zrozumiec siebie by zrozumiec drugich

Problemy z partnerami.

Postprzez xxxxAZxx » 25 cze 2007, o 08:58

Witaj.
Nie będę Ci pisać co masz zrobić czy pouczać bo nie po to jest te forum....
Pytanie o szczę¶cie jest chyba najtrudniejszym z możliwych i najbardziej zagatkowym....Można zadać pomocnicze:czy będ±c z kim¶ z poczucia winy sprawisz że będzie ona bardziej szczę¶liwa???A może będzie żyć w sytrachu,że jakim¶ gestem czy słowem może sprowokować sytuację,która wkońcu doprowadzi do odkładanego odej¶cia??
My¶lę że Twoja żona jak i każdy człowiek zasługuje na prawdziwe uczucie,pełne ciepła,zrozumienia,szacunku i podziwu....może i jest tro iluzja ale napewno warto w ni± wierzyć.....
Piszesz o chorobie-napewno potrzebuje twojej pomocy,wsparcia...
Je¶li my¶lisz o roztaniu to jeszcze nic nie znaczy ale je¶li czujesz i wiesz że jej nie kochasz to każde w was ma prawo do ułożenia sobie życia na nowo...wiem że to jest brutalne,że zaraz odezw± się głosy że przecież jeste¶cie małżeństwem itd. Ale z własnego do¶wiadczenia wiem że bycie z kim¶ kto Cię nie kocha stanie się jedynie bólem i rozczarowaniem....każdy ma prawo czuć i pragn±ć spełnienia uczuciowego....a je¶li jest w Tobie choć promyk miło¶ci do tej kobiety spróbuj powalczyć...bo może twoje szczę¶cie jest bliżej niż my¶lisz.....
Pozdrawiam i warto szukać
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Pytajaca » 25 cze 2007, o 13:04

Pitus, zajrzyj na forum Doroslych Dzieci Alkoholikow. Moze tam znajdziesz odpowiedzi na nurtujace Cie pytania.

A to, ze nie potrafisz kochac to bardzo mozliwe. Tylko czy to bedzie zona, czy inna kobieta - kochac nadal nie bedziesz...ktos tu trafnie zadal Ci pytanie i uwazam, ze jest najwazniejsze - "Kochasz siebie?" Odpowiadasz: "Jak kochac, jesli umysl zanieczyszczony brudami z dziecinstwa zamiast przelepelniony miloscia?"

Pitus, sam znalazles odpowiedz. Tu nie chodzi o zone i inne kobiety, ktore moglbys pokochac. Tu chodzi o to, zebys potrafil pokochac siebie samego. A umysl da sie wyczyscic, jesli to tylko przekonania z domu utrwalily w Tobie brak milosci. Jesli nie jest to trwala cecha charakteru, a raczej nigdy nie jest - to przekonanaia o sobie, swiecie, milosci mozna jak Mur Berlinski cegla po cegle, plyta po plycie rozwalic.

Po pierwsze potrzeba odwagi - zeby to sobie uswiadomic i zrobic pierwszy krok. Po drugie trzeba czasu, by fermentowalo, zaburzylo sie, puscilo drogocenne wino. Potrzeba wreszcie Twojej cierpliwosci i cierpliwosci drugiej osoby - tej, ktora jest przy Tobie blisko i kocha. I to tez bedzie taki "test", czy ta jej milosc jest prawdziwa. Nawet jesli nie jest - odradzasz siebie, wybierasz droge do milosci.

Najwazniejsze to podjac decyzje. O Wielkich Porzadkach w sobie, w umysle, sercu. Masz tez inny wybor. Nadal nie robic nic. Tylko jesli nie zaczniesz od siebie, to za 5 lat a moze i wczesniej...znow tu bedzisz z nami.

Pozdrawiam i zycze wlasciwych wyborow.

P.

PS: Mam takie ciekawe cwiczenie na sprawdzenie, na ile kocha sie siebie. Wez lusterko takiej wielkosci, by byla widoczna cala Twoja twarz, albo stan przed wiszacym lustrem i powiedz do siebie glosno: "Kocham Cie!", a nastepnie obserwuj, jakie uczucia to Tobie wywoluje. Nastepnie: "Lubie cie, bardzo mi sie podobasz, szanuje i akceptuje cie!" itd...rozne superlatywy. Mow do siebie w lustrze, patrzac sobie prosto w oczy i myslac o sobie samym. Mozesz to cwiczenie najpierw sprobowac sam. A pozniej w obecnosci kogos, np. zony, ale niekoniecznie musi to byc ona. Za kazdym razem obserwuj reakcje, jakie w Tobie powstaja. Mow z roznymi minami, przekonaniem, glosno i cicho, z czuloscia. Powiem tylko, ze niektorzy ludzie bez trudu przechodza cwiczenie, a innym w gardle staje gula, placza i nie sa w stanie wydusic z siebie slowa. Nie musze chyba dodawac, ze tym ostatnim trudniej jest kochac, nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie.

Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

kobieta w czerwonym plaszczu

Postprzez pitus » 25 cze 2007, o 23:33

wiele juz uslyszlem,udalo sie co do niektorych spraw odnalezc za wasza sprawa odpowiedzi na moje pytania

-oczywiscie najwaznejsze pozostalo bez odp.
najblizsza przyszlosc i tak to zweryfikuje

chcialbym swoja odpowiedz na wasze podpowiedzi poprzedzic pewna historia...

bylo sobie kochajace malzenstwo, on, silny, intelgetny, niezalezny finansowo kochajacy swoja zone.
az pewnego dnia wszystko sie zmienia(skad to znamy)on zakochuje sie na zaboj w kobiecie, zmienia jego cale zycie,jest szczesliwy,kochany, potrzebny i co wazne blisko tej ktora pokochal
trwa to juz pewny okes, ze wzgledu na szacunek, i milosc ktora zywil do swojej zony, postanawia wszystko zonie opowiedziec.
aranzuje spotkanie, w miejscu gdzie po raz pierwszy wyznal zonie milosc

-zona, kobieta piekna, wspolczujaca, wyrozumiala i nader cierpliwa, ubiera sie w przepiekny dlugi czerwony plaszcz
dochodzi do spotkania, maz gotowy wyznac cala prawde, zostaje uprzedzony w wywodach przez swoja zone.
-informuje go cieplym, serdecznym glosem-ze pozostalo jej 3 miesiace zycia
jest smiertelnie chora,
maz zanaje szoku, caly jego plan spalil na panewce
postanawia pozostawic terazniejsza milosc, szalone uczucie beztroskiego zycia, by pozostac z zona
-przez okres 3 miesiecy, opiekuje sie zona, karmi, przebiera,obmywa, rozmawia, stan choroby sie pogarsza-podczas opieki nad zona, niezauwaza
ze zaczyna kochac na nowo swoja zone-jest to inna milosc,ale to mlosc
niestety przychodzi kres wszystkiego, zona po 3miesiacach umiera

on, nigdy juz tak nikogo nie kochal, do konca pozostal sam

-piekna historia!!!!!!!!!!!

rozmyslajac nad ta historia, zastanawiam sie czy moze byc podobnie ze mna?
-skad czerpac sily, z milosci-a jak tej milosci nigdy nie bylo
czy kochani teraz mnie rozumiecie

za wszystko wielkie podziekowania
pitus
 
Posty: 5
Dołączył(a): 23 cze 2007, o 22:03

Postprzez bunia » 25 cze 2007, o 23:53

Ja napisze krotko....zwiazki zobowiazuja(moze sa granice ale zobowiazuja)....nie unikniemy w zyciu dylematow ale najlepiej szukac takich rozwiazan aby zostac w zgodzie ze swoim sumieniem....a to juz indywidualna sprawa.
Trzymajcie sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 26 cze 2007, o 07:30

pitus napisał(a):-piekna historia!!!!!!!!!!!

rozmyslajac nad ta historia, zastanawiam sie czy moze byc podobnie ze mna?
-skad czerpac sily, z milosci-a jak tej milosci nigdy nie bylo

Historia piękna. Je¶li miło¶ć może się odrodzić, to czy może się również narodzić?

Pitus, w tej historii między tych dwoje wszedł kto¶ trzeci... wtedy "nie kocham" lub "nie kochałem" jest powiedzieć o wiele łatwiej - i chyba też pro¶ciej.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 378 gości