Witajcie Kochani!
Ewa zauważyła, że chowam się, gdy Ľle się u mnie dzieje, cichnę na forum, aż wreszcie co¶ we mnie pęka, ból staje się nie do zniesienia. I wtedy dopiero tu piszę. Nie wiem czemu tak robię, może długo liczę na to, że uda mi się samej rozwi±zać problem, może z bólu nie mam siły pisać, a może mam dosyć pisania wci±ż tego samego, może wszystkie te trzy powody, nie wiem.
Tym razem nie jestem w stopniu aż tak zaawansowanym. Co prawda popłakuję sobie tak cały dzień, ale chyba już raczej z bezsilno¶ci, z żalu, strachu. Problem wci±ż ten sam, okrutnik atakuje a ja nie wiem jak się bronić. On atakuje w tak niespodziewany sposób, tak chamski - i nie wiem dlaczego.Dlaczego nie zostawi mnie w spokoju???Co ja robię Ľle? Jak mam się zachować, by unikn±ć takich zachowań?
Jaki¶ czas temu był chory. Dzwoniłam do niego, pytałam się o zdrowie, czy mu czego¶ nie trzeba. Tak po prostu, po ludzku. Wyzdrowiał, podziękował za troskę, po czym nastały dwa tygodnie strasznego chłodu, z jego strony. Po zlodowaceniu nast±pił wybuch, czyli kolejne rewelacje, jaka to jestem nienormalna, że zwariowałam, rozpier... rodzinę i mam to gdzie¶ i co na mój temat s±dzi psychiatra z sk±d¶tam, który mnie nigdy nie widział, ale wszystko o mnie wie, ja mam bpd, ale 7lat leczenia farmakologicznego i psychoterapii i wyzdrowieję.
Zamilkłam - bo ręce mi opadły. Kolejny telefon - "przepraszam, że tak spieprzyłem relację między nami, chciałbym by¶my jako rodzice tych dzieci, mogli ze soba normalnie rozmawiać, na stopie przyjacielskiej". To s± wszystko wiadomo¶ci nagrane na sekretarkę, nie miałam już siły rozmawiać z nim inaczej, po pierwszych wrzaskach wył±czyłam telefon.
Parę godzin póĽniej przesłałam mu wiadomo¶ć, z odp. dotycz±cymi pytań o dzieci (pytań zadanych w czasie jego monologu na sekretarce),napisałam też:
nie przepraszaj za swoje zachowanie, skoro nie możesz go zmienić i
poprawić. Następne takie odzywki s± tylko kwesti± czasu
Nie wiem, czemu mi to robisz, niestety nie umiem się na to uodpornić,
ale też już nie mam siły starać się utrzymać nasz± relację na stopie
"przyjacielskiej". Starałam się to robić ze względu na dzieci i ze
względu na to, co kiedy¶ między nami było. Ale coraz mniej mam sił na
udawanie, że się Ciebie nie boję, a Twoje słowa spływaj± po mnie jak po
kaczce. Jest mi strasznie przykro, że tak mnie atakujesz i tak traktujesz.
W odpowiedzi dostałam tonę maili.
[quote][/quote]przepraszam za efekty uboczne - uważam że dobrze zrobiłem - mam czyste
sumienie.Nikt taki jak ty mnie juz nie obchodzi.Mam duze szczę¶cie ze juz nie jestem z Tob±
w sumie to żaluje tylko ze moje dzieci maja taka matke
- ale to moja juz wina.
ale ciesze sie ze juz to wszystko za mna. Ufff
a swoja droga, to twoj psycholog musi ostro pracowac, zebys nie dopuscic
u ciebie do jakis refleksji nad tym dlaczego tak jest - jakos wczesniej nie
przeszkadzalo ci przepraszac mnie za to ze wyrzucalas mnie z domu, mowic
ze jestes szczesliwa i normalnie zyc. Jaki masz na to sposób - 100%
zajetosci
czasu? Zeby nie miec czasu i pomyslec.
Dla mnie to wielka ulga ze wszystko skonczone - cierpia przez ciebie (bez
twojej winy) i twojego tatusia (jego wina) moje dzieci."
Przepraszam, że tak piszę, ale ja już nic nie rozumiem. Czy Wy co¶ z tego rozumiecie? aha, 2h po tych mailach zostawił wiadomo¶ć, by¶my o tym nie rozmawiali, że chce by było między nami "normalnie"...
Albo ja rzeczywi¶cie jestem nienormalna, albo nie wiem już co, ja nie potrafię tego zrozumieć. Cały czas próbowałam mimo wszystko bronić drugiego człowieka, próbować zrozumieć, ale cały czas dostaję po głowie za tę dobroć. Kiedy przestanę być bębnem dla jego negatywnych emocji?
Mam coraz ciekawsze swoje życie, coraz więcej dobrego się dzieje, mam ciekawe plany na przyszło¶ć. Mam cudowne dzieci.Jestem coraz silniejsza, zmieniam się coraz bardziej, z zalęknionej myszki w dynamicznego, pogodnego, kochaj±cego siebie człowieka. Ale na takie zachowania wci±ż nie umiem się uodpornić, to wci±ż boli, zmienno¶ć jego uczuć, agresja, nagła nienawi¶ć, a potem nagła serdeczno¶ć. Co ja mam z tym zrobić?