Nie daję rady... Pogubiłam się...

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 22 wrz 2008, o 13:20

Wczoraj na jego przyjazd ugotowałam mu spaghetti, które tak bardzo chciał. Zrobiłam makijaż, ubrałam spódniczkę do tego kozaki i sweterek. Chciałam zrobić coś innego, pozytywnego, na poprawę nastroju. Chciałam mu się podobać, bo już od jakiegoś czasu nie czułam się przy nim i dla niego atrakcyjna. Myślałam, że to będzie taka miła odmiana dla nas obydwu. A on? Na wejściu naburczał na mnie, że nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Chciałam przywitać go z uśmiechem na ustach ale ten uśmiech jakoś szybko mi zszedł. Sos był mu za gęsty i nie usłyszałam słowa, że ładnie wyglądam. Zrobiło mi się strasznie przykro. Popłakałam się tak po cichutku, to mnie wyzwał. Nawet nie wziął pod uwagę tego, co mówiłam, co czuję. To, że popełniłam błędy nie znaczy chyba, że tylko ja mam się starać prawda? Czuję ostatnio, że jesteśmy osobno, nie razem. Ja powoli zaczynam rozważać różne opcje. Nie pamiętam, kiedy powiedział mi coś miłego. Pamiętam, że ostatnio ciągle mnie poprawia. Kocham go ale już nie mogę. Dziś poprosiłam o rozmowę jak przyjedzie z pracy. Jak to nic nie da, to nie wiem...
Mam wrażenie, że kogoś ma.
Te słowa kiedyś, że nie możemy zrobić sobie krzywdy. Ja wiem, złamałam. Nie dostałam już szansy poprawy a on się odwdzięcza. Nie sądzę, że to świadome. Mam wrażenie, że się rozpadamy.... Bardzo boli. Tęsknię za nim :cry: :cry: :cry: .
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 23 wrz 2008, o 06:23

I co Kasiorku? Jak po rozmowie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 24 wrz 2008, o 06:45

---------- 20:59 23.09.2008 ----------

Nie wiem właściwie. Zobaczymy co się będzie dalej działo. Niby wyjaśniliśmy, tylko on uważa, że ja mam wielkie wymagania. Powiedziałam mu, że nawet nie zareagował, że było mi przykro. Powiedział, że on nie może mi tego mówić. Ja mu na to, że czuję, że mu się już nie podobam a on, że gadam głupoty. Boli mnie to trochę. Chciałabym czuć, że nadal mu się podobam, że mu zależy... a on ma jakieś teorie, że nie może. A kiedyś mógł??? Bez sens... Gdyby chociaż nie marudził, gdyby był miły. Na razie jest zobaczymy.
Jestem jakaś rozbita.

---------- 06:45 24.09.2008 ----------

Dopiero dziś w nocy udało nam się na luzie porozmawiać. Wyszło spontanicznie i chyba tak najlepiej. Dowiedziałam się, że mi nie ufa i ja szczerze powiedziałam, że też mam z tym problem. Powiedziałam co jak widzę i jak się czasem czuję. Powiedział, że jego zdaniem zakładam mu pętlę na szyję. Tylko najlepsze w tym wszystkim jest to, że od początku znajomości sam wszędzie mnie za sobą ciągnął i wszędzie byliśmy razem. Z resztą chcieliśmy. Tylko nagle bez zapewnień, bez niczego się odsunął. Przestraszyłam się, zwątpiłam. Skomentowałam na koniec, że może trzeba coś z tym zrobić. Wzdrygnął ramionami jakby mu nie zależało a później pamiętam jakoś przez sen, że dawaliśmy sobie buzi, że mnie przytulał.
Ewciu ja wiem, że problem mam z sobą ale poczułam się jakby się odsuwał. To też mu powiedziałam, powiedziałam, że tęsknię za nim. Teraz naprawdę nie wiem co będzie i stwierdzam, że muszę wyluzować, bo pogorszę. Tak się tylko zastanawiam, czy naprawdę ja jestem wszystkiemu winna, co się złego między nami stało, czy tylko sobie wmawiam, chociaż tak się czuję.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 24 wrz 2008, o 08:36

kasiorek43 napisał(a):Tak się tylko zastanawiam, czy naprawdę ja jestem wszystkiemu winna, co się złego między nami stało, czy tylko sobie wmawiam, chociaż tak się czuję.

A jakie znaczenie ma teraz znalezienie winnego? I co zrobić, gdy tego winnego uda się znaleźć? Dać mu lanie? Nakrzyczeć? Obrzucić go winą? I co dobrego z tego dla wspólnego przecież dobra?

Myślę, że każdy powinien sam się sobie przyglądać i zmieniać w sobie to, co wydaje się w jakiś sposób niewłaściwe lub partner daje wyraźne sygnały, że chciałby.

Zapraszam do mojego nowego tematu.

Buźka
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 25 wrz 2008, o 15:53

---------- 20:34 24.09.2008 ----------

Na początek dziękuję za zaproszenie. Bardzo mądry i potrzebny temat :) .
Dał mi on trochę do myślenia a do tego jestem po wizycie u Pani Doktor. Tak mi się pomyślało, że nie dostrzegamy miłości jaką dostajemy a z drugiej strony zastanawiam się w jakiej jestem sytuacji. Uświadamiam sobie bardzo dużo spraw powoli chodząc na terapię i pisząc tutaj. Poznaję siebie, co mnie przeraża. I chociaż nie wszystko jeszcze jest jasne, to bardzo dziękuję Tobie Ewciu za poświęcony mi czas i innym osobom, które mnie wspierały i podsuwały swoje myśli :slonko: :kwiatek2:.
Dlaczego tak myślę? Bo nie rozumiem czasem jego intencji. Prawda jest taka, że boję się, że będzie nie fair, że mnie wykorzysta tylko na swoją korzyść. Wiem, to okropne. To nie jest tak, że myślę, że on taki jest i go skreślam. Boję się, że tak zrobi.
Na Twoim temacie Ewciu napisałam, że wierzę w miłość, tylko nie naiwnie. Od jakiegoś czasu nie potrafię wierzyć, że ktoś mnie nie skrzywdzi. Każdy jest tylko człowiekiem a facet facetem i ma swoją naturę. Sądzę, że należy o tym pamiętać. Oczywiście nie twierdzę, że każdy na każdym dosłownie kroku zdradza ale ja tak męczę się z moją samooceną, że boję się, że każda będzie lepsza ode mnie.
Wiesz zaczynam starać się dbać o siebie, chociaż mi trudno. Przestaję się przejmować, starać nadmiernie i niezdrowo jak do tej pory. Bo przecież jeżeli będziemy mieli być z sobą to będziemy. To co będzie się miało stać, to i tak się stanie prawda? Przecież nie na wszystko mamy wpływ. Nie można wszystkiego kontrolować a chyba to cały czas chciałam robić.

---------- 09:51 25.09.2008 ----------

Usłyszał wczoraj co mówiłam u psychologa okazało się.W nocy zaczął mieć pretensje aż w końcu zaczął mnie szarpać i wyzywać. Nie potrafię napisać jak. Usłyszał jak mówiłam, że nie pozwolę się wykorzystywać i krzywdzić, jeżeli miałoby tak być. Mówiłam, że się boję tego. Nie powiedziałam, że to robi. Wiem, że zawsze miał dobre intencje a ja mimo wszystko się bałam i go skrzywdziłam. To ja jestem winna, tylko ja. Zepsułam wszystko.

---------- 15:53 ----------

Z drugiej strony tak sobie myślę. Przecież ja go prosiłam, tłumaczyłam i przepraszałam. Dlaczego nie brał tego pod uwagę? Czasami odnosiłam wrażene jakby korzystał z tego, że to ja muszę się starać i zostawiał to tylko mi. I doszłam do wniosku, że nie chodziło tylko o psychologa. Jemu się nie podoba we mnie prawie wszystko. Wszystko zrobiłby lepiej, cągle mnie poprawiał ostatnio. A dziś w nocy powiedział, że do niczego się nie nadaję. Obrażał mnie, tak jak można najgorzej obrazić kobietę. Nie rozumiem. Tak się starałam. Cieszyłam się, że mogę zrobć mu coś do jedzenia, nawet posprzątałam z własnej woli. A on powiedział, że mnie o to nie prosił, że nie mam mu tego wypominać a ja chciałam tylko, żeby coś zauważył.
Wyszedł z domu w nocy. Po krótkiej chwli dostałam smsa, że mnie kochał. Zdenerwowałam się poleciałam kupić karte, żeby doładować konto, bo tą z której mogłam dzwonić mi połamał. Do tego jakiś samochód za mną jechał a stacja miała pół godzinną przerwę i nie chcieli mnie wpuścić. Ale się bałam bardzo. Zadzwoniłam do niego poprosiłam, żeby przyszedł. Na szczęśie przyszedł.
Kedyś rozumiał, że się boję, zapewniał. Tłumaczyłam, że muszę sobe z tym poradzić i staram się naprawdę. On uważa, że nic nie robię, bo mi tak wygodnie. Tłumaczę mu, że nie dostrzega moich starań.
Tyle bym zrobiła, żeby to zmienić. Nie mogę uwierzyć. Te słowa z jego strony tak bardzo bolały i bolą nadal a ja tak bardzo go Kocham... Nie zasłużyłam na niego i na to, co dla mnie robił. Zepsułam wszystko ale czy to powód do aż takiego zachowania? Chyba zasłużyłam.
Bałam się go. Jedyne czego tak straszne mi brakło to, żeby mnie przytulił jak kiedyś. Chciałam poczuć się przy nim bezpiecznie a ja się go bałam. A najciekawsze jest to, że cały dzień spędziłam w domu wczoraj prawe, bo on był w pracy. I jechałam na spotkanie o pracę i ja za bardzo nie znam tamtych rejonów, więc poprosiłam mamę, żeby ze mną pojechała. Z godziła się. Później jak szłyśmy z powrotem, to pszłyśmy na ciastko i było tak fajnie. I pomyślałam sobie, że ta mama zawsze ma dla nas czas i jak tylko może, to stara się pomóc. Pozmywałam jej naczynia, bo pomyślałam, że nie będzie mieć czasu i chciałam, żeby było jej miło, żeby też ktoś coś dla niej zrobił, bo wszyscy tylko cos chcą. Nie wiem dlaczego tak pomyślałam mimo tego, że jest mi czasem przez nią przykro. I w tej nocy brakowało mi właśnie jej. Pierwszy raz od dziecka chyba. Z rodzeństwem i z ojcem jest różne ale mama, to dla każdego mama prawda? Co się ze mną dzieje?
Zadzwonił i romawiał normalne. Ewciu czy to jakiś rodzaj miłości? Chyba tak co? Nie mam z ki porozmawiać. Nie chcę go obrażać ani oczerniać. On jest dobry. To ja wyprowadziłam go z równowagi. Tak mi powiedział. Czasem wydaje mi się, że źle mnie odbiera i nie przyjmuje, że mogę robić coś dla niego z miłości, bez żadnego interesu. Niech się tylko już przede mną ne broni.
Księżycowa
 

Postprzez Abssinth » 25 wrz 2008, o 16:58

---------- 16:51 25.09.2008 ----------

kasiorek, Slonko...

juz sie nawkurzalam u Lady na temacie, teraz troszke tutaj pokrzycze :)

NIE ZASLUZYLAS NA TAKIE TRAKTOWANIE JAKIM TEN DUPEK CIE CZESTUJE.

COKOLWIEK ZROBILAS, NIE ZASLUZYLAS NA WYZWISKA, POPYCHANIE, LAMANIE KARTY DO TELEFONU, WSZYSTKO INNE CO ON CI ZROBIL.

TEN CZLOWIEK (az mi ciezko zaliczyc go do ludzi) ZACHOWAL SIE JAK OSTATNIA SWINIA I COKOLWIEK ZROBILAS WCZESNIEJ, NIE USPRAWIEDLIWIA GO W ZADEN SPOSOB.

JEGO ZACHOWANIE TO TYLKO I WYLACZNIE JEGO WINA.

pomysl sama, jesli ktos kocha, to chce, zeby druga osoba sie czula jak najlepiej. Zeby sobie pomogla, u psychologa, czytajac ksiazki, zmieniajac sie na lepsze.
a Twoj dupek dostaje szalu na to, ze powiedzialas, ze nie pozwolisz sie zle traktowac? to znaczy, ze masz sie pozwalac zle traktowac, pozwalac mu na wszystko i nie masz prawa szukac pomocy i poczuc sie lepiej?

nie sluchaj tego, co on mowi, patrz na to co on robi...pisze, ze kocha, ale jednoczesnie wyzywa, popycha, traktuje gorzej niz najgorszego psa!

zasluzylas na milosc, opieke, pomoc od kochajacej osoby, a nie na takie cos.

pomysl, co bys powiedziala, gdyby te cala sytuacje opowiedziala Ci kolezanka, w takim samym stanie psychicznym w jakim sie TY teraz znajdujesz....czy tez bys jej powiedziala - 'zasluzylas sobie na to'? czy raczej - 'jak mozna tak postepowac z czlowiekiem, ktory potrzebuje wsparcia'???

Kasiorku, jestes swietna, wrazliwa i wartosciowa osoba - zaslugujesz na kogos, kto Cie bedzie naprawde kochal i wspieral w drodze do prawdziwego pokochania siebie samej.

przytulam mocno, bardzo mocno...

A.

---------- 16:58 ----------

Kasiorku...pytasz, czy to jakis rodzaj milosci......

wiem, ze chcialabys, zeby to byla milosc -
- ale to jest po prostu manipulacja...

jesli jest milosc, czujesz sie zawsze bezpieczna, wiesz, ze masz kogos na kogo zawsze mozesz liczyc, dla kogo jestes wazna, piekna, z kim mozesz byc soba bez obawy, ze cos pojdzie nie tak i w kazdej chwili zamiast slodkich slow poleca wyzwiska....

nie ma tego tutaj z tego co mowisz...

i prosze, nie wierz mu, kiedy on na Ciebie probuje zrzucic wine 'Ty wyprowadzilas go z rownowagi'????? kazdy czlowiek jest odpowiedzialny za swoje wlasne czyny, i on jest odpowiedzialny za swoje slowa i czyny. to jego wybor, ze sie tak zachowal. tylko i wylacznie jego wybor. Nie mozna wyprowadzic z rownowagi czlowieka, ktory tego nie chce.

przytulam raz jeszcze..
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sanna » 25 wrz 2008, o 17:15

Kasiorku, napisałaś:
,,Jedyne czego tak straszne mi brakło to, żeby mnie przytulił jak kiedyś. Chciałam poczuć się przy nim bezpiecznie a ja się go bałam."

Przeczytaj ,jeśli możesz, mój ostatni wpis na depresji z wątku ,, Zapiski z ... ". Wiesz, tak sobie myślę, że my powinnyśmy nauczyć się przytulać mocno same siebie, same siebie przytulać, pocieszać,uspokajać i klepać po ramieniu mówiąc ,, zobaczysz że wszystko będzie dobrze ! ". Dopóki się tego nie nauczymy będziemy zdane na łaskę i niełaskę faceta.

Acha- i nie obwiniaj się, proszę o nic. Zachowujesz się tak,jak jest w stanie zachowywać się osoba z takimi problemami, zachowujesz się najlepiej jak potrafisz TERAZ, nie robisz niczego na złość, z premedytacją , w złej wierze. Pracujesz nad sobą, chodzisz na psychoterapię - jesteś w porządku! A jeżeli ten facet nie możej Ciebie jaką jesteś teraz zaakceptować? To bardziej jego problem niż Twój.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Księżycowa » 25 wrz 2008, o 17:43

Dziękuję Wam dziewczyny.ja wiem nie wolno dac tak siebie traktować. Ale przecież on tyle dla mnie robił. Nie chodzi mi o te materialne sprawy, chociaż po co zabierał mnie na wycieczkę, jeżeli mu nie zależało, dlaczego tyle dla mne zmienił, także pracę? Wiecie jak się czułam? Traktował mnie tak jakbym była dla niego wszystkim. Każdą chwilę spędzaliśmy razem. Ale ja przez swoje wejścia... po prostu ma dość. On jest dobry ja to wiem. Powiedział, że go boli co mu zrobiłam. A najważniejsze. Chociaż byłam z kimś przed nim tylko raz z własnej beznadziejnej naiwności, to przysięgam, że jemu tylko jemu oddałam wszyściutko. I nikogo tak nie kochałam. Przzez pół roku było super naprawdę. Nawet dłużej i po prostu nie chce mi się wierzyć, że tak się dzieje.
Mówił, że mam zacząć terapię, że damy sobie radę, że rozumie. Może po prostu poczuł się zraniony? Może jeszcze będzie dobrze.
Ale z tym leczeniem i książkami Abssinth chyba masz rację. Powiedziałam mu coś podobnego kiedyś, to powiedział, że on nie widzi, żebym coś robiła. Jego zdaniem jest mi wygodnie. Nie potrafię go przekonywać więcej. Tak trudno dotrzeć. Myślę, że nawet jeżeli nabroiłam, to związek polega na wybaczaniu i wspieraniu prawda? Nie ufamy już sobie.
Chciałabym wierzyć, że mnie nadal kocha, że nic się nie stało.
A propo przytulania Sanna, to czuje się ostatnio jakbym była ze wszystkim sama a wczoraj w nocy, myślałam, że po prostu to nigdy się ne skończy. Nie bardzo potrafiłam wtedy ,,się przytulić". On dzwoni do mne jakby nigdy nic i uważa, że to moja wina, chciaż mam wrażenie, że niektóre moje słowa do niego dotarły. Napisałam temat jakiś czas temu o krwawieniach między miesiączkami i zastanawiam się jak mam być zdrowa i mieć wszystko uregulowane, jeżeli jestem w takim stanie. Kompletnie się rozlegulowałam. Powiedziałby pewnie teraz, że to oczywiście przez niego. Może nie do końca, bo mogłabym to olać i się nie zamartwiać ale to zbyt wiele. Rozregulowałam się chyba. A na Twój wątek zajrze...

I chciałam jeszce powiedzieć, że tą opiekę i miłość miałam naprawdę. Pomagał mi we wszystkich problemach. Pocieszał, troszczył się. Nie wiem co się stało ale jakoś przekonuje mnie, że sama sobie zapracowałam. Może zbyt wiele od niego wymagam na to wszystko co było. Może ma dość. Może jak zatęsknimy za sobą, trochę zapomnimy i będziemy się rzadziej widywać, to się zmieni albo inaczej rozwiąże, choć go Kocham bardzo i nie chcę tego ale na to nie ma już wpływu.
Księżycowa
 

Postprzez Abssinth » 25 wrz 2008, o 18:06

Kasiorku, tlumaczysz go strasznie....ze dobry czlowiek, ze to, ze tamto....

dobry czlowiek szanuje innych.
dobry czlowiek nie wyzywa swojej kobiety.
dobry czlowiek nie popycha swojej kobiety.
dobrego czlowieka nie musisz sie bac.
dobry czlowiek nie probuje zrzucac na innych winy za swoje wlasne zachowanie.
dobry czlowiek koi nerwy, zamiast powodowac chaos...

'przez pol roku bylo dobrze'...
..to typowy, 'najtypowszy' na swiecie schemat uzalezniania...gdyby bylo zle od razu, to przeciez nie pozwolilabys sobie na to, prawda? wiec tacy kolesie na poczatku daja slodycz, czulosc, wszystko to, co pozniej pamietasz.....i dzieki temu nie zrywasz, bo pamietasz, jak bylo, i ciagle ludzisz sie, ze znowu tak bedzie....

chodz na terapie, czytaj ksiazki, pomagaj sobie najbardziej jak sie da - bedzie dobrze. dasz sobie rade ze wszystkim, moze powoli, ale najwazniejsze, ze zaczelas terapie i zauwazylas, ze musisz sobie pomoc. niektorzy ludzie nie dochodza do tego latami. gratulacje wiec! :)

i na koniec jeszcze link...

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800

przytulam, bardzo mocno
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 29 wrz 2008, o 16:24

---------- 18:36 25.09.2008 ----------

O Boże ale Ty mnie nastraszyłaś tym linkiem. Fakt moja koleżanka też mu się nie podoba, chociaż jest ok. Jak tylko powiem swoje zdanie pyta czy A mi to powiedziała. Co ja mam teraz robić. Jestem przerażona. Zachowuje się jakby w ogóle nie kontaktował. Szok ciągle myślę o sytuacji, którą opisałam na temacie Sanny. Nie chce mi się wierzyć. Skąd to się bierze. Nie wierzę, że on taki jest. Co z tym zrobić.

---------- 12:02 26.09.2008 ----------

Nie odezwał się od wczoraj południa. To chyba znaczy, że uważa, że ma rację a ja jestem winna. Czuję się winna a z drugiej strony bardzo się boję i nie wiem czego. Czyżby tak po prostu wszystko zakończył? A przecież tak mocno mnie kocha. Nie spodziewałam się niczego takiego.

---------- 15:18 29.09.2008 ----------

Chyba wszędzie będzie mi lepiej, tylko nie tu. Jak bywałam w domu rzadziej, to wychodziło mi to chyba na lepsze. Mimo, że z chłopakiem się dogadałam jakoś na razie, to bolą mnie jego słowa. Nie mogę dać sobie rady z tym a siedzenie w domu mnie pogrąża. Czuję, że z każdym dniem siedzenia tu opadam z sił. Wychodzi na to, że kontakt z rodzicami jest dobry na odległość, kiedy nie czuję tego. co tu czuję. Do chłopaka nie wrócę, do mieszkania, bo nie potrafię po tym wszystkim. Widujemy się rzadziej. Wszystko zwala mi się na głowę i nie mam siły. Czuję się przynęniona i jakbym była sama. Nie mam z kim porozmawiać i chyba nie jest mi dobrze w domu. Czuję, że nic mi się nie chcę i znów będąc tu, czuję jakbym na coś patrzyła ale w tym nie uczestniczyła. Jakbym patrzała jak wszystko posuwa się do przodu a ja stoję w miejscu. Całkiem sama i boję sie tej samotności. Teraz nie nauczę się życ z ludźmi, bo będąc tu znów się izoluję.

---------- 16:24 ----------

Jakbym nie miała powodu, żeby żyć. Stoję w miejscu a z drugej strony jak mam się za coś zabrać, to boję się, że nie dam rady. Jestem sama. Chłopaka nie chcę męczyć tym. Ma tyle na głowie ważnych rzeczy. Poza tym tak mi wsztyd przed nim, że jestem w takim stanie. Jakbym nic nie miała. Jakbym była zupełnie sama. Obok wszystkiego i najgorsze, że obok niego. Jestem sama... Tak strasznie go potzrebuję ale nie mogę mu nic mówić, co on na to poradzi? Jutro kolejny beznadziejny dzsień. Nikogo nie ma przy mnie a tak bardzo potrzebuję... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 29 wrz 2008, o 17:37

Jak tam Twoja terapia, Kasiorku? Idzie do przodu? Ciągle piszesz o tej swojej winie... trochę mnie nie było, więc nie wiem... coś narozrabiałaś? Czy to ciągle ta sama wina, która Cię nie opuszcza?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 29 wrz 2008, o 22:36

---------- 18:52 29.09.2008 ----------

Po tych wszystkich wydarzeniach jakie wcześnej opisywałam, jestem całkowicie rozbita. Nie wiem kto ma rację, co jest dobre, na co uważać a szczególnie co jest słuszne i jak reagować na to, co takie nie jest.

Z chłopakiem niby się dogadałam, chciaż jest mi ciężko z drugiej strony rozumiem, że się go czepiałam. Jeszcze z innej on też przesadził. Powiedział, że to zmieni. Ok ja też obiecałam. I teraz jest taka sytuacja, że on ma do zrobienia coś, czego ktoś nie zrobił i dla niego sprawy związane z tym miejscem są wszystkim. Rozumiem zaangażowanie w pomoc w dbanie o mienie itp. Czułam się przez to trochę olewana, po tamtym jego wyjeździe, że niczego nie zauważył. Powiedział, że się go czepiałam, że tam tak jest i trzeba to zrozumieć. Żony jego kolegów mówią już to samo. Bałam się, że już mu nie zależy, że potrzebuje mnie tylko jak czegoś chce. Potrzeboałam go ale nie wiem czy nie byłam egoistką, czy nie chodziło mi o to, żeby był tylko ze mną, że mu nie ufałam. Bałam się, że mnie skrzywdzi, że nie będzie szanował. Najgorsze było to, że bałam się, że zostanę sama. Tak jak rodzice mnie zostawili albo jak w szkole bywało, że zawsze byłam postrzegana jako ta inna.

Powiedział, że czuł się jakby nic nie robił a jakbym się już o to czepiała. Przeprosił za swoje zachowanie ale ja nie potrafię o tym zapomnieć. Tak bolały te słowa i do tego od niego. Bez podstawnie. Wyładował długo zbieraną złość, czy mam się go bać?

Tylko nie wiem czy on jest ok tak do końca. Myślę, że przesadą było wyzwanie mnie od takich epitetów, łamanie karty do telefonu. Nie sypiamy już razem, ja jestem u siebie. Mówił, że przeprasza, że mu zależy, że tęskni. Dlaczego go nie ma, jeżeli tak jest? Dlaczego nie znajdzie nawet chwili???????
Chociaż o zmianach mnie poinformował i dzwonił kilka razy z pracy. Jestem kompletnie rozbita i nie wiem jak postępować.
Wczoraj przyjechał. Spokojnie porozmawialiśmy wystraszyłam się czegoś i zapytałam czy jest szczery. Powiedział, że tak, że mnie kocha i co ja mam myśleć?? Chcę mu wierzyć i go kocham ale spotkanie przełożył i nie dzwoni.
Może jeszcze przyjedzie. Czy ja dramatyzuje?
Z rodzicami mam ten sam problem. Opisywałam w ostatnim poście jak się czuję względem nich. Było mi lepiej jak nie byłam w domu. Nie potrafię się odnaleźć w sytuacji... Moze ja do niego zadzwonie. Dziś z tego co mówił jak dzwonił to czeka ostatnio aż się odezwe. Ale to co od niego usłyszałam mnie blokuje z zaufaniem.
Terapia uświadamia mi rzeczy, w których się nie odnajduję. Tak na razie mogę ją określić. Nie chcę szukać winnych. Chcę przestać popełnieć błędy, dlatego chciałabym wiedzieć jak to wygląda, żeby się w tym wszystkim odnaleźć. Czy ja muszę się z czegoś tłumaczyć? O co z tym wszystkim chodzi?

---------- 22:36 ----------

No to się nie widzieliśmy. Powiedział, że źle się czuje i idzie spać jak dzwonił. Czasem mi się wydaje, że on już nie tęskni, że mu nie zależy. Dlaczego ja myślę, ze nie przyjechał, to zaraz musi mu nie zależeć? Przecież tak nie musi być prawda? Czemu coś mówi mi, że jest? Nie przypuszczałam, że mam takie problemy z sobą. nie tylko ja je mam. Chyba obydwoje z tego co rozmawialiśmy. Chyba za dużo myślę, ale jak w tym wszystkim się odnaleźć?
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 30 wrz 2008, o 08:07

Kasiorku, a ja mam parę pytań: jak wypadło rozpoczęcie Twojego roku szkolnego? To zaocznie, czy normalnie - dzień w dzień do szkoły? Jak wygląda Twój dzień? Co robisz? Gdzie chodzisz? Co czytasz? Jakie filmy oglądasz? Jak spędzasz czas? Czym zajmujesz myśli OPRÓCZ myślenia o chłopaku i o swoich winach?

kasiorek43 napisał(a):Powiedział, że to zmieni. Ok ja też obiecałam.

No i super! Bo widzisz... „dogadywanie się” polega też na tym, że umawiamy się, że obgadany problem znika. Wiem, że i tak gdzieś tam siedzi i nie sposób zapomnieć, jeśli się człowiek czuje jakoś tak zraniony... ale wzajemne obiecanie sobie czegoś zobowiązuje do zamknięcia problemu, bo PO TO do tego „dogadywania się” dochodzi, PO TO właśnie się to robi. Jest jakimś postanowieniem dwóch stron do zmian, do poprawy... grzebanie wobec tego w tym, co było, jest już bez sensu. Aby wydobyć z kogoś to, co najlepsze... trzeba w niego wierzyć, trzeba mu ufać, trzeba dostrzegać to wszystko, co robi i co daje, trzeba dać sygnał, że się widzi i docenia. Myślę, że brak wiary, brak ufności i nie zauważanie wszystkiego, co daje... a wręcz ciągłe pokazywanie, czego nie daje – może zniechęcić... mnie chyba zniechęciłoby. Co o tym sądzisz?
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 1 paź 2008, o 06:48

---------- 13:34 30.09.2008 ----------

Mój dzień wygląda na raze słabo. Tzn. spotykam się też z koleżankami. Jeżeli chodzi o pracę, to jutro jadę na badania i na dniach będę mogła ją zacząć z czego bardzo się cieszę. Oprócz tego robię prawo jazdy, ale coś straciłam zapał, bo chyba się do tego nie nadaję. Jak Ci wiadomo, bo chyba o tym pisałam, do szkoły zdecydowaliśmy się iść razem. Wygląda to tak, że czegoś takiego jak rozpoczęcie roku nie ma, było spotkanie organizacyjne
teraz w sobotę. Chodzimy na tzw. zjazdy raz lub dwa w miesiącu w
długie weekendy, czyli piątek, sobota, niedziela. Z tym, że mój nie zawsze będzie miał czas ze względu na pracę np w tym tyg. go nie będzie. Możemy nadrabiać przez internet. Czas trwania dwa lata zaocznie.
Jeżeli chodzi o czytanie, to mam trochę książek na tematy związane raczej z moimi problemami ale nie ciągnie mnie ostatnio do tego. Wiem, że powinno. Jeżeli chodzi o filmy, to raczej komedie, niektóre seriale.


a propo faceta. Obiecaliśmy sobie ale nie wiem dlaczego boję się mu zaufać, boję się krzywdy. Staram się. Powiedział dziś rano, że źle mu się śpi samemu. Mi też strasznie go brak, bo zawsze mogliśmy się przytulić i było tak miło. Ale nie potrafię mu tego powiedzieć, choć już nie mogę tego utrzymać w sobie. Masz rację zniechęciłoby. Wiem to na własnym przykładzie. Wysłałam mu dziś życzenia na Dzień Chłopaka" . Co prawda nie napisałam wiele ale napisałam.


Mam duży problem z uwierzeniam we własne możliwości. Wiem, że bardzo w związku się przez to skrzywdziłam. Np. teraz mam iść do pracy. Boję się panicznie ale teraaz powinno być lepiej, przynajmniej jeżeli o zakład pracy chodzi.

---------- 06:48 01.10.2008 ----------

Ufać mu i nie być zazdrosną jak w takiej sytuacji, kiedy ktoś pisze do niego ,,Dobranoc kochanie" Mówi, że nie wie o co jej chodzi, że ona tak ma i nie ma co zwracać na to uwagi. W ogóle to znam te dziewczyne ma ok 15 kat. On uważa, że musiałby być głupi, żeby coś z nią... Zawsze mówił, że jest jak siostra Jednak nie widzieliśmy się trochę co myśleć w takich sytuacjach?
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 1 paź 2008, o 07:06

Rzeczywiście słabo. Wiesz, że możesz to zmienić? Wiem, że wiesz... musisz tylko bardzo chcieć.

Do prawo jazdy też się nadajesz, Kasiorku? A dlaczego? Napisz mi dokładnie, dlaczego się nie nadajesz... przekonaj mnie, bo jakoś nie umiem w to uwierzyć.


kasiorek43 napisał(a):Ale nie potrafię mu tego powiedzieć, choć już nie mogę tego utrzymać w sobie.

Wiesz? Ja myślę, że mężczyźni TAK SAMO jak my chcą pewne rzeczy usłyszeć... dlaczego im tego nie dać? Tym bardziej, że tak trudno utrzymać w sobie?

kasiorek43 napisał(a):Ufać mu i nie być zazdrosną jak w takiej sytuacji, kiedy ktoś pisze do niego ,,Dobranoc kochanie"

Gorzej byłoby, gdyby on pisał tak do kogoś.

Fajnie, że idziesz do pracy... dasz radę, tylko się tak nie bój!

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: yeavobezij i 196 gości

cron