czy mam prawo byc rozzalona?

Problemy z partnerami.

Postprzez nana » 12 kwi 2008, o 15:12

Scarlet napisał(a):Po prostu byloby mi milo wiedzac ze jego rodzice wiedza o mnie...

jasne, że byłoby miło, a nie jest bez tego? czy nie chciałabyś za dużo?
Scarlet napisał(a):..........A jesli bedziemy razem kilka lat i w koncu zdecydujemy sie na slub, to co? Nagle wtedy powie:"Mam dziewczyne od 5 lat" ?

no i co????? to wasza decyzja! poza tym chyba na przestrzni czasu od dziś do ślubu, to jeszcze są np. zaręczyny, decyzja o wspólnym zamieszkaniu? czy zamierzasz wyjść za kogoś kogo widzisz raz w miesiącu? nie macie jakiś planów co do zmiany miejsca zamieszkania któregoś z was? to by mnie bardziej martwiło niż wiedza/niewiedza rodziców...

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Honest » 13 kwi 2008, o 21:19

Scarlet, czytam wątek, który założyłaś i najbardziej martwi mnie jedna kwestia - czy nie sadzisz, że nie potraficie ze sobą rozmawiać???? Nie wyobrażam sobie mieć problemu z zapytaniem o taką sprawę. W życiu razem naprawdę pojawiają się poważniejsze problemy - co będzie wówczas...???
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Scarlet » 14 kwi 2008, o 17:28

---------- 17:24 14.04.2008 ----------

biały żagiel napisał(a):
Scarlet napisał(a):Dobry pomysl. Ale jaka bede miec gwarancje ze jesli powie "Wiedza o Tobie", to bedzie to prawda? :roll:


To już byś musiała mu zaufać. W końcu związek powinien opierać się na zaufaniu, w przeciwnym razie nie było by sensu aby istniał.
Ja na Twoim miejscu nie zabiegałabym o to, żeby mnie przedstwaiał swoim rodzicom, bo powodów może być wiele i nie koniecznie musi to być związane z jakąś niechęcia w stosunku do Ciebie. Może rzeczywiście, jak na razie nie ma warunków aby Cię przenocować. Najważniejsze jest to co dzieje sie pomiedzy Wami. Jak Cię traktuje, jaki ma stosunek do Ciebie itd, a na przedstawienie rodziny przyjdzie czas...
Pozdrawiam


Masz racje. :)

---------- 17:25 ----------

nana napisał(a):
Scarlet napisał(a):Po prostu byloby mi milo wiedzac ze jego rodzice wiedza o mnie...

jasne, że byłoby miło, a nie jest bez tego? czy nie chciałabyś za dużo?
Scarlet napisał(a):..........A jesli bedziemy razem kilka lat i w koncu zdecydujemy sie na slub, to co? Nagle wtedy powie:"Mam dziewczyne od 5 lat" ?

no i co????? to wasza decyzja! poza tym chyba na przestrzni czasu od dziś do ślubu, to jeszcze są np. zaręczyny, decyzja o wspólnym zamieszkaniu? czy zamierzasz wyjść za kogoś kogo widzisz raz w miesiącu? nie macie jakiś planów co do zmiany miejsca zamieszkania któregoś z was? to by mnie bardziej martwiło niż wiedza/niewiedza rodziców...

nana



Pewnie ze jest milo i bez tego! A czy chcialabym za duzo? Nie sadze... Nie zadam zeby mnie przedstawil ale milo by bylo wiedziec ze oni o mnie wiedza!

---------- 17:27 ----------

Honest napisał(a):Scarlet, czytam wątek, który założyłaś i najbardziej martwi mnie jedna kwestia - czy nie sadzisz, że nie potraficie ze sobą rozmawiać???? Nie wyobrażam sobie mieć problemu z zapytaniem o taką sprawę. W życiu razem naprawdę pojawiają się poważniejsze problemy - co będzie wówczas...???


Wiesz, potrafimy rozmawiac, aol sek w tym ze wole spytac go o to bezposredni a nie przez email. A problem to mam ja z zapytaniem: nie chcialabym zeby poczul ze na niego naciskam!

---------- 17:28 ----------

nana napisał(a):
Scarlet napisał(a):Po prostu byloby mi milo wiedzac ze jego rodzice wiedza o mnie...

jasne, że byłoby miło, a nie jest bez tego? czy nie chciałabyś za dużo?
Scarlet napisał(a):..........A jesli bedziemy razem kilka lat i w koncu zdecydujemy sie na slub, to co? Nagle wtedy powie:"Mam dziewczyne od 5 lat" ?

no i co????? to wasza decyzja! poza tym chyba na przestrzni czasu od dziś do ślubu, to jeszcze są np. zaręczyny, decyzja o wspólnym zamieszkaniu? czy zamierzasz wyjść za kogoś kogo widzisz raz w miesiącu? nie macie jakiś planów co do zmiany miejsca zamieszkania któregoś z was? to by mnie bardziej martwiło niż wiedza/niewiedza rodziców...

nana


Wiesz, mamy plany zeby zamieszkac razem ale na razie finanse na to nie pozwalaja... :(
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez nana » 16 kwi 2008, o 10:01

finanse?;> No i właśnie to jest dla mnie trochę niejasne... chyba 34-letni facet (mieszkający do tej pory z rodzicami) czegoś już się w życiu dorobił??? nie to, że to facet ma wszystko finansowac, zeby nie bylo. ale chyba miał możliwośc odłożyć?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Scarlet » 16 kwi 2008, o 16:59

nana napisał(a):finanse?;> No i właśnie to jest dla mnie trochę niejasne... chyba 34-letni facet (mieszkający do tej pory z rodzicami) czegoś już się w życiu dorobił??? nie to, że to facet ma wszystko finansowac, zeby nie bylo. ale chyba miał możliwośc odłożyć?


Wiesz, dla mnie jest nie do pomyslenia tak nagle zapytac:"Ile masz kasy na koncie?". A moze bylo tak, ze do tej pory, korzystajac z tego, ze mieszkal z rodzicami, myslal glownie o swoich wydatkach, typu np. samochod. Wiesz, nie wiem, ja wyznaje zasade:"Co twoje to twoje a cudzego nie ruszaj"
Wiecej problemow z finansami mam ja. U mnie praktycznie jest teraz niemozliw rzucic prace i wyjechac do innego miasta.
W sumie to teraz pomyslalam tak jak mowicie: wszystko w swoim czasie, przyjdzie czas na poznanie rodzicow, najwazniejsze ze miedzy nami jest wszystko dobrze i ze czuje sie kochana. :)
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez nana » 17 kwi 2008, o 09:45

bez przesady. nie mówiłam o pytaniu. napisałaś o przeszkodach finansowych, więc zastanowił mnie ten aspekt. Oczywiście, że najważniejsze, że się kochacie!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Scarlet » 25 wrz 2008, o 21:31

nana napisał(a):
nie wiem w jakim jesteście wieku. bo wtemacie poznawania rodziców, to dla mnie decydująca kwestia. ja mam 28 lat i od kilku lat nie przedstawiam rodzicom moich sympatii (chłopaków). raczej dopóki nie będę miała wobec kogoś matrymonialnych planów, to nie mam zamiaru go przedstawiać rodzicom. oczywiście rodzice oreintują się jak się z kimś spotykam i czasami zdarza się, że np. zapraszają mnie i mojego chłopaka na obiad. ale dla mnie to krępujące.


Temat powraca, bo coraz czesciej mysle o tej kwestii rodzicow i coraz czesciej jest mi z tego powodu smutno.
Nana, ale jak to u Ciebie jest w praktyce? Unikasz zapraszania swoich sympatii do domu, a rodzice, kiedy wiedza, ze z kims sie spotykasz, nie nalegaja, zebys przedstawila im te osobe?
No i najwazn. pytanie: czy zaden z Twoich chlopakow, ktorych nie przedstawialas rodzicom, nie mial do Ciebie o to zalu, nie myslal, ze cos jest nie tak?
U mnie bez zmian. Jedynie co sie zmienilo to to, ze on poznal moja rodzine, byl u nas kilka dni w domu. Zostal naprawde bardzo cieplo przyjety przez moich rodzicow i przykro mi sie robi na mysl, ze jego rodzice byc moze nadal nic o mnie nie wiedza... :cry: :cry: :cry:
A boje sie pytac, bo moze uzna to za nacisk z mojej strony...
3 miesiace temu mielismy tez nieciekawe wydarzenie. Sprawil mi duza przykrosc, choc po jego wyjasnieniach wierze, ze zrobil to niechcacy. W swoim miescie poszedl sam na slub i wesele kolegi, beze mnie. Powiedzialam mu ze nie moze byc tak ze tam, u siebie, bedzie sobie oficjalnie zyl jako singiel, nawet jesli ja jestem daleko!Wypomnialam mu to, spytalam czy sie mnie wstydzi czy jak, bo przeciez czego ma sie wstydzic? Dziewczyny cudzoziemki, ktora przeprowadzila sie za granice bo interesuje ja cudza kultura, zabytki, jest wyksztalcona i pracuje za granica w swoim zawodzie (=pracuje mozgiem, a nie lata za sciera, nie ublizajac tu niewykwalifikowanej sile roboczej ;) ). Powiedzial ze absolutnie sie mnie nie wstydzi.Ze po prostu nie chcial, zebym jechala 700 km pociagiem tylko po to zeby isc razem z nim na slub (tam nie ma czegos takiego jak poprawiny, bawia sie w sob. od rana do wieczora, nie do rana nast. dnia, tak jak jest to w zwyczaju w Polsce). Dodal tez, ze jakbym przyechala (i to mnie zabolalo!), musialabym przespac sie w hotelu. A ja na to:"skoro sie mnie nie wstydzisz, to czemu nie przenocujesz mnie u siebie, tylko wysylasz mnie do hotelu?" (niestety cala ta "rozmowa" miala miejsce przez maila, bo nie chcialam czekac na nasze spotkanie zeby mu o tym wszystkim powiedziec). On powiedzial, ze nie znam jego matki, ze jesli ma ktos przyjechac, to przewraca mieszkanie do gory nogami. Ale w sumie co mnie to obchodzi? Moi rodzice tez przewrocili mieszkanie do gory nogami z powodu jego przyjazdu do nas. I przeciez zawsze tak jest, i to jest normalne, ze matka jest stremowana, kiedy syn przyprowadza dziewczyne do domu. Tzn. ze nigdy mnie w domu nie przedstawi, bo jego matka bedzie sie denerwowac? Z drugiej strony ze spaniem u niego rezczywiscie byloby ciezko - chyba na malej sofie w salonie musialabym spac! :? W kazdym badz razie stanelo na tym, ze obiecal, ze jesli bedzie jakies nast. wesele, to mnie na nie zaprosi, nawet jesli musialabym jechac tylko na to wesele. No coz...moge tylko ufac, ze tak zrobi! Wypomnialam mu tez, ze zaden kochajacy chlopak nie izoluje swojej dziewczyny od swoich znajomych i rodziny! I ze pokazujac innym (znajomym, rodzinie) ze jestem dla niego wazna, zwieksza tez moje poczucie emocjonalnego bezpieczenstwa! Poki co nie zrobil nic w tym kierunku- zapoznania mnie z rodzina/znajomymi. Eh... :(
Jego rodzice na podstawie jego czestych wypadow na pewno podejrzewaja, ze jest jakas dziewczyna... Tak ostatnio myslalam, jaka jest oficjalna wersja w domu: spotykam sie z Polka ale to tylko przyjaciolka, mam dziewczyne ktora jest Wloszka, mam dziewczyne jakas tam ale to nic powaznego...
On przedstawil mnie swojej kuzynce, ona wie, ze jestem cudzoziemka. Gdyby nie chcial, zeby rodzice wiedzieli o mnie, to chyba by mnie jej nie przedstawial w obawie, ze info "wycieknie"? No chyba ze poprosil ja zeby nic nikomu nie mowila...
Najgorsze jest to ze on przez to swoje zachowanie kreuje glupia sytuacje, ktora wzbudza moje podejrzenia? Bo zaczynam podejrzewac, byc moze calkiem sympatycznych ludzi, ze sa uprzedzeni do cudzoziemek, ze moze matka jest zaborcza i nie akceptuje zadnej dziewczyny syna.... Itd. itp...
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez nana » 25 wrz 2008, o 22:35

Witaj!

W praktyce mówisz? W praktyce mieszkam osobno, chociaz "przez płot" z rodzicami. Wiec w praktyce oni "widza" kto mnie odwiedza. Ba! Moje sympatie mówią im dzien dobry i... na tym koniec. Jak mam zaprasza mnie z chłopakiem na obiad, to zwyczajnie mowie, ze przyjde sama, bo on np. akurat idzie na mecz, albo cos innego. Chłopakowi nie mówie o zaproszeniu i mam problem z bańki:)
A tak powaznie... kurcze... musze jutro od nowa porzadnie przeczytac twoj watek, zeby cokolwiek napisac sensownego, bo dzis padam juz na nos. sorrki

papa
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Scarlet » 26 wrz 2008, o 16:09

nana napisał(a):Witaj!

W praktyce mówisz? W praktyce mieszkam osobno, chociaz "przez płot" z rodzicami. Wiec w praktyce oni "widza" kto mnie odwiedza. Ba! Moje sympatie mówią im dzien dobry i... na tym koniec. Jak mam zaprasza mnie z chłopakiem na obiad, to zwyczajnie mowie, ze przyjde sama, bo on np. akurat idzie na mecz, albo cos innego. Chłopakowi nie mówie o zaproszeniu i mam problem z bańki:)
A tak powaznie... kurcze... musze jutro od nowa porzadnie przeczytac twoj watek, zeby cokolwiek napisac sensownego, bo dzis padam juz na nos. sorrki

papa


No OK, ale dlaczego obiad u rodzicow z chlopakiem nazywasz problemem?
Nie wiem, 2 razy w roku nie mozna zjesc razem obiadu? Po prostu nie rozumiem, i czuje, ze moj chlopak ma podobne podejscie do Twojego, ale dla mnie przedstawic chlopaka rodzicom i na odwrot, kiedy to chlopak przedstawia rodzicom swoja dziewczyne, jest rzecza najbardziej naturalna na swiecie!
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez carita » 29 wrz 2008, o 15:26

Scarlet ja widzę dwie odpowiedzi na tak nurtujące Cie pytanie o jego rodziców. Jedna jest taka, że facet jest uzależniony od rodziców i po prostu boi się przedstawić Ciebie, bo wie, że rozpęta to takie piekło w domu, że będzie musiał z Tobą zerwać i zrobi to. Odpowiedź druga jest taka, że znając swoich rodziców i ich zdolności manipulacyjne po prostu woli trzymać swoje życie z dala od nich, bo i tak podejmuje swoje decyzje, a ich zdanie przestało mieć dla niego znaczenie. Gdyby tak było jak w drugim przypadku, to Twoje naleganie na kontakt z rodziną byłoby działaniem przeciw sobie, bo to tak jakbyś pchała się w paszczę lwa. Zrozum, że niektórych ludzi dużo kosztowało uwolnienie się od rodziców i namawianie ich do powrotu do uzależnionych wzorców jest najgorszą rzeczą, jaką można im zafundować. Ciebie dziwi, że ktoś nie chce spotykać się z rodzicami czy przedstawiać swoich partnerów, ale weź pod uwagę, że wiele jest rodzin dysfunkcyjnych i wielu toksycznych rodziców. I trzeba czasem mieć wiele siły, żeby się od nich uwolnić psychicznie. Tylko że... jeśli on ma ponad 30 lat i mieszka z rodzicami to bez względu na jakieś kulturowe sprawy dość trudno jest uwierzyć, że od rodziców się uniezależnił. Ale to możesz poznać tylko rozmawiając z nim spokojnie, nie atakując go, tylko szczerze rozmawiając.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez nana » 29 wrz 2008, o 19:17

carita wyjelas mi to z ust. moi rodzice sa problematyczni i dlatego nie chce im przedstawiac chlopakow... powiedzmy sobie szczerze w moim przypadku: kolejnych chlopakow:(
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Scarlet » 30 wrz 2008, o 12:13

carita napisał(a):Scarlet ja widzę dwie odpowiedzi na tak nurtujące Cie pytanie o jego rodziców. Jedna jest taka, że facet jest uzależniony od rodziców i po prostu boi się przedstawić Ciebie, bo wie, że rozpęta to takie piekło w domu, że będzie musiał z Tobą zerwać i zrobi to. Odpowiedź druga jest taka, że znając swoich rodziców i ich zdolności manipulacyjne po prostu woli trzymać swoje życie z dala od nich, bo i tak podejmuje swoje decyzje, a ich zdanie przestało mieć dla niego znaczenie. Gdyby tak było jak w drugim przypadku, to Twoje naleganie na kontakt z rodziną byłoby działaniem przeciw sobie, bo to tak jakbyś pchała się w paszczę lwa. Zrozum, że niektórych ludzi dużo kosztowało uwolnienie się od rodziców i namawianie ich do powrotu do uzależnionych wzorców jest najgorszą rzeczą, jaką można im zafundować. Ciebie dziwi, że ktoś nie chce spotykać się z rodzicami czy przedstawiać swoich partnerów, ale weź pod uwagę, że wiele jest rodzin dysfunkcyjnych i wielu toksycznych rodziców. I trzeba czasem mieć wiele siły, żeby się od nich uwolnić psychicznie. Tylko że... jeśli on ma ponad 30 lat i mieszka z rodzicami to bez względu na jakieś kulturowe sprawy dość trudno jest uwierzyć, że od rodziców się uniezależnił. Ale to możesz poznać tylko rozmawiając z nim spokojnie, nie atakując go, tylko szczerze rozmawiając.


Wiesz, o tych toksycznych rodzicach naprawde nie pomyslalam...Oczywiscie nie jest powiedziane ze tak jest w przypadku mojego chlopaka, niemniej jednak no...po prostu do glowy by mi to nie przyszlo...Ja jeszcze rozwazam inna mozliwosc: moze jego rodzice operuja stereotypami typu "Jak ona jest Polka to musi byc biedna jak mysz koscielna a nam sie finansowo niezle powodzi wiec nasz syn musi miec dziewczyne/zone Wloszke, ktora ma duzo kasy". Fakt, ze na kasie nie spie, ale w Polsce pracowalam przez kilka lat, co nieco odlozylam, a teraz radze sobie sama za granica, jesli chodzi o kase to na razie jest roznie (raz zarabiam wiecej, raz mniej), ale powoli powoli wszystko sie rozkreca i jest na dobrej drodze. Od prawie roku mam prace zwiazana z zawodem, jest to praca umyslowa :) cos co uwielbiam robic, i niewykluczone ze wkrotce zdobede dodatkowa prace w tym samym zawodzie.

A jak moglabym rozpoczac rozmowe z nim na ten temat? Boje sie, ze sie poplacze podczas tej rozmowy, a placz moze juz byc odczytany jako nacisk z mojej strony...
Tak czy siak cos mi tu nie pasuje...Cos jest nie tak w tej kwestii... Kiedys moja znajoma spytala mnie czy moj chlopak przedstawil mnie swoim rodzicom. Powiedziaalam, ze nie. Ona nic nie odpowiedziala ale spojrzala sie na mnie tak dziwnie, jakby chciala powiedziec:"Dziwny ten twoj facet" lub "I Ty nadal z nim jestes?" Ocywiscie opinie innych mam gdzies, wazne jak ja sie z tym czuje... A nie czuje sie dobrze...
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez nana » 1 paź 2008, o 10:49

zdaje się, że cię już o to pytałam: czy wy macie jakieś plany wobec siebie? No wiesz, nie macie po 16 lat, spotykacie się już rok... i co dalej? Jak dlugo jeszcze będziecie weekendową parą? A macie w planach wspólne mieszkanie? Bo może tutaj jest meritum problemu?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez carita » 1 paź 2008, o 11:11

Scarlet, pytasz, jak rozmawiać. Pomyślałam, że rozmowa o rodzicach to nie jest najlepszy pomysł. Przynajmniej nie jako przyczyna poważnej rozmowy. To może być jeden z kolejnych punktów, jakby konsekwencja tego, co ustalicie w sprawie Waszego bycia razem. Nana ma rację, że powinnaś z nim porozmawiać o przyszłości, o tym, jakie on ma plany na najbliższy czas, jakie ma marzenia, cele... Ty powinnaś mu powiedzieć o swoich. I to nie może być rozmowa, że Ty go pytasz o coś, a on mówi, że Cię kocha i zamyka usta pocałunkiem. Zastanów się, czy nie ma w Tobie obawy przed dowiedzeniem się prawdy o jego zamiarach wobec Ciebie i dlatego nie zadajesz mu pytań i sama nie mówisz o tym, czego Ty chcesz w kwestii tego związku. Czy nie boisz się takiej rozmowy, bo może podświadomie czujesz, że on nie planuje zmienić tego układu, który między Wami jest? Dla mnie to wygląda trochę tak, jakbyś chciała uzyskać od niego deklarację "od drugiej strony": przedstawi mnie rodzicom, to znaczy, że będziemy razem oficjalnie, że się ze mną ożeni. A może spróbuj zapomnieć na chwilę o rodzicach i porozmawiajcie o Was. Może wtedy "sprawa rodziców" rozstrzygnie się sama. Kolejność musi być zawsze taka: najpierw Wy, potem reszta świata.
I nie musisz się tłumaczyć przed sobą, przed innymi, że masz pieniądze, pozycję, czyli że jesteś kimś, żeby z nim być, że zasługujesz na niego. Nie stawiaj się na gorszej pozycji, bo jesteś Polką. Od tego, jak Ty sama postrzegasz siebie, zależy, jak inni będą Cię postrzegać. A więc więcej pewności siebie i wiary w to, że we Włoszech tak samo jak wszędzie jesteś sobą, a więc jesteś KIMŚ! Powodzenia!
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Scarlet » 2 paź 2008, o 17:54

nana napisał(a):zdaje się, że cię już o to pytałam: czy wy macie jakieś plany wobec siebie? No wiesz, nie macie po 16 lat, spotykacie się już rok... i co dalej? Jak dlugo jeszcze będziecie weekendową parą? A macie w planach wspólne mieszkanie? Bo może tutaj jest meritum problemu?


Wiesz, kiedy zaczynam z nim rozmowe na ten temat, to jedyny argument (choc znaczacy :( ) jakim "wykreca sie" (jesli tak to moge nazwac) od przeprowadzki do mojego miasta jest fakt, ze obecnie posiada w pracy umowe na czas nieokreslony. Denerwuje mnie to, bo on po prostu boi sie znalezc sobie nowa prace, mowi:"Nie mam pewnosci, ze nastepna praca bedzie lepsza". Jezu, dla mnie to niepojete, w Polsce pracowalam w 3 miejscach, tu we Wloszech to samo. Z takim jego mysleniem on nigdy nie ruszy tylka i nie znajdzie nowej pracy w innym miescie. Nie podoba mi sie ta cecha. Czuje, ze jesli nim nie "potrzasne", to sie nie zdecyduje! Tlumacze mu, ze moglby zaczac szukac pracy w moim miescie, nie rezygnujac z tej obecnejpoki nowa praca nie bedzie pewna, tym bardziej ze na ewentualne rozmowy w sprawie pracy moglby przyjezdzac, a nocowac mialby gdzie - u mnie. Poza tym on u siebie nie wynajmuje mieszkania, a ja wynajmuje je tutaj, wiec jestem zwiazana 2-miesiecznym wypowiedzeniem wynajmu. Nie wyobrazam sobie szukac pracy w jego miescie majac na koncie na razie niewielkie oszczednosci, a poza tym jak mialabym to robic? Jechac na rozmowe do jego miasta (a to kosztuje) a potem od razu wracac do siebie albo nocowac w hotelu bo on oczywiscie mnie u siebie nie przenocuje. Uwazam, ze jemu pod wieloma wzgledami byloby latwiej przeniesc sie do mnie, ja przynajmmiej oferuje mu jakas pomoc, chociazby ten glupi nocleg.
Ja nie moge sobie pozwolic na rzucenie obecnej pracy i szukanie pracy w innym miescie, nie majac pewnosci kiedy ja znajde. A poniewaz ja szukam jedynie ambitnych zajec, wiec mozliwe ze troche czasu by uplynelo zanim bym cos znalazla.


carita napisał(a):Scarlet, pytasz, jak rozmawiać. Pomyślałam, że rozmowa o rodzicach to nie jest najlepszy pomysł. Przynajmniej nie jako przyczyna poważnej rozmowy. To może być jeden z kolejnych punktów, jakby konsekwencja tego, co ustalicie w sprawie Waszego bycia razem. Nana ma rację, że powinnaś z nim porozmawiać o przyszłości, o tym, jakie on ma plany na najbliższy czas, jakie ma marzenia, cele... Ty powinnaś mu powiedzieć o swoich. I to nie może być rozmowa, że Ty go pytasz o coś, a on mówi, że Cię kocha i zamyka usta pocałunkiem. Zastanów się, czy nie ma w Tobie obawy przed dowiedzeniem się prawdy o jego zamiarach wobec Ciebie i dlatego nie zadajesz mu pytań i sama nie mówisz o tym, czego Ty chcesz w kwestii tego związku. Czy nie boisz się takiej rozmowy, bo może podświadomie czujesz, że on nie planuje zmienić tego układu, który między Wami jest? Dla mnie to wygląda trochę tak, jakbyś chciała uzyskać od niego deklarację "od drugiej strony": przedstawi mnie rodzicom, to znaczy, że będziemy razem oficjalnie, że się ze mną ożeni. A może spróbuj zapomnieć na chwilę o rodzicach i porozmawiajcie o Was. Może wtedy "sprawa rodziców" rozstrzygnie się sama. Kolejność musi być zawsze taka: najpierw Wy, potem reszta świata.
I nie musisz się tłumaczyć przed sobą, przed innymi, że masz pieniądze, pozycję, czyli że jesteś kimś, żeby z nim być, że zasługujesz na niego. Nie stawiaj się na gorszej pozycji, bo jesteś Polką. Od tego, jak Ty sama postrzegasz siebie, zależy, jak inni będą Cię postrzegać. A więc więcej pewności siebie i wiary w to, że we Włoszech tak samo jak wszędzie jesteś sobą, a więc jesteś KIMŚ! Powodzenia!


Carita, ale ja absolutnie sie siebie nie wstydze! :)
Piszesz.najpierw Wy a potem reszta swiata. Ale ja nie chcialabym z kolei przeprowadzac sie do jego miasta, nie wiedzac, jakiego pokroju ludzmi sa jego znajomi i rodzina. Choc z drugiej strony, jesli byloby cos z nimi nie tak, to przeciez bede z chlopakiem a nie z jego rodzina...
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 315 gości

cron