrzeć na niego oczami swojego żalu i z wiecznym poczuciem zagrożenia. No chyba że jest jakim¶ psychopat± i strach mu dać gor±cej kaszy, a co dopiero dzieci pod opiekę. Ciężko mi go oceniać, nie wiem jakim jest człowiekiem, ale wiem że nikt nie jest do szpiku ko¶ci zły, ani w 100% dobry. Masz do niego żal i łatwiej Ci patrzeć tylko na jego złe strony. Nie wiem - ale może zmiana taktyki poprawiłaby wasze stosunki...nie wiem...lecę teraz na o¶lep w tej teorii.

5. Nie tłum w sobie złych emocji - daj sobie prawo do bólu i łez! Owszem, to bardzo dobrze, że bierzesz się w gar¶ć i lecisz dalej, ale pamiętaj kochana - czas nie dla każdych emocji jest sprzymierzeńcem! Im wiele żalu i bólu chowasz w sobie, tym większy ładunek zarzucasz sobie na plecy! A i¶ć musisz dalej... Jak każdy masz gorsze i lepsze dni. Wykorzystuj je na maksa w zgodzie ze swoim rzeczywistym samopoczuciem. Je¶li masz ochotę ryczeć do rana - rycz! Je¶li masz ochotę na zakupy lub szaleństwo z przyjaciółmi - zrób to! Tak by z każdego dobrego dnia zasiało się w Tobie troszkę szczę¶cia, siły i optymizmu, a każda zła chwila pozwoliła Ci pozbyć się trochę tego ciężaru, który biedna tachasz:* Jestem z Tob± i my¶lę często...:********
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 375 gości